Tavares_Goncalo_M_-_Panowie_z_dzielnicy.doc

(928 KB) Pobierz
Trident eBooks

GONÇALO
M. TAVARES

Panowie z dzielnicy

Z portugalskiego przełożył

Michał Lipszyc

Rysunki



Rachel Caiano


Wydanie oryginalne

Tytuły oryginałów:

SENHOR VALÉRY

SENHOR HENRI

SENHOR BRECHT

SENHOR JUARROZ

SENHOR KRAUS

SENHOR CALVINO

Daty wydania:

2002-2005

 

Wydanie polskie

Data wydania:

2007

Zdjęcie na okładce:

Corbis

Projekt okładki:

Anna Kłos

Przełożył:

Michał Lipszyc

Wydawca:

Świat Książki

Warszawa 2007

Bertelsmann Media sp. z o.o.

ul. Rosoła 10, 02-786 Warszawa

 

ISBN 978-83-247-0401-9

 

Wydanie elektroniczne

Trident eBooks


PAN VALÉRY


Przyjaciele

Pan Valéry był malutki, ale często skakał do góry.

Wyjaśnił:

 

Jestem taki sam jak wszyscy wysocy ludzie, tyle że przez krótszy czas.

 

To jednak było dla niego pewnym problemem.

 

Wkrótce panu Valéry’emu przyszło do głowy, że gdyby wysocy ludzie skakali do góry, nigdy by im w pionie nie dorównał. I ta myśl trochę go zniechęciła. Jednak to przede wszystkim zmęczenie sprawiło, że pewnego dnia pan Valéry zaniechał podskakiwania. Definitywnie.

 

Kilka dni później wyszedł na ulicę ze stołkiem.

Wdrapał się na niego i tak stał nieruchomo w górze, patrząc.

 

W ten sposób dorównuję wysokim ludziom przez długi czas. Tyle że jestem nieruchomy.

 

Był jednak w rozterce.

 

To tak, jakby wysocy ludzie stali na stołkach, a mimo to potrafili się przemieszczaćmruknął z zazdrością pan Valéry, kiedy wracał rozczarowany do domu ze stołkiem pod pachą.

 

Pan Valéry poczynił wówczas rozmaite obliczenia i rysunki. Najpierw pomyślał o stołku na kółkach i go narysował:

 

 

Następnie pomyślał o zamrożeniu skoku. Tak jakby można było zawiesić siłę ciążenia, tylko na godzinę (nie prosił o więcej), podczas jego wędrówki po mieście.

I pan Valéry narysował swoje marzenie, marzenie tak zwyczajne:

 

 

Jednak żaden z tych pomysłów nie był wygodny ani możliwy, więc ostatecznie pan Valéry postanowił być wysoki głową.

Kiedy teraz mijał na ulicy innych ludzi, koncentrował swój umysł i spoglądał na nich tak, jakby znajdował się dwadzieścia centymetrów wyżej. Dzięki koncentracji pan Valéry mógł nawet dojrzeć czubek głowy osób, które znacznie przewyższały go wzrostem.

Pan Valéry nigdy więcej nie rozważał hipotez ze stołkiem i ze skokami, które teraz, postrzegane z pewnej perspektywy, wydawały mu się śmieszne. Koncentrując się jednak na tym sposobie patrzenia jakby z górymiał trudności z zapamiętywaniem twarzy mijanych osób.

W gruncie rzeczy pan Valéry z racji swojego wzrostu stracił przyjaciół.


Zwierzę domowe

Pan Valéry miał zwierzę domowe, ale nikt go nigdy nie widział.

Trzymał je w pudełku i nigdy nie wyprowadzał na dwór. Wrzucał mu jedzenie przez dziurkę w górnej części pudełka, a odchody usuwał przez dziurkę w jego dolnej części.

Pan Valéry wyjaśnił:

 

Lepiej nie wiązać się uczuciowo ze zwierzętami domowymi, one często umierają, a wtedy człowiekowi jest smutno.

 

I pan Valéry narysował pudełko z dwiema dziurkamijedną w części górnej, drugą w części dolnej:

I spytał:

 

 

Czy można związać się uczuciowo z pudełkiem?

 

I pan Valéry, bez cienia niepokoju w sercu, nadal ogromnie się cieszył domowym zwierzęciem, które sobie wybrał.


Kapelusz

Pan Valéry był roztargniony. Nie mylił kobiety z kapeluszem, jak to się niektórym zdarza, mylił jednak kapelusz ze swoimi włosami.

Sądził, że zawsze ma na głowie kapelusz, ale czasem bywało inaczej.

Kiedy mijał kobietę, miał w zwyczaju, przez uprzejmość, unosić lekko włosy nad czołem, sądząc, że unosi kapelusz. Panie śmiały się w duchu z jego nieuwagi, ale były wdzięczne za uprzejmy gest.

Chcąc uniknąć śmieszności, pan Valéry zaczął przed wyjściem z domu wciskać sobie mocno melonik na głowę, by mieć pewność, że go nosi.

Wykonał nawet rysunek swojego kapelusza i swojej głowy od tyłu:

 

 

a także od przodu:

 

 

Pan Valéry tak mocno wciskał sobie kapelusz na głowę, że miał teraz duże trudności z jego zdejmowaniem.

Kiedy jakaś pani mijała na ulicy pana Valéry’ego, próbował dwiema rękami unieść trochę kapelusz, ale nie udawało mu się.

Panic, idąc w swoją stronę, widziały kątem oka, jak pan Valéry, pocąc się i czerwieniejąc z irytacji, ciągnie obiema rękami kapelusz do góry, tak jak to się robi ze zbyt mocno wbitym w butelkę korkiem. Ponieważ panie nie mogły się doczekać końca zabiegów pana Valéry’ego, trwających niekiedy bardzo długo, oddalały się, zanim następowała pointa.

Dlatego niektórzy uznawali pana Valéry’ego za osobę źle wychowaną, co było bardzo niesprawiedliwe.


Dwie strony

Pan Valéry był perfekcjonistą. Rzeczy, które znajdowały się po jego lewej stronie, dotykał tylko lewą ręką, a te, które znajdowały się po jego prawej stronie, dotykał tylko prawą ręką.

Mówił:

 

Świat ma dwie strony: prawą i lewą, tak samo jak ciało; błąd następuje wtedy, gdy ktoś dotyka prawej strony świata lewą stroną ciała lub vice versa.

 

Trzymając się konsekwentnie swojej teorii, pan Valéry wyjaśnił:

 

Podzieliłem mój dom na dwie części za pomocą linii prostej.

 

I narysował:

 

 

Zdefiniowałem prawą stronę i lewą stronę:

 

 

Tym sposobem dla przedmiotów leżących po prawej stronie rezerwuję prawą rękę i vice versa.

 

W tym momencie jeden z jego znajomych wyraził pewną wątpliwość. Pan Valéry wyjaśnił:

 

Przedmioty, które są bardzo ciężkie, umieszczam na samej linii, tak by przebiegała dokładnie przez ich środek.

 

I narysował:

 

 

Dzięki temudodał pan Valérymogę je przenosić za pomocą zarówno lewej, jak i prawej ręki, pilnując, aby ich środek przemieszczał się zawsze wzdłuż linii podziału. W przypadku lekkich przedmiotów nie muszę aż tak bardzo uważać: zmieniam ich położenie tylko jedną ręką. Tą właściwą, rzecz jasna.

 

Ale jak utrzymać ten rygor we wszystkich sytuacjach?spytał go ten sam znajomy.Na przykład skąd pan wie, panie Valéry, gdzie jest prawa, a gdzie lewa strona domu, kiedy jest pan odwrócony do tyłu?

 

Pan Valéry poczuł się niemal obrażony tym pytaniem, bo nie lubił, jak dotykano jego prywatnej osoby, i odpowiedział gwałtownie:

 

Nigdy nie odwracam się tyłem do rzeczy.

 

(Tak pan Valéry powiedział, ale w rzeczywistości, żeby nigdy się nie pomylić, pomalował całą prawą stronę domu, łącznie ze znajdującymi się tam przedmiotami, na czerwono, a całą lewą stronę na niebiesko. Oto prawdziwy powód, dlaczego pan Valéry miał prawą rękę pomalowaną na czerwono, a lewą na niebiesko. Nie był to, wbrew temu, co twierdził, zabieg estetyczny. To było coś znacznie więcej).


Kichnięcie

Pan Valéry bał się deszczu.

Przez lata doskonalił w sobie umiejętność błyskawicznego uchylania się przed wodą lecącą z nieba. Stał się w tej kwestii specjalistą.

Tak właśnie uciekam przed deszczemmówił.

I pokazywał rysunek, na którym on sam występował pod postacią strzałki:

 

 

Tam na końcuoznajmiał z dumą pan Valéryjestem ja, suchy i bez parasola. Nie cierpię brzydkich przedmiotówdodawał.

 

Jednak pewnego dnia los zrządził, że kobieta, która myła chodnik, wylała na ziemię wiadro pełne wody właśnie w chwili, kiedy przechodził pan Valéry.

Pan Valéry, kompletnie przemoczony, wyjaśnił:

 

Kiedy to się stało, patrzyłem w niebo.

 

I dodał jeszcze:

 

Kiedy pion łączy się z poziomem, zawsze zostaje uchwycony pewien punkt.

 

I narysował:

 

 

Tym punktemmruknął pan Valéry, któremu woda skapywała jeszcze z włosówtym punktem byłem ja.

Przeznaczeniepowiedział na koniec pan Valéryoto czego nie znam.

 

I zakończył głośnym kichnięciem.


Buty

Pan Valéry chodził po ulicy w czarnym bucie na prawej nodze i białym na lewej.

Pewnego dnia zwrócono mu uwagę:

 

Zamienił pan buty.

 

I śmiano się z niego.

Wtedy pan Valéry spojrzał na swoje nogi, klepnął się w czoło i krzyknął:

 

Co za nonsens!

 

Wrócił do domu, zamienił buty, po czym znów wyszedł na ulicę, tym razem w czarnym bucie na lewej nodze i białym na prawej.

Kiedy powiedziano mu, z jeszcze większym rozbawieniem: „Znowu zamienił pan buty!”, pan Valéry zdenerwował się.

 

Pomny jednak zasad logiki, których się nauczył, zacisnął zęby i, kontynuując przechadzkę, powiedział z naciskiem do samego siebie:

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin