§ Filipacchi Amanda - Obłok.pdf
(
1363 KB
)
Pobierz
Kobieta z ambicjami
Amanda Filipacchi
OBŁOK
Tytuł oryginału:
Vapor
Książkę tę poświęcam moim rodzicom,
Sondrze i Danielowi,
a także pamięci mojego nauczyciela i przyjaciela,
Eda Levy'ego
PIERWSZY
Od wielu miesięcy starałam się być mniej sobą.
Był to niełatwy projekt, którym objęłam
wszelkie aspekty życia, w tym również osobi-
ste upodobania oraz poglądy. Pragnęłam stać się gięt-
ka jak stopiony wosk. Zaczęłam podziwiać ludzi bez-
płciowych, także tych słabych, pozbawionych kręgosłu-
pa i łatwo ulegających wpływowi innych, a już zwłasz-
cza takich, którzy w ogóle nie mają własnego zdania, na
żaden temat.
Mój nauczyciel sztuki aktorskiej, Aaron Smith, po-
wtarzał wielokrotnie, że w moim przypadku kłopo-
ty z uprawianiem zawodu aktora wynikają z tego, że
mam zbyt silną osobowość i w związku z tym nie potra-
fię przyswoić sobie cudzej osobowości ani nawet posłu-
żyć się jakimś wachlarzem emocji.
Potraktowałam te słowa poważnie. I stosowałam się
do jego rady skrupulatnie, bo jestem uparta, tak w każ-
dym razie mi się wydaje. Sprowokował mnie, w pew-
nym sensie, rzucił wyzwanie, które postanowiłam pod-
jąć, mimo że przez to niemal całkowicie utraciłam z oczu
swój pierwotny i ostateczny cel - przecież w życiu zależa-
ło mi wyłącznie na zostaniu wielką aktorką, jakoś tak kie-
dyś wyszło. Od razu pozwolę tu sobie zaznaczyć: wcale
niekoniecznie chodziło mi o rozgłos i splendor, lecz raczej
o te bardziej szlachetne, wartościowe powody, które nie-
odłącznie kojarzone są ze sztuką oraz fascynacją ludzkimi
zachowaniami, względnie uwielbieniem dla nich.
Tego dnia, jak co miesiąc, przyszłam na konsulta-
cje z rzeczonym nauczycielem, do jego gabinetu w stu-
dium. Tym razem jednak przerobił mnie na miazgę.
Słuchałam go zdruzgotana.
- Anno - tłumaczył - radzę ci, żebyś wybrała jakąś
inną drogę kariery, i powiem ci prosto z mostu, dlacze-
go. Masz dwadzieścia siedem lat i przyjemną buzię, ale
niestety nie jest to buzia olśniewająca, a ciało tego nie
kompensuje, powiedzmy to sobie otwarcie. Nie jesteś
kandydatką do głównych ról.
Chciało mi się palić, ale przed sięgnięciem do torebki
powstrzymywał mnie wielki napis „Zakaz palenia", któ-
ry wisiał nad jego biurkiem.
Potem Aaron przystąpił do zwyczajowych uwag kry-
tycznych pod moim adresem: jestem za bardzo sobą.
Albo: za bardzo jestem sobą. Niby to samo, ale Aaron
zawsze ujmował rzecz odrobinę inaczej, jakby to mia-
ło mi pomóc w lepszym zrozumieniu jego spostrzeżeń,
dzięki czemu mogłabym jakoś je wykorzystać.
Gadał i gadał, z chwili na chwilę stając się coraz bar-
dziej dosadny i brutalny. Wręcz przeszedł samego siebie.
Żadnego owijania w bawełnę. To był koszmar. A potem
wygłosił pewną dziwaczną prośbę, tak nieoczekiwaną
i głupią, a jednocześnie, mimo jej głupoty, tak upoka-
rzającą, że już po wyjściu robiłam wszystko, byle wyrzu-
cić ją z pamięci.
Za drzwiami sterczała Chiara Mastroianni, też umó-
wiona na konsultacje. Rzuciłam „cześć" w jej stronę
i pognałam dalej. Ta akurat studentka była bardzo do-
brą aktorką, co być może wynikało po części z faktu,
że przypadkiem była także córką Catherine Deneuve
i Marcella Mastroianniego, a zatem aktorstwo miała
w genach. I prawdopodobnie pomogło jej również to,
że wychowywała się w aktorskiej atmosferze.
Ja pod tym względem nie miałam szczęścia. Moi ro-
dzice byli szermierzami. Matka była mistrzynią szer-
mierki i udzielała mi lekcji. Ojciec też parał się szermier-
ką, ale nie zdobył żadnych medali; był administratorem
bloku mieszkalnego. Oboje nas z bratem przymuszano
do szermierki od urodzenia, więc nie mieliśmy innego
wyjścia, jak tylko ostatecznie nabyć jako takiej wprawy
w tej dziedzinie. Zwłaszcza że, ku mojej irytacji, komu-
nikacja w naszej rodzinie przebiegała zasadniczo za po-
średnictwem tego właśnie medium. Fechtowaliśmy się,
żeby wyrazić gniew, żeby robić sobie kawały, żeby się
droczyć, dokuczać sobie i perswadować, a nawet, w naj-
bardziej pokrętny sposób, wyrażać niewyrażalną mi-
łość. (Na dodatek było całkiem oczywiste, że moi rodzi-
ce wykorzystywali szermierkę na swój prywatny użytek,
do którego pozostali członkowie rodziny nie mieli do-
stępu, w ramach zalotów i gry wstępnej.) Nie sądzę jed-
nak, jakkolwiek bym naginała wyobraźnię, żeby szer-
mierka mogła mi się okazać przydatna jako aktorce. No
chyba że dostałabym rolę Zorro.
Szłam ulicą, zszokowana i bezsilna. Kupiłam okulary
przeciwsłoneczne od ulicznego sprzedawcy, żeby ukryć
łzy.
W danej chwili Chiara zapewne doskonale się bawi-
ła podczas swej przeuroczej nasiadówki z Aaronem Smi-
them. Co do mnie zaś, to nigdy wcześniej nie wyobraża-
łam sobie, by jakaś nasiadówka mogła pójść równie źle
jak ta, w której chodziło o mnie.
Plik z chomika:
ania.85
Inne pliki z tego folderu:
§ Neggers Carla - Wodospad.pdf
(2041 KB)
Zaganczyk Mieszko - Czarna ikona t.1.pdf
(1538 KB)
Zaganczyk Mieszko - Czarna ikona t.2.pdf
(2967 KB)
Chevalier Tracy - Dama z jednorożcem.pdf
(1104 KB)
Morgan Diana - Chapel Hill.pdf
(1385 KB)
Inne foldery tego chomika:
!!!nowe!
!Ebook-NOWOŚCI!!
★BESTSELLERS
♡ 1-NOWOŚCI (niesklasyfikowane)
✿Nowości 2011
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin