17 śmiertelnych błędów szefa helion.pdf

(4293 KB) Pobierz
887615939.001.png
3:49
3:48
3:47
Cyfry na wyświetlaczu metalowego, srebrzystego zegara
nieubłaganie zbliżały się do zera. Janusz Czerwiński, prezes
firmy Astra Tech, wiedział, że ta skrzynka będzie ostatnią
rzeczą, na jaką patrzy. Zostało mu tylko kilka minut.
— Potrafię to rozbroić, dam radę, na pewno dam radę
— szeptał sam do siebie. Jednak w tych słowach więcej było
bezradności niż nadziei.
Nie żeby nie potrafił. O to był spokojny: tak prosty mecha-
nizm zegarowy umiał unieruchomić w dwie, trzy minuty.
Zanim został prezesem, przez dwadzieścia lat pracował
jako naukowiec, fizyk i elektronik. Był jednym z najlepszych
w kraju. Nagroda dla najmłodszego profesora fizyki, stypen-
dium w słynnym Massachusetts Institute of Technology,
wykłady w Tokio, Londynie i Paryżu. Nagle wszystkie te
wspomnienia przesłoniły mu widok czerwonych cyferek na
wyświetlaczu. Już o tym kiedyś słyszał umierającemu przed
oczami staje całe życie.
Słabł coraz bardziej, czuł, że to kwestia zaledwie minut.
Ponad godzinę temu został zabity z zimną krwią. Zabójca
wstrzyknął mu potężną dawkę akonityny. Trucizny, która
działała wolno, lecz nieodwracalnie.
887615939.002.png
12
17 ŚMIERTELNYCH BŁĘDÓW SZEFA
3:01
3:00
2:59
We wspomnieniach szybko powrócił do swego ostatniego,
największego w karierze sukcesu: lasera fotonowego; wy-
nalazku, który mógł zmienić świat bardziej niż broń ato-
mowa, internet albo telewizja. To z tego powodu leżał na
podłodze w laboratorium. Sam, bez szansy na pomoc.
„Jak to możliwe, że udało się im mnie zabić?” — pytał sam
siebie. „Popełniłem błąd. Jeden błąd, który zepsuł wszystko”
— odpowiedział sobie w myślach.
Jednak to nie była prawda. Błędów, które doprowadziły
do tej sytuacji, było więcej. Dokładnie siedemnaście. Sie-
demnaście największych błędów, jakie może popełnić me-
nedżer.
2:20
2:19
2:18
„Mam nadzieję, że nie dostaną lasera” — pomyślał, patrząc
na swojego mordercę, na człowieka, z którym pracował od
lat. Znał go bardzo dobrze, ufał mu bezgranicznie, jak bratu
— aż do dzisiejszego popołudnia. Uczynił go swoim zastępcą.
A ten — mimo że zarabiał doskonale i miał wszystko, o czym
mógł marzyć — dał się przekupić jednej z najpotężniejszych
organizacji świata — groźniejszej od Al-Kaidy, bogatszej
od Banku Światowego, zarządzanej sprawniej niż niejedna
armia.
To, że teraz zabójca leżał martwy, nie było pocieszające.
„Musiałem się go pozbyć, nie miałem wyjścia” — pomyślał
Czerwiński, szukając usprawiedliwienia dla swojego czynu.
13
S TRAŻNIK M AFII
1:57
1:56
1:55
„Mam nadzieję, że Nowicki nie zdradzi im kodu” — po-
wtórzył w myślach.
Ryszard Nowicki, główny inżynier, był jedyną osobą, która
znała kod odszyfrowujący schemat budowy lasera. Ta jedna
kartka pełna cyferek — wykorzystana ze złą wolą — po-
zwoliłaby stworzyć piekielne urządzenie. Wytrawny infor-
matyk, mając ją w ręku, w ciągu miesiąca sparaliżuje prace
wszystkich policji i wywiadów świata. Północnokoreański,
rosyjski i amerykański wywiad prawie od pół roku próbowały
zdobyć klucz potrzebny do odczytania szyfru. Jeden chciał
nawet — za pośrednictwem fikcyjnej spółki — kupić patent
na laser. Cena, jaką zaproponował, przekraczała wszelkie
wyobrażenia.
Miliard dolarów.
1:40
1:39
1:38
Prezes ocknął się. „Nie czas na rozmyślania, muszę roz-
broić bombę” — zganił sam siebie. Cyfry na wyświetlaczu
uparcie przypominały, że została tylko chwila. Wziął do ręki
śrubokręt i odkręcił pokrywę mechanizmu zegarowego. Zna-
lazł pod nią plątaninę cienkich kabelków przylutowanych
do płytki elektronicznej. Spojrzał na nią i zastanowił się
— przypominając sobie, czego uczył swoich podwładnych.
Wiedział, że jeśli uda mu się wejść w ich sposób myślenia,
szybko poradzi sobie z zatrzymaniem zegara. „Musi mi się
udać, od tego zależy wszystko” — dopingował sam siebie.
14
17 ŚMIERTELNYCH BŁĘDÓW SZEFA
Kilkadziesiąt sekund później przeciął czerwony przewód.
Potem zielony, niebieski, fioletowy i żółty. Nic się nie działo
— nie było wybuchu, a zegar dalej odliczał. Nie zniechęciło
to jednak Czerwińskiego. Wiedział, że to zabawa w kotka
i myszkę i że każdy twórca bomb gra w nią z saperem. Prze-
cinał kolejne przewody.
Po chwili na dnie skrzynki zostały już tylko dwa kable.
Oba były białe.
— O cholera, tego ich nie uczyłem — zaklął zaskoczony.
— Który z nich? Który?
Odruchowo spojrzał na licznik.
0:09
0:08
0:07
„Niech to szlag — zaklął ponownie w myślach. — Nie
ma już czasu na analizę”. Wziął nożyczki i przeciął pierw-
szy z brzegu przewód.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin