Kara.doc

(67 KB) Pobierz
Rzadko kiedy Agnieszka miała czas na oglądanie telewizji

Rzadko kiedy Agnieszka miała czas na oglądanie telewizji. Jednak teraz, gdy była sama w domu, z nudów włączyła odbiornik. Przeleciała przez parę kanałów dopóki jej uwagi nie przykuł program przyrodniczy o docieraniu do źródeł Konga. Zafascynowana oglądała, jak ekipa telewizyjna przedziera się przez afrykański busz, podziwiała cuda przyrody niespotykane nigdzie indziej na świecie. Nagły zgrzyt klucza w zamku wyrwał ją z zadumy. Zanim zorientowała się, co to oznacza, drzwi wejściowe otworzyły się z lekkim skrzypnięciem i stanął w nich wysoki, przystojny mężczyzna, mający około 30 lat. Ubrany był w czarną obcisłą koszulkę, jasne dżinsy ściągnięte grubym, czarnym skórzanym pasem z metalową klamrą oraz czarne, skórzane półbuty. Na jego twarzy malowała się złość, choć po ustach błąkał się lekki uśmieszek. Agnieszka była przerażona. Szybko poderwała się z fotela, padła na kolana i zaczęła poruszać się w kierunku drzwi. Pochyliła głowę, ciemne długie włosy delikatnie opadły na jej nagie piersi. Przyspieszony oddech sprawiał, że jej biust falował. - Nie ruszaj się suko! – Głos Pana przeciął ciszę niczym ostry miecz. – Gdzie i jak miałaś czekać na mnie? - P.. przepraszam Panie. - Wyjąkała to niemal bezgłośnie. Nie śmiałą podnieść wzroku, nie odważyła spojrzeć mu w oczy. Patrzyła na podłogę przed swoimi nagimi kolanami dopóki w zasięgu jej wzroku nie znalazły się buty Pana. - Rozkazałem ci chyba wyraźnie czekać na kolanach przy drzwiach, tak? - Tak, Panie. – Głos jej lekko drżał. - Nie potrafisz wykonać nawet tak prostego polecenia? Ile razy można ci powtarzać? Jeśli słowa do ciebie nie docierają, niewolnico, znajdę inny sposób do wymuszenia twojego posłuszeństwa. - Nie, Panie, błagam. Ja... ja... To się więcej nie powtórzy. Ja... ja... nie... przepraszam. Przylgnęła twarzą do jego butów, zaczęła je lizać i całować. Skulona u jego stóp, naga, wyglądała bezbronnie, ulegle i zarazem nęcąco z kształtnym tyłkiem wypiętym wysoko w górę. Przez jej ciało przebiegały dreszcze. Bała się i nawet nie próbowała tego ukrywać, zresztą wiedziała, że to by nic nie dało. Pan zbyt dobrze ją znał, by mogła cokolwiek przed nim zataić. Momentalnie odczytywał jej emocje, znał wszystkie jej uczucia zanim jeszcze zaczęły malować się na jej twarzy, odgadywał jej myśli, których nigdy nie odważyłaby się nawet wypowiedzieć. Kontrolował jej ciało i duszę. W końcu była jego własnością, sama wybrała sobie ten status, błagała wręcz, by zgodził się zostać jej Panem, nauczycielem, opiekunem, władcą... Chwycił ją za włosy i podciągnął w górę. Klęczała teraz przed nim wyprostowana, dzieliło ich zaledwie kilkanaście centymetrów. Gdy wzięła głęboki oddech jej piersi otarły się o jego dżinsy. Ciemne sutki momentalnie zesztywniały, oddech jeszcze bardziej przyspieszył. Agnieszka powoli podniosła głowę, zlękniona spojrzała mu w oczy. Był niezadowolony, wręcz wściekły. Próbowała znaleźć w jego twarzy jakiś ślad litości czy łagodności, jednak jego oblicze pozostało zimne. Zlękniona opuściła wzrok. Chciała z powrotem paść do jego stóp i schronić się tam przed jego gniewem, jednak Pan chwycił ją znów za włosy i zmusił do patrzenia mu w oczy. - Do łazienki! – rzucił podniesionym głosem i odszedł w głąb pokoju. Agnieszka oparła się rękoma o ziemię i na czworaka ruszyła do przedpokoju. Na wypiętej pupie miała kilka blednących pręg – pamiątek po poprzedniej karze. Na przegubach dłoni i stóp miała czarne skórzane paski umożliwiające szybkie unieruchomienie jej w praktycznie dowolnej pozycji. Jej strój dopełniała skórzana obroża z kilkoma metalowymi kółeczkami nabijana ćwiekami. Gdy tylko zniknęła za drzwiami łazienki Pan rozpoczął przygotowania do wymierzenia kary. Uprzątnął wszystko ze stołu i wysunął go na środek pokoju, do kolumienek łóżka przymocował kawałki łańcuchów, zasłonił okna i zapalił kilka świeczek. Z kredensu, zamykanego na kluczyk, który zawsze nosił przy sobie, wyjął dużego butt-pluga zamocowanego na skórzanych majteczkach z wyciętym fragmentem kroku, bat – kilka rzemieni osadzonych na czarnej rękojeści oraz gumowy worek i elastyczną rurkę z końcówką do lewatywy. Zdjął koszulkę spod której ukazał się owłosiony tors. Był już gotowy. Agnieszka tymczasem klęczała na zimnych kafelkach w łazience, tyłem do wejścia, z twarzą zwróconą w stronę toalety. Tak, jak zawsze kazał jej Pan. Bała się, nie tylko nadchodzącej kary ale też jego gniewu. Nie był ostrym Panem, ale gdy świadomie popełniła jakieś wykroczenie potrafił stać się bardzo surowy i nie dawał się łatwo przebłagać. Usłyszała jego kroki w przedpokoju i momentalnie pochyliła głowę tak, że jej włosy zakryły całe jędrne piersi. Kątem oka dostrzegła, jak wszedł do łazienki, nie była jednak w stanie stwierdzić, co niesie w rękach. - Twarzą na ziemię! - Parę rzuconych słów spowodowało, że przywarła ustami do podłogi a ręce posłusznie podała do tyłu, gdzie zaraz zostały spięte za jej plecami. Klęczała teraz z policzkiem przy kafelkach, rękoma unieruchomionymi z tyłu, z wysoko wypiętym tyłkiem. - Nie mam zamiaru cię kneblować, suko. Chcę słyszeć jak będziesz skomleć, chcę słyszeć twój strach i ból, chcę wiedzieć, że więcej taka niesubordynacja się nie powtórzy. Stał nad nią, jednak nie widziała zupełnie co robił, zaś bała się podnieść wzrok. Pan tymczasem napełnił worek do enemy letnią wodą, zamocował rurkę z końcówką i pochylił się nad swoją niewolnicą. Na czubku palca miał niewielką ilość nawilżacza, który teraz powoli wsmarowywał wokół jej odbytu, co jakiś czas zanurzając palec w jej ciasnej dziurce. Agnieszka powoli zaczęła sobie uświadamiać, co ją czeka. Lewatywa!!! Nie znosiła tego. Ból, upokorzenie, uczucie nieznośnej pełności. Zadrżała leciutko ze strachu, ale nic nie powiedziała. Gdyby wiedziała, jaką karę przygotował dla niej Pan, na pewno skomlałaby i błagała, zaś jej twarz zaszłaby łzami... - Rozluźnij się, chyba że chcesz, by bolało jeszcze bardziej. - Pan wsadził jej głęboko w pupę końcówkę osadzoną na rurce i lekko pociągnął upewniając się, że nie wysunie jej się samoistnie. Agnieszka starała się jak najbardziej zrelaksować i uspokoić oddech wiedząc, że wtedy kara będzie bardziej znośna. Wtedy poczuła pierwszą falę ciepławej wody wlewającą się do jej wnętrza. Na razie nie było źle, czuła nawet lekkie mrowienie w cipce, oznakę podniecenia. Woda tak cudownie powoli ją wypełniała, pobudzała delikatne ścianki odbytu. Wbrew sobie cichutko jęknęła, ale nie z bólu... Roześmiał się tylko i.. zwiększył szybkość przepływu wody. To przestało być przyjemne. Woda wdzierała się teraz szybciej do jej ciasnego wnętrza, wypełniała ją coraz bardziej, wlewała się coraz głębiej. Agnieszka zaczęła się niespokojnie poruszać. Próbowała napinać mięśnie brzucha i pośladków, ale to tylko wzmagało poczucie napełnienia. Najlepiej było się rozluźnić i poddać, pozwolić żeby wodą wdzierała się do jej wnętrza już nie jak pieszczota, lecz kara. Wydawało jej się, że czuje i słyszy chlupotanie wody we własnym wnętrzu, że płyn dociera niemal do żołądka, że puchnie niczym balon. W rzeczywistości Pan wlał w nią dopiero niecały litr lewatywy, planował zaś dojść do półtora litra. Nigdy jeszcze nie wlał w nią tyle, ale tez bardzo rzadko Agnieszka dopuszczała się tak poważnego świadomego i, w gruncie rzeczy, bezmyślnego przewinienia. Z zadumy wyrwał go błagalny jęk. - Panie, błagam, już... proszę, już nie... - skomlała niczym przerażone, wystraszone zwierzątko. Zresztą w tym momencie chyba tak właśnie musiała się czuć. - Błagam, boli... - Wierciła się coraz niespokojniej, to podnosiła, to znów opuszczała biodra, jakby chciała równomiernie rozprowadzić wypełniającą ją coraz pełniej wodę. - Uspokój się, suko! Trzeba było wcześniej myśleć i się słuchać. Już ponad litr... Agnieszka kurczowo zaciskała w pięści skute za plecami dłonie, była cała spocona, kręciła głową. Każdy mięsień jej ciała drżał. - Już nie wytrzymam, litości... Pa... Panie, juuuuż! - Ostatnie słowo wykrzyczała przez łzy. Nigdy jeszcze nie czułą się tak pełna, miała wrażenie, że zaraz pęknie. Przez chwilę pomyślała nad użyciem hasła bezpieczeństwa, ale postanowiła jeszcze poczekać, zaufać Panu. Wiedziała, że zakręci on kurek w odpowiednim momencie tak, by nie stałą jej się żadna krzywda. I wiedziała również, że zasłużyła na karę. Agnieszka klęczała skulona na podłodze, wiła się, na przemian napinała i kurczyła mięśnie jęcząc przy tym i cicho pochlipując. Wydawało jej się, że ta męczarnia trwa całą wieczność. Ten żałosny widok podniecił Pana. Już... półtora litra letniej wody wpłynęło do jej wnętrza. Nadszedł czas na rozpoczęcie prawdziwej kary. Ze zdziwieniem i ulgą dziewczyna zorientowała się, że woda przestała płynąć zaś Pan się poruszył i dotknął ręką jej pośladków. Myślała, że każe jej tu poklęczeć jeszcze parę minut a później pozwoli jej się wypróżnić, samemu stojąc w drzwiach łazienki i patrząc na jej poniżenie. Nie wiedziała sama, co jest gorsze - ból i okropne uczucie wypełnienia czy też może upokorzenie towarzyszące całej tej procedurze. Jednak Pan zamiast zostawić ją w spokoju szybko wysunął z jej pupy końcówkę od lewatywy i wcisnął w jej miejsce dużego butt-pluga. Zszokowana jęknęła i obróciła głowę, aby spojrzeć na niego. Stał wyprostowany nad jej skulonym ciałem, na twarzy malował mu się złośliwy, pełen wyższości uśmiech. - I jak suczko? Podoba Ci się? Zawsze chyba lubiłaś mieć dobrze wypełnioną dziurkę... Ból który ją rozpierał powoli tępiał, jednak gdy Pan chwycił ją za ręce i pociągnął do góry, kolejna fala cierpienia przeszyła jej ciało. Rozkuł jej ręce, które opadły bezwładnie wzdłuż ciała. Zaskowyczała, zaś w jej oczach pojawiły się łzy. Z wielkim trudem odwróciła się tak, że klęczała teraz przodem do niego, z twarzą na wysokości jego krocza. Wyraźnie widziała zgrubienie w jego spodniach. Pan, widząc gdzie kieruje się wzrok jego suki, wybuchnął śmiechem. - Do pokoju, szybko! Wyraz twarzy Agnieszki zdradził, ze z początku nie zrozumiałą polecenia. Jak to, to jeszcze nie koniec? Podniosła wzrok na Pana, jednak on właśnie już odwracał się by wyjść z łazienki. Z wielkim trudem opadłą na czworaka i ruszyła za nim. Wyglądała żałośnie, ale zarazem doskonale ulegle; poddała się nieznanemu losowi. Każdy gwałtowniejszy ruch wywoływał grymas na jej twarzy, zaś ciałem wstrząsał dreszcz. Jednak gdy tylko zatrzymała się na moment, na jej tyłku boleśnie odcisnęła się szpicruta. Musiała iść, zwalczyć własną słabość, zacisnąć zęby i powoli, krok po kroku posuwać się naprzód. Przejście paru metrów zajęło jej ponad minutę, każdy centymetr oznaczał walkę. Walkę, którą wygrał Pan, jego wola... Doprowadził ją do stołu, tam, nie zważając na jej skomlenie podciągnął na nogi i położył brzuchem na zimnym blacie stołu. Obszedł mebel, stanął przy jej głowie, wyciągnął jej ręce w swoją stronę i przypiął do kółeczek znajdujących się na nogach stołu. Tak rozciągnięta Agnieszka przywarła całym ciałem do blatu, przygniatając własnym ciężarem wypełniony lewatywą brzuch. Zawyła, jednak szybkie śmignięcie szpicruty przywołało ją do porządku. Musiała się poddać, znieść karę z godnością, jakiej wymagał od swojej niewolnicy Pan. - Za swoją niesubordynację dostaniesz 30 razów na goły tyłek, suko. Nie musisz liczyć. - Dz... dziękuję, Panie. - wydusiła poprzez zaciśnięte gardło. Pierwsze uderzenie było szokiem. Uniosła się lekko ponad stół, napięła mocno mięśnie brzucha i pośladków, jednak wtedy padła z głośnym jękiem na stół. Lewatywa... Każdy gwałtowny ruch powodował przecież niemiłosierny ból. Dodatkowo obawiała się, że gdy zbyt mocno się napnie butt-plug może się wysunąć, a wtedy... nie, tego by nie zniosła. Musi leżeć spokojnie, bez najmniejszego ruchu ani napięcia znosić kolejne uderzenia, a wtedy kara będzie najmniej dokuczliwa. Pan odczekał paręnaście sekund nim wymierzył kolejne uderzenie. Wiedział, że Agnieszka przestanie walczyć, że podda się kolejnym uderzeniom ze spokojem. I wiedział, jak trudna i wymagająca wysiłku i samozaparcia była to decyzja. Ale o to mu właśnie chodziło. Nie liczył się sam ból, ale zmuszenie jej do poddania się, do zaakceptowania i przyjęcia z godnością każdej kary. Tego uczył ją już od kilku miesięcy i teraz nie bez dumy obserwował efekty swej pracy. Kolejne uderzenia pasa spadały na jej zaczerwienione już pośladki w kilkusekundowych odstępach. Z pozoru wyglądało to tak, jakby nie robiły one na Agnieszce większego wrażenia. Leżała spokojnie, w miarę rozluźniona, oddech miała lekko przyspieszony i płytki, z ust wydobywały się jedynie ciche jęki i pochlipywania. Jedynie z jej twarzy można było odczytać, jak wielką męczarnie przechodziła i ile kosztowało ją utrzymywanie tego pozornego spokoju. W myślach liczyła kolejne uderzenia modląc się, by wytrzymała do końca. I udało jej się. Po trzydziestym uderzeniu wydała z siebie westchnienie ulgi. Myślała, że to już koniec.. Pan stanął przed nią i uniósł jej głowę. Z rozpiętego rozporka sterczał twardy, spory kutas, na którego główce błyszczały już kropelki śluzu. - Byłaś bardzo dzielna, suniu. Możesz w nagrodę polizać. Agnieszka, choć zmęczona i obolała, uniosła jeszcze mocniej głowę i delikatnie przejechała językiem po czubku penisa, delektując się jego smakiem. Uwielbiała to, dla takiej chwili mogła znieść wiele. Na jej twarzy, choć ciągle wykrzywionej grymasem bólu, zaczęła się też malować radość. Ledwie zdążyła wziąć całego członka do ust i parę razy polizać, gdy Pan odsunął się i odpiął jej ręce. - Dziękuję, Panie - wyszeptała cichutko. - Proszę, suniu, ale to jeszcze nie koniec. Na łóżko! - J.. jak... jak to? - Jak to nie koniec? Momentalnie ulga, która wypełniała Agnieszkę przeszła w przerażenie. Powoli podniosłą się ze stołu, uważając przy tym, by nie wykonać żadnego gwałtownego ruchu. Parcie, które czuła w środku stawało się nie do wytrzymania. Bała się, że pod naporem wody butt-plug w końcu wysunie się. Pan chyba też się tego obawiał, gdyż kiedy podeszła do łóżka kazał jej klęknąć na ziemi, wypiąć tyłek i jednym sprawnym ruchem osadził butt-pluga na skórzanych majteczkach, które ciasno opiął wokół jej bioder zaciskając porządnie mocujące paski. - Połóż się na łóżku na plecach! Wykonując polecenie Agnieszka powoli zaczęła uświadamiać sobie, co ją może czekać. Łóżko, pasy do mocowania rąk i nóg, majteczki z wyciętym krokiem, Pan ściągający właśnie spodnie... NIE!!! On nie może tego zrobić, nie teraz, nie gdy ona jest wypełniona od wielu minut lewatywą. Prosiła, błagała, wyrywała się, jednak Pan uciszył ją uderzeniem w twarz i począł przymocowywać jej ręce i nogi do kolumienek łóżka aż została unieruchomiona w pozycji X. Klęknął nagi pomiędzy je zachęcająco rozłożonymi nogami. Przerażenie malujące się na twarzy Agnieszki podziałało na niego jak najlepszy afrodyzjak. Uszczypnął mocno jej sutek i silnym pchnięciem zagłębił się w jej wilgotną i ciasna cipkę. Skowyt wydostający się z ust suki odbijał się echem od ścian. Agnieszka była jak w agonii. Czułą się tak pełna, jakby za chwilę miała pęknąć. Pod pchnięciami Pana zdawało jej się, że woda przelewa się po jej całym wnętrzu. Było jej niedobrze, wszystko ją bolało, powoli słabła, z jej ust wydzierały się coraz cichsze jęki. Mimo to, a może właśnie dlatego, odczuwała narastającą przyjemność. Poprzez ból docierało do niej delikatnie mrowienie w kroczu, czuła, że jest wilgotna. I strasznie ciasna. Rżnięcie jej było za to czystą rozkoszą dla Pana. Tak szczelnie obejmowała jego członka, tak cudownie falowała pod jego pchnięciami, tak rozkosznie skomlała i jęczała. Wiedział, że długo nie wytrzyma. Podniósł się na rękach i spojrzał w twarz Agnieszki. Malowało się na niej połączenie cierpienia i seksualnej przyjemności, miała półprzymknięte powieki, z ust wydobywały się ciche jęki. Pan miał nad nią pełną władzę. Przyspieszył rytm, wzmocnił i pogłębił pchnięcia. Suka musi zapamiętać ten dzień na długo. Odchodziła od zmysłów. Przed chwilą czułą przyjemność, jednak teraz przeszywał ją ból. Całe jej wnętrze paliło żywym ogniem, każdy oddech stawał się torturą. A zarazem była podniecona. Bardzo wyraźnie odczuwała każde pchnięcie Pana, każdy jego ruch w jej ciele. Doprowadzał ją tym do szaleństwa. Szczególnie teraz, gdy ściskał mocno jej sutki, przygryzał płatki uszu i ciągle zagłębiał się w jej wypełnione lewatywą, zmęczone i obolałe ciało. Starała się leżeć jak najbardziej rozluźniona, poddawać się jego silnym pchnięciom, pozwalać mu dotrzeć kutasem do głębi swej kobiecości. Leżała jak szmaciana laleczka, tyle że lalka nie odczuwała tego wszystkiego, na co Pan ją skazał. W końcu zaczął dochodzić. Zanurzał się w nią z pełną siłą, wbijał w jej obolała i ciasną szparkę swego kutasa aż do końca, palcami miażdżył jej sutki. Agnieszka wyła z bólu i płakała podczas gdy on spuścił w nią ładunek swego nasienia. Pan pozwolił jej odpocząć przez parę minut, potem odwiązał jej ręce i nogi. - Do łazienki, migiem! Chyba że chcesz jeszcze powtórki? Z wielkim trudem zeszła na podłogę i oparła się na rękach i kolanach. Nie czułą już nawet bólu, raczej takie dziwne odrętwienie i potworne wypełnienie. Tym razem Pan był wyrozumiały i nie popędzał jej szpicrutą kiedy powoli szła na czworakach do łazienki. Wyglądała żałośnie. Twarz zapuchnięta od łez, spocone włosy pozlepiane w strąki, czerwony i spuchnięty tyłek, nabrzmiałe wargi sromowe, spomiędzy których wyciekała biaława strużka spermy. Suka. W łazience Pan kazał jej przykucnąć nad toaletą i sprawnym ruchem zdjął z niej majteczki i wysunął butt-pluga. Ulga, jaką poczuła Agnieszka, była nie do opisania. Zakręciło jej się w głowie, ale Pan ją na szczęście przytrzymał. Nareszcie mijało to koszmarne napięcie, wypełnienie, chlupotanie. Nie czułą się zupełnie upokorzona, nie przeszkadzała jej bliskość Pana, było jej wszystko jedno. Chciała się po prostu jak najszybciej pozbyć tego koszmarnego ładunku z jej wnętrzności. Nie myślała o zapachu, o odgłosach wydobywających się z jej ciała. W końcu była pusta. Pan kazał jej klęknąć na ziemi i wypiąć wysoko tyłek. - Pora na czyszczenie twojej dupy. Suka zawsze musi być czysta i gotowa na przyjęcie swego Pana. Prawda? - Tak, Panie - wydusiła Agnieszka. - Moje trzy dziurki są i będą zawsze do Twej dyspozycji. Uśmiechnął się, pogłaskał ją po włosach poczym zanurzył w jej tyłku rurkę od lewatywy. Nie musiał już teraz wpuszczać dużo płynu, chodziło tylko o wypłukanie z niej resztek nieczystości. Już po chwili siedziała na toalecie wydalając kolejną porcje enemy. Znów się rozkosznie czerwieniła i pochylała ze wstydu głowę. Teraz, kiedy już tak nie cierpiała, wróciło do Agnieszki poczucie poniżenia i upokorzenia. Po paru płukaniach enemą Pan kazał jej wejść do wanny i "przywrócić się do stanu używalności". - Pamiętaj suko, że jeszcze z tobą nie skończyłem. - Powiedział, po czym wyszedł do pokoju. Agnieszka nie do końca zrozumiała jego słowa, ale zgodnie z rozkazem zaczęła się myć. Jak cudownie było położyć się w wannie, pozwolić ciepłej wodzie spływać swobodnie po ciele, rozluźnić się. Przymknęła oczy, nałożyła szampon na włosy i namydliła się, szczególną uwagę przykładając do piersi i łona... Pan zastał ją leżącą z zamkniętymi oczami, ze sterczącymi zachęcająco sutkami, z dłonią zatopioną między udami. Uśmiechnął się. - Starczy tego dobrego. Spłucz z siebie te mydliny i wysusz się. Widzę, że jeszcze masz ochotę na seks... No cóż, nie odmówię ci tego, choć wątpię, żebym sprawił ci przyjemność. Po chwili Agnieszka klęczała na podłodze, ręce splecione za karkiem, łokcie szeroko, piersi wypięte, kolana rozłożone; była w pełni dostępna, pachnąca, czyściutka, rozgrzana... - Bardzo ładnie, suniu. Tak jak obiecałem, to nie koniec zabaw na dziś. Klęknij twarzą do kibla, pochyl się i obejmij rękoma muszlę. Już! Co on znów wymyślił? Mimo wątpliwości suka posłusznie wykonała rozkaz. Pan spiął jej ręce za muszlą klozetową, podciągnął jej głowę za włosy i ułożył na desce. Tuż przed twarzą miała kibel, do którego jeszcze przed chwilą się wypróżniała. Z obrzydzeniem próbowała się odwrócić, ale jego ręka przytrzymała ją w tej pozycji. - Nie ruszaj się! Nie odwracaj głowy! Powinnaś być wdzięczna, że spuściłem wcześniej wodę... - Dobrze, Panie... Dziękuję, Panie. Klęcząc tak nie widziała, co on robi. Słyszała tylko jego kroki, szum odkręcanej wody, znów kroki... Poczuła, że coś wsadza jej w pupę, po chwili zaczęła wlewać się w nią kolejna lewatywa. Szarpnęła się i zdziwiona podniosłą głowę by spojrzeć na Pana, on jednak szybko wepchnął ją do muszli. - Mówiłem, żebyś się nie ruszała, suko - Panie, ale co... - Zamilcz! - Podkreślił swoje słowa smagnięciem szpicrutą po jej nagich pośladkach. Woda wypełniała znów jej wnętrze. Leciała powoli, byłą letnia, ale mimo to bolało. Powróciły wspomnienia tak niedawnej przecież tortury, bólu, cierpienia, łez i... przyjemności. Cichutko westchnęła. W oku zakręciła jej się łza. Nie z bólu, ale raczej z całości sytuacji. W ciągu ostatniej godziny miała zrobioną dużą lewatywę, dostała porządne lanie, została zerżnięta przez Pana z lewatywą w środku, a teraz obejmowała kibel trzymając w nim głowę a jej ciało znów napełniała enema. Kiedy zaczęła już odczuwać spory dyskomfort oraz napełnienie Pan zakręcił kurek i klęknął za nią. Jedną ręką przygniótł jej kark do deski klozetowej, drugą szybko wysunął z niej rurkę od enemy. Zanim jeszcze jej mięśnie zdążyły się zewrzeć, jednym silnym pchnięciem wszedł w nią. Agnieszka odruchowo szarpnęła się i próbowała wyprostować, jednak ręka Pana mocno dociskała ją do kibla. Zaczął miarowo posuwać ją w tyłek. To był koszmar. Przy każdym jego pchnięciu woda wypełniająca jej wnętrze wdzierała się głębiej, jak wycofywał kutasa - płyn podążał za nim. Poruszał się w niej niczym tłok, przelewając przez nią lewatywę. Wyła i wierciła się, na przemian płakała i błagała by już skończył. Pan jednak chciał, aby tortura trwała jak najdłużej. Niedawno spuścił się w nią, tak więc teraz mógł pozwolić sobie na długi stosunek. Nie zważając na jęki i skomlenie suki, rżnął ją coraz mocniej w tyłek. Czuł silny opór, jaki stawiały mu zarówno mięśnie Agnieszki, jak też wypełniająca ją woda. - Litości, Panie, nieeeee... błagam, nie. Proszę... błagam! Już będę grzeczna... To był miód dla jego uszu. Słowa suki dochodziły do niego przytłumione, niewyraźne, zniekształcone przez jej szloch, odbite od wnętrza muszli klozetowej. Agnieszka jeszcze nigdy nie czuła się tak upokorzona i wykorzystana jak w tej chwili. Nie odczuwała już kolejnych pchnięć, raczej stały ból w łonie, pupie i brzuchu, ciągłe falowanie, potworne wypełnienie. Było jej niedobrze, ale z trudem udało jej się powstrzymać przed wymiotami. Była suką - teraz chyba w pełni pojęła znaczenie tego słowa. Przestała krzyczeć, tylko cichutko pojękiwała próbując przetrwać karę. Pan przyspieszył ruchy. Wbijał się w nią teraz z ogromną siłą, wtłaczając za każdym pchnięciem wodę głęboko w jej wnętrze. Nie miała już siły stawiać mu oporu, leżała bezwładnie oparta o kibel poddając się jego ruchom niczym szmaciana laleczka. Jeszcze parę ruchów i ciałem Pana targnęły skurcze orgazmu. Kilka mocnych pchnięć, jęk wydzierający się z jego ust i znieruchomiał. Wysunął się z niej. Poczuła ogromną ulgę, gdy cały płyn wylał się z niej... na pokrywające podłogę kafelki. - Sprzątniesz to zaraz, suko. Podciągnął ją za włosy i posadził na kiblu. Agnieszka miała zapuchniętą twarz, wilgotne od łez policzki, mokre oczy. Patrzyła na niego wpół przytomnym wzrokiem. Stanął przed nią i przyciągnął jej głowę do swego krocza. - Wyczyść mnie, tylko porządnie. - Tak, Panie. - Posłusznie otworzyła usta i wzięła w nie jego miękkiego już kutasa. Na szczęście nie był brudny, jej wnętrze było bowiem dobrze oczyszczone poprzednią lewatywą. Mimo to posłusznie przez ponad minutę ssała i pieściła jego członka, tak jak ją tego kiedyś nauczył. Kiedy się z niej wysunął, spojrzała na niego pełnymi uwielbienia oczyma i cichutko podziękowała. - Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczyło. Wiesz dobrze, że nie chcę cię tak karać... - Wiem, przepraszam Panie. - Sprzątnij tu teraz i przyjdź do mnie jak skończysz. Wyszedł z łazienki, a Agnieszka wzięła szmatę i zaczęła ścierać podłogę. Byłą całą obolała, mimo to czuła jakże znajome mrowienie między nogami. Wiedziała, że czeka ją jeszcze długa noc...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin