Fakty i Mity 34.2010.pdf

(10400 KB) Pobierz
343675564 UNPDF
RYDZYK GARDZI RODZIN ß Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 34 (546) 26 SIERPNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Jeśli przytrafi Ci się jakaś
życiowa katastrofa, to nie
dokładaj do niej jeszcze
większej. Nie szukaj
ratunku w telewizyjnej
„Sprawie dla reportera”.
ß Str. 14-15
ISSN 1509-460X
Ojciec bogatej Rodziny Radia Maryja za nic ma swoich biednych krewniaków
343675564.021.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 34 (546) 20 – 26 VIII 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Krzyż przed Pałacem Prezydenckim kosztował Warszawę 870
tys. zł – za nadgodziny dla strażników miejskich. Zwiększył
za to dochody okolicznych restauratorów nawet o 50 procent.
Liczni gapie najpierw wszak spieszą obejrzeć dziwowisko, a po-
tem biegną coś przekąsić. Ciekawe, czy podobna sytuacja mia-
ła miejsce w Jerozolimie 2 tysiące lat temu. Jeśli nawet, to
nie przez 6 tygodni.
Na ryby!
„Dopominamy się o należne miejsce dla krzyża w Europie,
wobec niezrozumiałych prób wyprowadzenia go z przestrzeni
życia publicznego. Pytamy: w imię czego te próby? Przecież
krzyż nikomu nie zagraża!”. W odpowiedzi (nieba?) na to
oświadczenie kard. Dziwisza spadające ramię krzyża zabiło
w Szczecinie bezdomnego.
żam, że odreagowanie i sposób spędzania wolnego cza-
su. Ponieważ tego ostatniego prawie nie miewam, moje
coroczne wędkowanie ogranicza się do tygodniowej wy-
prawy do Szwecji i kilku wypadów na polskie wody. Na pół-
noc jadę się nałowić, u nas raczej uciec od zgiełku wiel-
kiego miasta. A naprawdę odpocząć jestem w stanie wy-
łącznie nad wodą – już sam jej widok mnie uspokaja. Ale
przecież nie tylko mnie.
Rok temu byłem w Spale. W jej centrum jest duży staw.
Siedząc w kawiarnianym ogródku, patrzyłem na wędkarza
w średniostarszym wieku, który przycupnął nad brzegiem
na rozkładanym stołeczku. Powodowany „zawodową” cie-
kawością podszedłem do niego i miłozagaiłem: – Dzień
dobry. I co, biorą trochę? Gość,
nie odrywając wzroku od spławi-
ka, wycedził tylko jedno magicz-
ne słowo: – Spierdalaj! Zatkało
mnie na chwilę na taką wylew-
ność, ale posłusznie
wykonałem po-
lecenie. Ach, ty
stary zgredzie!
– pomyślałem
tylko. Z moich
doświadczeń wy-
nika bowiem, że
najwięcej chamów (nie
tylko w Polsce) rekrutuje się z prze-
działu wiekowego 60–80. Oczywiście nie
należą do nich Czytelnicy „FiM”, o czym rów-
nież wielokrotnie się przekonałem. Starszy pan znad sta-
wu w Spale przypomniał mi się w ostatni weekend i do-
piero teraz, po upływie roku, empatia zadziałała. Zrozumia-
łem jego szczere intencje i wysoką kulturę.
Pojechaliśmy z synem na zbiornik należący do Polskie-
go Związku Wędkarskiego w okolicach Łodzi. To moja pierw-
sza krajowa wyprawa wędkarska w tym roku i być może
ostatnia, więc przygotowałem się superprofesjonalnie: węd-
ki dla siebie i syna, 3 kilogramy najlepszej zanęty na białą
rybę, pełen zestaw żywych i sztucznych przynęt, siatki, pod-
bieraki itp. Tak obładowany zająłem typowo wędkarską
miejscówkę w maleńkiej zatoczce, jakieś 70 metrów od du-
żej, piaszczystej plaży. Obok były podobne zatoczki, a wła-
ściwie kilkumetrowe tzw. przecinki między trzcinami. Zba-
dałem głębokość wody, wrzuciłem do niej większość za-
nęty i zarzuciłem wędki. Letni poranek, za plecami las,
przede mną spokojna woda i buchający zielenią przeciw-
legły brzeg. Sielanka. Wreszcie głęboki oddech po miej-
skim syfie i hałasie. Rybki prawie nie brały, ale to wcale
nie mąciło mojego cudownego samopoczucia. Mój chło-
pak złowił pierwszego okonia i poszedł się kąpać na pla-
żę, na której było już kilka osób. Zostałem sam na sam
z przyrodą. Raj na ziemi trwał około godziny. Nagle, nie-
mal jednocześnie z lewa i prawa, nadeszły dwie grupy lu-
dzi – jedni z dziećmi, drudzy z psami. Rozłożyli koce na pa-
ru metrach kwadratowych trawy w maleńkich zatoczkach
tuż obok mnie. Brnąc po kostki w szlamie, powłazili do wo-
dy, wyjąc przy tym i piszcząc, jakby letnia wo-
da ich parzyła, zamiast przynieść ochłodę
w upale. – Dlaczego nie poleźli na plażę!
– zawyłem w duchu. Po chwili tuż obok mo-
jego spławika wylądował drewniany konar.
Rzuciło się za nim włochate psisko wielkości
małego cielaka i cała woda zafalowała. I tak
raz za razem, przez dobre 15 minut. Po psie
wokół moich wędek zaczęli pływać ludzie.
No to po łowieniu – pomyślałem. Ale od cze-
go człowiek ma gębę... Może jeszcze nie
wszystko stracone – przecież to miejsce mam
już zanęcone. – Proszę uważać, bo mogę panią trafić oło-
wiem – ostrzegłem przed zarzuceniem wędki kobietę wiel-
kości kaszalota. – To pan niech, k...a, uważa! – wypalił
młody mężczyzna, na oko jej syn. – Ale ja tu, proszę pana,
od szóstej rano ryby łowię – nie ustępowałem. – A my pły-
wamy od godziny i co z tego! – Przecież ja pływam spo-
kojnie – zadziwił się „kaszalot”. – Byłbym wdzięczny, gdy-
by państwo się przenieśli trochę dalej. Tu są stanowiska
wędkarzy, a tam dalej jest plaża do pływania, zresztą pra-
wie pusta. – To pan niech się przeniesie, jak się coś nie
podoba – skwitował mój sąsiad. Cóż było robić, ryb już się
chyba i tak nie nałapię, ale przynajmniej poszukam spokoj-
nego miejsca. Zwinąłem swojego Kubę z plaży, a potem
cały sprzęt, i powędrowaliśmy na drugi koniec zalewu.
Chętnie zaszyłbym się w ja-
kimś mokradle, byle odludnym,
ale cały brzeg był jak raz usia-
ny podobnymi, sąsiadującymi ze
sobą zatoczkami. W końcu roz-
łożyliśmy obóz w ostat-
niej z nich. Dalej by-
ły już tylko trzciny
i las. Nigdzie żywe-
go ducha! Powróci-
ła nadzieja na sielan-
kę – przynajmniej przez
drugą połowę dnia. Niestety,
w południe ryby nie brały. Za to po pa-
ru kwadransach nadeszli ONI. Dwie pary
50-latków złączyły dwa kocyki kilka metrów
ode mnie. Jeden z panów zarzucił wędkę, ale
przez parę godzin chyba wcale na nią nie spojrzał. Panie
powyjmowały z toreb chleb, kiełbasę, jakiś sok i... dwie
duże butelki wódki. Cytuję z pamięci fragmenty zasłysza-
nych rozmów: – Nalać ci, Stefan, czy najpierw zjesz? – Jesz-
cze mi, k...a, będzie kobita wódkę lała! Sama se nalej. Daj
lepiej coś zjeść, bo mi za szybko w banię pójdzie. – A ja
wypiję od razu, bo potem prowadzę – odezwał się ten
drugi i zaraz krzyknął: – Ożeż, k...a, coś mi w nogę we-
szło, zobacz, Ela! – Nie drzyj się, pokaż. Eee, myślałam,
że to ta środkowa noga. Delikatny jesteś jak stara pan-
na przed pierwszym stosunkiem. – A słyszeliście, że ma
być koniec świata? – Pewnie, że będzie kara na ludzi, jak
już krzyże wyrzucają. A ja to mam medalik, o zobacz,
od pierwszej komunii noszę i raka piersi od niego nie mam,
bo to ponoć chroni. – Jakbyś nie piła, tobyś dostała,
wódka wszystko przepędzi, a najlepszy bimber. Dawniej
ludzie na wsi pili tylko bimber i co, raka mieli albo cukrzy-
cę? – No nie mieli – przyznali wszyscy zgodnie. Jeden z za-
wianych panów odszedł kilka kroków pod krzak za moimi
plecami i prawie obsikał mi torbę wędkarską. – Idź dalej
szczać, ty świnio! Zachowuj się! – skrzyczała go kobieta.
– A co, do kibla mam iść? – zarechotał „sikacz”, puszcza-
jąc głośno parę bąków.
A mnie już wtedy odeszła cała cholera. Poczułem na-
wet sympatię do tych ludzi. Przecież każdy chce i ma pra-
wo odpocząć tak, jak lubi. A jak się komuś coś nie podo-
ba? To niech spierdala!
„Oddajcie krzyż Chrystusowi” – plakat słynnego grafika An-
drzeja Pogonowskiego pojawił się w Warszawie. Na nim Zba-
wiciel ukrzyżowany jest na... niczym. Przesłanie jest proste.
Na tyle oczywiste, że zbulwersowało oszołomów pod Pałacem
Prezydenckim. Dlaczego? Bo przecież krzyż jest ich i Jarka,
a nie jakiegoś tam Chrystusa!
Protestują też Rodziny Katyńskie. „Nie życzymy sobie skan-
dalicznego zawłaszczania słowa Katyń, symbolu polskiej mar-
tyrologii, do opisania katastrofy samolotu” – mówią RK i ka-
tegorycznie żądają zmiany nazwy stowarzyszenia „Katyń 2010”
na ew. „Smoleńsk 2010”. Ale podobnie jak w poprzednim przy-
padku nikogo jakieś tam katyńskie rodziny nie obchodzą.
Skandal dubeltowy! Wmurowano tablicę ku pamięci prezy-
denta Lecha Kaczyńskiego. Dlaczego dubeltowy? Bo po pierw-
sze nie w Polsce, tylko w ukraińskiej Odessie, po drugie
– na marmurze, na którym były prezydent wygląda jak Kim
Ir Sen, nie ma ani kawałka krzyża. Czyli po tablicy nie moż-
na liczyć na pomnik...
80 procent Polaków uważa, że okolice Pałacu Prezydenckie-
go to nie miejsce na upamiętnianie pomnikiem czy nawet ta-
blicą zmarłego Lecha Kaczyńskiego. Przeciwnego zdania jest
2 procent respondentów. Niestety, to właśnie te 2 procent rzą-
dzi obecnie Polską.
Sławoj Głódź oświadczył, że Lech Kaczyński był tak wielkim
prezydentem jak Gabriel Narutowicz. Może. Tylko spieszymy
przypomnieć, że Narutowicz został zamordowany po wściekłej
nań nagonce Kościoła katolickiego. A za duszę mordercy
prezydenta – ultrakatolika Niewiadomskiego – w kościołach
całej Polski odprawiane były msze. W Kościele przed wojną
panował kult tego łajdaka.
„Oczywiste jest, że to Ruscy strącili ten samolot, natomiast
Tuski próbują to kamuflować – tak uważam”. Czy to zdanie
mohera po podstawówce? W pewnym sensie, bo taką opinię
wyraził „intelektualista” Wojciech Cejrowski, gwiazda polskiej
telewizji katolickiej.
Prawdziwy Polak rzucił słoikiem z fekaliami w tablicę „smo-
leńską” na Pałacu Prezydenckim. Skąd wiemy, że prawdziwy?
Podzielił się tym, co miał w sobie najlepszego.
Rodzice Przemysława Edgara Gosiewskiego – też wierzący
w ruski spisek – budują mauzoleum swego wielkiego syna. Naj-
ważniejszym jego elementem ma być portret posła naturalnej
wielkości. Czyli taki nie za duży.
Gigantyczna sonda na portalu Onet. pl. Na pytanie, jacy po-
litycy powinni zniknąć z życia politycznego, odpowiedziało po-
nad 200 tysięcy respondentów, a 60 procent z nich oświadczy-
ło, że Jarosław Kaczyński. Dalsze 7 proc. – że Ziobro, 5 – że
Brudziński, a 4 – że Kempa. To w sumie 76 procent. O ta-
kim wyniku PiS nigdy nie mógł nawet pomarzyć.
Są gdzieś granice błazeństwa. Palikot na swoim blogu napi-
sał: „Być może jeszcze w tym roku Jarosław Kaczyński będzie
rozmawiał z siłami ostatecznymi. I wówczas uznamy, że to był
naprawdę dobry rok”. Szkoda, że niektórzy przeciwnicy PiS
swoją lotnością sięgają dna, dając kaczystom argumenty.
Według sondażu w prawicowym portalu Onet. pl, 37 procent
respondentów nie fatyguje się NIGDY do kościoła. 17 procent
bywa od czasu do czasu, a co trzeci twierdzi, że jest katolikiem
praktykującym regularnie. W tej ostatniej liczbie jest 6 procent
chodzących do kościoła częściej niż raz w tygodniu.
„Portal Fronda jest przeze mnie oceniany jednoznacznie ne-
gatywnie. Nie polecam nikomu jego lektury”. No i teraz krót-
ki konkurs: kto tak wrednie ocenił ultrakatolicki, prawicowy
portal? Otóż arcybiskup Życiński we własnej osobie. Komen-
tarze czytelników Frondy po tej wypowiedzi raczej nie nada-
ją się do cytowania. Internautom spod znaku Terlikowskiego
przypominamy, że słowo wypisywane często na płotach pisze
się jednak przez „ch”. Zaś Żyd wypada pisać dużą literą. Ma-
son – brawo! – napisaliście poprawnie.
JONASZ
20 tysięcy złotych kaucji wystarczyło, by oskarżony o pedofi-
lię ksiądz z Małej koło Rzeszowa wyszedł z aresztu. Na pro-
ces oczekiwać będzie na wolności, co raczej zniewala jego ofia-
ry, które mają przecież zeznawać. Prokuratura jest wściekła.
Obrońcy Romana J. – zachwyceni. Na razie bowiem niespra-
wiedliwości stało się zadość.
J estem wędkarzem. Jedni twierdzą, że to sport, ja uwa-
343675564.022.png 343675564.023.png 343675564.024.png 343675564.001.png
Nr 34 (546) 20 – 26 VIII 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
Macierewiczowi do port-
fela. Znaleźliśmy tam do-
wody, że on nawet w oso-
bistych dokumentach – mających dlań
istotne znaczenie prawne – nie umie
posługiwać się prawdą...
Na wstępie wyjaśnienie: według
ustawy z 9 maja 1996 r. o wykony-
waniu mandatu posła i senatora,
przez cały okres kadencji parlamen-
tarzyści mają zasmarkany obowią-
zek składania do 30 kwietnia każ-
dego roku oświadczeń o swoim ma-
jątku (odrębnym oraz objętym mał-
żeńską wspólnością) według stanu
na ostatni dzień roku poprzednie-
go. W owych oświadczeniach mu-
szą m.in. ujawniać informacje o:
sprawę nawet nie miałby gdzie no-
cować, bo wyłącznie do żony nale-
żało spółdzielcze własnościowe pra-
wo do mieszkania o pow. 60 mkw.
(wartości nie oszacował, choć we-
dług przepisów ustawy – powinien).
Z dóbr własnych wymienił jedynie
samochód osobowy Daewoo Espe-
ro rocznik1998 oraz 944 udziały
(27,7 proc.) w spółce „Dziedzictwo
Polskie” (wydawca redagowanego
przez Macierewicza i zdychającego
tygodnika „Głos” – dop. red. ), gdzie
był członkiem zarządu, ale nie uzy-
skał żadnych dochodów. W dziale
„Inne nieruchomości” wymienił:
„dom kampingowy i 3 ary gruntu
w trakcie postępowania spadkowe-
go” (też bez określenia wartości),
Dane z 2003 r. są podobne: choć
Macierewicz tym razem już przy-
znał, że przez cały ubiegły rok za-
robił w Sejmie prawie 140 tys. zł,
to znowu nic mu z tego nie zosta-
ło na czarną godzinę. Absolutne ze-
ro (hulaka, a może alkoholik?) wła-
snych zasobów i oszczędności! Na-
tomiast u jego żony lekko drgnęło,
bo miała już na koncie: 48,5 tys.
zł, 1300 dol., 229 euro oraz 60 tys.
zł w naturze, bo na tyle wycenił jej
prawo własnościowe do wciąż tego
samego mieszkania. Rzeczona de-
klaracja wyjaśniła też pewną nieja-
sność wokół działki, która okazała
się ostatecznie „własnością żony,
w trakcie załatwiania postępowania
spadkowego” .
1. Skoro trwa postępowanie
spadkowe, to jego żona z pewno-
ścią nie może być właścicielką tych
trzech odziedziczonych po kimś arów
z chałupą 5 x 8 m;
2. Jeśli pani Hanna faktycznie
jest właścicielką (tzn. figuruje w księ-
dze wieczystej), a działka jest przed-
miotem postępowania spadkowego,
jak twierdzi jej małżonek, to ozna-
cza, że kobieta nie żyje, choć na jej
koncie bankowym dokonywane są
operacje finansowe.
Wniosek może być tylko jeden:
Macierewicz kłamie w swoim
oświadczeniu majątkowym .
Teoretycznie istnieje oczywiście
jeszcze taka możliwość, że jest nie-
motą wypisującą brednie w do-
kumentach mających znaczenie
prawne , ale z góry tę wersję odrzu-
camy, skoro jego patron i mentor
prezes Jarosław Kaczyński gwa-
rantuje własnym autorytetem, że
„Antek” to spec nad spece w każ-
dej dziedzinie wymagającej przeni-
kliwości, oleju w głowie i odpowie-
dzialności...
mieszkaniowy dla córki” w wysoko-
ści 100 tys. zł, który nie wpływał
w żaden sposób na jego sytuację
finansową, bowiem Macierewicz
wziął go wspólnie z pięcioma inny-
mi osobami.
Rok2005 r. potwierdził, że
oszczędzanie zaczęło mu powoli
wchodzić w krew, bo z kasy sejmo-
wej zainkasował 140 tys. zł, a z Par-
lamentu Europejskiego 2358 euro
i zostało mu jeszcze 7 tys. zł i 1200
euro (żonie – 48,5 tys. zł i 1100 eu-
ro). Z samochodem, udziałami
w „Dziedzictwie Polskim” oraz
mieszkaniem i działką właściwie
nic się nie stało, tylko ponownie
wzrosła zadeklarowana wartość obu
nieruchomości (odpowiednio 180
i 40 tys. zł).
Niestety, Sejm skończył kaden-
cję, zaś Macierewiczowi nie udało
się załapać na następną. Normalnej
pracy zarobkowej nie podjął, więc
prawdopodobnie przymierał już gło-
dem, gdy Kaczyńscy uratowali mu
życie, dając w lipcu 2006 r. posadę
likwidatora Wojskowych Służb In-
formacyjnych, a kilka miesięcy póź-
niej – szefa Służby Kontrwywiadu
Wojskowego (SKW). Oświadczenia
majątkowe Macierewicza z tego
okresu są oczywiście ściśle tajne, ale
już w listopadzie 2007 r. (znowu do-
stał się do Sejmu) wyszło co nieco
na jaw. I tak:
Do zera wyczyścił się z oszczęd-
ności, choć przez 10 miesięcy zaro-
bił w SKW 140,5 tys. zł, a kupił je-
dynie za 36 tys. zł papiery funduszu
inwestycyjnego. Zrezygnował ponad-
to z członkostwa w zarządzie spół-
ki, zachowując w niej legalną część
udziałów (przestał wreszcie gwałcić
ustawę o ograniczeniu prowadzenia
działalności gospodarczej przez oso-
by pełniące niektóre funkcje publicz-
ne, zakazującą posiadania więcej
niż 10 proc. udziałów), a samocho-
du nie zmienił;
Żona stała nieco lepiej, bo
wartość jej mieszkania wzrosła do 300
tys. zł, a działki (wciąż „w trakcie...”)
– do 80 tys. zł. Oszczędności jedy-
nie przewalutowała (18,8 tys. zł, 1302
dol. i 1037 euro).
Według ostatnich danych, w 2009
roku Macierewicz zarobił w Sejmie
ponad 150 tys. zł. Pozostały mu z te-
go tylko drobne – 1126 zł i 3 grosze
oraz 412 euro z czterema centami.
Tymczasem pani Hanna, choć w lu-
tym owego roku przeszła w IBL na pół
etatu, może się już pochwalić oszczęd-
nościami w łącznej kwocie ok. 115 tys.
zł (wartość jej mieszkania przekro-
czyła już pół miliona złotych!). Po-
zostaje kwestia tej nieszczęsnej dział-
ki (obecnie oszacowana na 80–100
tys. zł) należącej rzekomo do żony
Macierewicza, choć on już od 9 lat
(!) konsekwentnie twierdzi w swoich
oświadczeniach, jakoby dopiero „za-
łatwiał postępowanie spadkowe”, fał-
szując w ten sposób rzeczywistość,
by nie powiedzieć, że łże niczym za-
twardziały recydywista...
ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Święty Antoni
Gdyby Centralne Biuro Antykorupcyjne robiło to,
co do niego należy, to Macierewicz miałby już
na koncie kilka wyroków.
Tocząca się od 2 lat sprawa
działki wygląda coraz dziwniej, ale
odłóżmy na bok procedury sądo-
we, bowiem jest faktem bezspor-
nym, że w oświadczeniu z 2003 r.
Macierewicz podał nieprawdę lub
– co gorsza – wszystkich oszu-
kał, że jego żona nie żyje, choć
skądinąd wiadomo, że kobieta
do dzisiaj cieszy się dobrym zdro-
wiem . Na czym polegał ten myk?
Z twierdzenia, jakoby działka by-
ła „własnością żony, w trakcie zała-
twiania postępowania spadkowe-
go” (należy pamiętać, że właścicie-
lem nieruchomości jest tylko i wy-
łącznie osoba ujawniona w księdze
wieczystej), wypływają dwie fatalne
dla naszego bohatera konsekwencje:
Oświadczenie z 30 kwietnia 2004
roku powaliło nas na kolana, bo-
wiem okazało się, że Macierewicz
pomyślał wreszcie o przyszłości, za-
chowując całe... 40,91 zł oraz 7,24
euro z zarobionych prawie 140 tys.
zł (w Sejmie) i 6 tys. euro (jako „ob-
serwator w Parlamencie Europej-
skim”). Żona na szczęście ożyła
(49,4 tys. zł na koncie), ale jakimś
cudem skurczyło się jej wciąż to
samo mieszkanie (z 60 do 55 mkw.),
choć jego rzekoma wartość podsko-
czyła do 165 tys. zł, podobnie zresz-
tą jak działki (notorycznie „w trak-
cie załatwiania postępowania spad-
kowego”) oszacowanej na 30–40 tys.
zł. Nowością był natomiast „kredyt
zasobach pieniężnych, nieru-
chomościach, uczestnictwie w spół-
kach, udziałach i akcjach, prowa-
dzonej działalności gospodarczej
i stanowiskach zajmowanych w spół-
kach handlowych;
dochodach osiąganych z tytu-
łu zatrudnienia (bądź innej działal-
ności zarobkowej lub zajęć) i kwo-
tach uzyskiwanych z każdego tytułu;
mieniu ruchomym o warto-
ści powyżej 10 tys. zł;
zobowiązaniach pieniężnych
o wartości powyżej 10 tys. zł, w tym
zaciągniętych kredytach i pożycz-
kach, oraz warunkach, na jakich zo-
stały udzielone.
Dodajmy wreszcie, że jakiekolwiek
łgarstwo w deklaracjach (lub choćby
tylko zatajenie prawdy) podlega ka-
rze pozbawienia wolności do lat 3,
a organem ustawowo zobowiązanym
do prześwietlania oświadczeń jest Cen-
tralne Biuro Antykorupcyjne.
Pierwsze ogólnodostępne oświad-
czenie majątkowe posła Macierewi-
cza nosi datę 19 października 2001
roku i zostało złożone w związku
z rozpoczęciem prac Sejmu IV ka-
dencji (2001–2005), do którego do-
stał się z listy Ligi Polskich Rodzin.
Pan Antoni zeznał, że jeśli cho-
dzi o posiadaną żywą gotówkę
bądź spoczywające na koncie
oszczędności, to on osobiście jest
goły jak święty turecki i tylko
jego żona ( Hanna Natora-Macie-
rewicz , magister historii zatrudnio-
na w Dziale Promocji Wydawnic-
twa Instytutu Badań Literackich
Polskiej Akademii Nauk – dop. red. )
posiada na lokatach bankowych 25
tys. zł i 2400 dolarów. Ujawnił po-
nadto, że w 2001 roku nigdzie nie
pracował zarobkowo (kłamał, bo-
wiem był posłem zawodowym
w Sejmie III kadencji), a na dobrą
nie odnotowując, kto (on czy żona)
będzie ewentualnym beneficjentem.
Z tego zestawienia widać gołym
okiem, że:
choć Macierewicz zarabiał
duże pieniądze, będąc już wcześniej
posłem (w latach 1991–1993
i 1997–2001) oraz sprawując funk-
cję ministra spraw wewnętrznych
w rządzie Jana Olszewskiego
(1991–1992), to wszystko gdzieś
przeputał;
facet ma wstręt do normal-
nej roboty, bo oderwany od poli-
tycznego koryta przechodzi na gar-
nuszek żony;
gdyby kobieta wykopała z do-
mu niedojdę, który nie potrafi za-
bezpieczyć rodzinie bezpieczeństwa
materialnego, pozostałby mu tylko
dworzec lub dom brata Alberta...
W kolejnym oświadczeniu ma-
jątkowym z 2002 r. (stan na 31 grud-
nia 2001 r.) Macierewicz podaje,
że oprócz czteroletniego samocho-
du (oszacowanego na 16 tys. zł)
i udziałów w „Dziedzictwie Polskim”
(konsekwentnie nieprzynoszącym
zysków), on sam wciąż nic nie ma,
natomiast oszczędności żony wzro-
sły do 45,7 tys. zł, lecz walutowo
zmalały do 1,5 tys. dolarów. Resz-
ta bez zmian, a jedynie o działce na-
pomknął, że wraz ze stojącym na niej
„domem drewnianym 5 x 8 m” ma
wartość 20 tys. zł, aczkolwiek wciąż
jest „w trakcie załatwiania postępo-
wania spadkowego” .
Ten dokument dowodzi, że Ma-
cierewicz skłamał, bowiem wy-
raźnie zadeklarował, że nie uzy-
skiwał żadnych dochodów, choć
przez trzy miesiące pobierał pen-
sję i dietę poselską (w Sejmie za-
pewniono nas, że nie było wówczas
zatorów płatniczych).
Proszę bardzo: na papierze mam całe 40,91 zł oraz 7,24 euro
Z ajrzeliśmy Antoniemu
343675564.002.png 343675564.003.png 343675564.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 34 (546) 20 – 26 VIII 2010 r.
POLKA POTRAFI
Macierzyństwo ekstremalne
Prowincjałki
Do izby wytrzeźwień w Bielsku-Białej trafił
mężczyzna, który podczas niedzielnej mszy
świętej – zamiast śpiewać pieśni dziękczynne – wykrzykiwał faszystow-
skie hasła.
Oszukanie biologicznego zegara
może dostarczyć kobiecie praw-
dziwie ekstremalnych przeżyć!
Obserwujemy widoczny trend
związany zwyemancypowaniem pań,
długoletnim ich kształceniem się, zdo-
bywaniem odpowiedniej pozycji
na rynku pracy, a co za tym idzie
–opóźnieniem decyzji opowiciu dzie-
ciątka. Według światowych statystyk,
liczba kobiet w ciąży po 40. w po-
równaniu z latami 80. zwiększyła się
dwukrotnie. Mimo większego praw-
dopodobieństwa, że nie obejdzie się
bez porodowych komplikacji.
Boom na późne macierzyństwo
widać narodzimych forach interne-
towych dla dojrzałych mam. Przy-
bywa wpisów tyle rozradowanych,
co i przerażonych pań, które w sta-
nie menopauzalnym dowiedziały się
o stanie błogosławionym.
Na Zachodzie leciwe, samotne
niewiasty masowo korzystają zban-
ków spermy (odwiedzając prywatne
kliniki, nierzadko okłamują leka-
rzy i odejmują sobie lat). Kliniki
leczenia bezpłodności „wyczuły ry-
nek” i za „marne” 10 tys. dolarów
oferują zamrażanie młodych jaje-
czek. Żeby były na później.
Dostępność in vitro wkrajach cy-
wilizowanych (znaczy się, jeszcze dłu-
go nie u nas) przymusza do ustalenia
granicy, dla kogo dobrodziejstwo
macierzyństwa nie powinno być już
dostępne. Ciąża pań zbliżających się
do 50. to już egoistyczna zachcian-
ka, bo nikt nie uwierzy, że położni-
ca będzie równie sprawna co inna,
kilkadziesiąt lat młodsza. Zwłasz-
cza, że po in vitro istnieje większe
prawdopodobieństwo, że ciąża bę-
dzie mnoga.
Jak dotąd najstarszą matką, któ-
ra zaciążyła iurodziła jak natura przy-
kazuje, była59-letnia Dawn Brooke
z Guernsey. Tytuł najstarszej, ale
wspomaganej medycznie położnicy na-
leży do pochodzącej z Indii... 70-lat-
ki, która do ostatniej chwili starała
się o syna, żeby miał kto zaopieko-
wać się rodzinnym dorobkiem.
Drugim odłamem tzw. macie-
rzyństwa ekstremalnego jest zaciąże-
nie przed pełnoletnością. Pod lupę
naukowców poszły współczesne pa-
nienki, ito te naprawdę młode –etap
wczesnopodstawówkowy. Okazuje
się, że dojrzewają coraz wcześniej.
Odstrony biologicznej przynajmniej.
Jako przyczynę takiego zjawiska wy-
mienia się nafaszerowany chemią ja-
dłospis. Tendencję doprzedwczesne-
go dojrzewania zaobserwowano za-
równo wśród młodych Europejek,
jak i mieszkanek USA. A połącze-
nie umysłu jeszcze dziecka z cia-
łem już kobiety tworzy dość wy-
buchową mieszankę... Podob-
no w niektórych kręgach nasto-
latek zapanowała moda na„po-
siadanie dzidzi”. Nie chodzi tu
o wakacyjne wpadki pod namiotem,
ale świadome, choć bezmyślne, za-
ciążenia. Niektóre podlotki chcą być
oryginalne, inne chcą zatrzymać
przysobie chłopaka, jeszcze inne od-
czuwają silną potrzebę posiadania
żywej lalki, którą można ładnie ubrać
i bawić się na całego.
JUSTYNA CIEŚLAK
Na krakowskich Błoniach przy kamieniu pa-
pieskim stały dwa drewniane krzyże. Usta-
wił je Kazimierz Cholewa , prezes Komitetu Krzyża Pamięci Jana Pawła II.
Ustawił, ale nie pilnował. I nagle którejś nocy obydwa zniknęły. Cholewa...
Jarosław K. , bawiąc akurat na przepustce
z zakładu karnego, poprosił do tańca pewną
dziewczynę. Rzecz działa się na dyskotece w Pełczycach (woj. zachodniopo-
morskie). Dziewczyna propozycję odrzuciła i wybrała innego partnera. Wzgar-
dzony tancerz zdzielił konkurenta butelką po piwie i wybił mu 6 zębów.
W Łabuniach 13-latek ukradł ważącą
kilkadziesiąt kilogramów łyżkę od koparki.
Właściciel oszacował straty na 1200 zł. Chłopak za nic nie chce zdradzić,
co ze swoim łupem zrobił.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Trzeba nie mieć serca, żeby własną matkę pakować w taką katastrofę. To
jest narażanie ukochanej, tragicznie doświadczonej matki na gwałty politycz-
ne, ataki różnych osób, czy komentarze. Wykorzystuje się osobę cierpiącą,
zbolałą, która prawdopodobnie nie ma świadomości, co się dzieje w Polsce.
(Janusz Palikot o propozycji mianowania Jadwigi Kaczyńskiej
przewodniczącą komitetu budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej)
¹¹¹
Jarosław Kaczyński wykorzystał wszystko, co ma w Polsce jakieś znacze-
nie – krzyż, matka, brat, śmierć, Wawel – do walki politycznej. Miesiąca-
mi okłamywał Polaków, że jest innym człowiekiem.
(jw.)
¹¹¹
Na pielgrzymkę do Częstochowy z Warszawy wybrało się kilka razy mniej
ludzi niż było na manifestacji ws. usunięcia krzyża. Z policyjnych danych
wynika, że pod krzyżem było ok. 10 tys. osób. Tyle przewinęło się ich od 22
do 2 nad ranem. Czyli pięć razy więcej niż z pielgrzymkami do Często-
chowy. To, moim zdaniem, i Jarosława Kaczyńskiego, i biskupów powin-
no nauczyć większego respektu wobec tej kwestii.
wyzłośliwiać się na komunistów, prawdziwych
i urojonych. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak ner-
wowo ich atakują. Może z powodu zbyt wielu po-
dobieństw łączących radziecki tzw. komunizm
z rzymskim katolicyzmem?
„Dość tej neurozy antyreligijnej. Lewica nie musi być
ateistyczna, antyreligijna. To oddech Lenina rodzi takie
postawy” –oto komentarz ar-
cybiskupa Sławoja Leszka
Głódzia do obecnej sytuacji
w kraju. Wbrew temu, co
można by sądzić, Głódź nie
komentuje tak złośliwie fak-
tu zwiększania się liczby ate-
istów w Polsce. Arcybiskup z Leninem na ustach do-
konał ataku na lewicę tylko dlatego, że zorganizowa-
ła manifestację na rzecz świeckości państwa...
Nie do końca rozumiem, co Głódź ma na myśli,
mówiąc „oddech Lenina”. Zapewne żywotność jego
ideologii. Tylko ojakie idee Lenina chodzi? Te sprzed
rewolucji, te z okresu po wojnie domowej czy może
po prostu o ideologię państwową Związku Radziec-
kiego? Nie jestem entuzjastą poglądów Lenina z ja-
kiegokolwiek okresu jego życia, ale mam wrażenie,
że ich „oddech” jest znacznie bardziej świeży niż nie-
jeden wyziew z biskupiej paszczy, zwłaszcza tej mają-
cej skłonność do flaszki...
Ale żarty na bok. Dorabianie komunistycznej (czy-
li de facto radzieckiej) mordy wszelkim działaniom
na rzecz rozdziału Kościoła i państwa w Polsce to sta-
ra strategia biskupów. Powiedzcie tylko głośniej, że
macie dosyć grabienia Polski przez kler albo kleryka-
lizacji każdej dziedziny życia w tym kraju, a zaraz
usłyszycie, że jesteście „dziećmi Stalina” i chcecie wy-
syłać księży do łagrów. To jest taki szczebiot duszpa-
sterski pełen miłości i dobrej woli.
Prawdę mówiąc, zawsze irytowało mnie to bisku-
pie „komunizowanie” antyklerykałów. Nie tylko dlate-
go, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Radziec-
ki komunizm niezależnie od swojej mutacji nigdy nie
respektował rozdziału Kościoła i państwa. Tzn. dekla-
rował ten rozdział oficjalnie, po czym miał go za nic,
bo nawet bojący się Kościoła polscy komuniści finan-
sowali ateistyczną propagandę albo inwigilowali związ-
ki wyznaniowe. Jednak głów-
nym powodem, dla którego
biskupi nie mają prawa stra-
szyć państwem totalitarnym,
jest fakt, że to właśnie kato-
licyzm stworzył pierwowzór
takiego systemu.
W średniowieczu stworzono model państwa totalnie
zdominowanego przez Kościół w każdym aspekcie ży-
cia. Niekatolicy w najlepszym wypadku bywali czasem
tolerowani, gdy potrzebowali ich władcy lub sam kler,
jak na przykład Żydów, z powodu ich pieniędzy. Wszel-
ką opozycję ideologiczną, czyli tzw. heretyków lub „po-
gan” na ogół mordowano. Lenin był zdecydowanie bar-
dziej tolerancyjny niż duchowi przodkowie Głódzia.
To Kościół stworzył cenzurę, to on niszczył niepra-
womyślne książki, w spowiedzi dał do dziś niedości-
gniony wzór totalnej kontroli sumień oraz praktyki sa-
mooskarżania się przed przywódcami. Stworzył kastę
„partyjnych” (kler) z biurem politycznym KC na czele
(kolegium kardynalskie). Jego doktryna kształtowała
prawo inauczanie wszkołach, akatecheza dzieci imło-
dzieży przypomina system wychowawczy oparty napio-
nierach i komsomole. Jest jedna wielka różnica po-
między obydwoma systemami –radziecki, pożal się Bo-
że, komunizm od dawna leży w grobie niczym Lenin
w mauzoleum, a z elementami ideologicznego pań-
stwa katolickiego musimy męczyć się do dziś, i to
na co dzień.
(jw.)
¹¹¹
Nie potępiam obrońców krzyża, raczej im współczuję. Ta historia to kom-
promitacja katolików.
(ks. Adam Boniecki)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Na sporze wokół krzyża z Krakowskiego Przedmieścia najwięcej stracił Kościół.
(ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”)
¹¹¹
To jest serial, ta sytuacja zasługuje na scenariusz do serialu lub na grę
planszową. (Marek Siwiec, europoseł SLD, o „obronie krzyża”)
¹¹¹
Zarówno państwu jak i Kościołowi służy świecki charakter państwa, rozdział
państwa i Kościoła. Słuszna jest zasada poszanowania wzajemnej autonomii.
Świecki charakter państwa jest normą cywilizacyjną, która służy także Kościołowi.
(Prezydent Bronisław Komorowski)
¹¹¹
Mieliśmy w tym potwornie skostniałym społeczeństwie, przy wieloletniej
niemożności reagowania na katolickie ekscesy, już dwie spontaniczne de-
monstracje. Pierwszą, kiedy kardynał Dziwisz zdecydował się wsadzić cia-
ła pary prezydenckiej na Wawel, a drugą teraz, w związku z krzyżem. To
bardzo dobry znak. Tym bardziej że nagle zaczęło się mówić, że Komisję
Majątkową Kościoła i państwa trzeba oddać do Trybunału Konstytucyj-
nego – tabu zostaje złamane. Kościół po prostu przesadził i mam nadzie-
ję, że za to zapłaci. Kościół instytucjonalny to w tej chwili instytucja głę-
boko szkodliwa dla zdrowia.
Oddech Flaszki
(Agnieszka Holland)
¹¹¹
Jak się dowiedziałam o katastrofie, to pomyślałam o Jarosławie Kaczyń-
skim. Mam w rodzinie bliźnięta, robiłam filmy o bliźniętach, wiem, jak to
jest, kiedy jedną połowę się straci. Takie rybki miałam w akwarium – gdy
jedna zmarła, to ta druga zjadła wszystkie inne rybki. Ludzie tego autora-
mentu mogą reagować na taką straszną stratę jakąś niebywałą potrzebą
agresji. Myślę, że coś takiego się teraz dzieje.
(jw.)
Wybrali: AC, OH, MarS
ADAM CIOCH
KATOFASZYSTA
USUNĘLI KRZYŻE
TYLKO MNIE POPROŚ...
ŁOPATKA DO PIASKU
H ierarchowie katoliccy w Polsce bardzo lubią
343675564.005.png 343675564.006.png 343675564.007.png 343675564.008.png 343675564.009.png 343675564.010.png 343675564.011.png 343675564.012.png 343675564.013.png 343675564.014.png
Nr 34 (546) 20 – 26 VIII 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
ANTYKRZYŻAK
GÓRA NA DOŁA
watykańskich notabli. Okazuje się,
że Jan Paweł II tak kochał Macie-
la, że na ołtarze wyniósł jego wuj-
ka, biskupa Guizara , oraz rozpo-
czął proces beatyfikacyjny matki be-
stii w sutannie. JPII słynął z kumo-
terstwa – oferował kapelusze kardy-
nalskie kumplom (ekspresowy awans
Macharskiego , zdumiewająca ka-
riera Nagya ). Teraz wyszło na jaw,
że po znajomości wynosił na ołtarze
nawet krewnych swoich przyjaciół.
Maciel – stawiany przez papieża
za wzór dla młodzieży – był gwałci-
cielem swoich podopiecznych oraz
ojcem kilku nieślubnych dzieci. Sły-
nął także z dawania łapówek kościel-
nym notablom (m.in. Dziwiszowi )
i wyłudzania ogromnych kwot od za-
możnych wdów.
Tomasz Śliwiński , prawnik
z Gliwic, przygotowuje pozew prze-
ciwko Kancelarii Prezydenta. Cho-
dzi o brak reakcji na łamanie pra-
wa przez tzw. obrońców krzyża.
Zdaniem prawnika, są to zaniecha-
nia, które łamią konstytucyjną neu-
tralność światopoglądową państwa.
MaK
JAKI KRYZYS?!!
mimo to lubuje się w akcentowa-
niu rozmaitych cyfr.
Najbardziej ukochane księżow-
skie cyferki to te zdobiące konta
bankowe, określające liczbę para-
fian (im więcej ludzi, tym lepsza
kasa) oraz pojemność silnika ka-
płańskiego auta.
Kler nie zapomina też o jublach,
które sam tworzy. 31 lipca z Wło-
dawy wyruszyła XXX – jubileuszo-
wa rzecz jasna – pielgrzymka do Czę-
stochowy. Uczestnictwo w niej nie
gwarantuje innych „łask” niż pój-
ście w niejubileuszowej, na przy-
kład XXXI wędrówce. Zatem na co
komu eksponowanie okrągłych uro-
dzin religijnej imprezy? Diabli wie-
dzą. Wiedzą też, co działo się pod-
czas 30 lat exodusu włodawskiej (in-
nych też) grupy pątniczej. A co się
działo? 1. Niemal coroczne bójki
z mieszkańcami podczas 3 noclegu
w Tarkawicy. 2. Nocne wizyty księ-
ży i kleryków w namiotach pielgrzy-
mów pod pozorem kontroli prze-
strzegania regulaminu. 3. Złodziej-
stwo (w 2000 roku z grupą pożegnał
się przewodnik o. Michał P. za to,
że nie oddał kierownictwu zebra-
nej od pątników kasy). 4. Mordobi-
cie (w 2003 za rozboje został usu-
nięty pątnik, a kierownictwo wysła-
ło do jego proboszcza pisemną na-
ganę, która... jest w naszych rę-
kach). 5. Dwóch przewodników wło-
dawskiej grupy (plus jeden diakon)
rzuciło kapłaństwo... etc. o.P.
Nazwa Jasnej Góry wywodzi się
między innymi stąd, że „kto ma czar-
no i ciemno w duszy i sumieniu, in-
stynktownie dąży na Jasną Górę, by
tam przez kąpiel duchową i czułą mi-
łość Matki Bożej zrobiło mu się ja-
sno” . Tak wyjaśniał sprawę paulin
o. Aleksander w wydanym w 1922
roku przewodniku dla pielgrzymów
„Co każdy Polak o Jasnej Górze
wiedzieć powinien”. I reklamował
pielgrzymkę do Częstochowy jako
niezawodny sposób na... depresję:
„Ci, co przychodzą na Jasną Górę,
sami świadczą, że jeżeli w duszy pa-
nuje pomrok, w umyśle ciemność,
w sercu brzydota i pustka, zniechę-
cenie do życia i ludzi, jeżeli nad lo-
sem człowieka zawiśnie chmura groź-
na, a przyszłość zdaje mu się jak noc
czarna – na tej świętej Górze u stóp
Królowej Maryji zrobi mu się jasno,
wesoło, słonecznie i miło”. AK
W Białymstoku, stolicy Podlasia,
trwają przymiarki do podświetlania
trzech kolejnych obiektów: kościoła
rzymskokatolickiego, cerkwi prawo-
sławnej i pomnika Bohaterów Zie-
mi Białostockiej. Ekumenizm wło-
darzy miasta jest wzruszający, ale ten
pański gest wobec ograniczeń wy-
datków podejmowanych w całym
kraju wprost wyciska łzy. MaK
KRZYŻEM W RADIO
Ostatnio w Polsce nie tylko uli-
ce i place atakowane są krzyżami.
W Poznaniu – w publicznym Radiu
Merkury – prezes Filip Rdesiński
(urzęduje ledwie od 6 tygodni) ka-
zał powiesić 3 krzyże. Nie obyło się
jednak bez protestów części załogi.
Po interwencji pracowników dwa
krzyże przeniesiono w inne miej-
sce. Rdesiński jest związany ze skraj-
ną prawicą; był dziennikarzem „Ga-
zety Polskiej” i TVP. MaK
SIOSTRA KLUCZNICA
MaK
KRUCJATA
W MLECZARNI
W Rosji skandal – tamtejszy
wielki przedsiębiorca branży mle-
czarskiej – Wassilij Boiko-Welikij
– zapowiedział religijne czystki
wśród pracowników swojego kon-
cernu „Russkoje Mołoko”. Posta-
nowił wyrzucać z pracy wszystkie
osoby, które nie mają ślubu kościel-
nego lub dokonały aborcji. Boiko-
-Wielikij, oddany wyznawca prawo-
sławia, powiedział o kobietach, któ-
re dokonały zabiegu przerywania
ciąży: „Nie chcę w naszym zakła-
dzie morderczyń”.
MIŁOSIERDZIE BXVI
KASOWOLA
Ta decyzja zaskoczyła wstrzą-
śnięte społeczeństwo Irlandii, któ-
re z obrzydzeniem przyglądało się
skandalom pedofilskim kleru kato-
lickiego oraz ich tuszowaniu. Pa-
pież właśnie nie przyjął rezygnacji
dwóch irlandzkich biskupów. Obaj:
Eamonn Oliver Walsh i Ray-
mond W. Field , byli ostro kryty-
kowani m.in. za współudział w ukry-
waniu przypadków pedofilii wśród
księży i zapowiedzieli w wigilię Bo-
żego Narodzenia ub.r., że opusz-
czą swe stanowiska. Obecna decy-
zja papieska oznacza, że w chwale
powrócą do pracy duszpasterskiej.
PPr
W niewielkiej i niezamożnej Su-
chowoli na Podlasiu nie szczędzą
grosza, by upamiętnić księdza Je-
rzego (prawdziwe imię: Alfons) Po-
piełuszkę . Władze lokalne podję-
ły się budowy pomnika i przygoto-
wują specjalną trasę rowerową, któ-
rą będzie można pedałować po śla-
dach błogosławionego. Hitem jest
jednak nowa fontanna przy monu-
mencie, która ma kosztować milion
złotych! Powstanie dzięki unijnej
dotacji oraz dofinansowaniu z bu-
dżetu gminy.
Zakonnica, którą przed kilko-
ma miesiącami przyłapano na bi-
ciu niepełnosprawnego dziecka
w domu opieki w okolicach Augu-
stowa, kluczy i stosuje kruczki praw-
ne, aby nie pojawić się w sądzie.
Proces miał się zacząć w czerwcu,
ale z powodu manipulacji zakon-
nicy nie rozpoczął się do dziś. Za-
pewne nie przyzna się do tych uni-
ków, tak jak do bicia. MaK
MaK
DUCHOWNY
TERRORYSTA
MaK
W imię Boga dzieją się różne
rzeczy. Można np. wspomagać ter-
rorystów, aby walczyć z innowierca-
mi. Taką właśnie postawę przyjął is-
lamski duchowny zatrzymany w In-
donezji i oskarżony o pomoc w fi-
nansowaniu komórki terrorystów
oraz ich obozu szkoleniowego. Du-
chowny oczywiście zaprzecza, choć
ma ciekawą i bogatą już kartotekę.
Abu Bakar Bashir w przeszłości
był już wielokrotnie aresztowany,
m.in. po zamachach na Bali w 2002
roku oraz ataku na hotel Marriott
w Dżakarcie. Miał związek z obo-
ma zamachami.
ŚWIĘTA WYŁĄCZNIE
KOŚCIELNE
HONOR ZA PIUSKĘ
TALARY
JAK SREBRNIKI
Pod koniec sierpnia władze
Międzyrzeca Podlaskiego na nad-
zwyczajnej sesji uroczyście wręczą
tytuł honorowego obywatela mia-
sta metropolicie krakowskiemu Sta-
nisławowi Dziwiszowi . Co cieka-
we, obywatelstwo Międzyrzeca Dzi-
wisz zawdzięcza wnioskowi dyrek-
cji tamtejszej Szkoły Podstawowej
nr 3. Wystarczyło, że dyrektor
(świeckiej!) szkoły, Roman Sido-
rowicz , jako koronny argument
przemawiający za koniecznością
nadania kardynałowi honorowego
obywatelstwa wymienił nieocenio-
ne wprost zasługi papieskiego se-
kretarza dla miasta Międzyrzeca.
Po pierwsze – dzięki jego wstawien-
nictwu międzyrzecka podstawówka
zyskała „piękne imię JPII ”. Po dru-
gie – „została ubogacona cenną ko-
lekcją papieskich relikwii, której
posiadaniem mało która z polskich
szkół może się pochwalić, tj. piu-
ską papieską, krzyżem jerozolim-
skim oraz witrażem z papieskim
herbem”. Do tego ks. dziekan Jó-
zef Brzozowski dorzucił jeszcze
trzeci argument: oto „arcybiskup-
stwo krakowskie onegdaj obejmo-
wało swym zasięgiem również te-
ren Podlasia”.
W 1935 roku Episkopat Pol-
ski, w reakcji na ustanawianie i or-
ganizowanie w czasach II Rzeczy-
pospolitej licznych niekościelnych
świąt, kategorycznie zaprotestował
przeciwko „zwyczajowi niewłaści-
wego stosowania” wyrazu „świę-
to” na określenie różnych obcho-
dów świeckich. Za właściwe dla
„świąt świeckich” (święto wiosny,
święto żołnierza itp.) władze ko-
ścielne uznały wówczas wyłącznie
określenia: „obchód”, „uroczystość”
lub „dzień”. A bp Stanisław Łu-
komski wydał w tej kwestii nastę-
pujące wskazówki dla duchowień-
stwa. Po pierwsze: „Należy wyja-
śniać parafianom, zwłaszcza oso-
bom, urządzającym obchody świec-
kie, że nazwa »święto« przysługuje
tylko obchodom religijnym” . Po dru-
gie: „Jeżeliby mimo tego wyjaśnie-
nia użyto w programach lub ode-
zwach obchodów świeckich nazwy
»święto«, należy odmówić współ-
udziału w obchodzie oraz osobne-
go nabożeństwa” . Po trzecie: „Urzą-
dzający obchody powinni jeszcze
przed ogłoszeniem programu poro-
zumieć się z właściwym proboszczem
lub kurią diecezjalną co do projek-
towanych nabożeństw”. AK
UMIŁOWAŁ
DO KOŃCA
„Miejcie wyobraźnię miłosier-
dzia...” , czyli wspomóżcie budowę
kościoła Pokolenia Jana Pawła II,
a konkretnie: kupujcie specjalnie
zaprojektowane, niepowtarzalne
i oryginalne „pierwsze talary papie-
skie na świecie” . Z takim apelem
zwraca się nie tylko do wiernych
proboszcz parafii w Śniatowie.
Akcja z talarem papieskim to
„szczytna inicjatywa o charakterze
charytatywnym” , mająca wspomóc
w maleńkiej wsi Śniatowo (woj. za-
chodniopomorskie) budowę kościo-
ła dedykowanego JPII. „Po zakoń-
czeniu procesu beatyfikacyjnego
nadane zostanie mu jego imię i bę-
dzie to pierwszy w Polsce kościół im.
Jana Pawła II” . Parafia liczy na du-
że zainteresowanie talarami papie-
skimi, zarówno „ze strony ludzi do-
brej woli” , jak i kolekcjonerów.
Wśród patronów przedsięwzięcia
na stronie parafii nie zabrakło lo-
go starosty kamieńskiego. AK
Ukazała się właśnie w USA książ-
ka Jasona Barry’ego i Geralda
Rennera pt. „Śluby milczenia. Nad-
używanie władzy za czasów Jana Paw-
ła II”. Autorzy są wprawdzie katoli-
kami, ale przeprowadzili śledztwo
m.in. w sprawie związków niesławne-
go księdza Marciala Maciela , twór-
cy Legionu Chrystusa, i powiązań
PPr
OJ, DZIAŁO SIĘ...
AK
Teologii katolickiej daleko jest
do matematycznej precyzji, ale
343675564.015.png 343675564.016.png 343675564.017.png 343675564.018.png 343675564.019.png 343675564.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin