ADWENTOWE granie.pdf

(72 KB) Pobierz
ADWENTOWE GRANIE
ADWENTOWE GRANIE
JOANNA SUCHOŻEBRSKA
"Ligawka - ów flet mazowieckich pasterzy - to
długa na dwa lub trzy łokcie trąba, pospolicie
łukowato zgięta, z drzewa za pomocą toporka
wystrugana, zwykle z dwóch połówek dla łatwiejszego wewnątrz wyżłobienia złożona,
chrapliwym głosem przeraźliwie razi uszy z bliska; z odległości zaś dochodząc uszu naszych,
ton jej staje się pełny, gładki, posępny; chrapliwość niknie w przestrzeni" - tak opisywał grę
na ligawce Oskar Kolberg.
Z poczatków XIX wieku pochodzą pierwsze wzmianki o ligawce (znanej na ziemiach
polskich od XI wieku) jako instrumencie obrzędowym, którym "otrąbywano Adwent."
Zygmunt Gloger wspomina o zmarłym w roku 1838 biskupie warszawskim Stanisławie
Choromańskim, który był miłośnikiem "poetycznego zwyczaju" gry na ligawce w Adwencie i
jako proboszcz w Zambrowie polecał młodzieży w czasie pasterki grać na tych instrumentach.
Głos ligawki w cichy pogodny wieczór zimowy można było słyszeć w odległości półmilowej.
"Ligawki duże oprócz dawania sygnałów pasterskich na bydło, ostrzegania przed dzikimi
zwierzętami na całym Podlasiu służyły także do otrąbywania Adwentu, były jakby symbolem
trąby Archanioła, mającego zwiastować światu przyjście Zbawiciela - pisze Kolberg. Podczas
Adwentu lud wiejski co niedziela o godzinie 4-tej rano wychodzi do kościoła na roraty, tak że
ledwie jedna osoba pozostaje w chacie na straży. Przez cały Adwent natomiast około godziny
ósmej z wieczora wygrywają swe melodie parobcy na ligawkach wyrobionych z wierzbowego
lub lipowiego drzewa, rozłupanego, a następnie wyżłobionego wewnątrz, wreszcie złożonego
znów i oklejonego smołą. (...) Chcąc mieć odgłos jej donośnym i przyjemnym kładą ligawkę
w krypie do pojenia bydła i zamrażają." Zamarznięta woda idealnie wygładzała nierówności
wewnątrz ligawki, zasklepiając wszelkie szpary.
Jeszcze w okresie międzywojennym gra na ligawkach była charakterystycznym dla części
Podlasia zwyczajem adwentowym. "Uprawiali ją dawniej starsi chłopcy, nie wszyscy jednak -
podaje Stanisław Dworakowski. Zwykle było we wsi kilku zaledwie takich, którzy umieli
jako tako zagrać, a paru, którzy grali dobrze. Do gry na ligawce trzeba bowiem obok
umiejętności mieć zdrowe, mocne płuca, zdolne do długiego i silnego wydechu. W
przeciwnym bowiem razie zamiast czystych, pięknych dźwięków rozlegnie się tylko
chropawe, zduszone 'bekanie', nie utrzymane we właściwej tonacji i pozbawione długiego,
smętnego zawodzenia, które kończy każdą strofę charakterystycznej melodii ligawkowej.
38034666.001.png
Najwłaściwszą porą do grania był wieczór. Można było słyszeć nie tylko mistrzów
miejscowych, ale i okolicznych. Wieś wsi podawała melodię, która to wzbijała się ku niebu,
to zapadała w głuche milczenie jesiennej nocy."
Granie na ligawce jako powszechny zwyczaj przetrwało do drugiej wojny światowej. Niemcy
zakazali posiadania ligawek i grania na nich, obawiając się przekazywania sygnałów przez
partyzantów. Od kilku lat w Liwie koło Węgrowa, na dziedzińcu zamku Książąt
Mazowieckich, odbywa się w grudniu konkurs gry na ligawce, w którym biorą udział trębacze
z ligawkami zrobionymi własnoręcznie lub przez ojców czy dziadków. Liwski konkurs
przyczynia się do podtrzymania ginącego zwyczaju oraz charakterystycznego podlaskiego
sposobu gry na tym instrumencie.
Copyright © 1997-1999 Zwoje
Zgłoś jeśli naruszono regulamin