CHASYDZI NAD NARWIĄ.pdf

(397 KB) Pobierz
38034886 UNPDF
CHASYDZI NAD NARWIĄ
WALDEMAR KONTEWICZ
Miałem ja kiedyś dom, swój kącik mały i ciepły,
Biedniutkie gospodarstwo na własne potrzeby.
Jak korzeń z drzewem tak byłem zrośnięty.
Mocno, z tą moją odrobiną biedy.
.......................................................................................
Dom buduje się życiem, pracą, legendą,
uczciwością, tradycjami, kulturą a nawet
wierszem. Udowodnili te proste prawdy
Chasydzi z Ostrołęki, Przasnysza,
Ciechanowa i Myszyńca. A pomimo to,
dzisiaj mało kto z mieszkańców Puszczy Zielonej wie, że dzieliliśmy kiedyś tę samą
Sadybę. Dlaczego? - chciałbym zapytać naiwnie. Czyżby Starsi Bracia w Wierze wchodzili
do tej samej Izby innymi drzwiami?
Mordechaj Gebirtig
W roku 1975 wszedłem do przyzby pod drewnianym gontem na kurpiowszczyźnie by uczyć
polskie dzieci fizyki, matematyki, historii, tradycji; zdarzały się i... wiersze. I nie napotkałem
w uczonych księgach, gazetach, wspomnieniach, ani nawet na skromnej kurpiowskiej
wycinance, chociażby jednego Chasyda, jednej Żydówki, cichych mieszkańców Mazowsza
wygnanych pogardą i śmiercią z ich kilkusetletnich domowych pieleszy.
Po dziesięciu latach wyjechałem za ocean, pewnie po to by przez lekko uchylone drzwi
ułyszeć i posmakować jak piękną tradycją tętniły i pachniały pokoje moich Braci. Przypadek
połączył mnie z niebytem "Przasnyskich Yizkorów" a później z "Księgą Żydów
Ostrołęckich". Za ich sprawą zabłysnął mi książkowy hades XIX-wiecznych Chasydów,
wśród których Prorok Eliasz i kabalista Baal Szem Tow zwykli byli pojawiać się nie tylko w
legendach.
Wszedłem w krainę, która tak niedawno była moich rodziców i dziadków dniem codziennym,
a która poprzez misterię absolutną przepadła w otchłani piekła nie tylko Treblinki. Boleję nad
tym bardzo. Jest mi przykro i wstydzę się tego jako człowiek.
Aż przyszli oni, ziejąc nienawiścią,
Mój biedny mały dom, tę moją dziedzinę,
Com tyle lat budował - rozwalili wszystko,
W ciągu jednego dnia zmienili w ruinę.
38034886.002.png
 
Jak można było nie zadbać o pamięć po tych wszystkich dorożkarzach, sklepikarzach,
krawcach, kupcach, którzy postęp cywilizacyjny czynili swą przedsiębiorczością, swoim
cnotliwym życiem, codzienną pracą? Dlaczego zatrzaśnięto polskie drzwi tak srodze, skoro na
Wigilię Bożego Narodzenia zawsze stawiano dodatkowe nakrycie? Czyżby chasydzki gość
nie był godzien naszych progów?
Odpowiedzi na te wręcz nieludzkie pytania udzielają wydobyte z niepamięci "Księgi
Pamięci." To na ich podstawie wersowałem wspomnienia o Senchariw, czyli o Napoleonie,
który wolność dla wszystkich Braci miał przynieść na swych demokratycznych sztandarach.
Wędrowałem z wierszami Israela Szterna, który zaplątał się w aferę z Bogiem na Amen. Tak
go pokochał, że nie zadbał nawet o swoją porządną śmierć - umarł gdzieś na bruku
warszawskiego getta, albo w Treblince. Nikt nie wie gdzie, może nawet sam Bóg. Zaprosiły
mnie Ostrołęckie Wspomnienia na operetkę Amerykanka Kołotkina. Dużo by o tym pisać, ale
najlepiej posmakować sztuki ?nie tylko zresztą teatralnej. Rozsmakował się w Amerykance
pewien prawdziwy Chasyd z Przasnysza, który dziś mieszka w Izraelu i dobrze pamięta ulotną
woń mazowieckiego czulentu. A kto by się oparł Kołnierzykowemu Domu Modlitw dla
postępowych Chasydów, którzy skrócili swoje chałaty, poprzyszywali skośne kieszenie, a do
białych koszul pozawieszali krawaty, czym spowodowali popłoch wśród starszyzny? Był też
w Ostrołęce poetycki fotoplastikon i straż pożarna, która pilnowała by... nie zgasł ogień. Aż w
końcu brodaci Chasydzi chwycili za sikawki i hełmy by bronić swoich domów. Zwersowałem
także ciężkie życie biednej mleczarki z Przasnysza, która uwierzyła w fałszywego kabalistę
Baal Szem Tow i w jego szofar. Szukała swego męża, co życie spędził na szukaniu Erec
Israel. Wszedłem również do gościnnych Ostrołęckich Kwartałów by zobaczyć ich przeszłość.
I nie zawiodłem się. Zobaczyłem tysiące uczciwych ludzi, z którymi tak łatwo można się
porozumieć, których można najzupełniej w świecie pokochać. Jak Braci.
Czy można oprzeć się czarowi artysty-farbiarza, który potrafił namalować szczęście nie tylko
na ścianie? Czy można przejść obojętnie obok klezmerów, którzy grywali zarówno dla ludzi i
dla Boga? Czy można zrezygnować z przejażdżki dorożką Icze Meira, który przewiózł na
dworzec kolejowy w Kaczynach całą Ostrołękę przez połowę XIX wieku pod rosyjskim
zaborem i ćwierć kilograma dymu z fajki?
Ci ludzie żyją nadal w "Yizkorach", istnieją tam na pamiątkę zamieszkiwania wspólnej Izby,
która nie zawsze chciała być dla nich gościnna.
Waldemar Kontewicz,
Toronto, maj 2001.
Źródła wersowanych opowieści:
1. Księga Żydów Ostrołęckich
- Ostatni uśmiech ostrołęckich dzieci...
- Rzeko Narew, gdybyś ty mówić umiała...
red. Zalman (Zenek) Drezner. Ostrołęka - Tel-Awiw, 1999.
 
Oryginalny tytuł: Buch Fun Ostrolenker Kehila ("Księga Gminy Ostrołęckiej"), red. Icchak
Ywry, wydana w roku 1963 w Izraelu przez Ziomkowstwo Ostrołęckie, w językach żydowskim
(jidysz) i hebrajskim.
( Księga Żydów Ostrołęckich zostanie wznowiona w w Ostrołęce w roku 2001. Bedą w niej
zamieszczone "Kwartały Ostrołęckie" Waldemara Kontewicza po polsku i hebrajsku.)
2. "Kwartały Ostrołęckie":
Księga Żydów Ostrołęckich, rozdział "Kwartały Ostrołęckie", napisany przez
Szaloma Margules'a z Tel Avivu.
3. "Senchariw":
Księga Żydów Ostrołęckich, na podstawie: "Gdy Napoleon rezydował w
Ostrołęce (zapomniany historyczny epizod z czasów marszu Napoleona
przez Polskę)", według I. Achi-Szem'a w warszawskim tygodniku Welt
Szpigel (cytat z tej gazety).
4. "Rozmowa Szmuela Barucha ze swoim...":
Księga Żydów Ostrołęckich, rozdział "Postacie Znawców Tory", napisany
przez A.L. (dostępne tylko inicjały).
5. "Axis Mundi":
Opowiadania Frumke Segał-Bogdanowicza z Montevideo.
6. Przasnyski Yizkor:
Memorial Book Community of Proshnitz, by Shlomo Bachrach, 1974.
Published by The Proshnitz Landsmanschaft Israel Editorial Committee of
Yizkor ? Book.
7. Jews of Proschnitz [Przasnysz] in the First World War. Brak strony
tytułowej, autora i danych edycyjnych.
38034886.003.png
Dom modlitwy - Beit Midrasz, w Ostrołęce, wczesne lata 1920. (?)
38034886.001.png
KWARTAŁY OSTROŁĘCKIE
(obrazki miasta)
Droga do tartaku Mendela Białego
Z jednej strony uprawne chrześcijańskie pola panów
Poźniewskiego, Olszewskiego i Wojciechowskiego
(przyjaciół Żydów od wielu pokoleń)
prowadziły kupców z wiosek i miast
wprost na wielki tartaczny plac założony deskami
Z drugiej strony kapryśna Narew
(bynajmniej nie z powodów religijnych)
spławiała flotylle tratw z flisakami
koczującymi pod brezentowym daszkiem
spod którego sączyła się smużka białego dymu
leniwy znak że jednak coś się działo
w skostniałym krajobrazie Mazowsza:
na lekkim wzniesieniu huczał tartak Mendela Białego
Lewa strona Nowego (małego) Rynku
Kupcy i sklepikarze upatrzyli sobie Lewą
stronę rynku co nie oznaczało by
była ona gorsza od Prawej
po której mieszkali rabin rzeźnik i handlarz koni
Babcia Gite którą pan Bóg obdarował
mendelem klientów dziennie
jak też tyloma dziećmi i wnukami
prowadziła sklep włókienniczy
po Lewej stronie małego Rynku
z najlepszymi cenami w mieście
Kiedy klient marudził i prosił:
"Gityszka, czy można kupić ten materiał taniej?"
ona natychmiast łapała się za wielką głowę?
szpilki wetkniętej w kok i odpowiadała:
"Mogę oddać głowę, że taniej już sprzedać się nie da!"
Prawa strona Nowego (Małego) Rynku
Jehuda Nadborny barczysty rzeźnik
z jeszcze szerszą żoną bogaty w pieniądze
nie mówiąc już o dzieciach
miał własny dom po Prawej stronie
i mnóstwo chlewów
W twórczym procesie życia Jehuda
spłodził nawet trojaczki
dwóch chłopców i dziewczynkę
która jako dorosła panna
prowadzała byki za rogi przez most na Narwi
(Chrześcijanie żegnali się krzyżem
Żydzi życzyli jej pomyślności
a gapie rozdziawiali gęby)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin