Juliusz Słowacki. "Beniowski". Streszczenie i omówienie.
Beniowski. Poema - poemat dygresyjny Juliusza Słowackiego to jedno z najbardziej interesujących dokonań literackich polskiego romantyzmu oraz jedna z najdoskonalszych realizacji tego romantycznego gatunku (niektórzy znawcy twierdzą, że Słowacki w Beniowskim przewyższył samego Byrona). Właściwie można powiedzieć, że tradycja poematu dygresyjnego w literaturze polskiej kończy się i zaczyna na Beniowskim. Nie stworzono później równie oryginalnego poematu dygresyjnego, wszelkie realizacje tego gatunku miały charakter naśladowczo-epigoński. Ten nieukończony utwór posiada ciekawą historię wydawniczą. Składa się on z dziesięciu pieśni pisanych oktawą oraz licznych luźnych fragmentów. Powstawał w latach 1840-46, za życia Słowackiego tylko pierwsze pięć pieśni ujrzało światło dzienne (wydane w Lipsku w 1841), kolejne pieśni (6-10) oraz większość fragmentów była ogłaszana od roku 1852 w Pismach pośmiertnych poety. Całe dzieło w zrekonstruowanym przez Juliusza Kleinera (największy badacz i wydawca dzieł Słowackiego) układzie zostało wydane dopiero w roku 1921 (Kraków) w serii „Biblioteka Narodowa”. Ten obszerny utwór zwykło się dzieli na trzy części o odrębnych charakterach, scalonych jednak dzięki głównemu bohaterowi (Beniowski) oraz dominującej postaci narratora:
1) pierwsze pięć pieśni opublikowane przez autora – ta część przypomina „kapryśną epikę L. Ariosta” (swobodna zmiana tematów , stylów
oraz postaw narratora);
2) pieśń od szóstej do dziesiątej oraz fragmenty z lat 1841 i 1842 (tzw. red. B) mają charakter epiki przygodowo-rycerskiej, nawiązującej do stylu T. Tassa;
3) fragmenty z 1844 i 1846 są już (jak cała ówczesna twórczość Słowackiego) związane z genezyjską filozofią dziejów.
Najważniejsza część tekstu z punktu widzenia procesu historycznoliterackiego stanowi pierwsze pięć pieśni, przede wszystkim dlatego, że to one weszły w obieg czytelniczy i wyznaczyły model gatunkowy poematu dygresyjnego w literaturze polskiej: "Chodzi mi o to, aby język giętki/ Powiedział wszystko, co pomyśli głowa;/ A czasem był jak piorun jasny prędki,/ A czasem smutny jak pieśń stepowa,/ A czasem jako skarga Nimfy miętki,/ A czasem piękny jak Aniołów mowa.../ Aby przeleciał wszytko ducha skrzydłem./ Strofa być winna taktem, nie wędzidłem."
Beniowski okazał się dla Słowackiego bardzo ważnym dziełem: nie tylko ukazał w nim swoje literackie mistrzostwo oraz przedstawił najpełniej swoje credo ideowe i poetyckie, ale ponadto zdobył uznanie wśród współczesnych mu czytelników i krytyków, którzy dotąd zdawali się być oporni na urok jego twórczości. Dzieło to przede wszystkim wcielenie w życie idei nowatorstwa i nieprzeciętności, która znalazła swoją realizacje na wielu poziomach utworu:
* koncepcja bohatera. Za bohatera poematu Słowacki wybrał sobie postać historyczną (Maurycego Beniowskiego, szlachcica węgierskiego, uczestnika konfederacji barskiej), którą poddał literackiemu przetworzeniu. Maurycy Beniowski był znany współczesnym z jego mocno podkolorowanych pamiętników (1791) pisanych w języku francuskim. Słowacki spolonizował Beniowskiego, czyniąc z niego typowego szlachcica, przemieniającego się pod wpływem udziału w konfederacji barskiej z niefrasobliwego młodzieńca w świadomego patriotę o rycerskich aspiracjach;
* otwarta, luźna kompozycja;
* szeroka perspektywie czasowa i przestrzenna;
* program poetycki i polityczny (odmienny od programu Mickiewiczowskiego); wieszcz – poeta nowator - jako twórca stojący ponad podziałami politycznymi i narodowymi oraz ideowy i artystyczny przywódca ludu;
* swobodny tok wypowiedzi i koncepcja narratora-kreatora; narrator, który oscyluje między szlacheckim gawędziarzem a wieszczem narodowym podejmuje ciągłą grę ze zmieniającym się słuchaczem (czytelnik, ideolog, krytyk, naród);
* niezwykle bogata wyobraźnia i wszechstronne mistrzostwo poetyckie. (...)znakomity poeta romantyczny, który tworząc swe niezwykłe dzieło, zdobywa się jednocześnie na ironiczny dystans wobec utworu i wobec samego siebie, dokonuje autodemaskacji, piętrzy przed sobą i efektownie pokonuje najrozmaitsze trudności, aby olśnić czytelnika swym mistrzostwem i nieograniczonymi możliwościami twórczymi. Jako jego wypowiedź „Beniowski” jest jakby potężną improwizacją, w której pragnie wyrazić wszystko, co chce, jak chce i kiedy chce, nieustannie żonglując osobami, tematami, czasem, wartościami, stylami. Tak skonstruowanej wypowiedzi nie da się schematycznie podzielić na zobiektywizowaną warstwę fabularną i subiektywne dygresje, wszystko tu jest bowiem subiektywne, zależne od woli czy kaprysu autora, wszystko jednakowo ważne, i właściwie wszystko może być jednocześnie wątkiem zasadniczym i dygresją.
Najważniejsze tematy podejmowane w partiach dyskursywnych:
*wypowiedzi autotematyczne; podmiot mówiący manifestuje nieograniczone prawa autorskie do ciągłych przekształceń oraz podejmowania wszelkich tematów;
*wypowiedzi o charakterze osobistym; w ten sposób została zaprezentowana skomplikowana sylwetka polskiego romantyka skazanego na życie na emigracji oraz romantyczne sposoby przeżywania świata i wyrażania uczuć;
* wypowiedzi polemiczne; Słowacki rozprawia się z ówczesnymi krytykami, którzy nie umieli docenić jego twórczości, wytyka im niekompetencje i złośliwość; tutaj również pojawia się polemika z Mickiewiczem dotycząca nowego modelu narodowego poety, narrator Beniowskiego tak zwraca się do pana Adama pod koniec pieśni V: "(...)- Bądź zdrów, wieszczu!/ Tobą się kończy ta pieśń, dawny Boże./ Obmyłem twój laur, w słów ognistych deszczu,/ I pokazałem, że na twojej korze/ Pęknięcie serca znać – a w liści dreszczu/ Widać, że ci coś próchno duszy porze./ Bądź zdrów! - a tak się żegnają nie wrogi,/ Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych – Bogi."
STRESZCZENIE
BOHATEROWIE
1. Beniowski – kreacja oparta na przygodach osoby autentycznej, węgierskiego hrabiego, awanturnika, ale zmieniona przez poetę i dostosowana do potrzeb poematu. Przystojny, młody, ubogi szlachcic z Podola, sierota, ma 20 lat, stracił właśnie wszystko(niewielką wioskę), postanowił wyruszyć w świat szukać szczęścia i majątku. Jego ukochana to Aniela, córka magnata, który nie chce zgodzić się na ich małżeństwo. Beniowski to hulaka i pieniacz, skłonny do bójek. Szczerze kocha, ale nie potrafi romantycznie o tym mówić, nie ma zamiaru zostawać bohaterem, los sprawia że bierze udział w niezwykłych wydarzeniach. Obserwuje oblężenie Boru, podąża za tajemniczymi gołębiami, które należą do Swentyny. Poznaje Sawę-Calińskiego, z którym wdaje się w bójkę, widząc na jego piersi portrecik Anieli.
2. Aniela – ukochana Beniowskiego, otoczona aurą poezji i romantycznego piękna. Zaprezentowana została podczas wieczornego pożegnania z Kazimierzem, oblana blaskiem księżyca, wypowiadająca piękne słowa. Jest ona romantyczna, ale ma taki charakter, że jest stanowcza, wierna, zdecydowana walczyć o swą miłość. Wracając ze spotkania wymyśla kłamstwa, którymi uraczy ojca, by usprawiedliwić nieobecność. Odbiega od romantycznego pojęcia kobiet jako biernych obiektów miłości.
3. Swentyna – piękna zjawa, uosobienie poezji, pochwała swobody, dzikiej wolności.
4. Ksiądz Marek – postać obrosła legendą proroka, świętego męczennika. Ukazany jako człowiek porywczy, bardziej żołnierz niż ksiądz. Dowodzi podczas napadu na zamek starosty, dyskutuje o wojennej polityce, śle poselstwo na Krym, szukając sprzymierzeńca w chanie. Przepowiada Beniowskiemu przyszłość.
5. Sawa-Caliński – autentyczny Kozak, postać na pół legendarna, dzielny wojak, nade wszystko miłujący wolność. Piękny, dziki, odważny, kieruje się szlachetnymi intencjami, ale jest też porywczy i skory do bójki.
6. Dzieduszycki – konkubent Anieli, zdrajca, ukarany przez Ks. Marka.
7. Michał Krasiński – twórca i przywódca konfederacji.
8. Joachim Potocki – jeden z przywódców konfederacji; ks. Marek zarzuca mu brak troski o głodujących żołnierzy.
9. Józef Pułaski – jeden z przyw. konf., otoczony aurą prawości.
Pieśń Pierwsza
Słowacki odwrócił wydarzenia z eposu Mickiewicza, zaczynającego się sceną powitania Tadeusza i poznania Zosi. Jego bohater żegna się z Anielą, pełniącą tu rolę romantycznej kochanki i wyrusza szukać przygód. Ta nieszczęśliwa miłość została sparodiowana – ona jest córką dumnego magnata, a bohater piękny lecz ubogi szlachcic, ma rywala w postaci odrażającego i bogatego Dzieduszyckiego (postać autentyczna).
Panowanie króla Stanisława, Podole. Maurycy Kazimierz Zbigniew Beniowski, miał tajemniczą gwiazdę przeznaczenia, która chroniła go od wszystkiego, tylko nie od śmierci i troski. W młodości za trzech ludzi czuł – żył potrójnie. 20 lat miał, wioskę miał, popadł w długi, wszystko stracił, ale postanowił, że sam zdobędzie bogactwo na drugą taką wieś. Starał się o Anielę, bardzo był w niej zakochany, ale jak stracił wioskę, to nie miał u niej żadnych szans. Ale Aniela była wierna i mimo zakazów ojca, po kryjomu spotykała się ze Zbigniewem. Ojciec jej był wyniosły, jego zamek był nad rzeką Ladawą. Miał pogańskie dojście do tego zamku, ale Zbigniew był to i pokochał, byle tylko się widywać z Anielą.
- poeta mówi o kraju marzeń, dzieciństwa. Nazywa siebie bajronistą, nie Polakiem.
- Beniowski bierze dwa konie i rusza w drogę ze sługą Grzesiem. Zatrzymali się przy zamku Anieli. Grzesio się upił i spadł z konia. I tyle go było. Ale koń dalej jechał, nagle prześcignął Beniowskiego, siedziała na nim ruda wiedźma, zamiast bicza pokrzywę miała. Wzięła w rękę lejce rycerza. Narrator pyta czytelnika, co by zrobił, jakby to jemu się coś takiego przydarzyło. Beniowski ją wyprzedził. Zatrzymali się w gaiku, który Aniela dostała od starosty – Anielinki. Okazało się, że wiedźmą jest niańka panienki – stara Diwa. Weszli razem w jakąś lepiankę. Był tam mąż Diwy oraz… Aniela. Wyglądała przepięknie, Beniowski był nietaktowny, nie umiał romansowo z nią rozmawiać, zapytał ją o zdrowie. Anhelli i Balladyna wstydzili by się go.
- refleksja na temat kobiet, które mają setki kochanków, tylko flirtują i rozkochują ich w sobie, a do tej pory za mąż nie wyszły. No karygodne… J Aniela jest inna, jest wierna.
- dygresja dot. Dziadów Mickiewicza. Opowieść o pannie Praksedzie. Potem: „Czymże jest ból? Jedną chwilką! – Jak mówią w Dziadach Mickiewicza chóry”.
- Aniela prawi pięknie o miłości Beniowskiemu. Wyrzuca mu, że chciał odjechać bez pożegnania. Rozpacza nad swym losem – Dzieduszycki był znowu prosić o jej rękę, ojciec dla niej jest srogi. W dodatku dzisiaj jest bal, musiała się pięknie ubrać, ale to tak naprawdę i tak wszystko dla Beniowskiego, bo tylko jego prawdziwie kocha i cała do niego należy. A kto ich rozłączy, to ją zabije. Ukochany nie odpowiada, więc Aniela pyta czy w ogóle ją jeszcze kocha. On pada jej do kolan i… na tym koniec. Będzie pieśń druga. Jeszcze poeta pyta, czy się podoba, wspomina Balladynę i Anhelliego, że się chyba nie podobało.
Pieśń Druga
Pojawia się motyw wygnańca tęskniącego za ojczystym krajem i apostrofy do rodzinnych stron poety – Ukrainy ogarniętej krwawymi walkami konfederacji barskiej i koliszczyzny. Konfederacja została zawiązana w Barze na Podolu wiosną 1768 r. przez patriotyczny odłam szlachty przeciw carycy Katarzynie II i jej ingerencji w wew. sprawy Polski rządzonej przez Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jednocześnie z walkami konfederackimi na Ukrainie wybuchło powstanie kozacko-ludowe skierowana przeciw polskiej szlachcie, ludności żydowskiej i księżom katolickim. Beniowski wraca do rodzinnego zamku, zajętego przez wojska kozackie, z którymi walczy spolonizowany Kozak Sawa-Caliński. Wtedy też odbywa się sąd nad rywalem Beniowskiego – Dzieduszyckim, który okazał się zdrajcą. Następnie Beniowski poznaje Sawę i ks. Marka dowodzącego potem konfederatami, ratuje piękną dziewicę – Swentynę.
- rozpoczyna się odą do miłości ku KozaczyźnieJ Potem jest coś o pierwszej miłości…
- Zamek starosty. Został on sam z Dzieduszyckim, wrogiem konfederacji. Napadł zdradą na obóz, wyciął wszystkich, teraz czeka go za to stryczek. „Nie znano jeszcze wówczas Wallenroda/ I kończył jak pies, kto zdradą zaczynał”. „Dziś zdrajcom łatwiej – jeśli ich pod lodem/ Car nie utopi – łatwiej ujść latarni./ Kurkowiecki jest miasta Wallenrodem,/ Demokratycznym jest Gurowski. – Czarni,/ Lecz obu wielka myśl była powodem,/ Oba chcą Polski, aby ujść bezkarni.” „Wallenrodyczność, czyli wallenrodyzm,/ Ten wiele zrobił dobrego – najwięcej!/ Wprowadził pewny do zdrady metodyzm,/ Z jednego zrobił zdrajców sto tysięcy”.
- Dzieduszycki chciał się bogato ożenić, wybrał najlepszy zamek. Ciągle teraz siedzi i dręczy starostę by się zgodził oddać mu córkę. Starosta już prawie śpi przy stole, nic nie odpowiada. Nagle pojawia się ksiądz karmelita (potem przedstawia się jako Ks. Marek), konfederata, przybija mieczem białą kartkę z orłem. Mówi że potrzebny był im zamek.
- powrót do romantycznych Anielinek. Tam sama poezja panuje i tragedia kochanków, którzy muszą zostać rozłączeni. Aniela w końcu zaczęła biec w stronę zamku, wracając słyszała jakieś głosy – to konfederaci hałasowali w piwnicy. Nagle ujrzała racę, nakazaną przez Ks. Marka. Przestraszyła się, że przez to światło wszyscy ją dojrzą i się domyślą gdzie była. Ale nie, raca zgasła. Przygotowała się więc do spotkania z ojcem. Biegła i nagle dojrzała przy bramie obcych ludzi. Była to uboga szlachta z pierwszego frontu. Bogobojnie patrioci. Aniela wpadła do zamku do ojca. Tam ojciec ma problemy, chce coś spisywać, każe to pisać Anieli krwią Dzieduszyckiego za atrament. W tym czasie Ks. Marek karze zdrajcę. Krzyczy na starostę i córkę że chcą coś pisać krwią. Nagle wpada Sawa i … koniec pieśni.
Pieśń Trzecia
Jest tu opisany szturm i zdobycie Baru przez Rosjan 30.VI.1768 r.
- Pan Kazimierz jest samotny. Refleksja – „Dopóki serce wre miłośnie/ nie żyjesz na tym świecie, ale drzymiesz/ Gdy zgaśnie, wtenczas zaczynasz dopiero/ Pojmować, że ten cały świat – satyrą”. Narrator krytykuje nowych młodych poetów, których poezja jest łzawa. Zaś kiedy chcą opisać, co się dzieje w państwie, ogranicza ich cenzura wymazując tekst.
- 44 pieśni (jakaś aluzja do Mickiewicza), które mają powstać. Nie uda się to, jeśli Beniowski za szybko zginie. Nastał dzień, w którym Kreczotnikow nakazał atakować Bar, a wtedy Beniowski się tam zatrzymał na pagórze i spoglądał na wojnę. Już miał iść w ogień się dołączyć, gdy spostrzegł, że na ramieniu siadły mu dwa gołębie białe. Wyrzucił je w niebo a one zaczęły nad nim tańczyć. W końcu znowu usiadły mu na ramieniu, a on postanowił iść za nimi. Siadły na dębie, który był w niebezpieczeństwie – kilku kozaków chciało go podpalić. Beniowski ich napadł i porozganiał. Dwóch zabił. Jedna z gałęzi zaczęła się palić, więc ją odrąbał. Gdy gołąbki zobaczyły, że niebezpieczeństwo odeszło, weszły do dębu, a za nimi poszedł Beniowski. W środku była piękna dziewczyna. Po chwili wpadł tam Ks. Marek i Sawa. Dziewczyna oddała Markowi jakieś dokumenty schowane w sukience, po czym zaczęła opowiadać o sobie. Gonili ją wrogowie, więc schowała się w dębie. Potem przedstawia się Beniowski – przybył do Baru ratować ojczyznę, ale zwiodły go te gołąbki. Ks. Marek otwiera przed nim ramiona – znał jego ojca. Błogosławi go.
Pieśń Czwarta i Piąta
Dochodzi do pojedynku Sawy z Beniowskim i rozwiązania dzielących ich konfliktów, po czym Beniowski jedzie z poselstwem od ks. Marka do krymskich Tatarów. Tymczasem Sawie podstępem udaje się przeciągnąć na polską stronę oddział Kozaków. Na tym kończy się fabuła pierwszych pięciu pieśni. W kolejnych Słowacki planował ponowne połączenie Anieli z Beniowskim, pokazanie upadku Baru, męczeństwa Ks. Marka i Swentyny oraz okrucieństwa Rosjan.
Pieśń Czwarta.
Ks. Marek siedzi w dębie i pisze listy. Jeden adresuje chyba do tego, kto siedzi w zamku starosty i się kłóci zamiast bronić Baru (ale nie wiem dokładnie do kogo ten list). Obok ze świeczką siedzi dziewczyna.
- dygresja. Kiedyś modą były konfederacje, ale teraz to już przeminęło podobnie jak ojczyzna. Zaś wiersz ten to jak bajka Krasickiego. Wszystko przemija: „A więc niech wszystko mija! – Wstańcie, burze!/ I zwiejcie mój ślad z tej smętnej pustyni!”. Potem narrator opowiada o swoich rymach, porównując je do statku. Marzył kiedyś o czarnych różach, a teraz lubi już i czerwone (uleczony na pół) – teraz służy ludziom opowieścią, jaka przypadnie im do gustu. Idzie tu trochę o to, że dotąd poezja Słowackiego była źle przyjmowana.
- Koło dębu walczą pan Sawa i Beniowski. Ks. Marek postanowił ich nie godzić, jak się trochę pobiją to potem będą bardziej zapaleni do boju. Nagle Sawa dobył pistoletu, mało brakowało i zabiłby Beniowskiego, ale dziewczyna wyskoczyła z dębu aż pod obłoki (poetycko mówiącJ) i wskoczyła na konia Sawy. Chwyciła konia jakoś i pogalopowała z nim i Sawą daleko. Za nimi poleciały gołąbki. Wychodzi Ks. Marek i pyta o co się z Sawą Beniowski pokłócił. A poszło o miniaturkę Anieli, którą Sawa miał na piersi. Ks. Marek się dziwi i mówi, że tą miniaturkę Aniela podała mu (księdzu) dla Beniowskiego, ale nie miał w habicie kieszeni, a na szyi sobie wieszać nie chciał, więc dał ją Sawie na przechowanie, dopóki nie spotkają Beniowskiego i mu jej nie oddadzą. Wraz z miniaturką dała Aniela dla Beniowskiego list (skropiony łzami), który ks. schował w kapturze. Ks. Marek podaje mu list i rusza na Bar. Beniowski zaczął odczytywać list, który „w niebo rwał i w piekło spychał”. Opisane tam były zdarzenia z II pieśni. Aniela musi wyjechać do Warszawy, ale jej uczucia nigdy się nie zmienią. Pytała wróżki Diwy o przyszłość, ta odpowiedziała, że Beniowski wróci żywy. List nagle się urywa. Ks. Marek daje misję Beniowskiemu – ma on dostarczyć listy do Krymu. Wygłasza też mowę z której wynika, że wszystkie cierpienia są dla odkupienia.
- Pożegnanie ukochanej, piękne zakończenie pieśni. I chyba mówi to narrator do swojej ukochanej, albo Beniowski… ??
Pieśń Piąta.
Beniowski przebył Dniepr. Pod borem siedział przy ognisku ktoś i obdzierał ze skóry sarnę. Obok siedziało jeszcze dwóch towarzyszy. Jeden z nich to był Litwin pancernik. Jakaś dziwna przemowa, po niej kropki, i narrator: „Po kropkach piszę dalej”. Beniowski przypomniał sobie że jest głodny.
- fragment! : „Chodzi mi o to, aby język giętki/ Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:/ A czasem był jak piorun jasny, prędki,/ A czasem smutny jako pieśń stepowa,” itd…- o tym, jak napisać wiersz. Gdyby Jan Czarnoleski przeczytał tą pieśń, to by ją zrozumiał i docenił.
- pędzi Sawa z panną na koniu, wjeżdżają w grotę, gdzie jest jego dom. Coś o psie. Swentyna rozmawia z Sawą. Ona jest cyganką? On ją oskarża o to, że wianek straciła z szlachcicem. Ona się zaczerwieniła i zaczęła przysięgać, że nie. Wygłasza smutną mowę.
- dygresja. Narrator robi coś jak wyznanie wiary: wierzy w emigrację i jej zespolenie duchowe z narodem. Na końcu: „Wierzę w to wszystko – ha! – a jeszcze w Boga!”. Apostrofa do Boga – da się wyczuć go w Ukrainie.
Dygresje – wypowiedzi narratora o sprawach nie dotycz. bezpośrednio akcji poematu, a istotnych dla narratora. Zajmują ok. połowy tekstu. Podobny ...
chce_sie_wyspac