Przepowiednie papieskie.docx

(19 KB) Pobierz

PRZEPOWIEDNIE PAPIESKIE

    Wierzyć czy nie wierzyć? Najlepiej by było, gdyby ta mało kusząca perspektywa okazała się tyle warta, co przereklamowane przepowiednie francuskiego jasnowidza, Nostradamusa. W proroctwach św. Malachiasza coś jednak jest na rzeczy, wiele bowiem z tego, co zapowiedział, spełniło się. Łącznie z okolicznościami, dniem i godziną jego własnej śmierci. Z pracy Słońca Św. Malachiasz (1094-1148) od 1119 r. był opatem cystersów w Bangor, a cztery lata później został biskupem w Connor. Dał się poznać jako dobry duszpasterz i organizator życia kościelnego. Szczytem jego kościelnej kariery stało się prymasostwo Irlandii oraz tytuł legata papieskiego. W 1139 roku opuścił Irlandię i udał się w pielgrzymkę do Rzymu. Kiedy ujrzał Wieczne Miasto, upadł na kolana i doznał poruszającej wizji. Zobaczył wszystkich 111 papieży od współczesnego mu Innocentego II aż po dzień Sądu Ostatecznego. Spisał swoje proroctwo, do każdego papieża dodając jakiś krótki opis. Na przykład Jana XXIII określił jako „pasterza i żeglarza" (Pastor et Nauta). Faktycznie, Angelo Giuseppe Roncalli przed wyborem na papieża był patriarchą Wenecji, morskiego miasta, słynącego z gondoli, poza tym jako papież rozpoczął erę pasterskich pielgrzymek. Jana Pawła I określił jako „połówkę Księżyca" (De medietate Lunae). Albino Luciani urodził się w Forno di Canale d'Agordo w diecezji Belluno (cudowny Księżyc), został wybrany na papieża 26 sierpnia 1978 roku (pierwszy dzień ostatniej kwadry Księżyca, który obserwowany jest jako doskonały półdysk na niebie), zaćmienie księżyca 17 września było szczytem tego pontyfikatu, a zmarł miesiąc po wyborze, 28 września, w noc ostatniej kwadry, gdy księżyc ponownie był widoczny w połowie. Zadziwiający zbieg okoliczności. Przy osobie Jana Pawła II w przepowiedniach św. Malachiasza pojawia się komentarz: „z pracy Słońca" (De labore Solis). Doszukiwano się tu nawiązania do faktu, że Karol Wojtyła w czasie wojny pracował fizycznie pod gołym niebem lub też, że jako papież-pielgrzym wędrował po Ziemi niczym Słońce na niebie. Sprawa jest o tyle ciekawa, że astronomowie odkryli, iż dzień urodzin Wojtyły (18 maja 1920 r.) był dniem zaćmienia Słońca, a pogrzeb odbył się w czasie innego zaćmienia, 8 kwietnia 2005 r. Co zadziwiające, w dniu wyboru Jana Pawła II astronomowie zaobserwowali największą aktywność Słońca od 1870 roku. Chwalą oliwki Jak w takim kontekście odczytywać opis obecnego papieża, Benedykta XVI, którego św. Malachiasz określił jako „chwałę oliwki" (Gloria Olivae)? Zwolennicy wszelkich przepowiedni i spiskowych teorii dziejów popuszczają tutaj wodze fantazji. Jeszcze przed ostatnim konklawe sądzono, że chodzi o oliwkowy, czyli ciemny kolor skóry, a więc że nowy papież będzie Murzynem. Teoria ta upadła jednak w dniu wyboru 265 papieża, czyli 19 kwietnia 2005 roku. I gdy wydawało się, że wizje św. Malachiasza można włożyć między bajki, ktoś zauważył, że w herbie Benedykta XVI znajduje się głowa ciemnoskórego człowieka. A więc jednak! No i zaczęły się spekulacje. „Chwała oliwki" miałaby być aluzją do jednego z symboli zakonu benedyktynów (gałązki oliwnej), założonego przez św. Benedykta, a więc imiennika obecnego papieża. Można spotkać się także z interpretacją sugerującą, że „Gloria Olivae" ma coś wspólnego z faktem, iż Joseph Ratzinger był prefektem Kongregacji ds. Nauki Wiary, czyli miał bronić doktryny Kościoła, a jak napisał św. Jan w Apokalipsie: „Oni są dwoma drzewami oliwnymi i dwoma świecznikami, co stoją przed Panem ziemi. A jeśli kto chce ich skrzywdzić, ogień wychodzi z ich ust i pożera ich wrogów. Jeśliby zechciał ktokolwiek ich skrzywdzić, w ten sposób musi być zabity" (Ap 11,4-5). I tak dalej, i tak dalej... Można kombinować do woli. Co jednak wynika z przepowiedni św. Malachiasza dla nas dzisiaj? Przecież nie chodzi tylko o to, że jeden papież był „z pracy Słońca", a inny to „pasterz i żeglarz". Każde z tych określeń można tak zinterpretować, aby pasowało do dowolnego następcy św. Piotra. Wszak Karol Wojtyła chodził po górach i był kajakarzem, a więc wypisz, wymaluj „pasterz i żeglarz", a jednak św. Malachiaszowi, jak się zdaje, chodziło o Jana XXIII. Gdyby na następcę papieża z Polski został wybrany ktoś inny niż kard. Ratzinger, na pewno znalazłby się jakiś sposób na powiązanie go z proroctwem o „chwale oliwki". Tylko co z tego wynika? Piotr Rzymianin Teoretycznie może wynikać wszystko i nic. Równie dobrze Jan Paweł II mógłby być nazwany „kwiatem kwiatów" (Flos Florum), jak przez św. Malachiasza został określony Paweł VI (podobno chodziło o to, że na jego herbie znajdowały się trzy heraldyczne lilie), a i tak jego pontyfikat zapisałby się w historii jako wybitny. Sprawa zaczyna robić się poważna, gdy przeczyta się notatkę, jaką św. Malachiasz pozostawił przy ostatnim papieżu: „W czasie najgorszego prześladowania Świętego Kościoła Rzymskiego zasiądzie Petrus Romanus [Piotr Rzymianin], który będzie paść owce podczas wielu utrapień, po czym miasto siedmiu wzgórz zostanie zniszczone i straszny Sędzia osądzi swój lud. Koniec". „miasto siedmiu wzgórz", które zostanie zniszczone, to właśnie stolica Włoch. Chrześcijanie również nie będą mieli lekko, wszak ostatni papież „będzie paść owce podczas wielu utrapień". No, a po wszystkim nastąpi koniec, tak więc może czas zacząć się pakować? Roman Zając, biblista i demonolog z KUL, uspokaja: wizje św. Malachiasza to nic innego, jak zwykłe fałszerstwo, powstałe nie wcześniej niż w 1590 roku. „Oczywiście wiele pobożnych osób wierzyło, iż tekst ten jest autentycznym proroctwem irlandzkiego mnicha. Na przykład ks. Cucherat (żyjący w XIX w. we Francji) utrzymywał, że Malachiasz w 1140 roku w Rzymie doświadczył wizji dotyczących historii papiestwa, które legły u podstaw jego proroctwa. Spisał je ponoć następnie na pergaminie, który przekazał papieżowi Innocentemu II. Papież polecił zaś złożyć otrzymany od Malachiasza pergamin w Bibliotece Watykańskiej, gdzie przez wszystkich zapomniany spoczywał przez następne 400 lat" - wyjaśniał Roman Zając na łamach serwisu Kosciol.pl. Teoretycznie więc można odetchnąć. Znając jednak ludzką ciekawość z niecierpliwością będziemy oczekiwać wyboru następnego papieża, doszukując się w nim aluzji do „Piotra Rzymianina".

Papież Słowiański

Przepowiedni dotyczących Jana Pawła II było w historii sporo, choć większość z nich należałoby wziąć w duży cudzysłów. Czym innym jest bowiem wizja, jakiej podczas spotkania ze studentem Karolem Wojtyła doświadczył o. Pio, a czym innym przyjacielskie żarty ks. Mieczysława Malińskiego. Ale po kolei. Pierwszą znaną przepowiednią, odnoszącą się już bezpośrednio do Karola Wojtyły, jest proroctwo ojca Pio. Kiedy w 1947 roku, jako student Papieskiego Uniwersytetu Angelicum w Rzymie, Wojtyła odwiedził słynnego kapucyńskiego stygmatyka w San Giovanni Rotondo, ten powiedział mu: „Na twoim pontyfikacie widzę krew!". Podobno przyszły papież, ofiara zamachu Ali Agcy z 1981 roku, zbladł wówczas i wyszedł z kościoła. Często przytaczanym „proroctwem" jest niezwykły wiersz Juliusza Słowackiego, spisany na 130 lat przed słynnym konklawe:

„Pośród niesnasek - Pan Bóg uderza W ogromny dzwon, Dla Słowiańskiego oto Papieża Otwarty tron".

Treść wiersza jest zdumiewająco zbieżna z tym, co głosił Jan Paweł II, a co zwane jest orędziem miłości:

„A trzebaż mocy, byśmy ten Pański

Dźwignęli świat...

Więc oto idzie - Papież Słowiański -

Ludowy brat... (...)

On rozda miłość, jak dziś mocarze

Rozdają broń,

Sakramentalną moc on pokaże,

Świat wziąwszy w dłoń".

Młodsza o pół wieku jest tak zwana przepowiednia z Tęgoborza. Spisano ją w 1897 roku we dworze szlacheckim Władysława Wielogłowskiego i aż do wybuchu wojny przechowywano w Bibliotece Ossolińskich we Lwowie. Jedna ze zwrotek tej przepowiedni brzmi:

„Trzy rzeki świata dadzą trzy korony Pomazańcowi z Krakowa".

Przepowiednię tę znał młody Karol Wojtyła, o czym wspominał po latach jego przyjaciel, Juliusz Kydryński: „Było to jeszcze w roku 1941, w czasie, gdy Karol mieszkał z nami na [ulicy] Felicjanek. W owych latach wojny krążyły rozmaite przepowiednie. Nie dowierzając im naturalnie, czytało się je jednak z zapałem, szukając w nich irracjonalnej pociechy. Między innymi popularna była tzw. przepowiednia z Tęgoborza. I pamiętam dokładnie tę chwilę, kiedy siedzieliśmy razem z Karolem przy biurku, przy którym teraz piszę te słowa, a przed nim leżał tekst owej przepowiedni. (...) Będąc zawsze (jak już wspomniałem) skłonny do rozmaitych wygłupów, poklepałem wtedy - pamiętam - Karola po ramieniu i zawołałem: - No, Karolku, »pomazaniec z Krakowa«, to oczywiście ja! Ale kim Ty będziesz?". Z Polski wyjdzie iskra Wcześniej, bo w roku 1863, młody ksiądz Bronisław Markiewicz, późniejszy założyciel zgromadzenia michalitów, beatyfikowany w 2005 r., usłyszał nieznany głos, wieszczący rzeczy, które wiek później nabrały osobliwej aktualności: „Bóg wyleje na Was wielkie łaski i dary, wzbudzi między Wami ludzi świętych i mądrych, wielkich mistrzów, którzy zajmą poczesne stanowisko na kuli ziemskiej, języka Waszego będą się uczyć w uczelniach na całym świecie (...) Najwyżej zaś Pan Bóg Was wyniesie, kiedy dacie światu wielkiego papieża". Do polskiego papieża odnoszone jest też widzenie siostry Faustyny Kowalskiej, kanonizowanej zresztą przez Jana Pawła II. W swoim „Dzienniczku" zapisała ona słowa Chrystusa: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje". W latach 60. w sanktuarium Matki Boskiej Królowej Podhala w Ludźmierzu dwukrotnie doszło do wydarzeń wieszczących pontyfikat Karola Wojtyły. Za pierwszym razem, 15 sierpnia 1963 roku, kiedy kardynał Stefan Wyszyński koronował figurę Gaździny Podhala, z dłoni podniesionej nagle do góry statui wypadło, wprost do rąk biskupa Wojtyły, berło. „Karolu, Matka Boża oddała ci władzę nad Kościołem" - zażartował Prymas. Wydarzenie to zostało

zarejestrowane na taśmie filmowej. Cztery lata później Karola Wojtyłę witano w Ludźmierzu jako kardynała. Recytując na jego cześć wierszyk, mała góralka wyraziła nadzieję, że zostanie kiedyś papieżem. Jak wspomina świadek, wywołało to ogólne rozbawienie. „Jeden tylko kardynał się nie śmiał. Pochylił się nad małą i poważnie pocałował ją w czoło". Nie było to jednak jedyne „góralskie" proroctwo. „Skryjesz się precz za Alpami" 4 listopada 1967 roku górale z Białki Tatrzańskiej przybyli do domu biskupów krakowskich złożyć życzenia imieninowe „naszemu kardynałowi". Zaprezentowali mu wówczas taką przyśpiewkę:

„Zalali my się gorzkimi Izami, Ze wnet możemy być sierotami. Bo jak, Wielki Kapłanie, Ojcem Świętym zostanies, To skryjes się nam prec za Alpami".

Autorka tej śpiewki, Janina Fiutowska, góralska poetka znana pod pseudonimem Hanka Nowobielska, doczekała dnia, gdy „Wielki Kapłan" skrył się „precz za Alpami". Ojciec Leon Knabit, opowiadając o tym w książce „Spotkania z Wujkiem Karolem", komentuje: „Lud Boży wypełnia swą misję proroczą także w naszych czasach". Na cztery lata przed pamiętnym konklawe, podczas kongresu filozoficznego we Włoszech, profesor Stefan Swieżawski, znany filozof, przyjaciel kardynała Wojtyły, przepowiedział mu, że zostanie papieżem. Zaraz po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową profesor wysłał do Jana Pawła II list, w którym pisał: „Wciąż wracają mi w pamięci niezapomniane chwile kongresu ku czci świętego Tomasza, gdy w Fossa Nuova uczestniczyliśmy we Mszy świętej pod Twoim - Ojcze Święty – przewodnictwem i gdy po Twoim kazaniu, tak wspaniałym i głębokim, i po skończonej Najświętszej Ofierze, byłem zmuszony, pchany jakąś wewnętrzną mocą, powiedzieć Ci z całym przeświadczeniem: »Będziesz Papieżem!«. Jakże niewymowną radością dla tych, którzy oddali swe życie »Pani Filozofii« jest fakt, że Następcą świętego Piotra, jak w czasach rozkwitu myśli i wiary chrześcijańskiej, jest filozof". Niedługo potem profesor Stefan Swieżawski otrzymał od Jana Pawła II list, w którym znalazło się potwierdzenie jego słów: „Tak jest, Drogi Stefanie, przypominam sobie Twoje słowa wypowiedziane w Fossa Nuova (...). Deus mirabilis! [Bóg przedziwny]". Ludzi widzących w Karolu Wojtyle przyszłego papieża było więcej. Znany aktor Jan Englert w książce zbiorowej „Moje spotkania z Janem Pawłem II", wspomina, że jego teść, dr Sołtysik, dyrektor szpitala w Wadowicach i osobisty lekarz biskupa Wojtyły, w początku lat 60. przepowiedział: „On będzie papieżem".

Co ten Mietek plecie!

Na koniec - wspomnienie księdza Mieczysława Malińskiego tuż sprzed konklawe: „Wracaliśmy właśnie z Watykanu do Collegio, kiedy w samochodzie powiedziałem do Kardynała: »A ty kupiłeś bilet tam i z powrotem czy tylko w jedną stronę?«. (...) »0czywiście, że tam i z powrotem, bo po konklawe wracam do Krakowa. Robota tam czeka«. »No widzisz - mówię mu słodziutko - Pan Jezus uczy ubóstwa, a ty wydajesz pieniądze niepotrzebnie Popatrzył na mnie na wpół rozbawiony, na wpół zdziwiony: »0 co ci chodzi właściwie?«. »Nic, tylko uważam, żeś powinien kupić bilet tylko w jedną stronę: z Krakowa do Rzymu«. (...) Popatrzył na mnie jak na wariata i postukał się palcem w czoło: »Co ty pleciesz?«". No i wyplótł

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin