textfile6.txt

(24 KB) Pobierz
5
Sprzymierzemiec


Nie maj�c ochoty na przyspieszenie chwili spotkania ze swoj� rozgniewan� matk�, Dinin szed� powoli w stron� przedsionka kaplicy Domu Do'Urden. Wezwa�a go Opiekunka Malice i nie m�g� odm�wi�. W korytarzu przy ozdobnych drzwiach spotka� Yiern� i May�, targane podobnymi uczuciami.
- O co chodzi? - Dinin spyta� siostry bezszelestn� mow� znak�w.
- Opiekunka Malice ca�y dzie� siedzi z Briz� i Shi'nayne -odpowiedzia�a Yierna za pomoc� r�k.
- Planuj� kolejn� ekspedycj� w poszukiwaniu Drizzta - zauwa�y� bez przekonania Dinin, poniewa� nie mia� w�tpliwo�ci, �e przydzielono mu miejsce w owych planach.
Obydwie kobiety nie przegapi�y niech�tnej miny brata. - Czy by�o a� tak strasznie? - spyta�a Maya. - Briza nie powiedzia�a zbyt wiele. >
- Sporo m�wi� jej odci�te palce i zniszczony bicz - wtr�ci�a Yierna u�miechaj�c si� paskudnie. Podobnie jak ka�dy z rodze�stwa Domu Do'Urden, r�wnie� ona nie przepada�a zbytnio za najstarsz� siostr�.
Gdy Dinin przypomina� sobie spotkanie z Drizztem, na jego twarzy nie pojawi� si� u�miech potwierdzaj�cy pogl�dy Yier-ny. - Widzia�a� m�stwo naszego brata, gdy �y� po�r�d nas -odpar� Dinin gestykuluj�c. - Podczas lat sp�dzonych poza miastem jego umiej�tno�ci zwi�kszy�y si� dziesi�ciokrotnie.
- Ale jaki on jest? - spyta�a Yierna, wyra�nie zaciekawiona zdolno�ci� przetrwania Drizzta. Odk�d patrol powr�ci� z wiadomo�ci�, �e Drizzt wci�� �yje, Yierna marzy�a w sekrecie, �e b�dzie mog�a zn�w si� z nim zobaczy�. M�wiono, �e mieli wsp�lnego ojca, a Yierna czu�a do Drizzta wi�cej sympatii, ni� to by�o wskazane, zwa�ywszy na uczucia, jakie �ywi�a do niego Malice.
Zauwa�ywszy jej podekscytowan� min� oraz przypomniawszy sobie upokorzenie, jakiego dozna� z r�k Drizzta, Dinin skierowa� w jej stron� pe�en dezaprobaty grymas. - Nie obawiaj si�, droga siostro - powiedzia� szybko. - Je�li tym razem Malice wy�le w dzicz ciebie, co jak podejrzewam si� stanie, zobaczysz w Drizzcie wszystko to, czego oczekujesz, oraz du�o wi�cej! - Ko�cz�c to stwierdzenie, Dinin klasn�� d�o�mi, by podkre�li� sw�j punkt widzenia, po czym przeszed� pomi�dzy obydwiema kobietami, wchodz�c przez drzwi do przedsionka.
- Wasz brat zapomnia�, w jaki spos�b si� puka - Opiekunka Malice rzek�a do Brizy i ShPnayne, kt�re sta�y bo jej bokach.
Kl�cz�cy przed tronem Rizzen spojrza� przez rami� na Di-nina.
- Nie pozwoli�am ci podnie�� wzroku! - Malice wrzasn�a na opiekuna. Uderzy�a pi�ci� w por�cz wielkiego tronu, a wystraszony Rizzen pad� na brzuch. Kolejne s�owa Malice nios�y w sobie pot�g� czaru.
- Czo�gaj si�! - rozkaza�a i Rizzen przyczo�ga� si� do jej st�p. Malice wyci�gn�a r�k� w stron� m�czyzny, przez ca�y czas spogl�daj�c na Dinina. Starszy ch�opiec zauwa�y�, o co chodzi�o jego matce.
- Ca�uj - powiedzia�a do Rizzena, kt�ry pospiesznie zacz�� sk�ada� poca�unki na jej d�oni. - Wsta� - Malice wyda�a trzeci rozkaz.
Rizzen podni�s� si� ju� do po�owy, gdy opiekunka uderzy�a go prosto w twarz, wskutek czego zn�w opad� na kamienn� posadzk�.
- Je�li si� poruszysz, zabij� ci� - obieca�a Malice, a Rizzen le�a� ca�kowicie nieruchomo, ani troch� nie w�tpi�c w jej s�owa.
Dinin wiedzia�, �e to przedstawienie by�o bardziej przeznaczone dla niego ni� dla Rizzena. Nawet nie mrugn�wszy, Malice zmierzy�a go wzrokiem.
- Zawiod�e� mnie - rzek�a w ko�cu. Dinin przyj�� nagan� bez s�owa, nie �mia� nawet odetchn��, dop�ki Malice nie odwr�ci�a si� raptownie do Brizy.
- Ty te�! - krzykn�a Malice. - By�o przy tobie sze�ciu wyszkolonych wojownik�w, a ty, wysoka kap�anka, nie mog�a� sprowadzi� Drizzta z powrotem do mnie.
Briza zacisn�a i rozlu�ni�a os�abione palce, kt�re za pomoc� magii przy wr�ci�a j ej Malice.
- Siedmioro przeciwko jednemu - stwierdzi�a z przek�sem Malice - a wy wracacie tu biegiem, przynosz�c opowie�ci o zag�adzie!
- Ja go dostan�, Matko Opiekunko - obieca�a Maya, zajmuj�c miejsce obok Shi'nayna. Malice spojrza�a na Yiern�, lecz druga c�rka bardziej si� waha�a przed wzi�ciem na siebie takiego zadania.
- M�wisz odwa�nie - Dinin rzek� do Mayi. Natychmiast spocz�� na nim niedowierzaj�cy wzrok Malice, przypominaj�c mu, �e nie do niego nale�y g�os.
Briza jednak szybko doko�czy�a my�l Dinina. - Zbyt odwa�nie - warkn�a. Malice skierowa�a na ni� spojrzenie, lecz Briza by�a wysok� kap�ank� ciesz�c� si� �ask� Lloth i mia�a prawo m�wi�. - Nic nie wiesz o naszym m�odszym bracie -ci�gn�a Briza, kieruj�c s�owa w r�wnym stopniu do Malice, jak do Mayi.
- On jest tylko m�czyzn� - odwarkn�a Maya. - Ja bym...
- By�aby� martwa! - wrzasn�a Briza. - Wstrzymaj swoje g�upie s�owa i puste obietnice, najm�odsza siostro. W tunelach poza Menzoberranzan Drizzt zabi�by ci� bez wi�kszego wysi�ku.
Malice s�ucha�a z uwag�. S�ysza�a ju� kilkakrotnie sprawozdanie Brizy ze spotkania z Drizztem i na tyle dobrze zna�a odwag� i moce swej najstarszej c�rki, by wiedzie�, �e Briza m�wi prawd�.
Maya wycofa�a si� z rozmowy, nie zamierzaj�c wszczyna� zacieklejszego sporu z Briza.
- Czy mog�aby� go pokona�? - Malice spyta�a Briz�. - Teraz, gdy ju� lepiej rozumiesz, czym si� sta�?
W odpowiedzi Briza zn�w rozci�gn�a rann� d�o�. Minie kilka tygodni, zanim b�dzie mog�a zn�w w pe�ni korzysta� z palc�w.
- A ty? - Malice zapyta�a Dinina, bior�c gest Brizy za odpowied�.
Dinin poruszy� si� niespokojnie, nie wiedz�c jak odpowiedzie� swej gro�nej matce. Prawda mog�a pogorszy� jego sytuacj� u Malice, lecz gdy sk�amie, z pewno�ci� wyl�duje zn�w w tunelach, by szuka� brata.
- B�d� ze mn� szczery! - rykn�a Malice. - Czy �yczysz sobie kolejnego po�cigu za Drizztem, aby� m�g� odzyska� moj� �ask�?
- Ja... - wyj�ka� Dinin, po czym opu�ci� bezradnie oczy. Zda� sobie spraw�, �e Malice na�o�y�a na jego odpowied� czar wykrycia. Pozna, je�li b�dzie chcia� j� ok�ama�. - Nie - rzek� beznami�tnie. - Nawet je�li b�dzie mnie to kosztowa� tw� �ask�, Matko Opiekunko, nie chc� zn�w szuka� Drizzta.
Maya i Yierna - a nawet Shi'nayne - spojrza�y na niego zaskoczone szczero�ci� odpowiedzi, wierz�c, �e nic nie mo�e by� gorsze od gniewu matki opiekunki. Briza jednak skin�a twierdz�co g�ow�, poniewa� ona r�wnie� widzia�a Drizzta. Malice nie przegapi�a gestu swej c�rki.
- Prosz� o wybaczenie, Matko Opiekunko - ci�gn�� Dinin, z desperacj� staraj�c si� za�agodzi� wzbudzone przez siebie z�e odczucia. - Widzia�em Drizzta w walce. Obezw�adni� mnie zbyt �atwo, w spos�b, kt�ry dot�d wydawa� mi si� niemo�liwy. Uczciwie pokona� Briz�, a nigdy nie widzia�em jej pora�ki! Nie chc� zn�w �ciga� mojego brata, poniewa� obawiam si�, �e w rezultacie sprowadz� jeszcze wi�kszy gniew na ciebie oraz Dom Do'Urden.
- Boisz si�? - spyta�a chytrze Malice.
Dinin przytakn��. - Wiem r�wnie�, �e tylko bym ci� ponownie rozczarowa�, Matko Opiekunko. W tunelach, kt�re obra� za sw�j dom, Drizzt jest poza moimi umiej�tno�ciami. Nie jestem w stanie go pokona�.
- Mog� przyj�� takie tch�rzostwo w m�czy�nie - powiedzia�a ch�odno Malice. Dinin nie odpowiedzia�, przyj�� obraz� ze stoickim spokojem.
- Ale ty jeste� wysok� kap�ank� Lloth! - Malice wymy�la�a Brizie. - Z pewno�ci� zbuntowany m�czyzna nie znajduje si� poza zasi�giem mocy, jakie da�a ci Paj�cza Kr�lowa!
- Pami�taj o s�owach Dinina, moja opiekunko - odpar�a Briza.
- Lloth jest z tob�! - krzykn�a Shi'nayne.
-  Lecz Drizzt jest poza zasi�giem Paj�czej Kr�lowej -odwarkn�a Briza. - Obawiam si�, �e Dinin m�wi prawd� -i dotyczy to nas wszystkich. Nie jeste�my w stanie schwyta� tam Drizzta. Dzicz Podmroku jest jego domen�, a my jeste�my tam jedynie obcymi.
- Co wi�c mamy zrobi�? - mrukn�a Maya.
Malice wyci�gn�a si� na tronie i chwyci�a d�oni� sw�j spiczasty podbr�dek. U�wiadomi�a Dininowi powag� zagro�enia, a on mimo to o�wiadcza�, �e nie p�jdzie dobrowolnie za Drizz-tem. Briza natomiast, ambitna i pot�na Briza, ciesz�ca si� �ask� Lloth, wr�ci�a bez swego cennego bicza oraz palc�w jednej d�oni.
- Jarlaxle i jego banda �otr�w? - zaproponowa�a Yierna, dostrzegaj�c dylematy swej matki. - Bregan D'aerthe przydaj�nam si� od wielu lat.
- Przyw�dca najemnik�w nie zgodzi si� - odpowiedzia�a Malice, poniewa� przed laty pr�bowa�a go przekona� do tego zadania. - Ka�dy cz�onek Bregan D'aerthe wykonuje polecenia Jarlaxle, a jego nie skusi nawet ca�e posiadane przez nas bogactwo. Podejrzewam, �e Jarlaxle wykonuje rozkazy Opiekunki Baenre. Drizzt jest naszym problemem i nam Paj�cza Kr�lowa nakaza�a rozwi�za� �w problem.
- Je�li polecisz mi i��, p�jd� - odezwa� si� Dinin. - Obawiam si� jednak, �e ci� rozczaruj�, Matko Opiekunko. Nie boj� si� ostrzy Drizzta, ani te� samej �mierci, je�li j� spotkam s�u��c tobie. - Dinin czyta� mroczny nastr�j swej matki na tyle dobrze, by wiedzie�, �e nie ma zamiaru wysy�a� go za Drizztem i uzna� za rozs�dne zaproponowanie czego�, co i tak go nic nie kosztowa�o.
- Dzi�kuj� ci, m�j synu - u�miechn�a si� do niego Malice. Dinin musia� powstrzyma� w�asny u�mieszek, widz�c spogl�daj�ce na niego trzy siostry. - Teraz nas opu�� - ci�gn�a protekcjonalnie Malice, kradn�c Dininowi chwil� szcz�cia. -Mamy sprawy, kt�re nie powinny obchodzi� m�czyzn.
Dinin uk�oni� si� nisko i ruszy� w stron� drzwi. Jego siostry zauwa�y�y, z j ak� �atwo�ci� Malice zabra�a mu pow�d do dumy.
- Zapami�tam twoje s�owa - powiedzia�a ze skrzywion� min� Malice, rozkoszuj�c si� swoj� w�adz� i milcz�cym aplauzem. Dinin zatrzyma� si� z d�oni� na klamce ozdobnych drzwi. - Pewnego dnia dowiedziesz swej lojalno�ci wobec mnie, nie mam co do tego w�tpliwo�ci.
Gdy Dinin wychodzi� z pomieszczenia, wszystkie pi�� wysokich kap�anek �mia�o si� za jego plecami.
Le��cy na pod�odze Rizzen znalaz� si� w do�� niebezpiecznym dylemacie. Malice odes�a�a Dinina, m�wi�c wyra�nie, �e m�czy�ni nie maj�prawa pozosta� w komnacie. Mimo to Rizzen nie dosta� od Malice pozwolenia, by si� poruszy�. Opar� stopy i palce o kamie�, got�w natychmiast si� podnie��.
- Jeszcze tu jeste�? - wrzasn�a na niego Malice. Rizzen rzuci� si� do drzwi.
- St�j! - krzykn�a Malice, a jej s�owa zn�w by�y wzmocnione magicznym zakl�ciem.
Rizzen zatrzyma� si� raptownie, nie b�d�c w stanie oprze� si� c...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin