Burroughs William S. - Zachodnia kraina.pdf

(1251 KB) Pobierz
381933980 UNPDF
William S.
Burroughs
Zachodnia kraina
The Western Lands
z angielskiego przełożył
Paweł Lipszyc
381933980.001.png 381933980.002.png
Dla Briona Gysina
1916-1986
381933980.003.png
Zachodnia Kraina jest ostatnim tomem trylogii
pisanej przez trzynaście lat. Powieść Cities of the Red
Night ukazała się w 1981 roku, a The Place of Dead
Roads w roku 1984.
Autor pragnie podziękować: Normanowi Mauerowi
za inspirację, jakiej dostarczyła jego książka Starożytne
wieczory; Daphne Shih za materiały o lemurach i
małpach; Peterowi L. Wilsonowi oraz Jay Friedheim za
informacje o Hasanie i Sabbahu; Deanowi Ripie za dane
na temat węży i stonóg; Davidowi Ohle za mozolne
przepisywanie maszynopisu; Geraldowi Howardowi za
to, że w pierwszej wersji rękopisu zobaczył gotowe
dzieło oraz za jego cierpliwą wiarę; Dorianowi
Hastingsowi za staranną redakcję; Andrew Wyliemu za
cenne wsparcie, zachętę i oddanie; Richardowi
Seaverowi za doprowadzenie do wydania Cities of the
Red Night oraz The Place of Dead Roads; Brionowi
Gysinowi za to, co przekazał mi o Hasanie i Sabbahu, i
za to, że otworzył mi oczy; wreszcie Jamesowi
Grauerholzowi za zredagowanie tej i dwóch
poprzednich książek, i za wszystkie lata.
381933980.004.png
1
Stary pisarz mieszkał w wagonie towarowym nad
rzeką. Był to teren dawnego wysypiska śmieci: pięć
akrów nad brzegiem, które pisarz odziedziczył po ojcu,
złomiarzu.
Czterdzieści lat temu pisarz wydał powieść, która
narobiła szumu, a oprócz tego kilka opowiadań i
wierszy. Do tej pory przechowywał wycinki z prasy, ale
pożółkły, zetlały, a on nigdy do nich nie zaglądał.
Gdyby wyjął je z foliowej koszulki, rozsypałyby się w
proch.
Po napisaniu pierwszej powieści rozpoczął pracę nad
drugą, ale nigdy jej nie ukończył. W miarę pisania
wzbierało w nim obrzydzenie do własnych słów, dusiły
go, aż nie mógł znieść ich widoku na papierze. Były jak
arszenik albo ołów, które powoli odkładają się w ciele
do chwili, kiedy... zanucił refren Dead Man Blues Jelly
Roll Mortona. Miał starą nakręcaną victrolę, na której
puszczał czasem jedną z kilku płyt.
Pisarz żył z niewielkiej zapomogi społecznej. Raz w
tygodniu szedł do odległego o milę sklepu po smalec,
fasolę w puszkach, pomidory, warzywa i tanią whisky.
Co wieczór rzucał do rzeki żyłkę z haczykami i często
łapał duże zębacze i karpie. Nielegalnie zastawiał też
wnyki, ale nikt się go nie czepiał.
Rano często leżał w łóżku i patrzył na rzędy
napisanych na maszynie słów, które poruszały się i
przemieszczały, kiedy usiłował je przeczytać, ale nigdy
mu się to nie udawało. Myślał, że gdyby tylko zdołał
spisać te słowa, które nie należały do niego, może
udałoby mu się napisać kolejną książkę, a wtedy... Tak,
co wtedy?
Najczęściej przesiadywał na małej werandzie
dobudowanej do wagonu i patrzył na rzekę. Miał starą
dubeltówkę kaliber 12, z której czasem strzelał do
przepiórek lub bażantów. Pod poduszką trzymał też
rewolwer kaliber 38 z krótką lufą.
Pewnego ranka zamiast słów napisanych na maszynie
zobaczył słowa napisane ręcznie i spróbował je
odczytać. Niektóre z nich napisano na kawałkach
tektury, inne na białym papierze maszynowym, a
wszystkie zostały zapisane jego ręką. Część zapisków
znajdowała się na dnie tekturowego pudełka o
wymiarach trzy na cztery cale. Boki pudełka były
poodrywane. Przyjrzawszy się dokładnie, pisarz
przeczytał słowa: „los innych".
Na którejś kartce pismo biegło z boku i ku górze,
zostawiając po prawej pustą przestrzeń o wymiarach
trzy na siedem cali. Słowa napisano jedne na drugich i
pisarz nie potrafił niczego odcyfrować.
Na kawałku brązowego papieru przeczytał: „2001".
Była też biała kartka z sześcioma czy siedmioma
zdaniami, ze skreślonymi słowami; pisarz zdołał
przeczytać:
„dobrze prawie nigdy"
Wstał i zapisał te słowa na kartce. 2001 to był tytuł
filmu o podróży kosmicznej i komputerze o nazwie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin