Mężczyzna ze snu.doc

(1463 KB) Pobierz

 




Mężczyzna ze Snu








-WSZYSTKO DLA PAŃ-

JAYNE ANN

KRENTZ

w Wydawnictwie Amber

DOM LUSTER MĘŻCZYZNA ZE SNU SZEPCZĄCE ŹRÓDŁA

ŚWIATŁO PRAWDY WIELKA NAMIĘTNOŚĆ


-WSZYSTKO DLA PAŃ-

Jayne Ann

Krentz

Mężczyzna ze Snu

Przekład

Alicja Marcinkowska


&

AMBER






Louisie Edwards, z podziękowaniami za tytuł.

Tak, z całą pewnością zostałaś stworzona

do kariery w branży wydawniczej!






ANALIZA SNU NUMER: 2-10

Zamawiający: Klient Numer Dwa

Stan śniącego: Poziom piąty na skali świadomego śnienia Belvedere'a Analityk: I. Wright, asystentka naukowa, Centrum Badań nad Snem Martina Belvedere'a

Analiza i interpretacja

Elementy i symbole skrajnej przemocy i seksualnej perwersji są w tym śnie tak wyolbrzymione i dziwaczne, że prowadzą do wniosku, iż osoba będąca sprawcą tych czynów jest opanowana chaotyczną żądzą krwi. Jednak zdaniem analityka tego rodzaju konkluzja byłaby błędna. Przeciwnie, jest prawdopodobne, że sprawca celowo aran­żował swoje zbrodnie w taki sposób, by mieć pewność, że prowadzą­cy śledztwo uznają je za wytwory obłąkanego umysłu.

Analityk sugeruje, że kluczem do ukrytego przesłania tego snu jest czerwony szal, który śniący widział, kiedy otworzył szafę. Z braku dodatkowego kontekstu głębsza analiza nie jest możliwa.

Opracowanie: I. Wright

PS. Analityk zwrócił uwagę, że śniący (Klient Numer Dwa) po raz kolejny zgłasza hałaśliwy i dezorientujący odgłos roller coastera w bramie snu. To trzeci sen, w którym to zjawisko występuje, co wskazuje, że śniący nadal doświadcza znacznego fizycznego bólu. Chociaż Klient Numer Dwa najwy­raźniej jest w stanie panować nad tym dyskomfortem podczas stanu świa­domego snu na piątym poziomie, jest to poważne zaburzenie.

Zakłada się, że Klient Numer Dwa konsultował się z lekarzem, zgod­nie z zaleceniem analityka zawartym w postscriptum pierwszych dwóch z tych „głośnych" snów, ale nie otrzymał dostatecznej pomo­cy. Natychmiast powinny zostać podjęte dodatkowe kroki, mające na celu pomoc w opanowaniu bólu i dyskomfortu.

Analityk radzi, żeby śniący umówił się na spotkanie z akupunktu-rzystą.






ANALIZA SNU NUMER: 2-11

Zamawiający: Klient Numer Dwa

Stan śniącego: Poziom piąty na skali świadomego śnienia Belvedere'a Analityk: I. Wright, asystentka naukowa, Centrum Badań nad Snem Martina Belvedere'a

Analiza i interpretacja Powtarzający się kolor błękitny jest najbardziej znaczącym aspektem tego sprawozdania snu. Wszystkie niebieskie elementy (młotek, kom­puter, zdjęcie i lustro) mają przynajmniej dwie cechy wspólne: 1) wszyst­kie są przedmiotami, które zwykle nie występują w kolorze niebie­skim, 2) każdy z tych przedmiotów nie pasuje do miejsca, w którym został znaleziony. Nie ma wątpliwości, że z tych powodów Klient Numer Dwa zidentyfikował je w tym dziwnym kolorze podczas snu piątego poziomu.

Zdecydowanie zaleca się ponowne przyjrzenie się tym przedmio­tom w świetle powyższej analizy.

Bardziej szczegółowy kontekst byłby, jak zawsze, bardzo docenio­ny przez analityka, co pozwoliłoby na pełniejszą interpretację.

Opracowanie: I. Wright

PS. Analityk z zadowoleniem stwierdza, że hałas roller coastera zgłasza­ny we wcześniejszych sprawozdaniach snów osłabł. Ma nadzieję, iż ozna­cza to, że akupunktura podziałała i śniący nie doświadcza już takiego bólu fizycznego, jak to było wcześniej sygnalizowane.

Zakłada się również, że Klient Numer Dwa w dalszym ciągu stosu­je się do zaleceń analityka przedstawionych przy rozpoczęciu kon­sultacji. Zgodnie z doświadczeniem analityka łagodzeniu skutków przepełnionych przemocą i dziwacznych snów na piątym poziomie sprzyjają następujące środki zaradcze: 1) Pozostawanie głównie na diecie wegetariańskiej (dozwolone są ryby w niewielkiej ilości, ale klient powinien stanowczo unikać czerwonego mięsa). 2) Unikanie filmów ze scenami przemocy (zaleca się natomiast stare komedie w stylu lat. 30. ubiegłego stulecia). 3) Rezygnacja z lektury książek o seryjnych zabójcach i im podobnych, epatujących drastyczną prze­mocą. Są zbyt podobne do doświadczanych przez klienta snów pią­tego poziomu, będą więc tylko wzmacniać symbolikę gwałtu i prze­mocy. W zamian zaleca się lekturę romansów.

8


Rozdział 1

P

ogrzeby nigdy nie są przyjemne. To popołudnie było dla Ellisa Cutle-ra jeszcze gorsze; gryzła go świadomość, że prawdopodobnie jego nie­udolność zaprowadziła Katherine Ralston do grobu.

Powinien był przewidzieć ruch swojej zwierzyny. Wszyscy, którzy kie­dykolwiek z nim pracowali, mówili, że ma ogromny talent, jeśli chodzi o śnienie. Do diabła, był legendą Frey-Salter Inc., a przynajmniej był nią jeszcze parę miesięcy temu, zanim zaczęły się te plotki.

Ale mimo wielu osiągnięć na koncie ponura prawda była taka, że nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, że Vincent Scargill mógł zabić Katherine.

Niech Bóg w swojej nieskończonej łasce obdarzy rodzinę Katherine i jej przyjaciół spokojem ducha, który można osiągnąć jedynie dzięki pewno­ści, że ich ukochana krewna i przyjaciółka jest w końcu w bezpiecznym porcie...

Katherine została zamordowana w swoim mieszkaniu w Raleigh w Ka­rolinie Północnej, lecz rodzina sprowadziła ciało do jej rodzinnego mia­steczka w Indianie, żeby tu ją pochować. Była dziesiąta rano, ale parny żar letniego dnia, typowy dla Środkowego Zachodu, szybko narastał. Niebo było ciężkie jak z ołowiu. Wiatr poruszał starymi dębami trzymającymi wartę na cmentarzu. Ellis usłyszał w oddali grzmot.

Trzymał się z dala od tłumu żałobników, we własnej, prywatnej prze­strzeni. Zgromadzeni na pogrzebie byli dla niego obcymi ludźmi. Spotkał Katherine zaledwie parę razy. Zatrudniono ją już po tym, gdy oficjalnie zrezygnował ze swojego stanowiska we Frey-Salter, żeby „rozwijać inne zainteresowania", jak to określił Jack Lawson. Ellis nadal pracował jako wolny strzelec dla Lawsona i pozwalał się ściągać mniej więcej sześć razy do roku, żeby prowadzić seminaria z rekrutami. Katherine uczestniczyła

9












w kilku prowadzonych przez niego warsztatach. Pamiętał ją jako atrakcyj­ną, pełną życia blondynkę.

Lawson powiedział mu, że była nie tylko onejronautką piątego pozio­mu, ale i geniuszem komputerowym. Lawson uwielbiał nowoczesne ga­dżety, nie był jednak na tyle zdolny, żeby sobie z nimi poradzić. Był za­chwycony umiejętnościami Katherine.

Ellis czuł się jak sęp, stojąc nad jej grobem. Gruba powłoka chmur sprawia­ła, że okulary przeciwsłoneczne były mu niepotrzebne, ale ich nie zdjął. Siła przyzwyczajenia. Już dawno odkrył, że ciemne okulary to jeszcze jeden spo­sób na to, by utrzymać bezpieczny dystans pomiędzy nim a innymi ludźmi.

Nabożeństwo nie trwało długo. Kiedy odmówiono końcowe modlitwy, Ellis odwrócił się i ruszył do swojego wypożyczonego samochodu. Nic więcej nie mógł już tu zrobić.

-              Znał ją pan?

Głos rozległ się parę metrów za jego plecami. Ellis zatrzymał się i spoj­rzał przez ramię. Młody mężczyzna, prawdopodobnie tuż po dwudziestce, zbliżał się szybko przez wilgotną trawę. W jego długich krokach była ja­kaś gwałtowność. Miał niebieskie oczy Katherine i szczupłą twarz o wyra­zistych rysach. Akta osobowe Katherine wspominały o bracie bliźniaku.

-                 Byliśmy kolegami z pracy - powiedział Ellis. Szukał w myślach cze­goś, co by zabrzmiało stosownie, ale niczego nie wymyślił. - Przykro mi.

-                 Dave Ralston. - Dave zatrzymał się przed nim, rozczarowanie ściąg­nęło jego rysy i zwęziło oczy. - Myślałem, że może jest pan gliną.

-                 Dlaczego?

-                 Wygląda pan jak gliniarz. - Dave wzruszył ramionami. - Poza tym jest pan obcy. Nikt pana nie zna. - Zawahał się. - Słyszałem, że policjanci często przychodzą na pogrzeby ofiar morderstwa. To ma związek z teorią, że zabójca pojawia się w tłumie.

Ellis potrząsnął głową.

-                 Przykro mi - powtórzył.

-                 Mówił pan, że pracowaliście razem z moją siostrą...?

-                 Jestem związany z Frey-Salter, firmą, w której pracowała w Karolinie Północnej. Nazywam się Ellis Cutler.

W oczach Dave'a Błysnęła podejrzliwość.

-                 Katherine wspominała o panu. Mówiła, że pracował pan jako jakiś specjalny ekspert, ale odszedł pan z firmy i został niezależnym konsultan­tem. Powiedziała, że jest pan legendą.

-                 Przesadzała.

Dave wpatrywał się intensywnie w kremowego forda zaparkowanego pod dębem.

10


-                 Pański?

-                 Wypożyczyłem go na lotnisku.

Dave skrzywił się ze złością. Intuicja podpowiedziała Ellisowi, że chło­pak pracowicie zapamiętywał numery rejestracyjne, dopóki nie okazało się, że samochód jest wypożyczony.

-                 Pewnie pan słyszał, że według glin moja siostra została zamordowa­na, bo nakryła w swoim mieszkaniu włamywaczy.

-                 Tak - potwierdził Ellis.

Nie tylko słyszał tę teorię, ale przeczytał od deski do deski raport z poli­cyjnego dochodzenia, analizując wszystko, co mogłoby w jakiś sposób wiązać się z jego prywatnym śledztwem. Obejrzał również zdjęcia ofiary. Miał nadzieję, że Dave ich nie widział. Katherine została zastrzelona z bli­skiej odległości.

-                 Moi rodzicie i cała reszta kupili tę historyjkę. - Dave zerknął przez ramię na grupkę ludzi odchodzących powoli od grobu. - Ale nie ja. Nie wierzyłem w nią nawet przez sekundę. - Ellis w milczeniu pokiwał głową. - Wie pan, co myślę, panie Cutler?

-                 Nie.

Dłonie Dave'a zacisnęły się w pięści.

-              Jestem przekonany, że Katherine została zamordowana za swoje po­
wiązania z Frey-Salter.

Lawsonowi się to nie spodoba, pomyślał Ellis. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał dyrektor, było ściąganie uwagi na jego prywatne królestwo. W koń­cu Frey-Salter Inc. była firmą-przykrywką dla ściśle tajnej rządowej agen­cji, którą zarządzał Jack Lawson.

-              Dlaczego ktoś miałby chcieć zabić Katherine? - Ellis starał się, żeby
jego głos zabrzmiał obojętnie.

-              Nie jestem pewien - przyznał Dave z kamiennym wyrazem twarzy. -
Ale myślę, że mogła odkryć coś, o czym nie powinna wiedzieć. Mówiła,
że we Frey-Salter przywiązywało się naprawdę dużą wagę do tajemnicy
służbowej. Dyskrecja i jeszcze raz dyskrecja. Kiedy wzięła tę pracę, mu­
siała podpisać zobowiązanie, że nie będzie rozmawiać o szczegółach z ni­
kim z zewnątrz.

Coś w rozbieganym wzroku Dave'a powiedziało Ellisowi, że wiedział o pracy swojej siostry o wiele więcej, niż powinien. Ale jeśli istniał tu jakiś problem, było to zmartwienie Lawsona. Ellis miał własne problemy.

-              Podpisanie oświadczenia o zachowaniu tajemnicy służbowej jest po­
wszechnym wymogiem w firmach, które prowadzą badania i w których
gra idzie o wysoką stawkę- powiedział łagodnie. - Szpiegostwo przemy­
słowe to poważny problem.

11      .


-              







Wiem. - Dave zwiesił ramiona. Buzujący w nim gniew był aż nadto widoczny. - Zastanawiam się, czy Katherine przypadkiem nie odkryła, że dzieje się tam coś takiego.

-               Szpiegostwo przemysłowe?

-               Właśnie. Może ktoś ją zabił, żeby ją uciszyć.

Jeszcze tylko tego mi trzeba, pomyślał Ellis. Oszalałego z bólu brata, któ­ry wymyślił teorię spisku, żeby wytłumaczyć morderstwo swojej siostry.

-...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin