Polemika Mickiewicza ze Słowackim.
“Kordian”
Jak wiadomo, czołowi wieszcze romantyzmu szczególnie za sobą nie przepadali. Mickiewicz, który wiele znaczył wśród polskiej emigracji nie przyjął młodego rodaka najżyczliwiej. Z kolei Słowacki nie zgadzał się z poglądami starszego kolegi. Poeci “pojedynkowali się” improwizacjami i byli jak “dwa na słońcach swych przeciwnych - Bogi”. Swoją polemikę zawarł Słowacki w “Kordianie”. Znajdujemy ją w:
. Prologu (różne koncepcje poezji).
. Monologu Kordiana na Mont Blanc (wyraźna aluzja do “Wielkiej Improwizacji” Konrada z “Dziadów”)
. Szpitalu wariatów (opinia o koncepcji mesjanizmu narodowego, głoszonej przez Mickiewicza)
Rozważmy “Prolog”. Trzy osoby pojawiają się kolejno na scenie ze swoimi koncepcjami poezji. Osoba I wyobraża pogląd Mickiewicza - poezję mesjanizmu, poświęcenia wybitnej jednostki, jaką jest poeta, która to koncepcja przynosi w konsekwencji uśpienie biernego narodu. Osoba II - z kolei głosi poezję tyrtejską (pogląd części emigrantów). Jest sprzeczna wobec pierwszej teorii, walczy, domaga się aktywności i czynu. Lecz i ta nie jest zwycięska. Osoba III - wyraża najprawdopodobniej pogląd Słowackiego. jest to mit poezji jako “narodowej urny pamięci”, “kufra”, który przechowa wartości narodu, by wydobyć je i wykorzystać w sposobnej chwili.
Cóż rozgrywa się na szczycie Mont Blanc? Kordian, umieszczony na szczycie Europy głosi: “jam jest posąg człowieka na posągu świata”. W swoim poetyckim natchnieniu podobny jest do Konrada, podobnie jak tamten, jest w stanie poruszyć kosmos siłą poezji. Lecz wykazuje także słabość, a nawet chwilami komizm takiej postawy. Niezdecydowanie ujawnia się w wahaniu: działać, czy może na przykład rzucić się w “lodowe szczeliny”? Ostatecznie wysuwa propozycję “Winkelrieda”, która choć przypomina mickiewiczowski mesjanizm, stanowczo prezentuje jego realniejszą, bardziej racjonalną wersję.
Szpital wariatów. Doktor o satanistycznym wyglądzie prezentuje dwóch wariatów, którzy uosabiają mesjanizm. Pierwszy wariant twierdzi, że jest to krzyżem, do którego przybito Chrystusa - to on, nieszczęsne drzewo, poświęcił się by unosić Zbawiciela. Wariant drugi, na podobieństwo mitologicznego Atlasa, utrzymuje na wzniesionych rękach niebo. Nie może rąk opuścić, bo wówczas niebiosa zwalą się na ziemię i zniszczą ludzkość. Obaj obłąkani są mesjaszami i święcie wierzą w swoje posłannictwo. Czy zatem mesjanizm, który głosi Mickiewicz, nie jest przypadkiem teoria obłąkanych.
“Polska Winkelriedem narodów”.
Hasło winkelriedyzmu głosi Kordian na szczycie Mont Blanc. Słowacki zamieszcza ją jako własną, specyficzną, odmienną, nieco od mickiewiczowskiej, koncepcję mesjanizmu narodowego. Myśl ta odwołuje się do średniowiecznej historii Winkelrieda - rycerza szwajcarskiego, który w czasie bitwy wbił w siebie tyle wrogich włóczni, że przez wytworzoną lukę mogli przedrzeć się jego towarzysze. W ten sposób, poświęcając swoje życie, Winkelried umożliwił szwajcarom zwycięstwo pod Semapch. Nazywając Polskę Winkelreidem, Słowacki stawia znak równości pomiędzy czynem rycerza a powstaniem listopadowym. Swoim zrywem - według tej koncepcji, Polska skupia na sobie uwagę mocarstw, zwłaszcza Rosji, tym samym umożliwiając innym uciśnionym narodom czyny niepodległościowe. Zapyta ktoś jaka jest różnica między mesjanizmem Mickiewicza a Słowackiego? Zauważmy, że Mickiewicz przyrównywał Polskę do Chrystusa, ujmował to poświęcenie w kategoriach religijnych, nazywał zbawieniem świata - był to więc wymiar metafizyczny. Tymczasem Słowacki ogląda sprawę w wymiarze historycznym i politycznym, “sprowadza ów mesjanizm na ziemię”. Winkelreid nie był Bogiem, dzieło Polski jest umotywowane politycznie, koncepcja pozbawiona jest elementu religijno - metafizycznego.
“Beniowski”
Pieśń V to dygresja zawierająca nowy program poetycki, ustalony przez Słowackiego. Zawiera ona polemikę z koncepcja poety i poezji proponowana przez Mickiewicza. Dygresją rozpoczyna słynne wyznanie:
“Chodzi mi o to, aby język giętki
powiedział wszystko, co pomyśli głowa.”
Słowacki wyznacza poezji cel: ukształtować myśl. Oddać wszystko, co urodzi się w duszy poety: błysk myśli, smutek, miękkość, piękno... Poezja musi wydobyć prawdę, uwypuklić, a nie uwięzić i zagmatwać. Poezja ma być prosta i zrozumiała, łączyć pokolenia - poeta czuje sie spadkobiercą Jana Kochanowskiego. “Język giętki” - to umiejętność żonglowania różnymi stylami i konwencjami, podporządkowania słowa treści, to radość, która wynika z tworzenia. Lecz poezja musi także dawać, być pożyteczną, poeta musi stać “na czele ludu”, prowadzić i nauczać. Jeśli lud nie ma serca - poezja stworzy serce, jeśli kocha, nienawidzi, pragnie walki - poezja da mu słowa miłości i przekleństwa, będzie zagrzewać do walki, a sprawi to jej twórca i zarazem sługa ludu - poeta. “Lud” - znaczy tu naród, krąg odbiorców poezji. Gdzie zaś tkwi “igła” przeciw Mickiewiczowi?
Przypomnijmy sobie Konrada z “Dziadów”. “Samotność. Cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi!” Takim, pełnym goryczy zdaniem rozpoczyna samotny śpiewak “Wielką Improwizację”. I już widać różnicę. Mickiewiczowski poeta śpiewa “sam sobie”, na siebie bierze cały ciężar walki, “ucho ludu” jest mu zupełnie zbędne! “Poeta zbawiciel” z “Dziadów” poniósł klęskę, późniejsza koncepcja Mickiewicza uczyniła zeń wiernego sługę papieża i słowianofila. Słowacki odrzuca taka propozycję. W miejsce bezproduktywnego mesjanizmu wprowadza tyrteizm, zrozumiałość, służbę celom wspólnym. “Nie pójdę z wami!” - mówi wprost do Mickiewicza i jego popleczników. “Pójdę gdzie indziej! - I lud pójdzie za mną.”
figa88