Small Bertrice - 02 Wszystkie szczęśliwe poranki.pdf
(
2493 KB
)
Pobierz
6610372 UNPDF
poranki
PROLOG
- To wszystko twoja wina, wścibski starcze! - wykrzyki
wała Skye O'Malley, spoglądając na swego teścia, MacWil-
liama ze Środkowego Connaught. Jej niebieskozielone
oczy płonęły ogniem, a cudowne, długie czarne włosy, pusz
czone luzem i nieuczesane, wirowały wokół ramion, gdy
przemierzała pokój. - To ty uczyniłeś mnie wdową! Nie wy
starczyło ci, że przez twoje chytre machinacje Niall i ja po
zostawaliśmy przez tyle lat rozdzieleni? A teraz uczyniłeś
ze mnie wdowę! Niech Bóg cię za to przeklnie, starcze! Ni
gdy ci tego nie wybaczę! Nigdy!
A potem nagle wybuchnęła płaczem, padając na stojący
przy kominku drewniany stołek.
- Jak mogłem go powstrzymać, dziewczyno? Niall
od dawna już jest dorosły - powiedział mężczyzna drżącym
głosem. - Nie posłuchałby mnie. Jak mogłem go powstrzy
mać?
Popatrzyła na niego z taką pogardą, jakby chciała zmiaż
dżyć go spojrzeniem.
- Wiedziałeś, że Darragh O'Neil oszalała na punkcie
swego religijnego powołania, starcze. Wiedziałeś! Mimo to
pozwoliłeś memu mężowi do niej pojechać. Prosto w obję
cia śmierci!
Zamknęła na chwilę oczy, a po jej policzkach znów spły
nęły łzy.
- Och, Niall - szepnęła z rozpaczą.
Niall! Niall!
Odpowiedziało kpiące echo gdzieś w głębi
jej umysłu.
- Są przynajmniej dzieci. Syn i córka Nialla - powiedział
starzec.
5
- Ty nie masz nic - odparta chłodno. - Zabiorę moje
dzieci i wyjadę stąd. Wrócę na Innisfanę. Zawsze nienawi
dziłam zamku Burkę, zgodziłam się w nim zamieszkać jedy
nie ze względu na Nialla. Teraz mój mąż nie żyje, więc nie
zostanę tu ani chwili dłużej!
Mac William poczuł, że ogarnia go złość. Nagły przypływ
gniewu przyspieszył bieg krwi w jego starych żyłach.
- Nie zabierzesz mi dzieci Nialla! - zagrzmiał. - Będą
po mnie dziedziczyć, zwłaszcza chłopiec. Nie możesz ich
zabrać!
Piękne rysy Skye wykrzywiła furia. Mac William mógłby
przysiąc, że widzi, jak z jej błękitnych oczu sypią się iskry.
- Naprawdę sądzisz, że pozwolę ci zatrzymać
moje
dzie
ci? - syknęła. - Wpierw zobaczę cię w piekle!
- Nie masz wyboru, dziewczyno. Padraic jest moim dzie
dzicem, a Deirdre druga w kolejce do spadku. Nie pozwolę
ci ich zabrać!
Przez krótką chwilę znów czuł się młody i silny.
- Nie zdołasz mnie powstrzymać, starcze. Zrobię, co
uznam za stosowne!
Skye wstała i wybiegła z pokoju, pozostawiając starca
przytłoczonego świadomością, że jeśli synowa zechce, mo
że go opuścić, zabierając jego wnuki.
Zakaszlał mocno i wypluł skrzep ciemnej krwi do stoją
cej na stole cynowej miski. Kaszlał krwią już od kilku tygo
dni. Przeczucie podpowiadało mu, że wkrótce umrze.
Do tej pory nie przejmował się tym szczególnie, gdyż jego
syn był silnym, mądrym mężczyzną, dojrzałym jak na swój
wiek. Teraz Niall nie żył, a jego jedyny męski potomek liczył
sobie zaledwie sześć tygodni. Dziecko było silne, ale nigdy
nic nie wiadomo. Jeśli mały umarłby przed osiągnięciem
pełnoletności, Anglicy rozdrapaliby jego dziedzictwo.
W ostatnich latach zdarzyło się to już wielokrotnie. Mogli
to zrobić nawet, jeśli Padraic by przeżył.
MacWilliam pomyślał o sobie. Z młodego człowieka,
pełnego życia i wigoru, chętnego i zawsze gotowego, by
wziąć do łoża gorącą dziewkę, pozostał jedynie złamany
starzec, kurczowo trzymający się wyblakłych wspomnień
6
i szczątków marzeń. Rzadkie białe włosy ledwie zakrywały
jego wychudłe ramiona.
Westchnął smutno. Niech Bóg pomoże Irlandczykom -
bo z pewnością nikt inny tego nie uczyni. Mając po jednej
stronie Anglików, a po drugiej morze, musieli samotnie bo
rykać się z losem. W pewnym sensie sami byli sobie winni,
gdyż nie posiadali władcy, który potrafiłby ich zjednoczyć
wokół siebie. Rzesza pomniejszych, zwaśnionych naczelni
ków, zazdrośnie strzegących swoich włości i zawierających
alianse, które były korzystne jedynie dla nich, niekoniecz
nie zaś dla Irlandii, nie mogła przeciwstawić się potędze
Anglii. Nic dziwnego, że Anglicy, zjednoczeni pod berłem
jednej władczyni, zdołali ich pokonać. Zaprawdę, Irland
czycy nie ulegli przewadze militarnej, lecz zostali pokonani
przez własne słabości.
A jednak (tu Mac William uśmiechnął się ponuro), jego
piękna i samowolna synowa okazała się kobietą silną i obda
rzoną charakterem. W Irlandii Skye była zwierzchniczką bo
gatego klanu O'Malleyow z Innisfany. Chociaż jej bracia do
rośli, nie śpieszyli się, by przejąć rodzinne obowiązki. Wole
li, podobnie jak niegdyś on, włóczyć się po morzach. To Skye
zawiadywała majątkiem rodziny. W Anglii nosiła zacny tytuł
lady
Lynmouth, jej syn zaś z tego związku był już lordem. Co
prawda, złotowłosy chłopiec miał dopiero sześć wiosen, był
jednak chrześniakiem królowej i jej ulubieńcem. Teraz znaj
dował się na dworze, służąc królowej jako paź. Elżbieta mia
ła słabość do mężczyzn, nawet, jeśli byli tylko małymi chłop
cami. Tak, pomyślał MacWilliam gorzko. Cokolwiek się wy
darzy, Skye O'Malley przetrwa. Ma więcej żywotów niż kot!
Po policzku starca spłynęła pojedyncza łza. Gdyby Niall
miał tyle szczęścia, co jego żona, mógłby jeszcze pożyć. Dar-
ragh O'Neill Przeklinał w myślach dzień, w którym zmusił
syna, by poślubił tę dziwkę! Niall był najpierw zaręczony ze
starszą siostrą Darragh, Ceit. Dziewczyna zmarła jednak
podczas zarazy, a ponieważ obie rodziny bardzo chciały się
połączyć, sprowadzono z klasztoru młodszą siostrę Ceit,
Darragh. Kiedy zjawili się posłańcy ojca Darragh, która by
ła zakonnicą z powołania, ta właśnie miała za kilka godzin
7
złożyć śluby. Nie chciała Nialla Burke'a. Nie chciała w ogó
le wychodzić za mąż, jednak po tym, jak ojciec solidnie zło-
ił jej skórę, zgodziła się zrobić to, czego od niej żądano.
Małżeństwo okazało się, oczywiście, katastrofą. Niall był
do szaleństwa zakochany w Skye, zmuszonej poślubić
O'Flaherty'ego z Ballyhennessey. Gdy owdowiała, nie był
w stanie dłużej ukrywać tej miłości. Jego małżeństwo zosta
ło bardzo dogodnie anulowane przez wuja Skye, biskupa
Connaught, a Darragh z radością wróciła do klasztoru.
Niall i Skye zaręczyli się, lecz los znów ich rozdzielił. Skye
została porwana przez piratów, straciła pamięć i wiele wy
cierpiała, nim znów mogli się połączyć. Gdy się spotkali, by
ła żoną innego, i nawet nie rozpoznała Nialla. Niall też miał
już żonę, nieszczęsną Constanzę, która na szczęście zmarła.
Co do Skye, straciła męża, którego głęboko kochała. Do te
go czasu pamięć zdążyła jej wrócić, lecz Skye pozostała
wierna swemu Geoffreyowi. MacWilliam podziwiał ją za to.
Skye jest niezwykłą kobietą, pomyślał starzec, po raz ko
lejny żałując, że ona i Niall stracili tyle lat, które mogli spę
dzić razem.
W końcu Skye i Niall się pobrali. Nie, jak można by so
bie wyobrażać, podczas uroczystej ceremonii z następują
cym po niej hucznym weselem, lecz
per procura.
Pan
na młoda opłakiwała zmarłego w swoim angielskim zam
ku, nie zdając sobie sprawy, że jej podstępny wuj, biskup
Connaught, wykorzystał fakt, iż według starego prawa po
zostawał głową rodziny, by wydać ją za mąż. MacWilliam
zarechotał na samo wspomnienie podstępu, jakim posłuży
li się wraz z Seamusem, aby wyswatać niechętną sobie pa
rę. Jego syn pospieszył do Anglii pewny, że spotka go go
rące przyjęcie, tymczasem uparta dziewka przez dłuższy
czas odmawiała wykonywania małżeńskich obowiązków,
do tego stopnia wyprowadzając z równowagi świeżo poślu
bionego małżonka, że omal nie użył wobec niej przemocy.
W końcu, gdy Niall zaakceptował fakt, że jego żona nie
jest już samowolną, nieobytą dziewczyną, którą kiedyś
uwielbiał, lecz kobietą inteligentną, namiętną i doświad
czoną w miłości, ich uczucie na powrót rozkwitło. Skye zbyt
8
Plik z chomika:
glinka7-1987
Inne pliki z tego folderu:
Small Bertrice - 06 Dzikuska.pdf
(2417 KB)
Small Bertrice - 05 Odzyskana miłość.pdf
(2945 KB)
Small Bertrice - 04 Rozterki serca.pdf
(1934 KB)
Small Bertrice - 03 Miłość ponad wszystko.pdf
(4984 KB)
Small Bertrice - 02 Wszystkie szczęśliwe poranki.pdf
(2493 KB)
Inne foldery tego chomika:
CYKL - DZIEDZICTWO SKY'E
CYKL - FRIARSGATE
CYKL - KRONIKI POGRANICZA
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin