4 - Jezus naucza z łodzi; powołanie Mateusza.doc

(32 KB) Pobierz
JEZUS W DRODZE DO HEBRON

JEZUS NAUCZA Z ŁODZI. POWOŁANIE MATEUSZA

Na brzegu zebrała się liczna gromada pogan, którzy byli obecni na uczcie u Korneliusza. Jezus zaczął naukę, lecz widząc, że ścisk jest coraz większy, wsiadł z kilku uczniami na swą łódź, podczas gdy reszta uczniów i celnicy wsiedli na łódź Piotra. Odbiwszy o parę kroków od brzegu, nauczał Jezus z łodzi zebranych na brzegu pogan, mówiąc im przypowieść o siewcy i roli, zarosłej chwastami. Po nauce popłynął Jezus na drugą stronę jeziora. Na łodzi Piotra wiosłowali uczniowie na przemian, a łódka Jezusa, przyczepiona do tamtej łodzi, płynęła spokojnie sama.

Jezus siedział na wywyższeniu pod masztem, a wkoło na krawędziach łodzi reszta uczniów. Na pytanie uczniów, co oznacza powyższa przypowieść i dlaczego naucza przez porównania, wytłumaczył im Jezus wszystko. Wyładowali między doliną Gerazą a Betsaidą-Julias. Od brzegu wiodła droga do mieszkań celników i tą drogą poszli czterej celnicy, którzy płynęli z Jezusem; Jezus zaś udał się z uczniami drogą na prawo wzdłuż brzegu jeziora. Nieopodal drogi stał dom Mateusza, obok którego przechodzili, a z drogi wiodła boczna ścieżka do jego komory celnej. Przed komorą zajęci byli właśnie słudzy jego i celnicy składaniem towarów. Jezus poszedł ścieżką prosto ku nim, co widząc uczniowie, zatrzymali się, nie śmiejąc iść dalej.

Mateusz, ujrzawszy Jezusa, cofnął się do wnętrza chaty, powodowany wstydem; Jezus jednak, podszedłszy bliżej, zawołał nań z drogi, wzywając go do Siebie. Na rozkaz Pana wyszedł Mateusz spiesznie z domu i upadł przed Jezusem na twarz, mówiąc, że nie czuł się godnym rozmawiać z Nim. Jezus jednak rzekł mu: "Mateuszu, powstań i chodź ze Mną!" Mateusz, podniósł się i zmieniony w tej chwili wewnętrznie, mówił, iż chce ochotnie wszystko porzucić i pójść za Jezusem. Poszli teraz na drogę, gdzie stali uczniowie, a ci podali uprzejmie Mateuszowi rękę na przywitanie. Zadowoleni byli z tego obrotu sprawy szczególnie Tadeusz, Szymon i Jakób Młodszy, jako bracia przyrodni Mateusza po ojcu Alfeuszu; ten bowiem, zanim wziął za żonę córkę Marii Kleofy, miał z poprzedniej żony syna, tego właśnie Mateusza. Mateusz prosił teraz wszystkich na gościnę do swego domu, lecz Jezus odmówił, obiecując, że jutro wstąpią da niego; poczym poszedł z uczniami w dalszą drogę, Mateusz zaś powrócił do domu.

Dom Mateusza, oddalony o kwadrans drogi od jeziora, stoi nad kotliną wyżyny; blisko niego płynie z Gerazy rzeczka i zasila swą wodą jezioro. Z domu jest z jednej strony widok na jezioro, z drugiej na obszerne pola. Mateusz był żonaty i miał czworo dzieci. Był już w wieku Piotra, a więc człowiek starszy i śmiało mógłby być ojcem swego brata przyrodniego, Jozesa Barsaby. Był silnej budowy ciała, krępy i kościsty, włosy miał czarne i takiż zarost. Już od czasu poznania Jezusa na drodze do Sydonu zmienił się na lepsze; zaraz wtenczas przyjął chrzest z rąk Jana i urządził swój sposób życia według zasad najściślejszej sumienności.

Rozstawszy się teraz z Jezusem, przybiegł z radością do żony, oznajmując jej o szczęściu, jakie go spotkało, i mówiąc, że teraz opuści wszystko i pójdzie za Jezusem. Żona uradowała się tym również. Mateusz kazał jej przyrządzić na jutro ucztę i sam zajął się zaproszenia-mi i przygotowaniami do uroczystości. Chcąc już od razu przygotować się do opuszczenia wszystkiego, najął zaraz jednego z przewoźników łodzi Piotrowej i zdał mu tymczasowo swój urząd aż do bliższego rozporządzenia.

Jezus tymczasem przeszedł wyżynę, ciągnącą się za domem Mateusza, i około północy przybył na dolinę Betsaida-Julias, gdzie właśnie obozowały wędrowne karawany pogan. Przed udaniem się na spoczynek miał jeszcze naukę.

Na drugi dzień powrócił Jezus z uczniami około południa do domu Mateusza, gdzie już zebrało się sporo celników. W drodze przyłączyła się jeszcze do Jezusa garstka Faryzeuszów i kilku uczniów Jana. Faryzeusze nie weszli jednak do wnętrza domu, lecz chodząc po ogrodzie z uczniami, mówili: "Jak możecie to ścierpieć, że Mistrz wasz tak poufale zawsze obcuje z grzesznikami i celnikami?" - "Powiedzcie Mu to sami!" - odparli uczniowie. Na to odrzekli Faryzeusze: "Nie dogadałby się z takim człowiekiem, który zawsze chce mieć słuszność po swojej stronie!"

Mateusz przyjął mile a z pokorą Jezusa i Jego towarzyszów i umył im nogi; bracia jego przyrodni uściskali Go serdecznie na przywitanie. Potem przy-prowadził Mateusz do Jezusa żonę i dzieci. Jezus rozmawiał z nią chwilę, a dzieci pobłogosławił; te odeszły zaraz i nie pojawiły się już więcej. Dziwnym mi się to wydawało, a przecież tak zwykle było, że dzieci, pobłogosławione przez Jezusa, odchodziły zaraz i już się nie pokazywały. Gdy Jezus usiadł, ukląkł Mateusz przed Nim, a Jezus włożył nań rękę, pobłogosławił i dodał kilka słów pouczających. Mateusz nazywał się właściwie Lewi i teraz dopiero otrzymał od Jezusa imię "Mateusz." Ucztę zastawiono w otwartym przedsionku na stole ustawionym w krzyż; w koło Jezusa siedzieli celnicy.

W przerwach wstawano od stołu i rozmawiano, a potem znowu zasiadano do nowego dania. Koło domu, jak wiadomo, wiodła droga do miejsca, w którym przeprawiano się przez jezioro. Od czasu do czasu przechodzili więc koło domu biedni podróżni, a uczniowie zatrzymywali ich i udzielali im potraw ze stołu. Uczniowie nie siedzieli przy stole, tylko chodzili w koło lub stali koło Jezusa. Podczas uczty zbliżyli się do nich Faryzeusze i zaczęły się wzajemne rozmowy i spory, opisane w ewangelii św. Łukasza roz. 5, 30 - 39.

Rozmowa toczyła się głównie na temat postu, a to z dwóch głównie powodów; po pierwsze dlatego, że wieczorem zaczynał się dzień postny, obchodzony przez zbyt skrupulatnych żydów na pamiątkę spalenia ksiąg Jeremiasza przez króla Joachima; po drugie, że Jezus pozwalał uczniom rwać owoce, rosnące przy drodze, co nie było w zwyczaju u Żydów judejskich. Na niejedno ich pytanie, skierowane do uczniów, odpowiadał Jezus sam od stołu, zwracając ku nim głowę. W Kafarnaum zaczyna się teraz ruch bardziej ożywiony, niż zwykle. Zjeżdżają się zewsząd obcy, przeciwnicy i przyjaciele Jezusa, by Go widzieć i słyszeć, głównie poganie; ci udają się najliczniej do Serobabela i Korneliusza.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin