Siedlar Pawel - Czekajac w ciemnosciach.pdf

(959 KB) Pobierz
Siedlar Pawel - Czekajac w ciemnosciach
Paweł Siedlar
CzekajĄc w ciemnoŚciach
 
398552908.001.png
2002
 
Opowieść tę dedykuję profesorowi Aloisowi Ternclavennie. Jednocześnie składam
mu wyrazy gorącej wdzięczności za pomoc i daleko idącą cierpliwość okazywaną mi
na kaŜdym kroku.
Paulus von Zidler
 
Monice N. – Czarodziejce, która przywraca do Ŝycia umarłe Ŝółwie
 
I
Gdy za kolejnym zakrętem, hen nisko w dolinie po raz pierwszy ujrzałem
niewielkie, senne miasteczko, odniosłem wraŜenie, Ŝe mam przed sobą makietę,
model wykonany rękami rozmiłowanego w detalach perfekcjonisty. Ciemne kontury
zabudowań odcinały się wyraźnie od kolorowej szachownicy pól uprawnych i
zielonych połaci winnic. Ten widok trwał przez dwie, moŜe trzy sekundy. Czekałem,
aŜ za następnym i następnym zakrętem pojawi się znów nieco przymglony
oddaleniem, lecz mimo to, a moŜe właśnie dzięki temu doskonały w swej formie
pejzaŜ.
Szosę poprowadzono ostrymi serpentynami, zboczem góry. Jechałem więc dość
wolno. Dlatego zdąŜyłem podjąć decyzję, zanim straciła ona sens: skręciłem w
boczną, mało uczęszczaną drogę wiodącą ku odkrytemu właśnie miastu.
– Wrota zajazdu „KsięŜna Atrtrox” były szeroko otwarte. Kiedyś tędy na
podwórzec wjeŜdŜały powozy i bryki. Tam wyprzęgano zdroŜone konie, zastępując je
wypoczętymi. Tam mieściły się ongiś stajnie i szopy. Dziś na podwórzu stała tylko
mocno poobijana „Simca Rancho”. Zaparkowałem swego „Land Rovera” i wszedłem
do hallu. Nie zastałem w nim nikogo. Tylko zawieszony u sufitu wentylator
pracowicie mieszał ciepłe powietrze niby niezbyt gęstą zupę.
– Czy jest ktoś w domu? – zawołałem w korytarzyk wiodący do wnętrza.
Odpowiedziała mi cisza.
– Halo, jest tam ktoś?
Gdzieś w środku, chyba na piętrze trzasnęły jakieś drzwi. Zaraz potem rozległ się
przeciągły hałas, bardzo podobny do tego, jaki wydaje spadający z drewnianych
schodów wór ziemniaków. Hałasowi towarzyszył przeciągły okrzyk i nieskutecznie
tłumione, za to bardzo niecenzuralne przekleństwo. Przez kolejną minutę nic się nie
działo. Czekałem cierpliwie. Wreszcie na końcu korytarzyka pojawił się zaŜywny
męŜczyzna o bardzo zaspanym wyglądzie. Idąc zgięty wpół, masował sobie plecy
lewą ręką i krzywiąc się, połypywał na mnie z wyrzutem.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin