siódmy krąg_12.pdf

(325 KB) Pobierz
330061375 UNPDF
ROZDZIAŁ 12
Lincolnwłożyłręce dokieszenidżinsów.Wiatrwiałwjegostronęgdyszedł,
obmywającjegoskóręizmrażającciało.Drzewaporuszałysię,wydającdelikatną
melodięktóragouspokajała.Patrzyłwziemię,ledwiewidzącwatramentowejczerni
parku,jegomyślimiledalej,zLilith.Odkądjąopuścił,powtarzałsobiemilionrazy, że
byłotodobradecyzja.Niepowstrzymałotojednakjegosercaodbólu. Natonicniemógł
poradzić.Nigdyniebędziegoprawdziwiekochać,nieważnejakbardzobychciał.
Zatrzymał się gdy doszedł do kutej z żelaza bramy parku. Szybkie
przeskanowanieulicywyjawiłojedynieciszę.Wysokigregoriańskidomnaprzeciwkobył
imponujący,groźny.Dlaśmiertelnika,wyglądałbynanicwięcejjakkolejnąlondyńską
kamienicępodobnądo każdejinnej.Dlawampira,mówił oprzemocyisile,opotędze
jego linii krwi.
Niezawahałsię.Nadszedłczasnaostatecznerozstrzygnięcie.Musiwiedziećcogo
czekabymógłspróbować tegouniknąć,zmienićswojąprzyszłośćiprzetrwaćpaktz
Diabłem.
Ciemnośćotoczyłago, gdywszedłponowniedoparku,znikajączpolawidzenia.
Wchodząc kilkastópw pomiędzykrzakiidrzewa, zapatrzyłsięnadom.
Teraz albo nigdy.
Prowadziłgostrach,zmuszającdobieguiszukaniapomocy.Terazdeterminacja
zmuszałagodoruchu,dospotkaniasięzeswoimprzeznaczeniem.Przetrwaniemgo.
Zamykającoczy,wypuściłpowolipowietrze.Światskurczył sięwokółniego,
zamykającsięnadnimipowolnypłomieńrozgorzałwgłębijegoserca.Wyciągnąłprzed
siebieręce,wzywającsiłęorazmociskupiającjąwswoichdłoniach.Temrowiły,jego
palce w płomieniu,obracającjegokrewwogień,podczasgdyresztajegociałastawała
siętakzimnajaklód.Przyciągnąłręcedosiebie,takżespotkałysięprzednim.Mrowiący
ogieńprzeniósłsiędojegonaznaczonejdłoni,wiodącpojegoobrzeżach.Paleniewjego
piersistałosięskupiskiembólu.Drwiącyuśmiechskrzywiłmuusta,gdywezwałdo
siebie całąswojąsiłębyzmusićswojądłońdoruchuwstronęwłasnejklatkipiersiowej.
Bólstałsięczymśpłytkimipustym, gdyjegoplacedotknęłypunktunadjego
sercem.Odnowiłsięjednak, gdy intensywne nicirozdzierającegoogniazłączyłysięze
sobą wpróbiezwiązaniajegoduszyzciałem.Naciskałdalej,poprzezagonięimroczne
płomienie,jegopalceweszływjegopierś,przeszywającciałoikość,nicprzytymnie
niszcząc.Dotknęłysplątanychniciiprzebiłysiębywziąć wposiadaniejegoduszę.
Zaryczałiszarpnął.
Światstałsięsłabymmigotaniem,poczymnicość.
Lincoln spojrzał w dół na swoje ciało, które leżało na kupie odpadków w
ciemności.
Uniósłswojądłoń.Wyglądałataknamacalnieirealniejakjegociało.Śmieszne, że
byłotomożliwe.Mdłościwywołanebólemwyciagnięciawłasnejduszyzjej fizycznej
klatki, tym razem szybciej się rozproszyły. Zaczynał się do tego przyzwyczajać.
Odwracającsię,przeszedłprostoprzezżelazneszynyizaparkowanysamochódpo
drugiejstronie,anastępnie przez frontowe drzwi domujegorodzinyizatrzymałsięw
środku.Dwiewampirzyceszływjegostronę.Instynktmówiłmubysięschował.
Zignorowałgo.Zawszepotrzebabyłokilkuminutbyprzyzwyczaićsiędofaktu,żenikt
niemożecię widzieć.
Kobietyminęłygoipostanowiłzanimipodążyć,gdy usłyszałfragmentich
konwersacji. RozmawiałyoMikaelu,lordziejegolinii krwi oraz Veronie, Wybranej
Córce. Chwalenie Mikaela przez wampirzyce przyprawiało go o mdłości. Nie
zachwycałybysiętak, gdybyznałygotakdobrzejakon.Mikaelmyślałtylkoosobie.
Zawszetakbyło.
Lincolnmiałwłaśnieodłączyćsięodkobiet,gdywspomniałyoczymścogo
zmroziło.
Byli tutaj.
Mikael i Verona byli tutaj.
Odwróciłsięnapiętach,strachłapałgozagardło.Przeskanowałswojeotoczenie.
Gdziebyli?Gdybymiałswojeciało,byłbywstanieichwyczuć.Wtymstanie,niemógł
zrobićnic, pozaporuszaniemsięwkoło.Niemógłnawetnicdotknąć.
Przebiegły uśmiechdotknąłjegowarg.
JeżeliMikaeltujest,toijesttuikontrakt.Jegoojciecnigdyniespuszczałgozoka.
Musi go znaleźć.Gdybymógłnaniegospojrzeć,mógłbypowiedziećLilithco w
nimznalazł imoglibyznaleźćsposóbbypowstrzymaćtocomasięzdarzyć.
Zdałsobiesprawęo czym pomyślał.Lilithjużniebyłaczęściątychzdarzeń.Nie
mógłznowujejwtowplątać.Byłabezpieczniejszabezniego.Gdybymógłzobaczyć
kontrakt,możewtedymógłbyznaleźćsposóbbysięocalić.
Ból,gorącyiintensywny,paliłjegoramię.
Ścisnąłjemocnoizamknąłoczy,zgrzytajączębamiprzedolbrzymimkłującym
wrażeniem.Dławiącykrzykuciekłmuzgardłagdycośprzebiłojegodrugieramięijego
ręcezostałyrozłączone.
Nie.
Ktośgoznalazł.
Szponyprzebijałytyłjegoramion,naciskającnakości.
Wypełniło go intensywne pragnienie by powrócić do ciała. Walczył z nim,
wiedząccogownimczeka.Pragnieniebyłojednakzbytsilne.Imbardziejpróbowałz
nimwalczyć, tymmocniejszestawałosiętowrażenie.
Ostre,niewidoczneszponywjegoramionachwbiłysięgłębiejwjegociało.Ból
byłzbytogromny,zmusiłgodopowrotudociała.Wracającdoprzytomnościzawlekł
swojąduszęzpowrotem.
Otworzyłoczy by ujrzećte,należącedoMikaela.
***
Lilithczuławśrodkuból.Topewniezgłodu.Nieopuściłaswojegopokojujużod
ponaddnia.Światwaliłjejsięnagłowę,ajedynecochciałazrobićdozwinąćsięna
łóżku,przysunąćkolanadopiersiipoczekaćażtowszystkozgrzmotemzwalisięna
ziemię.Markjązostawił.Danielokłamał.Lincolnodwróciłsięodniej.
Wszystkocoznała,wszystkichktórychkochała,odeszli.
Wtymświecieniebyło dlaniejjużnic.Nic.
Odwróciłagłowęnajednąstronęiprzezdrzwidosypialnipatrzyłanakuchnię.
Znowubyłociemno.Czułatoteraz,jakszóstyzmysł.Tegorankawyczułarównieżi
wschód.Krótkopotym,zdałasobiesprawę, żeLincolnniewróci.
Jegosłowaostatniejnocy,niebyłyzwykłymoświadczeniem.Niepowiedział
tylko, że niejestdlaniejwystarczającodobry czyteżsądziżeonagoniechce.
Byłotopożegnanie.
Zjakiegośpowoduchciałojejsięprzeztopłakać.
Zamknęłaoczybypowstrzymaćłzyizmarszczyłabrwi.
Co ona terazzrobi?NiemogłapójśćdoDanielaipowiedzieć mu, żeLincoln
odszedł,asprawazostała zamknięta. Zdaniesobiesprawyzjegooszustwasprawiło,że
jużwniegoniewierzyłaistraciłazaufanie.Niesądziłabybyławstaniechoćbystanąćz
nimtwarząwtwarz.Gdybygozobaczyła,prawdopodobniebygouderzyła.
Okłamałją.Wszystkieterazykiedyrozmawiałaznimoswoimdarzeiobawach,a
onmówiłjej, żewszystkozniąwporządku.Mówiłjej, żetak jakwszyscyinni,jestłowcą.
A onazawszewiedziała, żeniejesttakasamajakoni.Żadenznichniebyłtaki jak ona
czyjejsiostra.Nawetci„zaczarowani”.
Terazwieskądwzięłysięichzdolności.Zawszesięzastanawiałajakwydział
badańirozwojubyłwstaniezmienićDNA,bydaćludziomumiejętnościpodobnedo
wampirów.Terazznałatąokropnąprawdę.Eksperyment, któryzmieniłjąijejsiostrę
zbudowałdrogędo „zaczarowania”innychłowców.
Byładziwadłem.
ChciałabybyLincolnbyłtutaj.Potrzebowałakogośzkimmożeporozmawiać, i z
jakiegośpowoduznimtobyłomożliweiprzychodziłołatwo.Rozumiałjąbardziejniż
ktokolwiekinny.Nawetjużjejniepokoiłfakt, żejestwampirem.Wpewnymmomencie,
uczuciawobecniegozmieniłysiędrastycznie.Chciałagoterazzobaczyć,cieszyćsięz
jegoobecności,porozmawiaćznim.Byłanawetwstanieprzyznać, żebyłatrakcyjnyiże
niebyłoniczłegozjejprzywiązaniemdoniego.Jejżołądekścisnąłsięiskrzywiłasię,
wykrzywiając twarz przed bólem. Gdzie poszedł? Nie chciała opuścić swojego
mieszkanianawypadekgdybywrócił.
Stającnanogi,chodziłapopokojuwtą i z powrotem przez otwarte drzwi.
Podeszładolodówkiiotworzyłaje.Wśrodku,nagórnejpółceznajdowałasiępaczka
krwi i niewiele więcej.
Lincoln.
- Gdzieposzedłeś?– wyszeptaławstronękrwi.
Takwielesięwydarzyłożekręciłojejsięwgłowie, gdy wciążpróbowałaztym
wszystkim dojść doładu.Spojrzałanaswójzegarek byzobaczyć, żerobiłosiępóźno.
Musigoodnaleźć.Bezniejbyłwniebezpieczeństwie.Takwieleludzichciałogozabić,a
oniwciążniewiedzielidlaczego.Cobyłownimtakważnego?
Jejoczyprzesunęłysięnaksiążki na stoliku do kawy.
- Spiritus Diabolus . – tesłowaprzywołałyprzerażającyobrazDiabłaijegokukły.
NiemogłapozwolićbytoprzydarzyłosięLincolnowi.
Musigoznaleźć.
Jejżołądekścisnął sięponownie.
Trzymającsię zabrzuch,czekałaażminie,lecztaksięniestało.Bólstałsię
bardziejintensywny,rozpalającjąodwnętrzaażwnętrznościstanęływogniu.Jejkrew
paliła,akościpulsowałymocnowrdzeniu.Bólroztrzaskałjejczaszkę.ImięLincolna
pulsowałojej w głowie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin