Nekrofilia artykuły.doc

(49 KB) Pobierz
1

Patriotyczna nekrofilia
Polskie Prawo a nekrofilia
Zapach zmarłego
Trup afrodyzyjny

 

 

Patriotyczna nekrofilia

W oficjalnej gazecie SS pojawiały się w czasie wojny regularnie wykazy nagrobków bohaterów niemieckich, rycerzy, żołnierzy poległych za niemiecką sprawę, a także ideologów nacjonalizmu i poetów, piewców wielkich Niemiec. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby to była zachęta do uprawiania patriotycznej turystyki. Nic z tych rzeczy. Chodziło zwyczajnie o państwowo-twórczy seks! Oficerom i szeregowcom SS wracającym na urlop do spragnionych żon i kochanek polecano odbywać kopulację na nagrobkach bohaterów niemieckich. Skąd ta nekrofilia? Otóż ideologom faszyzmu, zawsze zafascynowanym okultyzmem i wiarą w siły nadprzyrodzone wspomagające ich Wielką Sprawę przyszło do głowy, że dzieci poczęte na grobach bohaterów przejmą coś z ich duchowej emanacji, jednym słowem, duch zmarłego bohatera, czując kopulującą parkę na swoim nagrobku, ukształtuje przyszłego noworodka na swój wzór i podobieństwo. Przypomnijmy, SS - akronim dla 'Schutzstaffel' - była to osławiona organizacja przestępcza, najpierw powołana jako gwardia przyboczna Hitlera, potem pozostająca pod bezpośrednimi rozkazami Himmlera. Z niej składały się załogi obozów koncentracyjnych. Oddziały SS wsławiły się największymi okrucieństwami we wszystkich krajach okupowanych, jak i w samych Niemczech (w tle odznaka SS, u góry runiczne insygnia SS). Jaki z tego wniosek? Ano chyba ten, że bezwzględna racjonalność w działaniu, jakim odznaczała się SS, najbardziej zbrodnicze instynkta i ludobójcze idee idą wspaniale w parze z wiarą w siły nadprzyrodzone, kultywowanie idei z angażowaniem sił pozagrobowych, itp. Smętne, ale prawdziwe..


Polskie Prawo a nekrofilia

Polskie Prawo nie przewiduje żadnych zapisów odnośnie aktów samej nekrofilii. Jest jednak zapis, który jasno i wyraźnie mówi o sankcjach związanych bezpośrednio z profanacją i zniewagą zwłok - co wedle ogólnie przyjętych norm społecznych jest nieodłącznym elementem nekrofilii. Poniżej zamieszczam artykuł, który wszystko wyjaśnia.

Art. 262.
§ 1. Kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Kto ograbia zwłoki, grób lub inne miejsce spoczynku zmarłego, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Kodeks Karny


Zapach zmarłego

       Smród zgnilizny jest nieodłączny od wyobrażenia trupa i , na poziomie fantazmatycznym, jak tak natrętny i nieznośny, że chętnie wyobraża sie go jako samo kryterium śmierci. Dlatego zawsze starano się go ukryć lub uniknąć. Wszystkie metody balsamiczne, włączywszy w to nowoczesną tanatoprakcję, dążą do zapobiegnięcia gniciu, odwołując się przy tym do środków, które nadają trupowi przyjemny zapach. Egipcjanie, jak ujawania Rytuał balsamowania, dokonywali licznych namaszczeń i nacierań pachnącym olejem. Dzisiejsze balsamowania przykładają dużą wagę do zneutralizowania zapachu formaliny, który w naszej nowoczesnej kulturze przywołuje ten sam makabryczny obraz. Natomiast społeczności nie praktykujące balsamowania mają często środki opóźniające gnicie (dym, liście, sól, wosk, gorący olej) i na wszystkie sposoby używają roślinnych aromatów (woda różana, wyciąg z prawoślazu w rytuale muzułmańskim; mirra w rytuale żydowskim; aromaty lub po prostu wino palmowe w społeczeństwach archaicznych). Ponadto w wielu miejscach spala się kadzidło lub inne pachnidła w otoczeniu zmarłego. Fantazmat gnicia ma decydujące znaczenie w naszej ocenie zapachów; o ile zapach formaliny jest zupełnie znośny dla nosa profana, staje się nieznośny dla tych, którzy przez doświadczenie kojarzą go z trupem. Stwierdzenie "czuć zmarłego" wyraża u kilku ludów afrykańskich największą hańbę. Maurice Leenhardt podkreślił również u ludów melanezyjskich znaczenie "zapachu życia" i "zapachu śmierci" - mitycznych kategorii o wartości pozytywnej lub negatywnej, wedle których zorientowane są tabu i wierzenia. Niedawno zmarły człowiek zachowuje jeszcze resztki zapachu życia, które niepokoją bogów i uniemożliwiają dostęp do nich. Gnicie wypływa jeszcze z życia i dopiero gdy zmarły uwolnoiny zostanie od gnilnego zapachu, będzie miał prawo zamieszkania pośród przodków. Podobnie zrozumiełe jest, że brak gnicia, a tym bardziej "słodki" zapach niektórych trupów obarczone zostały magiczno-religijnym znaczeniem. Nie jest również wykluczone, że właśnie ciała naturalnie mumifikowane w piaskach Egiptu zainspirowały mit o Ozyrysie. Nie będziemy powracać do 374 świętych kanonizowanych, skoro stwierdzono, że ich świętość dawała im pachnącą niezniszczalność. Skoro jednak nie wszystkim dane jest umierać w zapachu świętości, to oczywiste, że nikt nie chciałby rozsiewać smrodu własnego rozkładu. Piękna książka Didiera Decoin (La derniere nuit ) pokazuje, z jaką drobiazgowością Maria Stuart przygotowywała się, aby "czuć dobre i świeże mleko, miód, kwiaty, młodość" w poranek swego stracenia. Przede wszystkim jednak badania nad trzecim wiekiem ujawniły, iż stare kobiety żyjące samotnie boją się, że mogą być zastane w stanie rozkładu, i wymyślają rozmaite podstępy i znaki, aby zauważono ich śmierć jak najszybciej. Zwyczaj noszenia kwiatów na ceremonie pogrzebowe, nawet jeśli uzasadnia się go wtórnymi racjonalizacjami, bez wątpienia nieobcy jest również zamiarowi zatuszowania gnicia; istnieje pospolity zwyczaj aromatycznego okadzania w społeczeństwach, które nie skomercjalizowały upraw kwiatowych: pięciuset niewolników nisło kadzidło i perfumy, które spalono na uroczystościach pogrzebowych Heroda, kilka karawanów wypełnionych bukietami posuwało się za konduktem Edith Piaf. Ale obraz śmierci jest trwały i nie wystarczy zamaskować zapach, żeby jej nie czuć. Dowodem jest przykład sieroty w szoku po śmierci matki, nie mogącej wejść do kwiaciarni bez skojarzenia zapachu kwiatówz zapachem izby pogrzebowej. Moc psychiki ukazuje również niesamowity przykład podany przez pewnego psychoanalityka, którego pacjent wydzielał trupi zapach. Analiza ujawniła, że żył on w obsesji pewnego zmarłego; w miarę postępów terapii zapach ustępował i zaniknął wraz z wyleczeniem. Ten tak zdumiewający fakt potwierdzałby tylko psychosomatyczną hipotezę o "zapachu świętości".

       Zapach zgnilizny jest niepodważalnym objawem śmierci jako rozkładu. Ostatecznie możne nie widzieć brunatnych plam na trupie lub łudzić się co do ich pochodzenia. Nie można jednak uciec od zapachu i odwoływanie się do ekskrementów obliguje do ich rozpoznania. Kaprys Karola IX, deklarującego przed trupem Coligny'ego, że ciało martwego wroga zawsze dobrze pachnie, jest dowodem, iż zgnilizna pozostaje dyskursem: tolerowana jest tylko w odniesieniu do nieprzyjaciela, który sam jest poza dyskursem. Istnieją jednak rytuałyarchaiczne wyzyskujące zgniliznę wedle dialektyki tego, co najgorsze: przykładami owego zjawiska są takie szokujące praktyki, jak konsumowanie posok czy leżenie z trupem. Jednakże w fantazmatach wywołanych przez zapach zgnilizny odnajdujemy całą ambiwalencję śmierci. Eros i Tanatos są nierozdzielne w podświadomości i zniesienie pewnych zakazów może wywołać zachowania, które ludzie zwani "normalnymi" z trudem sobie wyobrażają: Jean Luc Hennig gromadzi, nie bez upodobania, przykłady tego w książce poświęconej kostnicy, trupowi i ich wykorzystaniu! W szczególności cmentarze paryskie uchodzą za miejsce tajemnych spotkań, a nekrofilia bardzo łatwo przyzwyczaja się do zgnilizny: zabawy erotyczne na grobach lub w grobowcach przybierają niekiedy formę posiłku z zepsutego mięsa jako substytutu trupa (Ange Bastiani, Les mauvais de Paris).


Trup afrodyzyjny

       To, czego wymagają nekrofile, jest niezbyt szczególne. Dla nich ciało jest smutne bez śmierci. Jedni zadowalają się szukaniem wrażeń na miejscu trupa, kopulując lub onanizując się na groach lub przed uchylonymi płytami nagrobnymi. Pewien bywalec daje następujące wyjaśnienie: istnieją "niewykorzystane siły u wszystkich tych nieboszczyków, którzy zmarli bardzo młodo albo w dobrym zdrowiu... Dokonując miłosnych czynów można właśnie odzyskać te siły, włączyć je w siebie" (tekst cytowany przez Ange Bastiani, Les mauvais lieux de Paris). Sformułowanie to zdaje się wyrażać naiwny mistycyzm : odsyła w istocie do fascynującego aspektu śmierci, który "obwieszcza powrót do zgnilizny życia" (Georges Bataille). Literatura oraz archiwa policyjne podają przykłady neuroz o poważniejszych niekiedy następstwach. Tak jak Gilles de Rais, niektórzy maniacy dla osiągnięcia szczytu rozkoszy odczuwali potrzebę działania przed trupem lub częścią zmarłego ciała albo też, w nieszkodliwych przypadkach, przed przedmiotem dotkniętym przez zmarłego. A, jak wiadomo, Gilles de Rais sam zdobywał sobie głowy młodych kochanków. Ostatecznie jednak typową formą nekrofilii jst uprawianie miłości ze zmarłym. Już Heredot donosił o przywarach niektórych balsamistów, zauważając, że "żony ludzi szlachetnych, podobnie jak kobiety bardzo piękne lub o wielkiej sławie", powinno się im powierzać dopiero po trzech lub czterech dniach. Owe akty uderzające w najsilniejsze zakazy dotyczące seksualności i śmierci, są wyraźnie wykorzystywane w dziele Markiza de Sade - mianowicie w pewnym epizodzie Julietty Cordelli odkopuje z grabarzem trupa swojej córki; łącząc kazirodztwo, sodomię i nekrofilię nie posiada się z radości w orgazmie, odcinając zmarłej głowę. Sade twierdził, że zaisnpirowały go rzeczywiste zdarzenia: znał ponoć pewnego paryżanina, który "złotem płacił za wszystkie trupy młodych dziewcząt i chłopców zmarłych śmiercią gwałtowną lub niedawno pogrzebanych...aby na tych świeżych ciałach dokonywać niezliczonych okropności". Philippe Aries, który bez przekonania opisuje to świadectwo, przypomina jednak memoriał sksierowany w 1781r. do prokuratora generalnego Paryża, który powiadamia, iż "ludzie... porywają martwe ciałą z cmentarzy i dopuszczają się na nich wszystkiego, co podpowiedzieć może zgorszenie i rozupsta" (L'homme devant la mort). Bliższe nam przypadki nekrofilii były czasami wykorzystywane przez określoną prasę bądź stanowiły przedmiot badań medycznych. Zachowania takie, nawet jeśil wydają się wypaczone, pokazują, w jakim stopniu Eros i Tanatos zachodzą na siebie w głebi nieświadomości. O ile orgazm jest "małą śmiercią", to całkowicie realizuje się w prawdziwej śmierci. Wspomnieliśmy już o przypadku bohatera książki Borisa Viana (Lazuli osiąga satysfakcję jedynie za cenę mordowania swych sobowtórów, a dopiero samobójstwo przynosi mu apogeum przyjemności). Powróćmy jednak do Georgesa Bataille'a, który lepiej niż ktokolwiek inny ukazał związek gwałtu śmierci z gwałtem seksualnym. Konwulsja ciała obca jest życiu ludzkiemu, burząc ład, system, na którym opiera się jedność bytu; w transie organów życie pletoryczne napotyka opór ducha i wybucha pod warunkiem, że odbywa się to bez rozbicia bariery: "Podobnie jak gwałt śmierci wywraca całkowicie - definitywnie - gmach życia, gwałt seksualny odwraca w pewnym punkcie, na pewien czas, strukturę tej budowli". O ile rozkosz przywołuje przerwanie śmierci, o tyle "ewokacja śmierci może spowodować spazmy namiętności". Lazuli, postać z Herbe rouge, posuwa się aż do końca gry, obracając nóż przeciwko sobie samemu. Nekrofil działa za pośrednictwem zmarłego, a trup pełni rolę przedmiotu - substytutu w służbie jego narcyzmu: niezależnie od tego, jaką mu przypisuje rolę, płynąca z nekrofilii przyjemność wypływa w istocie z onanizmu.

Ponieważ kultura zajmuje się kanalizowaniem erotyzmu w ramach zorganizowanej lub wysublimowanej transgresji, spotkanie Erosa i Tanatosa dokonuje się na ogół w sposób dużo mniej drażliwy. Długo można by mówić o roli przypisywanej śmierci i trupowi w literaturze i sztuce. Zadowolimy się przypomnieniem na poziomie dyskursu symbolicznego tego, co nekrofil czyni na poziomie semiotycznym: na Madagaskarze spotyka się groby ozdobione pomnikami, które chętnie uznałoby się za pornograficzne, gdyby termin ten nie zawierał oceny moralnej, bez znaczenia w antropologii. Mężczyźni, kobiety, a nawet dzieci i ptaki oddają się bardzo realiztycznym grom erotycznym w dwójkę, trójkę lub pojedynczo w najbardziej akrobatycznych pozycjach. Postacie mają około metra wysokości, fallusy są jednak wyolbrzymione, a niekiedy pomalowane na czerwono (kolor witalizujący). W tym samym duchu niezwykle obsceniczne często są rytualne pieśni pogrzebowe. Wszystko to symbolizuje cielesną radość należącą do człowieka oraz dążenie do połączenia-odrodzenia po śmierci, która jest z natury boska. Z pomocą mitu chodzi więc o wychwalanie życia; jesteśmy tu jednak na antypadach nekrofilii, będącej zachowaniem destrukcyjnym.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin