PRZERARZAJĽCA PIEKNOĆ Jest druga w nocy. Samotnie przemierzam ulice mojego miasta, a drogę owietlajš mi jedynie uliczne lampy. Ciszę przerywa jedynie wiatr i stukanie moich butów. Po kilku sekundach słyszę przerażajšcy krzyk kobiety. Dochodzi on z mojej prawej strony. Wolno odwracam głowę w tamta stronę i widzę kobietę szamoczšcš się z mężczyznš. Nagle mężczyzna uderza pięciš w twarz kobiety, a ona pada na ziemię. Odruchowo wycišgam telefon i wybieram numer na policję. Przemijajš dwa sygnały i po drugiej stronie odzywa się kobiecy głos. Od razu mówię gdzie się znajduję i proszę o pomoc. Gdy odkładam telefon do kieszeni, co obejmuję mnie mocno. Krzyk wydobywa się z mojego gardła. -Gdzie dzwoniła?! - tuż za moim uchem słyszę gniewny szept. Nie odzywam się ani jednym słowem, ponieważ zaschło mi w gardle Gdzie dzwoniła?! -Zostaw jš słyszę jaki inny męski głos Mężczyzna odwraca mnie szybko w stronę skšd doszedł głos. Jakie siedem metrów ode mnie stoi przerażajšco piękny blondyn, około dziewiętnastu lat. Mężczyzna nadal trzyma mnie w niedwiedzim ucisku. - Ogłuchłe?! Puć jš! - Co ty chłopaczku możesz mi zrobić?! - pyta z kpinš w głosie osiłek. Chłopak umiecha się i mówi: - Mogę dużo! Więc puć jš! - Nie! - Radzę ci jš pucić! - Nie! Chłopak puszcza do mnie perskie oko i umieszcza wzrok za mnš i kiwa głowš. Po kilku sekundach pięciu umięnionych mężczyzn otacza mnie i osiłka. - Więc jak pucisz jš? - pyta jeden z chłopaków. - Eee... jasne... - odpowiada przestraszony mężczyzna. Wypuszcza mnie z ucisku i padam twarzš w kałużę. Kto lekko podnosi mnie i widzę przejętš twarz blond chłopaka. - Nic ci nie jest? - pyta - Nie... Chyba nie. Blondyn pomaga stanšć mi na nogi. Wokół nas nie ma nikogo. - Dzięki, gdyby nie ty, nie wiem co, by się stało. Dzwoniłam po policję i w ogóle, ale jak widać nic sobie z tego nie zrobili. Chłopak mieje się ze mnie i pokazuje odznakę. Patrzę szeroko otwartymi oczami, to na niego, to na odznakę. - To ile ty masz lat? - Dziewiętnacie. - Nie jeste przypadkiem za młody na policjanta, co? - Mój ojciec jest policjantem - odpowiada z umiechem chłopak - Zadzwonił do niego telefon, ale spał jak zabity, więc... - Aha, więc postanowiłe, że chcesz kogo uratować, tak? - Nie do końca. - Jak nie do końca? - pytam zdziwiona - Sam chciałem cię zabić. - wyszczerza zęby w szerokim umiechu. Odwracam się od blondyna i biegnę przed siebie, ale on jest szybszy. Łapie mnie tak, że nie mogę się ruszyć. Przewiesza mnie sobie przez ramię i po kilkunastu krokach rzuca mnie do jakiego samochodu na tylne siedzenie, a sam siada na fotelu kierowcy i zaczyna mówić: - Przypuszczam, że nie wiesz dlaczego chcę cię zabić. Przez twojego tatuka. - wytrzeszczam na niego oczy - Co nie wierzysz? No tak, doktor Piasecki, zawsze uczciwy i bardzo dobry lekarz. Opowiem ci pewnš bardzo smutnš historię. Pewnego zimowego dnia moja mama była sama w domu. Była w cišży z mojš siostrš. Wezwała twojego ojca, który przyjechał bardzo szybko. Moja mama urodziła Adę, ale sama zmarła. Gdzie był twój ojciec jak moja matka umierała? - nastała kilkusekundowa cisza - Siedział sobie na kanapie z Adš na rękach! - krzyknšł zbulwersowany. - Nie wierzę ci! Słyszysz?! Mój ojciec nigdy, by czego takiego nie zrobił! - Jasne. Teraz zapłacisz za życie mojej matki. Z kieszeni płaszcza wycišga pistolet i celuje we mnie. - Jakie ostatnie słowo na koniec? No to teraz to już po mnie. - Tak. Długo nie pożyjesz. Gwarantuję. Chłopak wybucha miechem i strzela w mojš lewš pier. Przed oczami widzę zdjęcie mojej rodziny, na którym jestemy przy stole wigilijnym. Obraz znika po pięciu sekundach, a ja widzę już tylko ciemnoć.
asia1802