Sandemo Margit - Opowieści 14 - Las ma wiele oczu.pdf
(
856 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Sandemo Margit - Opowie\234ci 14 - Las ma wiele oczu)
MARGIT SANDEMO
LAS MA WIELE OCZU
Z norweskiego przeło
Ň
yła
ANNA MARCINIAKÓWNA
POL-NORDICA Publishing Sp. z o.o.
Otwock 1996
ROZDZIAŁ I
Tak naprawd
ħ
to Irs
ħ
obudził zapach. Mocny,
Ļ
wie
Ň
y, dobry zapach sosen szumi
Ģ
cych
w ten wiosenny poranek. Ów wiosenny nastrój pot
ħ
gowały, rzecz jasna, ptaki wprost
zanosz
Ģ
ce si
ħ
Ļ
piewem. Nawoływania i okrzyki szpaków, wesołe rozgadanie kosów, radosny
szczebiot mniejszych ptaków i gdzie
Ļ
dalej ochrypły, odbijaj
Ģ
cy si
ħ
echem głos wrony.
Na Boga, gdzie
Ň
ja jestem? pomy
Ļ
lała. Gdzie si
ħ
podział szum samochodów z ulicy,
gdzie przenikliwy zgrzyt tramwaju hamuj
Ģ
cego przy skrzy
Ň
owaniu i dławi
Ģ
cy zapach
miejskich wyziewów?
Usiadła na posłaniu. Widok
Ļ
cian z nie malowanego drewna przypomniał jej
wczorajsz
Ģ
szalon
Ģ
podró
Ň
i przyjazd do tego ponurego, wymarłego miejsca w gł
ħ
bi lasu.
Smutek znowu zalał jej serce.
W samej nocnej koszuli, boso podeszła do drzwi i otworzyła je jak szeroko. W
intensywnym strumieniu słonecznego
Ļ
wiatła zeszła po schodach na majow
Ģ
, pokryt
Ģ
ros
Ģ
traw
ħ
.
Przed ni
Ģ
rozci
Ģ
gało si
ħ
jezioro, jeszcze w porannym cieniu wysokiego wzgórza, a
mo
Ň
e nawet nale
Ň
ałoby to nazwa
ę
gór
Ģ
, bo pas drzew ko
ı
czył si
ħ
w pewnym miejscu pod
nagim skalnym szczytem. Letni domek, który Irsa wynaj
ħ
ła, znajdował si
ħ
na wysuni
ħ
tym w
jezioro cyplu; od schodów do jeziora wiodła
Ļ
cie
Ň
ka wydeptana w trawie po
Ļ
ród
majestatycznych, rzadko rosn
Ģ
cych sosen. Z tyłu za domkiem zaczynał si
ħ
g
ħ
sty las
szpilkowy, pomieszany z jarz
ħ
binami i czeremch
Ģ
, kwitn
Ģ
c
Ģ
teraz i rozsiewaj
Ģ
c
Ģ
duszny,
gorzkawy zapach.
Trawa przy
Ļ
cie
Ň
ce rosła ju
Ň
bujnie, poprzetykana drobnymi białymi kwiatuszkami,
które nie
Ļ
miało wysuwały w gór
ħ
główki,
Ň
eby sprawdzi
ę
, czy lato naprawd
ħ
jest w drodze.
Była to ciekawo
Ļę
w pełni uzasadniona, bowiem w górskiej rozpadlinie, ukrytej jeszcze w
gł
ħ
bokim cieniu, nadal niczym gniewne ostrze
Ň
enie zwisała zielonkawa lodowa draperia.
Wszystko tutaj było wprost niezno
Ļ
nie pi
ħ
kne i Irsa poczuła ucisk w gardle.
Ale nigdzie, jak okiem si
ħ
gn
Ģę
, nie wida
ę
ludzkiej siedziby, nic tylko ten jej domek.
Kuzyn Bjørn kocha widocznie prawdziw
Ģ
samotno
Ļę
.
Zeszła ze schodów i brodziła po wci
ĢŇ
mokrej od rosy trawie. Pochyliła si
ħ
powoli i
pogładziła kilka jasnozielonych
Ņ
dziebeł.
- Hej! - powiedziała do trawy i do czarnej ziemi. - Hej! Ju
Ň
dawno zapomniałam, co to
wła
Ļ
ciwie jest prawdziwa przyroda.
Wyprostowała si
ħ
i popatrzyła na najbli
Ň
sz
Ģ
sosn
ħ
. Drzewo było takie pełne
Ň
ycia,
takie silne z tym sk
Ģ
panym w sło
ı
cu chropowatym pniem, ze
Ļ
wie
Ň
ymi zielonymi igłami i
małymi czerwonoliliowymi p
Ģ
czkami,
Ň
e Irsa zacz
ħ
ła z nim rozmawia
ę
.
- Pomó
Ň
mi! - mówiła, nie bardzo zdaj
Ģ
c sobie z tego spraw
ħ
. - Pomó
Ň
mi!
Ale jak sosna mogłaby jej pomóc wskrzesi
ę
kogo
Ļ
, kto umarł?
- Taki młody, taki przystojny... I musiał odej
Ļę
. Tak niewiele mógł zrobi
ę
, czy chocia
Ň
zd
ĢŇ
ył mie
ę
jakie
Ļ
marzenia o
Ň
yciu?
Irsa pogr
ĢŇ
yła si
ħ
w my
Ļ
lach na temat wszystkiego, co wydarzyło si
ħ
w ostatnich
dniach.
- Ja zwariowałam - rzekła zaszokowana. - Musz
ħ
chyba by
ę
szalona!
Mówi si
ħ
,
Ň
e ju
Ň
po noworodku mo
Ň
na pozna
ę
, jakie b
ħ
dzie miał usposobienie w
dorosłym
Ň
yciu, czy b
ħ
dzie l
ħ
kliwy, nerwowy i kapry
Ļ
ny, spokojny czy o
Ň
ywiony i aktywny,
dobroduszny,
Ň
yczliwy ludziom czy zło
Ļ
liwy... Naturalnie, wpływ
Ļ
rodowiska i zewn
ħ
trznych
okoliczno
Ļ
ci równie
Ň
ma istotne znaczenie dla kształtowania si
ħ
charakteru, ale główny ton
przynosi si
ħ
ze sob
Ģ
na
Ļ
wiat i on rzadko si
ħ
zmienia.
Niewykluczone,
Ň
e jest to prawda. W ka
Ň
dym razie w odniesieniu do Irsy Folling.
Irsa była pulchnym, pogodnym, serdecznym dzieckiem i chocia
Ň
w okresie
dojrzewania
Ň
ycie nie szcz
ħ
dziło jej zmartwie
ı
, pozostała t
Ģ
sam
Ģ
impulsywn
Ģ
, szczer
Ģ
osob
Ģ
, która cz
ħĻ
ciej słuchała serca ni
Ň
rozs
Ģ
dku
Zd
ĢŇ
yła ju
Ň
sko
ı
czy
ę
dwadzie
Ļ
cia sze
Ļę
lat. Była wysoka, silnie zbudowana, o
rumianych policzkach, przyjazna dla wszystkich, ch
ħ
tna do pomocy i zadowolona, i, niestety,
okropnie wykorzystywana przez swoich przyjaciół i wszystkich innych, którzy mieli z ni
Ģ
kontakt. „Zapytaj Irs
ħ
, ona ci na pewno pomo
Ň
e”.
Swojego chłopaka jednak nie miała, co w jej matce budziło panik
ħ
.
Ale Irsa to taka dziewczyna, w której nikt si
ħ
raczej nie zakochuje, to
Ļ
wietny kumpel,
z którym mo
Ň
na porozmawia
ę
o wszystkim, któremu mo
Ň
na zwierzy
ę
smutki, równie
Ň
miłosne. To ona zostawała po przyj
ħ
ciach dłu
Ň
ej,
Ň
eby pozmywa
ę
, a potem samotnie wlokła
si
ħ
do domu. Z ni
Ģ
mo
Ň
na post
ħ
powa
ę
bez
Ň
adnych ceregieli, nazywa
ę
grubask
Ģ
, a w
odpowiedzi spotka
ę
tylko dobroduszny u
Ļ
miech. Chocia
Ň
z t
Ģ
grubask
Ģ
to przesada i
zwyczajna niesprawiedliwo
Ļę
. Irsa tylko robiła takie wra
Ň
enie ze swoimi rumianymi
policzkami i troch
ħ
zbyt masywnymi nogami. I spokojnie wysłuchiwała drobnych zło
Ļ
liwo
Ļ
ci
na temat jej wszystkich czworono
Ň
nych przyjaciół. Irsa nie traktowała tego jak zło
Ļ
liwo
Ļ
ci,
ona naprawd
ħ
i szczerze kochała zwierz
ħ
ta.
Cz
ħ
sto zapraszano j
Ģ
na ró
Ň
ne uroczysto
Ļ
ci,
Ļ
wi
ħ
ta i przyj
ħ
cia, bo dobrze było j
Ģ
mie
ę
w pobli
Ň
u. Na niej po prostu mo
Ň
na polega
ę
, tote
Ň
na jej barki składano ch
ħ
tnie wszystkie
problemy i obowi
Ģ
zki, bowiem ona nigdy nie mówiła „nie”.
Bardzo popularna dziewczyna - i do
Ļę
samotna. Bo nikt nigdy nie zapytał, czy Irsa nie
ma kłopotów, czy nie dr
ħ
cz
Ģ
jej sercowe rozterki. Nikomu nie przyszło do głowy,
Ň
e ona
równie
Ň
mogłaby czasami potrzebowa
ę
rady lub pomocy. Irsa zakochana? To przecie
Ň
Ļ
mieszne!
Nie była pi
ħ
kno
Ļ
ci
Ģ
, ale przyjemnie si
ħ
na ni
Ģ
patrzyło. Te jej dobre, gł
ħ
boko
niebieskie oczy, ten ładny, szeroki u
Ļ
miech, a przy tym wszystkich ogarniała swoj
Ģ
miło
Ļ
ci
Ģ
i
troskliwo
Ļ
ci
Ģ
. Włosy miała ciemnoblond, naturalnie kr
ħ
cone, dłonie du
Ň
e, prostok
Ģ
tne i
ciepłe. Inteligentna, odznaczała si
ħ
te
Ň
poczuciem humoru, a zwłaszcza spor
Ģ
doz
Ģ
autoironii,
chocia
Ň
rzadko kiedy mówiła o sobie powa
Ň
nie.
Dlatego nikt nie wiedział teraz o wielkiej pasji Irsy.
Wszystko wydawało si
ħ
niemo
Ň
liwe i nierealne, a spadło na ni
Ģ
dosłownie jak
uderzenie pioruna dwa dni temu i od tej chwili wypełniało jej
Ň
ycie dr
ħ
cz
Ģ
cym niepokojem
albo przenikało raz po raz bolesn
Ģ
rado
Ļ
ci
Ģ
.
A zacz
ħ
ło si
ħ
w gruncie rzeczy niewinnie.
Irsa pracowała jako urz
ħ
dniczka w agencji informacyjnej, nie miała tam szczególnie
interesuj
Ģ
cego zaj
ħ
cia, ale uwa
Ň
ała,
Ň
e to bardzo dobre miejsce pracy, pełne
Ň
ycia i ruchu
Dwa dni temu polecono jej dokonanie segregacji materiałów. Chodziło o wiadomo
Ļ
ci,
których ze wzgl
ħ
dów bezpiecze
ı
stwa lub dla ochrony rodzin nie mo
Ň
na było opublikowa
ę
,
zanim policja nie wyrazi na to zgody. Uzbierała si
ħ
spora ilo
Ļę
tych materiałów i trzeba je
było skatalogowa
ę
. Nudne to zaj
ħ
cie zlecono wła
Ļ
nie Irsie.
Kiedy uporała si
ħ
ju
Ň
z co najmniej połow
Ģ
, natrafiła na co
Ļ
, co stało si
ħ
przyczyn
Ģ
jej
op
ħ
tania.
Informacje znajdowały si
ħ
w zamkni
ħ
tej
Ļ
redniej wielko
Ļ
ci brunatnej kopercie, do
której została przypi
ħ
ta fotografia.
Irsa siedziała z kopert
Ģ
w dłoni. Wpatrywała si
ħ
w fotografi
ħ
i czuła,
Ň
e powoli
zaczyna w niej narasta
ę
jaka
Ļ
niezrozumiała rado
Ļę
granicz
Ģ
ca z uczuciem niemal dr
ħ
cz
Ģ
cego
szcz
ħĻ
cia.
To si
ħ
zdarza w
Ň
yciu ka
Ň
dego chyba człowieka,
Ň
e niespodziewanie spogl
Ģ
damy na
czyj
ĢĻ
twarz i ogarnia nas rado
Ļę
. Nie musi to mie
ę
nic wspólnego z urod
Ģ
, po prostu jest w
tej twarzy co
Ļ
, co przemawia do nas tak intensywnie,
Ň
e bliscy jeste
Ļ
my szoku,
I tak te
Ň
było teraz z Irs
Ģ
. Na kopercie widniał napis: „Człowiek z lasów Grotte. Nie
publikowa
ę
do czasu uzyskania zgody zagranicznej policji”. Irsa odczytała napis, po czym jej
wzrok przesun
Ģ
ł si
ħ
z powrotem na zdj
ħ
cie, jak przyci
Ģ
gany jak
ĢĻ
magiczn
Ģ
sił
Ģ
.
Była to czarno-biała fotografia przedstawiaj
Ģ
ca bardzo młodego m
ħŇ
czyzn
ħ
, raczej
chłopca, szesnasto-, mo
Ň
e osiemnastoletniego, tak jej si
ħ
zdawało, o włosach chyba
ciemnobr
Ģ
zowych, które opadały łagodnie na twarz w jakim
Ļ
romantycznym, staro
Ļ
wieckim
stylu. Rysy miał czyste, m
ħ
skie, oczy lekko sko
Ļ
ne, melancholijne. Twarz rozja
Ļ
niał niemal
niedostrzegalny u
Ļ
mieszek. Oczy patrzyły wprost na Irs
ħ
, jakby chciały jej co
Ļ
przekaza
ę
czy
mo
Ň
e o co
Ļ
j
Ģ
prosiły i zwracały si
ħ
wła
Ļ
nie do niej, jakby oboje znali si
ħ
od dawna i dobrze
nawzajem rozumieli.
Co
Ļ
si
ħ
poruszyło w jej duszy, co
Ļ
bole
Ļ
nie silnego, co przypominało płacz. Có
Ň
za
wspaniała twarz! Ten kontakt mi
ħ
dzy Irs
Ģ
i młodym człowiekiem, sk
Ģ
d si
ħ
to brało? Niewiele
z tego wszystkiego pojmowała, ale wiedziała przecie
Ň
,
Ň
e tak bywa. Znała kogo
Ļ
, kto kochał
oblicze Dawida wyrze
Ņ
bionego przez Michała Anioła i je
Ņ
dził do Florencji po to tylko, by je
znowu obejrze
ę
. Rodzona matka Irsy była jak op
ħ
tana obrazem Gainsborougha „Blue Boy”.
To, co Irsa odczuwała w tej chwili, nie miało jednak nic wspólnego z zakochaniem, fotografia
przedstawiała przecie
Ň
raczej dziecko ni
Ň
m
ħŇ
czyzn
ħ
. Gdyby ju
Ň
stara
ę
si
ħ
bli
Ň
ej zdefiniowa
ę
tego rodzaju uczucie, to raczej byłaby to miło
Ļę
do czego
Ļ
sko
ı
czenie pi
ħ
knego, a poza tym
siostrzana troska wobec młodszego braciszka.
Dostrzegała w tej twarzy pewien niewielki defekt, mał
Ģ
blizn
ħ
na skroni, która
przecinała lew
Ģ
brew, ale nie szpeciła chłopca.
Po dłu
Ň
szej chwili Irsa ockn
ħ
ła si
ħ
z zauroczenia.
Musi si
ħ
o nim dowiedzie
ę
czego
Ļ
wi
ħ
cej! Musi zobaczy
ę
zawarto
Ļę
koperty! Nie
wolno jej tego robi
ę
, koperta została zaklejona i zalakowana. Fotografia prawdopodobnie
nadeszła pó
Ņ
niej, w przeciwnym razie równie
Ň
byłaby schowana. Tego dnia Irsa pracowała
Ņ
le. My
Ļ
li jej nieustannie kr
ĢŇ
yły wokół fotografii i wiele razy musiała otwiera
ę
szuflad
ħ
, w
której przechowywano obj
ħ
te tajemnic
Ģ
materiały,
Ň
eby raz jeszcze spojrze
ę
na zdj
ħ
cie. I
zawsze ogarniało j
Ģ
to niezrozumiałe uczucie szcz
ħĻ
cia,
Ň
e istnieje co
Ļ
równie pi
ħ
knego.
„Człowiek z lasów Grotte”?
W ko
ı
cu przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Nie chciała łama
ę
przyrzeczenia,
Ň
e
nigdy nie b
ħ
dzie zagl
Ģ
da
ę
do tajnych materiałów. Nie chciała te
Ň
wyra
Ņ
nie okazywa
ę
zainteresowania konkretn
Ģ
spraw
Ģ
. Ale musiała troch
ħ
oszuka
ę
. Niewinne kłamstwo,
Ň
eby
dowiedzie
ę
si
ħ
czego
Ļ
wi
ħ
cej. No, powiedzmy,
Ļ
rednio niewinne.
Pod koniec dnia poszła do swojej szefowej, która zleciła jej t
ħ
akurat prac
ħ
.
- Spójrz na t
ħ
kopert
ħ
, znalazłam j
Ģ
na podłodze pod szaf
Ģ
. Gdzie mam j
Ģ
umie
Ļ
ci
ę
? A
Plik z chomika:
Magick14
Inne pliki z tego folderu:
Sandemo Margit - Opowieści 28 - Ostatnia podróż.pdf
(686 KB)
Sandemo Margit - Opowieści 14 - Las ma wiele oczu.pdf
(856 KB)
Sandemo Margit - Opowieści 42 - Wymarzony przyjaciel.pdf
(526 KB)
Sandemo Margit - Opowieści 41 - W mroku nocy.pdf
(715 KB)
Sandemo Margit - Opowieści 40 - Złoty ptak.pdf
(630 KB)
Inne foldery tego chomika:
A. Maclean - Przełęcz złamanego Serca
Alfred Szklarski - Cykl Przygód Tomka
Cartland Barbara
Chmielewska Joanna- Romans Wszechczasów
Edukacyjne
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin