Udawanie Siebie.doc

(36 KB) Pobierz

Udawanie Siebie

 

 Od dziecka jesteśmy uczeni mimikry - jak zachowywać się u cioci na imieninach, w przedszkolu, szkole, na podwórku i w domu. Wszędzie określają nas role, które wyznaczają, co wypada i to, czego robić nie wolno. Z czasem staje się to tak naturalnym kodem, że nie widzimy już nic ponad rolą, w którą wkłada nas życie.

Przestajemy być sobą i dlatego w pracy jesteśmy stanowiskiem, w domu ikoną ojca, matki, syna, córki itd. Przez innych postrzegani jesteśmy jako kukiełkowe osobowości, które tworzymy na ich potrzeby.

Bez chwili zatrzymania, bo na to również nie ma czasu, przechodzimy z jednej roli do drugiej. Przenosi się to na nasze relacje z najbliższymi, gdzie żona, czy mąż, dawno przestali być ludźmi z naszych serc, a stali się elementami instytucji małżeńskiej. Kiedy ludzie słyszą o takim obrazie sytuacji, nie widzą problemu, ponieważ traktują jako naturalną kolej rzeczy, że ich męskość lub kobiecość opiera się na popkulturowych wzorcach samca wojownika - macho i kobiety, skazanej na na życie w jego cieniu lub absorbują nowsze trendy, gdzie kobieta osią wszystkiego, a on pantoflarzem bez wyrazu.

Umysł karmi się iluzjami, tworzy nie-rzeczywistości, na podstawie których budujemy własne Światy i w pogoni za wzorcem "ideału" popadamy we frustracje oceny i krytyki siebie. W konfrontacji z wizją super jego lub jej, tapetujemy swój świat obrazami szczęścia opartego na posiadaniu, dominacji i walce o pierwsze miejsce.

W pewnej chwili zbliżamy się do progu psychicznej bramy, gdzie nasze kolejne naturalne potrzeby i pragnienia zrzucone w dół niepamięci zaczynają grawitować coraz większym balastem w mroku nieświadomości. Przyciągają zdarzenia, tworzą nasz los, a my nie wiemy dlaczego, bo nie pamiętamy przyczyn. Umysł, dbający o psychiczną higienę, wypełnił już dawno nasze polecenie - skazał marzenia o wolności na niepamięć, jako niewygodne, nie w porę lub niegodne uwagi i wstydliwe w świecie sztucznych wartości.

Kryzys pomieszanych wartości, wg których kazano nam żyć nazywamy depresją i... czym prędzej rzucamy się w wir pracy, spotkań ze znajomymi, rodziną, z ludźmi, którzy żyją wg tych samych zasad, byleby potwierdzić słuszność drogi i nie pozwolić sobie na zobaczenie tego najważniejszego dla nas - samych Siebie i naszych zapomnianych marzeń.

Doprowadzeni na krawędź wytrzymałości, zaczynamy szukać przyczyn naszego stanu, samopoczucia i przejawiających się dolegliwości. Jakby we śnie zaczynamy widzieć niewyraźne kształty procesów, stojących za tym wszystkim, zdarzeń obrazujących działanie tego samego programu w przeszłości.

Naturalną potrzebą każdej istoty jest zatrzymanie się w ciszy sam na sam, więc nie widząc innej możliwości po temu, grawitujemy chorobę. W pierwszej chwili zaczynamy szukać argumentów medycznych lub paramedycznych, które wytłumaczyłyby nasz stan. Żyjąc wg dyrektyw współzawodnictwa, zwycięstwa za wszelka cenę i nietolerancji błędów, zapominamy o prostych zasadach kosmicznej harmonii lub nie mamy jeszcze wystarczającej motywacji do zmiany, której boimy się jak ognia.

Ludzie piszą do mnie czasem listy pełne medycznych nazw i pojęć, określających ich życiowy dorobek - stan posiadania chorób i przypadłości. Ich Umysły wiedzą o tych "skarbach" więcej nawet, niż lekarze, którzy napisali takie rozpoznanie.

Umysł, skoncentrowany na chaosie cierpienia, przyciąga wytchnienie choroby. W ten sposób taktyka mniejszego zła każe brnąć w Ciszę za każdą cenę, bo to pozornie bardziej naturalne, niż ŚWIADOMIE zatrzymać się i poddać w wątpliwość argumenty, które stworzyły piekiełka, stające się często całym życiem.

Zobaczenie przyczyn zdarzeń, osadzonych w głębokiej przeszłości, nie jest rzeczą łatwą. Trudno temu się dziwić, bo konfrontacja z elementami traum oznacza ból. Nie jest możliwa dla ludzi nie przygotowanych do tego, bez Wiedzy o wsparciu i możliwościach energetycznego pojazdu, jaki możemy odbudować w sobie metodami Światła. Pojazdu, który będzie nas chronił i dystansował do wydarzeń z przeszłości i przyszłości oraz tego wszystkiego, co jest pomiędzy nimi - naszego Tu i Teraz.

Wycieczka do Wewnętrznego Kina.
Światło, rozpromienione dookoła ciała, w kształcie sferycznej kuli, zapewnia bezpieczną podróż w głąb siebie.
Wejdź dzisiaj w swoją Wewnętrzną Przestrzeń i poleć do miejsca, które nazywam Wewnętrznym Kinem. Tam, na Ekranie Umysłu, z dystansem, w ciszy i bez świadków, możesz zobaczyć przyczynę czegoś, co chcesz w sobie zmienić lub odzyskać. Metoda Światła Serca umożliwia zmianę uwarunkowań, poprzez wysłanie kuli jasnej energii w wybraną sytuację z Ekranu Umysłu, która zasilana intencją znikania rzeczy lub ich naprawy, wg Twojego pomysłu, sprawi, że poczujesz ulgę i coś zacznie się zmieniać.

Ta prosta procedura Wewnętrznego Kina umożliwia naprawienie błędów dotyczących innych ludzi i spraw.

Polecam tę Wewnętrzną Podróż, której sukces w dużej mierze zależy od Twojej aktywności w tworzeniu jej własnego scenariusza. Nie tylko z moich doświadczeń wynika, że to działa i umożliwia realną zmianę wszystkiego - przeszłości, przyszłości i teraźniejszości, w której nareszcie możesz poczuć się lekki, jak Promień Słońca.

Polecamy MerhlinLab >>>
 



za pozwleniem www.merhlin.com 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin