W poszukiwaniu utraconego (I)
jowej.
Watki nostalgiczne w literaturze emigracyjnej i kra Ziem*6 Utracone i Ziemie Odzyskane
Zacznijmy od kilku obserwacji socjologicznych:
W 1988 roku Krajowa Agencja Wydawnicza opublikowała powieść Adama Krechowieckiego Starosta zygwulski. Socjologicznie nieco tendencyjna, lecz staroświecko urocza ramotka Krechowieckiego stanowiła pierwszy tom serii „Powieść galicyjska" (na okładce pozycji następnej — Salonu i ulicy Józefa Dzierzkow-skiego — zapowiadano kolejne tomy: Kaczkowskiego, Zacharia-siewicza, Łozińskiego).
Na początku lat dziewięćdziesiątych powstał Światowy Kongres Kresowian oraz Federacja Organizacji Kresowych zrzeszająca kilkanaście towarzystw (m.in. Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów południoWO-Wschodnich, Stowarzyszenie Ochrony Pamięci Orląt Przemyskich, Towarzystwo Miłośników Wilna).
W 1994 roku w Przemyślu odbył się I Światowy Zjazd Kresowian Regularne, organizowane przez jedną z wielu grup kresowych coroczne spotkania gromadziły odtąd coraz większą liczbę ludzi z Polski i całego świata, sprzyjając podejmowaniu kolejnych działań — budowie pomników, wmurowywaniu tablic, publikowaniu ksiąg wspomnieniowych - - lecz przy okazji wytrącając ze stanu uśpienia nostalgię i nacjonalizm (jednym z punktów programu IV Zjazdu, przypadającego na rok 1998, było złożenie kwiatów pod tablicą upamiętniającą ofiary Ukraińskiej Armii Powstańczej; tablica, wmurowana w ścianę kościoła Karmelitów w 1996 roku, ma kształt orła rozpiętego na mapie przedwojennej Polski- w zachodnie skrzydło ptaka wbita jest swastyka, we wschodnie — przewrócony tryzub, będący godłem państwowym
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (I) • 155
Ukrainy; ze względu na potencjalnie antyukraińską wymowę gestu składania kwiatów udziału w Zjeździe odmówili marszałkowie Sejmu i Senatu, a także prezydent Przemyśla).
Na początku lat dziewięćdziesiątych w kilku miastach Pol-
- odległych od siebie i od wschodniej granicy — powstały restauracje o nazwie „Kresowa".
W 1993 roku poznańskie Stowarzyszenie Pisarzy Polskich uruchomiło redagowaną przez Sergiusza Sternę-Wachowiaka serię „Tropami pisarzy na Kresach zachodnich" (pierwszy tom nosił tytuł Opowieść o cynowym raju i kilka innych historii z XX wieku).
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych znana firma Vox Industriae wypuściła na rynek serię -- wykonanych z różnych gatunków drewna, równie eleganckich co drogich -- mebli domowych „Nostalgia", reklamowanych nieco pokrętnym sloganem „Nowoczesność i tęsknota za tradycją".
W 1997 roku telewizja polska wyemitowała serial Boża podszewka, przedstawiający dzieje rodziny polskiej żyjącej na Litwie. Serial, wyreżyserowany przez Izabelę Cywińską na podstawie powieści Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz, wzbudził liczne sprzeciwy, z których najgłośniejszy pochodził od Towarzystwa Kresowego w Koninie: jego członkowie zarzucali pisarce i reżyserce szarganie pamięci o Polakach na Litwie (film pokazywał materialne i duchowe ubóstwo życia na kresach).
Wszystkie te fakty świadczą, po pierwsze, że od schyłku lat osiemdziesiątych szukając języka, w którym moglibyśmy się zdefiniować, zwracamy się ku przeszłości. Po drugie, że w przeszłości szukamy mitu — opowieści wyjaśniającej teraźniejszość przez pryzmat wartości utraconej, którą odzyskać można w rytualnym (socjologicznym, politycznym, rynkowym czy literackim) akcie wiernej repetycji. Po trzecie, że takim mitem może być na przykład mit końca — odniesiony do czasu (schyłek, kres, przesilenie, przełom) i przestrzeni (kraniec, kresy, granica). Po czwarte, że jedną z estetyk służących wypowiadaniu owego mitu okazała się •ostalgia, która w latach dziewięćdziesiątych stała się przedmiotem politycznego przetargu i rynkowego zbytu, obiektem licznych instytucjonalizacji i spoiwem działań zbiorowych. Nostalgia — czyli stan duszy (również zbiorowej), która wie, że ideał
156 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (I)
istniał w przeszłości -- jako spełnienie rozmaitych, nie zawsze niewinnych oczekiwań, nabrała charakteru koniunktury politycznej, handlowej i duchowej. Zanim jednak w literaturze polskiej przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nostalgia i jej zróżnicowane poetyki doczekały się koniunktury, zanim ich eksploatacja nie doprowadziła do literackich polemik, nurt ten -wielopostaciowy i owocujący zróżnicowanym pod względem poziomu dorobkiem — wcale nie cieszył się tak jednoznaczną sympatią. Pamiętamy, jak w 1974 roku w Świecie nie przedstawionym Kornhauser i Zagajewski traktowali wszelkie obrazy rzeczywistości nie-teraźniejszej jako literacką (realistyczną) absencję. W ich ujęciu ucieczką przed obowiązkiem przedstawiania było zarówno odejście Nowakowskiego na peryferia Warszawy, jak i wyprawy Lema na inne planety, powroty do czasu dzieciństwa, jak i pa-rabole przedstawiające dawne epoki, ewokacje utraconych krain młodości, jak i opisywanie kresów.
„Wielki nurt dzisiejszej literatury nastawiony jest na szczególny świat, na dzieciństwo, przeżycie dojrzewania i inicjacji, na okres indywiduacji. Dzieje się to w tak zwanym wiejskim nurcie literatury, w powieściach No-waka czy Myśliwskiego, ale także poza nim, np. w Strefach Kuśniewicza, w Dziecku przez ptaka przyniesionym Kijowskiego. [...] Literatura wspierana przez krytyków i teoretyków takich jak Jung czy Eliade chętnie wybierze mitologiczny kraj dzieciństwa jako swoją ojczyznę. Jest to zapewne objaw pewnego zdziecinnienia, infantylizmu rozumianego z kolei po Freudowsku" (J. Kornhauser, A. Zagajewski, Świat nie przedstawiony, Kraków 1974, s. 39-40).
Siedem lat później — a data 1981 jest tu przecież znacząca — jeszcze ostrzejszą ocenę pod adresem podobnego rodzaju literatury wypowiedział Michał Głowiński w artykule pod chłoszczącym tytułem Socparnasizm. Przyczyny tej krytyki, a w innych przypadkach nawet irytacji, można zrozumieć, jeśli przypomnimy sobie, że występowały one w latach siedemdziesiątych: Świat nie przedstawiony na ich początku, Socparnasizm — u prawdziwego ich końca, już po wybuchu „polskiej rewolucji". Argumentacja Głowińskiego była jednak inna od racji Kornhausera i Zagajewskiego. Gdy tamci
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (I) • 157
piętnowali niedostatki realizmu w imię przyswojenia teraźniejszości, Głowiński — odżegnując się od narzucania literaturze „tematu współczesnego" i wskazując na „niefunkcjonalny kunszt", czystą zabawowość i literacką samowystarczalność socparnasizmu — akcentował przede wszystkim'wpisaną w tę literaturę zgodę na nie-istotność. I tu tkwi, być może, przyczyna niechęci krytyków: historia zagrażająca tożsamości jakiejś wspólnoty powinna być wyzwaniem dla sztuki, impulsem do poszukiwania języków, którymi społeczeństwo mogłoby bronić się przed wydziedziczeniem; kiedy literatura rezygnuje z tego zadania, staje się zabawą dla dorosłych, spełnieniem pragnień ideologów, którzy chcą tylko tego, by sztuka przestała wreszcie mieszać się do polityki.
Jednak w miarę upływu lat dziewiątej dekady, w miarę rosnącej schematyzacji literatury zaangażowanej i jej popadania w zbiorowe tony podniosłej egzaltacji, zmieniała się ocena nurtu nostalgicznego. Decydowała o tym wielorakość tej prozy, jej literackie bogactwo, wyrazista odmienność przedstawionych w niej światów od mizerii Polski lat osiemdziesiątych, a także powolne upowszechnianie dorobku emigrantów, wśród których najwybitniejsi poświęcili przynajmniej jedno swoje dzieło wysiłkowi przywrócenia przeszłości. Początki nurtu wydają się oczywiste: zrodziło ową literaturę powszechne, obejmujące całe społeczności doświadczenie przymusowego przemieszczenia. Bo — przypomnijmy dane — w wyniku II wojny światowej Polska utraciła 47% swych ziem na wschodzie, a zyskała 33% ziem na zachodzie i północy; zmiany terytorialne spowodowały przesiedlenie około 4 min Polaków, wśród których zaledwie znikoma część mogła uważać się za repatriantów, to znaczy mieszkańców wracających na swoje. Zdecydowaną większość przeniesiono po prostu na nowe miejsca: z Białorusi, Ukrainy, Litwy do Łodzi, Wrocławia i Warszawy, a przede wszystkim na Ziemie Odzyskane. Ponadto przemieszczono Łem-ków w szczecińskie i wysiedlono około 3 min Niemców. Utworzono tym samym pozornie monoetniczne społeczeństwo, składające się jednak z reprezentantów rozmaitych wiar, kultur i tradycji. Ludzie ci przechowali swoje ojczyzny we wspomnieniach: przekazali swoje tęsknoty literaturze, a pisaniu powierzyli funkcję utrwalenia przeszłości i zaleczenia ran. r
158 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (I)
Nie wszystkim jednak było dane pisać o ziemi utraconej. Trzeba sobie uświadomić, że długi czas po wojnie temat kresowy podlegał ścisłej kontroli państwowego cenzora: wolno więc było pisać o Ziemiach Odzyskanych, nie wolno było natomiast — o Ziemiach Utraconych. Cenzuralna blokada sprzyjała idealiza-cji równie wydatnie, co pamięć utraty. Ale nie to zadecydowało o czystości obrazu Kresów Utraconych. Wczesne książki, które malowały kresy południowo-wschodnie, książki Jerzego Stem-powskiego i Stanisława Yincenza^kazywały Ukrainę jako obszar arkadyjski, którego zasadniczą cechą — celowo przeciwstawianą przez obu pisarzy totalitarnej teraźniejszości — było harmonijne współżycie przedstawicieli zróżnicowanych kultur. Polak, Ukrainiec, Żyd, Niemiec, Białorusin; katolik, prawosławny, starowierca, muzułmanin; demokrata, liberał, socjalista, konserwatysta - - wszyscy oni potrafili uszanować cudzą odrębność, a zarazem zachować tożsamość własną. Ukraina jawiła się zatem w tych książkach jako kraina tolerancji, arkadia pierwotnej harmonii, przestrzeń bezkonfliktowego współistnienia różnic. Ubocznym skutkiem tego przedstawienia była niewątpliwie łagodna idealizacja, lecz naczelną rolę odgrywała wyrazista opozycja względem nietolerancyjnego, monoetnicznego modelu państwa, jaki wykształcił się w XX wieku, a także względem bezbarwności, ujednolicenia i uniformizacji charakterystycznych dla naszych czasów. Żyć we współczesności, pamiętając taką przeszłość, znaczyło pogrążać się w nieuleczalnym smutku, który łagodzić mogła -- jak ujął to Yincenz — jedynie czynność samego pisania: „Wspominając, opowiadając, a potem pisząc, autor wpadał w nastrój, dający mu iluzję, że oddala się od bezpłodnej i chudej monotonii, jaką tchnie nowoczesny niwelatorski uniwersalizm kulturalny, na przeciwległy biegun: do raju soczystej i pełnej barw postaciowości, od ustalonych szyn i szlaków — ku swobodzie" (S. Yincenz, Na wysokiej połoninie). Skompletowanie tego obrazu nastąpiło wtedy, gdy do fundamentalnej tolerancyjności dołączyły kolejne trzy cechy: pielęgnowanie pamięci przeszłości jako cząstki własnej tożsamości, niezakłócona natura oraz --$e* piękny wkład Doliny Issy Miłosza — przeżycie inicjacyjne młodego bohatera.
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (I) • 159
„Klasyka" emigracyjnej literatury „małych ojczyzn"
Andrzej Chciuk, Atlantyda. Opowieść o Wielkim Księstwie Bataku, Londyn 1969; Ziemia Księżycowa. Druga opowieść o Księstwie Bałaku, Londyn 1972 (wyd. krajowe — w obiegu niezależnym: Warszawa 1989)
Florian Czarnyszewicz, Nadberezyńcy, Buenos Aires 1942 (wyd. krajowe: Lublin 1991)
Zygmunt Haupt, Pierścień z papieru, Paryż 1963 (wyd. krajowe: Warszawa 1988); Szpica, Paryż 1989
Czesław Miłosz, Dolina Issy, Paryż 1955; Prywatne obowiązki, Paryż 1972; Zaczynając od moich ulic, Paryż 1985; Szukanie ojczyzny, Kraków 1992
Jerzy Stempowski, Od Berdyczowa do Rzymu, Paryż 1971; La terre bernoise, ...
tranulcia