Prawda o Adamie Michniku i Gazecie Wyborczej - Marian Kałuski.pdf

(368 KB) Pobierz
Dokument1
Marian Kałuski
Prawda o Adamie Michniku
i „Gazecie Wyborczej”
List otwarty do Adama Michnika i Redakcji „Gazety Wyborczej”
oraz prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
Melbourne 2007
„Gazeta Wyborcza” – dziecko antypolskich rodziców
Trwający bezustanie od 1980 bunt narodu doprowadził wreszcie w 1989 roku do upadku władzy
komunistycznej w Polsce. Powstała „Gazeta Wyborcza” - pierwszy niezależny wielonakładowy
dziennik pod redakcją Adama Michnika. Powstał na potrzeby kampanii wyborczej 1989 do Sejmu i
Senatu środowisk społeczno-politycznych „Solidarności”. Naród polski się cieszył, że ma nareszcie
pierwszy niekomunistyczny dziennik.
Zastanawiano się jaki to będzie dziennik i czy pójdzie w ślady takich znanych przed wojną
dzienników jak: warszawska „Gazeta Polska”, krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny”, lwowski
„Nowy Wiek” czy wileńskie „Słowo”.
Radość Polaków szybko jednak prysnęła jak bańka mydlana. Okazało się bowiem, że gazeta znalazła
się w rękach żydowskich (w 1990 czy w 1991 roku Adam Michnik został ogłoszony na Zachodzie
Żydem roku) i jest polskojęzycznym dziennikiem żydowskim. Że jest kontynuatorką przedwojennych
dzienników żydowskich wydawanych w Polsce jak np. warszawskiego „Naszego Przeglądu” (1929-
39). Jest to pismo z ducha całkowicie żydowskie i mogłoby się ukazywać pod szyldem izraelskiego
Ministerstwa Propagandy.
Wymownym tutaj jest fakt, że lider „Solidarności” i wówczas prezydent RP Lech Wałęsa po pewnym
czasie odebrał „Gazecie Wyborczej” prawo posługiwania się logiem Solidarności!
„Gazeta Wyborcza” stała się również pismem, które jawnie i świadomie postawiło na „lewą nogę w
polityce polskiej” czyli poszła na usługi postkomunistom. Polską wstrząsnęły przyjacielskie zdjęcia
Michnika z gen. Wojciechem Jaruzelskim czy gen. Czesławem Kiszczakiem. Tych ciemiężycieli narodu
polskiego, tych pachołków Moskwy śmiał nazwać „ludźmi honoru”!
Nie ma się temu co dziwić, ostatecznie „Gazeta Wyborcza” jest dzieckiem Okrągłego Stołu, przy
którym komuniści oddawali władzę na pewnych warunkach. Po dziś dzień nie znamy prawdy nawet o
„jawnych” obradach Okrągłego Stołu, a cóż dopiero o sekretnych umowach. A że one były nie ulega
wątpliwości. Powolutku prawda wychodzi jednak na wierzch. Dowiedzieliśmy się ostatnio o tajnych
rozmowach Jacka Kuronia z dygnitarzami komunistycznymi. Chodziło w nich o odsunięcie patriotów
polskich od nowej władzy wzamian za popieranie czy raczej pełną protekcję dla działaczy
komunistycznych, tj. że nie tylko im włos z głowy nie spadnie za zbrodnie popełnione na narodzie
polskim, ale że pozostawi im się wielki wpływy w gospodarce krajowej i mediach, które są przecież
czwatrą władzą.
I parafrazując Jacka Kaczmarskiego: I tak należy rozumieć Okrągły Stół (u niego Jałtę). A była to w
pewnym sensie nowa Jałta. Tym razem komuniści oddawali Polskę Żydom i w większości ich polskim
parobkom. Dobrze pamiętamy jak, kto i jakie osoby wybierano na kandydatów do Sejmu i Senatu.
Mało tam było patriotów polskich. Większość stanowili kolesie Żydów. Do władzy powracali Żydzi
odsunięci od niej w 1968 roku przez Władysława Gomułkę i Mieczysława Moczara. Ale nie starzy
Żydzi, a tylko ich dzieci. Też przede wszystkim Żydzi w myśli i w czynach. O właśnie – tak jak Adam
Michnik, który oprócz tego, że był redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”, został także posłem
na Sejm. Czy nie po to, aby i tam trzymać w ryzach Polaków, aby służyli swym nowym żydowskim
panom?
Nie ulega wątpliwości, że doszło wówczas do zbliżenia żydowsko-komunistycznego. Żydzi i komuniści
(wśród których było nadal wielu Żydów!) wiedzieli, że jeden drugiego potrzebuje, aby uniknąć
szubienicy. Niszczono archiwa, a ich inspekcji dokonały trzy wybrane osoby, m.in. Adam Michnik.
Cała ta misja jest po dziś dzień trzymama w sekrecie. Naród polski ma prawo wiedzieć w jakim celu
Michnik przeglądał archiwa. Czy przypadkiem nie po to, aby pousuwać czy poniszczyć dokumenty
kompromitujące Żydów?! A że pomimo tego jest to sprawa dla Żydów nadal aktualna najlepszym
dowodem jest to, że w uchwalonej w tym roku (2007) ustawie lustracyjnej zabrania się podawania
narodowości zbrodniarzy i przestępców oraz sługusów aparatu terroru PRL. Czy to nie z myślą
właśnie o Żydach?! Na pewno tak!!! Dziwię się, że prezydent RP zgodził się na to. Zapewne uległ
naciskom światowego żydostwa i USA. Polacy nie mają nadal znać prawdy o zbrodniczej i
antypolskiej działalności Żydów w PRL. Wszyscy zbrodniarze mają być uważani za Polaków. Jest to
niezgodne z prawdą historyczną i rasistowskie! Ktoś powinien zaskarżyć tą antypolską ustawę.
Adam Michnik – członek polakożerczej rodziny żydowskiej
Przypatrzmy się teraz bliżej redaktorowi naczelnemu antypolskiej „Gazety Wyborczej” - Adamowi
Michnikowi. Zrozumiemy wtedy dlaczego „Gazeta Wyborcza” jest pismem antypolskim i walczy z tym
„żeby Polska była Polską”.
Przede wszystkim jest on synem ukraińskiego Żyda Ozjasza Szechtera, który w okresie
międzywojennym był znanym działaczem i członkiem Biura Politycznego Komunistycznej Partii
Zachodniej Ukrainy (nie KPP!), która dążyła do oderwania od Polski całej Galicji Wschodniej wraz ze
Lwowem i Wołyniem (planował zorganizować zbrojne rozruchy chłopów ukraińskich na Wołyniu
przeciwko Polsce), a także Ziemi Przemyskiej i Chełmszczyzny. Działał na szkodę Polski, za co
kilkakrotnie był więziony, m.in. w latach 1930-35; w 1934 roku był sądzony w tzw. procesie łuckim
55 komunistów (według Jana Alfreda Reguły więziony Szechter sypał/wydawał policji innych
towarzyszy partyjnych). Po 17 września 1939 roku eksterminator Polaków na terenach wschodniej
Polski, które w porozumieniu z Hitlerem zajął Związek Sowiecki. Po wybuchu wojny niemiecko-
sowieckiej w czerwcu 1941 roku uciekł w głąb ZSRR, gdyż nie chciał przelewać swej żydowskiej krwi
w walce z hitleryzmem. W 1943 roku roku został oddelegowany do powołanego przez władze
sowieckie Związku Patriotów Polskich (ZPP). Od 1944 roku członek Komitetu Organizacyjnego Żydów
w Polsce (stworzonego przez Żydów w ZPP), czym udowodnił kim właściwie się czuje. Po wojnie nie
pozostał w sowieckim Lwowie o co walczył, tylko optował za znienawidzoną przez siebie Polską. Aby
kryć swoje żydowskie pochodzenie przyjął nazwisko swojej żony – Heleny Michnik. Chciał Polaków
“uszczęśliwić” stalinizmem. Uświetnił swym podpisem komunistyczny Manifest Lipcowy PKWN z roku
1944. Za cel swego powojennego życia postawił sobie rewizję historii Polski w duchu
komunistycznym. Był czołowym cenzorem w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.
Pilnie poddawał rewizji podręczniki szkolne do nauki historii. Swoją wersję historii Polski
przeszczepił, jak widać to wyraźnie, swojemu synowi Adamowi Michnikowi.
Matką Adama Michnika była Helena Michnik, działaczka komunistyczna, która wspierała antypolską
działalność męża. W czasach PRL-u opracowywała dla Ministerstwa Oświaty podręczniki zakłamanej
historii Polski, jak np. Historia Polski do roku 1795 (Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych,
Warszawa 1961), idące w ślady osławionej swym kłamstwem i przewrotnością Historii Polski
autorstwa dwóch innych Żydówek - G. Missalowej i J. Schoenbrenner, wydanej w 1953 roku.
Michnikowa była pod urokiem pracy innych żydowskich historyków w Polsce: L. Grosfelda, Z.
Kormanowej i T. Daniszewskiego pt. Znaczenie prac Józefa Stalina dla polskiej nauki historycznej
(1953). Wiele z niej skorzystała opracowując swoją wersję historii Polski.
Bratem Adama Michnika jest Stefan Michnik (Szwedowicz), „prawnik”, działacz komunistyczny,
zbrodniarz przeciwko ludzkości. Po wojnie studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Chociaż
jeszcze nie ukończył studiów, zachęcony przez polakżerczych rodziców, z braku sędziów i
prokuratorów i z chęci służenia komunizmowi oraz skazywania na śmierć Polaków, zgłosił się i został
sędzią wojskowym. Skazał na śmierć 9 polskich działaczy niepodległościowych, którzy po upadku
stalinizmu w Polsce zostali zrehabilitowani. Wydalnony z sądownictwa, został redaktorem w
Wydawnictwie Ministerstwa Obrony Narodowej (MON) w Warszawie, a następnie starszym
inspektorem Państwowego Zakładu Ubezpieczeń w Warszawie. Na fali wydarzeń marcowych 1968
roku zgłosił się dobrowolnie (nikt go nie zmaszał do tego, a czynił to ze strachu, że może
odpowiadać za popełnione zbrodnie !) na wyjazd emigracyjny do Izraela. Wyjechał z Polski do
Szwecji, gdzie przybrał nazwisko Szwedowicz. Powrócił jednak później do nazwiska Michnik, gdyż,
dzięki jego bratu Adamowi, jest to dzisiaj znane nazwisko w świecie, nazwisko, które go jakgdyby
rehabilituje. Obecne władze polskie mają się starać o ekstradycję tego zbrodniarza i postawić go
przed sądem.
Przysłowia są mądrością narodów, a jedno z nich mówi, że „Jabłko pada niedaleko od jabłoni”. W
odniesieniu do Adama Michnika przysłowie to jest całkowicie trafne. Adam Michnik to przede
wszystkim „Żyd każdego roku od 1989 roku”, tym samym wróg prawdziwej i niepodległej Polski i
polskiego patriotyzmu. Z plemnika ojca i z piersi matki posiadł szczerą miłość do komunistów: gen.
Jaruzelskiego i gen. Kiszczaka. Z piersi matki wyssał również swą “miłość” do Polski i Polaków i
swoisty – typowo żydowski pogląd na historię Polski. Siedzi w nim wprost maniacki bakcyl
fałszowania historii Polski, co potwierdza wiele jego tekstów pseudohistorycznych publikowanych w
„Gazecie Wyborczej” oraz teksty innych autorów, które zamawia i publikuje, jak np. np. plugastwo
Michała Cichego, w którym w kłamliwy i w podły sposób zniesławiona została Armia Krajowa (“GW”
29-30 stycznia 1994).
Dla mnie osobiście (a wolno mi mieć własne zdanie w tej sprawie) Adam Michnik to przede
wszystkim obrzydliwy Żyd-polakożerca.
„Gazeta Wyborcza” stwarza problem żydowski i współsieje antysemityzm w Polsce
Nie ulega wątpliwości, że „Gazeta Wyborcza” jest w rękach Żydów. Tak Adam Michnik – redaktor
naczelny pisma od jego założenia i zastępująca go teraz Helena Łuczywo są Żydami, a poza tym
wielu jej redaktorów i współpracowników było i jest Żydami. Wielu z nich ten fakt ukrywa, ale to nie
zmienia ich etnicznego pochodzenia. Nikt nie powinien – bo nie musi! – wstydzić się swego
pochodzenia. Zazwyczaj tylko ludzie mający nieczyste zamiary ukrywają go!
Angielski moguł prasowy – ciemny typ pod wieloma względami (m.in. agent Mossadu i KGB oraz
polakożerca) Robet Maxwell jak tworzył swoje imperium prasowe udawał Anglika i nawet przyjął
anglikanizm. W testamencie, a więc jak już nie potrzebował Anglików, napisał, że jest religijnym
Żydem i chce być pochowany w Jerozolimie na cmentarz żydowskim. Taki to był „Anglik” i
„chrześcijanin”!!! Można tu dodać, że zawsze wykorzystywał angielski system prawny do
uniemożliwiania pisania i mówienia prawdy o nim – o niechlubnych faktach z jego życia i działalności
(Neil Collins „Maxwell probe reveals huge fraud” Herald Sun 5.12.1991).
Problem żydowski w Polsce zazwyczaj stwarzają sztucznie nasi żydowscy wrogowie, wielu naszych
polskich Żydów z „Gazetą Wyborczą” na czele!
Ludzie nie rodzą się rasistami, rusofobami czy antysemitami. I nikt, żaden sąsiad nie nienawidzi
swego sąsiada, który nie wyrządził mu krzywdy. Przeciwnie, staramy się żyć harmonijnie, bo to
ważne. Również większość ludzi na świecie interesuje się swoimi sprawami i troskami dnia
codziennego i ma w nosie Żydów i ich sprawy, chyba że Żydzi akurat dokonali kolejnej krwawej
zbrodni na Palestyńczykach. Te zbrodnie poruszają ludzi z pobudek czysto humanitarnych.
Większość ludzi jest pacyfistami i uczulonych na tragedię ludzką.
Potwornych zbrodni żydowskich dokonywanych na Palestyńczykach (i innych ludziach, jak np.
Libańczykach) nie są w stanie pojąć nawet niektórzy Żydzi. Np. Żydówka Rachel Merhaw napisała,
że odrzuca syjonizm, gdyż „podobnie jak hitleryzm jest to rasistowska ideologia, która odmawia
Palestyńczykom praw człowieka w ich własnym kraju, zmusza miliony innych Palestyńczyków do
życia na emigracji i prowokuje wojny i agresje” („Jewish board confuses peeple” The Age 5.2.1979),
a Chil Beker napisał: „Należę do Żydów, którzy przeżyli zgotowany nam przez hitlerowców holocaust
i dzisiaj wstydzę się Izraela, gdyż robi on to samo co robili hitlerowcy (The Age 22.9.1982). Z kolei
znany dziennikarz amerykański Mike Royko po izraelskiej masakrze w Libanie porównał rząd
izraelski z hitlerowskimi zbrodniarzami wojennymi (The Herald 3.9.1982), a Robert Cross dziesięć lat
później napisał wręcz: „Wygląda na to, że Żydzi nauczyli się wiele od Hitlera” („The Age”
30.12.1992).
Talmud uczy Żydów nienawiści do nie-Żydów (Israel Shahak „Jewish history, Jewish religion” London
1994) i w konsekwencji Żydzi sieją tzw. antysemityzm.
Pisarz żydowski Issac Bashewis Singer w swej książce „The Manor” (1967) pisze, że tam gdzie nie
ma antysemityzmu, to Żydzi zrobią wszystko, aby on tam był. Bo Żydzi bez antysemityzmu
przestaliby już dawno istnieć w diasporze. Stwarzanie rzekomego problemu antysemityzmu ma
trzymać Żydów przy żydostwie. Singer w wywiadzie z Richardem Burginem powiedział również:
„Weźmy dla przykładu Żyda, który walczy z antysemityzmem. Znajdzie on antysemityzm wszędzie,
nawet na bezludnej wyspie”. – Oto cała podła filozofia żydowska i prawda w sprawie tzw.
antysemityzmu!
Słyszałem ostatnio bardzo dobry kawał nawiązujący do żydowskich oskarżeń o antysemityzm. Otóż
Rada Bezpieczeństwa ONZ debatowała nad tym jak rozwiązać konflikt żydowsko-palestyński.
Wszyscy zgodzili się z tym, że aby zapanował trwały pokój na Bliskim Wschodzie trzeba
Palestyńczykom – prawowitym właścicielom całej Palestyny! – oddać bezprawnie zabraną im
Palestynę, a Żydów gdzieś wysiedlić. Ale gdzie? Przecież nie mamy już kolonii i Madagaskar i Uganda
już odpadają. Wszyscy zwracają się więc do delegata USA: słuchaj wy tak kochacie Żydów, że
staliście się dobrowolnie ich parobkami, no i Ameryka taka duża. Może przyjmiecie do siebie Żydów
izraelskich? – O, co to to nie! – mówi delagat amerykański. Już teraz cały nasz kraj śmierdzi
czosnkiem i nigdzie nie mamy świeżego powietrza. Potworność! – Po chwili inny delegat występuje z
propozycją przesiedlenia Żydów na... Antarktydę. Na chwilę ucieszono się z tej propozycji, jednak
wkrótce zauważono, że to także niedobry pomysł, bowiem po roku tam pobytu zaczną Żydzi
oskarżać... PINGWINY o antysemityzm i biedne, Bogu ducha winne stworzenia masowo zabijać,
bombardować z samolotów całe ich stada. I to jeszcze napalmem i bombami uranowymi.
Żydowski teoretyk polityki, filozof i publicysta, jedna z najbardziej wpływowych myślicielek XX
wieku Hannah Arendt (1906-1975) sprawę syjonistycznego jednoczenia narododu żydowskiego
poprzez straszak antysemityzmu nazwała absurdem. Jednak Żydzi (wyjątki potwierdzają regułę co
potwierdza fakt, że Żydzi niczym nie różnią się od innych ludzi, może tylko tym, że niektóre cechy
charakteru mają bardziej ujemnie wyraziste) nie wyszli z tego absurdu.
Antysemityzm wśród Polaków sieją m.in. takie książki żydowskie jak: Henryka Grynberga
„Drohobycz, Drohobycz...” (Warszawa 1997) czy Jana Gross „Sąsiedzi” i „Strach”, z których dwie
pierwsze były chwalone w „Gazecie Wyborczej”. Na Forum „Gazety Wyborczej” (20.2.2007) czytamy
uwagę jakiegoś Żyda czy filosemity, że takich antypolskich książek, wydanych głównie przez Żydów,
jest TYSIĄCE w Bibliotece Kongresu USA.
Wszystko to jedno wielkie antypolskie plugastwo. Antypolskie czyli rasistowskie.
Prawda, „Gazeta Wyborcza” (Dawid Warszawski) skrytykowała głośną swego czasu i obrzydliwą,
pełną rasistowskiego jadu wypowiedź premiera Izraela - Szamira, że „Polacy wypijają antysemityzm
z mlekiem matki”. Również prawdą jest to, że Adam Michnik skrytykował książkę „Strach”. –
Pomyśleć, jak śmiał, co za podły antysemita!
Pamiętajmy jednak, że pozory mylą. Osobiście nie wierzę w szczerość wypowiedzi ani
Warszawskiego, ani Michnika. Cel tych wypowiedzi był z pewnością inny. Osobiście odebrałem je
jako mydlenie oczu Polakom, że oto Adam Michnik-„Gazeta Wyborcza” stanęli w obronie prawdy
historycznej, w obronie dobrego imienia Polski i Polaków. Poznałem wielu Żydów i wiem do jakiego
stopnia potrafią być fałszywi. Wielu Żydów w oczy nam kadzi jak potrzeba, a za naszymi plecami
ochoczo robi antypolską robotę.
Że tak właśnie jest udowadnia to, że Adam Michnik, uważnie obserwowany przez Polonię
australijską, która przyjęła go więcej niż chłodno (pełen krytyki był ukazujący się w Melbourne
„Tygodnik Polski”), w wywiadzie udzielonym australijskiemu tygodnikowi żydowskiemu „The
Australian Jewish News” (8.5.1992) powiedział, że „Sprawa żydowska w Polsce jest dzisiaj
marginalna”. Dlaczego więc w „Gazecie Wyborczej” od tej pory ukazało się tyle setek arytykułów i
informacji o prawdziwym i rzekomym polskim antysemityzmie, jakby probelm Zydów i
antysemityzmu w Polsce był zagadnieniem numer jeden?!
Odpowiedzią na antypolską książkę Grynberga (który bez bicia przyznał się ostatnio, że był
współpracownikiem aparatu terroru PRL; żadna nowość: większość Żydów w PRL była) „Drohobycz,
Drohobycz...” była moja książka „Cienie, które dzielą. Zarys stosunków polsko-żydowskich na Ziemi
Drohobyckiej” (Warszawa 2000). – „Gazeta Wyborcza” oczywiście jej nie zauważyła, bowiem w
opraciu o fakty demaskowałem w niej polakożerstwo Grynberga. I tak ciągle w Polsce czy może
„Polsce” są powielane kłamstwa Grynberga, a on chodzi w glorii chwały! Jak każdy inny Żyd-
polakożerca!
Antysemityzm w Polsce sieje również bezczelne zawłaszczanie przez światowe żydostwo
niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, który Niemcy założyli w 1940 roku, aby w nim
likwidować polską inteligencję i działaczy ruchu oporu, więziono tam 150 000 Polaków, z których
75 000 zostało zamordowanych; Auschwitz to największy po Warszawie polski cmentarz z
okresu II wojny światowej! (pierwsi Żydzi trafili tam dopiero w 1942 roku!). Przez zakłamaną i
antypolską propagandę żydowską doszło do tego, że polski pisarz Józef Garliński jak mówił Żydom
amerykańskim, że był więźniem Auschiwtz i pokazywał im wytatuowany numer obozowy, to
uważano go za obrzydliwego kłamcę!
Antysemityzm w Polsce sieją także żydowskie tzw. Marsze Żywych w Auschwitz, podczas których
kilka tysięcy Żydów z całego świata patrzy na Polaków z nieokłamywaną wrogością, a pilnujący ich
żołdacy izraelscy na polskiej ziemi – w Polsce! celują karabinami do Polaków, niby dla
bezpieczeństwa maszerujących! Ostatnio lufy karabinowe na Polaków na polskiej ziemi kierowali
zbrodniarze niemieccy i sowieccy. A teraz czynią to zbrodniarze izraelscy (mordercy
Palestyńczyków). I polskie rządy od 1989 roku na to się godziły! Bo tacy to byli „Polacy”!!!
Ostatnim przykładem na sianie przez samych Żydów antysemityzmu w Polsce jest atak (w którym
pośrednio uczestniczy i „Gazeta Wyborcza” przedstawiając fałszywie sprawę) na broszurę
„Civilisation at war in Europe” (Wojna cywilizacji w Europie) wydaną przez eurodeputowanego, prof.
Macieja Giertycha. Żydzi i ich poplecznicy (bezinteresowni czy za 30 srebrników?!) bezpodstawnie
zarzucają jej antysemityzm i rasizm (Piotr Wdowiak „Broszura Giertycha – droga na margines
Europy” Rzeczpospolita 22.2.2007). Zupełnie bezpodstawnie, co udowodnił bardz logicznie Bogdan
Gancarz w „Rzeczpospolitej” (Koneczny – prekusor Hutingtona” 22.2.2007).
Od siebie poruszę jedną sprawę z tym atakiem związaną. Otóż prof. Giertychowi zarzucono
antysemityzm bo w jego książeczce jest napisane, że Żydzi z własnej woli wybierają życie w
odrębności i sami tworzą getta. Kto temu ze znawców tematu może zaprzeczy? Nikt, dosłownie nikt!
Weźmy za przykład Melbourne w Australii, gdzie mieszkam. Demokratyczna i bardzo filosemicka
Australia (chodzi o rządy, których partie wspierają pieniężnie Żydzi!) nie tworzyła i nie tworzy gett.
A jednak są tu żydowskie getta, jak np. w Melbourne - wielkie 50-60 tysięczne, które bez wątpienia
zostało stworzone przez samych Żydów po II wojnie światowej wyłącznie z powodów, które podaje
prof. Giertych. „The Australian Jewish News” drukuje od czasu do czasu nawet jego religijne granice,
aby religijni Żydzi wiedzieli, gdzie mogą kupić dom czy mieszkać (mam tę mapę) – Kto udowodni, że
kłamię? Kto poda mnie do sądu za „antysemityzm”? Proszę bardzo. Czekam. Może ktoś z „Gazety
Wyborczej”?
Co można pomyśleć o tych „polskich” eurodeputowanych, którzy publicznie potępili książeczkę prof.
Giertycha? Czy nie to, że z nich tacy Polacy jak przysłowiowo „z koziej d... trąba” (są wśród nich
Żydzi!) i że są ciemniakami lub powtórzą bez zastanowienia się nad treścią każdą mantrę
żydowską?! Tacy to właśnie „Polacy” jak oni rządzili Polską do 2005 roku. Żydzi oraz neotargowica,
czyli zdrajcy! Polacy powinni zapamiętać nazwiska tych ludzi i przy pierwszej okazji wyrzucić ich na
taczkach na śmietnik historii.
Oczywiście, w mniemaniu większości Żydów, oni – i tylko oni! – mają prawo być rasistami. Np.
ostatnio nakręcili rasistowski film o Kazachach „Borat” („Ambasador kontra Borat” Rzeczpospolita
22.2.2007). Gdyby w tym filmie Kazachów zamienić na Żydów to Żydzi podnieśli by tak głośny
krzyk: „Rasim! Antysemityzm!”, że od niego zawaliło by się kilkadziesiąt drapaczy w Nowym Jorku i
kto wie czy izraelsko-amerykańskie lotnictwo nie bombardowało by za karę Kazachstanu!
Tak, Żydzi rezerwują sobie prawo być rasistami i jeszcze domagają się by ich rasistowskie płody –
filmy i książki (w tym oczawiście polakożercze) uznawać za prawdę objawioną przez ich „jahwe”,
przyjmować bez najmniejszego sprzeciwu.
Jeśli mówimy o stwarzaniu problemu żydowskiego przez niektórych Żydów polskich, to pozostaje do
wyjaśnienia jeszcze jedna sprawa.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin