POTOP - streszczenie.doc

(219 KB) Pobierz

 

 

Henryk Sienkiewicz „Potop” - streszczenie

TOM I

Wstęp

Od dawnych czasów żył na Żmudzi ród Billewiczów (od Mendoga się wywodzący), który – choć nie doszedł nigdy do wielkich urzędów – był ogólnie szanowany. Billewiczowie wsławili się przede wszystkim walką za ojczyznę. Ich gniazdem rodzinnym były Billewicze, w których mieszkał miecznik rosieński Tomasz Billewicz. Za panowania Jana Kazimierza patriarchą rodu był Herakliusz Billewicz, który mieszkał w Wodoktach. Należały do niego także Lubicz i Mitruny leżące w Laudzie. W zaściankach należących do Herakliusza mieszkały m.in. bitne rody Butrymów, Domaszczewiczów, Gasztowtowtów. Herakliusz Billewicz, mąż oddany sprawie narodowej, umiera w 1654 roku na wieść o przegranej pod Szkłowem Radziwiłła, który rządził na Litwie. Wiadomość tę przywiózł Michał Wołodyjowski (Jerzy Michał Wołodyjowski), który nie pochodził z tych okolic, ale miał tu czynić zaciągi wojska (w zastępstwie pana Herakliusza), ponieważ był szczególnie umiłowany przez szlachtę laudańską. Wołodyjowski, który zachorował po powrocie z wojny, pozostawał pod opieką Pakosza Gasztowta w Pucenelach, z których wywodziły się najpiękniejsze panny w okolicy.

Herakliusz Billewicz pozostawił po sobie testament. Zapisał w nim wszystkie swoje majątki, z wyjątkiem Lubicza, swojej wnuczce Aleksandrze Billewiczównie. Lubicz zapisał Andrzejowi Kmicicowi w dowód wdzięczności za zasługi i przyjaźń jego ojca. Podtrzymał także dawną umowę zawartą z ojcem Andrzeja - zgodnie z nią Andrzej i Aleksandra mieli zostać małżeństwem. Panna mogła odmówić wyjścia za Kmicica, gdyby ten zhańbił się złymi uczynkami lub gdyby chciała iść do klasztoru. Herakliusz powierzył całej szlachcie laudańskiej opiekę nad wnuczką. Szlachta laudańska rusza do Grodna, gdzie król Jan Kazimierz naznaczył generalną zbiórkę przed wojną. A panna zamknęła się w Wodoktach, czekając na panan Kmicica, który to po odbiór spadku wcale sie nie spieszył.

 

Rozdział I

Jest mroźny styczeń 1655 roku. Zgodnie ze starym zwyczajem Billewiczów Aleksandra Billewiczówna siedzi w izbie czeladnej wraz ze swoją krewną starą panną Kulwiecówną oraz dziewczętami czeladnymi, które przędą kądziel. W rogu izby kudłaty Żmudzin huczy żarnami. Panna Aleksandra po cichu odmawia różaniec.(Była to urodziwa panna o płowych włosach, bladej cerze i delikatnych rysach. Miała piękność białego kwiatu. Żałobna suknia dodawała jej powagi.) Siedząc przed kominem, zaczyna rozmyślać o swoich losach; zastanawia się, gdzie jest i jaki jest człowiek, któremu przeznaczono ją za żonę. Rozważa, czy będzie ją kochał.

Jej rozmyślania przerywa niespodziewane pojawienie się samego Andrzeja Kmicica. Panna jest zmieszana, ale od razu dostrzega urodę mężczyzny. ( - Jam jest Andrzej Kmicic. - Oczy panny Aleksandry spoczęły błyskawicą na twarzy Kmicica, a potem znów wbiły się w ziemię; przez ten czas jednak zdołała panienka dojrzeć płową jak żyto, mocno podgoloną czuprynę, smagłą cerę, siwe oczy bystro przed się patrzące, ciemny wąs i twarz młodą, orlikowatą, a wesołą i junacką).Kmicic zachowuje się bardzo śmiało, ale, jak wyjaśnia, wszyscy w Smoleńskiem (skąd pochodzi) tacy są.

Oleńka i Kmicic rozmawiają w izbie gościnnej. Kmicic uważnie przygląda się Oleńce. Z każdą chwilą podoba mu się coraz bardziej. Kawaler nalega na szybki ślub, ale jeszcze nie upłynęła żałoba po dziadku. Później Kmicic je wieczerzę i rozmawia z panną. Panna mówi mu o tym, że zgodnie z wolą testamentu jej opiekunami jest cała szlachta laudańska. (Byłbym ich... Ale nie może być! Przecie tu jest kilkanaście zaścianków... wszyscyż to oni nad waćpanną sejmikują? Zali i nade mną będą sejmikować, czym po ich myśli, czy nie?... Ej! nie żartuj no waćpana, bo się we mnie krew burzy!) To nie podoba się Kmicicowi. Po północy Kmicic odjeżdża w saniach do odziedziczonego majątku – Lubicza. Oleńka przygotowuje się do snu. Do jej komnaty wchodzi ciotka Kulwiecówna i pyta się, czy spodobał jej się kawaler. Oleńka rzuca się jej na szyję i mówi zachwycona tylko: Ciotuchna, aj ciotuchna!

 

 

Rozdział II

Kmicic przybywa do dworu w Lubiczu. Tam czeka na niego czeladź, która wita swojego nowego pana chlebem i solą. Kompani Kmicica nie wychodzą go przywitać, ponieważ siedzą już za stołem. Wszyscy są pijani. Są wśród nich: Jaromir Kokosiński, pan Ranicki, Rekuć-Leliwa, pan Uhlik, pan Kulwiec-Hippocentaurus i Zend. Wielu z nich w przeszłości popełniło ciężkie przestępstwa i tylko wojna oraz protekcja Kmicica chronią ich przed karą. Kmicic chce obejrzeć gospodarstwo, ale towarzysze mówią, żeby zrobił to jutro, a teraz dołączył do nich. W trakcie pijatyki zaczynają strzelać pistoletami między rogi wiszące na ścianach. Przy okazji „postrzelone” zostają także wiszące na ścianach portrety Billewiczów. Przestraszona czeladź oraz dziewczęta dworskie zaglądają przez okna do izby. Pijący dostrzegają panny, które zaczynają uciekać, ale oni łapią je i zaciągają do izby. ( - Mości panowie! Sikorki pod oknami! Sikorki! (...) Pijana czereda skoczyła przez sień na ganek, Mróz nie otrzeźwił głów dymiących. Dziewczęta krzycząc wniebogłosy rozbiegły się po całym podwórzu; oni zaś gonili je i każdą schwytaną odprowadzali do izby. Po chwili poczęły się pląsy wśród dymu, złamków kości, wiórów, wokół stołu, na którym porozlewane wino utworzyło całe jezioro. Tak oto bawili się w Lubiczu pan Kmicic i jego dzika kompania.)

 

Rozdział III

Pan Andrzej przez następne dni codziennie bywał u narzeczonej i coraz bardziej był w niej rozkochany. Kmicic zabiera swoich towarzyszy do Wodoktów, do Oleńki. W drodze Kmicic rozmawia w saniach z Kokosińskim zwanym Kokoszką. Zależy mu na tym, żeby Oleńka nie dowiedziała się o ich pijaństwie oraz zabawach z dziewczętami; nakazał już milczenie czeladzi z Lubicza w tej sprawie. Kokoszka mówi mu, że „będzie na pasku chodził”, skoro tak się boi swojej panny. Kiedy zjawiają się w Wodoktach, kompani Kmicica są pod wrażeniem urody i dworskością Oleńki; są zmieszani. Z Wodoktów ruszają kuligiem przez lasy do Mitrunów, gdzie czeka na nich z posiłkiem ciotka Kulwiecówna.

Oleńka jedzie z Kmicicem saniami, które przypominają srebrzystego niedźwiedzia; za nimi w saniach jedzie reszta towarzystwa. W trakcie jazdy Kmicic całuje Oleńkę; wyznają sobie miłość. Nagle kulig zostaje przerwany przez przybycie wachmistrza Soroki, który oznajmia, że Upita się pali. Kmicic zostawił w Upicie część swoich żołnierzy i teraz walczą oni z mieszczanami, ponieważ mieszczanie ani nie chcieli dawać obroku koniom, ani jedzenia ludziom; żołnierze zaczęli zabierać je siłą. Kompani Kmicica są gotowi do walki. Kmicic jednak mówi, że nie trzeba tam siekaniny i wysyła ich do Lubicza. Odsyła Oleńkę do domu, a sam jedzie do Upity.

 

Rozdział IV

Kmicic przebywa w Upicie. Tymczasem do Wodoktów przybywają Pakosz Gasztowt z Pucunelów, który gościł u siebie Michała Wołodyjowskiego, Kasjan Butrym, najstarszy człowiek w Laudzie oraz zięć Pakosza, Józwa Butrym. Opowiadają Oleńce o tym, że większość towarzyszy Kmicica to przestępcy, którzy tylko sprowadzają go na złą drogę. Mówią także o pijaństwie i rozpuście w Lubiczu. Oleńka jest oburzona. Postanawia postawić Kmicicowi ultimatum: albo wygoni swych towarzyszy, albo ona nie będzie jego żoną. Oleńka posyła po włódarza z Lubicza Znikisa, którego wypytuje o hulanki Kmicica. Znikis początkowo boi się mówić, ponieważ pamięta o srogim zakazie swojego nowego pana. Kiedy jednak Oleńka obiecuje mu, że od teraz będzie na służbie u niej, ten opowiada o strzelaniu do portretów, łapaniu dziewcząt, obżarstwie i pijaństwie kompani Kmicica. Następnego dnia towarzysze Kmicica, którzy wbrew jego zakazowi postanowili udać się do Upity, przyjeżdżają do Oleńki z prośbą o proch, strzelby oraz czeladź do pomocy w wyprawie. Oleńka ostrym tonem im odmawia. Mówi, że postępują wbrew rozkazowi Kmicica. Nazywa ich zdrajcami i zbrodniarzami, oskarża ich o sprowadzanie Kmicica na złą drogę i wygania z Wodoktów. Jedynie strach przed Kmicicem powstrzymuje ich przed zemszczeniem się na Oleńce.(Ej,żeby nie Kmicic! Ej, żeby nie Kmicic! - rzekła Ranicki zacierając konwulsyjnie ręce – pohulalibyśmy tu z panienką po naszemu!...) Postanawiają jechać do Upity poskarżyć się Kmicicowi.( - Kazać pójść precz takim jak my kawalerom! - rzekł Kokosiński. - I mnie, w którym senatorska krwe płynie! - dodał Ranicki. - Ludziom godnym! Familiantom! - Żołnierzom zasłużonym! - I exulom!- Sierotom niewinnym!). W drodze jeden z nich udaje krakanie wrony, co zwabia im nad głowy ich ogromne stado – nie widzą w tym złej wróżby. Kiedy przejeżdżają przez Wołmontowicze, zatrzymują się w karczmie, gdzie przebywali Butrymi i Butrymówny. Kompania Kmicica chce tańczyć z kobietami, ale sprzeciwia się temu Józwa Butrym. Rozpoczyna się bijatyka.

 

Rozdział V

Kmicic z częścią żołnierzy z Upity przybywa do Wodoktów. Oleńka, choć planowała chłodne powitanie, nie jest jednak w stanie ukryć radości. Kmicic przyznaje się do kolejnych niegodziwości, których dopuścił się w Upicie: kazał wychłostać burmistrza, a oficerów pognać gołych po śniegu. Oleńka jest zła, wstydzi się za Kmicica. Mówi mu, że wie o hulankach i rozpuście w Lubiczu oraz o tym, że wygnała jego towarzyszy. (Waćpan nie masz wstydu i sumienia!) Każe mu wybierać między sobą a nimi. Kmicic nie widzi takiej konieczności. Oleńka mówi o tym, że nie zostanie jego żoną. Żegnają się obrażeni na siebie. ( - Bądź zdrowa! - Bądź zdrów...) Kmicic wraca jednak nagle, pada jej do nóg i obiecuje poprawę. Oleńka płacze. ( - Nie płacz, Oleńka! Dla Boga, nie płacz! Com ci winien? Uczynię wszystko, co chcesz. Tamtych wyprawię... w Upicie załagodzę... będę żył inaczej... bo cię miłuję... Dla Boga! Serce mi się rozpuknie... uczynię wszystko, jeno nie płacz i miłuj mnie jeszcze...). Godzą się.

Andrzej rusza z żołnierzami do Lubicza. Po dotarciu na miejsce odnajduje swoich towarzyszy, z których tylko jeden (Rekuć) jeszcze żyje – mówi, że to Butrymowicze ich pobili i umiera. Kmicic z żołnierzami rusza na Wołmontowicze ( - Bij! Morduj!...), pali je i morduje wielu mieszkańców. W nocy do Wodokt wpada Kmicic ścigany przez miejscowych, którzy wybili jego ludzi. Kiedy ścigający pukają do drzwi, Oleńka mówi, że nie ma go we dworze; razem z nimi przeklina Kmicica – w ten sposób ratuje go przed śmiercią. Gdy tylko mija największe niebezpieczeństwo, panna wygania Kmicica i mówi, że nie chce go więcej widzieć. ( - Krew na waćpana ręku jako na Kainowym! - krzyknęła odskakując jakby na widok węża. - Precz, ana wieki!...)

 

Rozdział VI

Cała Lauda, choć wygrała z ludźmi Kmicica, poniosła w walce ogromne straty. Oleńka stara się pomóc osieroconym w walce i pogorzelcom. Panna Aleksandra doradza ludziom, żeby nie starali się z schwytać Kmicica czy też niszczyć jego majątku, ale zaleca im dochodzenie swoich praw przed sądem. Panna dostaje przez posłańca list od Kmicica, w którym tłumaczy jej, że to, co zrobił, było pomszczeniem pamięci zamordowanych kolegów oraz prosi ją, aby go nie opuszczała. Oleńka nadal kocha Kmicica. Odpisuje mu jednak, że przebaczy mu wtedy, kiedy przebaczy mu ta szlachta, którą palił i mordował, jeśli ona pierwsza się za nim wstawi. (A jako się to nigdy stać nie może, tak i waćpan szukaj gdzie indziej szczęścia, najpierw zaś boskiego, nie ludzkiego, przebaczenia, bo ci boskie potrzebniejsze...).

Sytuacja w kraju staje się niebezpieczna. Wojska Chowańskiego zalewają Rzeczpospolitą. Narasta także wewnętrzna niezgoda w kraju między możnymi rodami, np. Radziwiłła i Gosiewskiego na Litwie. Brakuje środków do ochrony kraju.

 

Rozdział VII

Szlachta laudańska postanawia ożenić pana Wołodyjowskiego z Oleńką, ta jednak się temu sprzeciwia. Pan Wołodyjowski przebywa w Pucunelach, gdzie dochodzi do zdrowia i spędza czas z córkami swojego gospodarza, które kochają się wszystkie w młodym pułkowniku. Pewnego wieczora do ich dworku wpada włódarz z Wodoktów z wiadomością, że Kmicic porwał Oleńkę. Pod dowództwem Wołodyjowskiego organizuje się cała szlachta laudańska, która właśnie powróciła z wojny. Kmicic zmówił się z nieprzyjaciółmi, czyli Kozakami, żeby odbić Oleńkę – ten pakt oburza Wołodyjowskiego.

Andrzej uprowadził Oleńkę do dworu w Lubiczu. Po rozgromieniu Kozaków Kmicica przez szlachtę laudańską dochodzi do pojedynku między Wołodyjowskim i Kmicicem. Umawiają się, że jeżeli Kmicic wygra, pozwolą mu odjechać wolno. Kmicic przecenia swoje umiejętności w walce na szable. Pan Wołodyjowski walczy bez wysiłku i w ten sposób ośmiesza Kmicica. Upokorzony Kmicic mówi:

Kończ... waść!... wstydu oszczędź!...

i zostaje zraniony przez Wołodyjowskiego. Szlachta chce dobić Kmicica, ale Wołodyjowski im tego zabrania i każe opatrzyć jego rany. „Mały rycerz” wchodzi do dworku i tam znajduje Oleńkę, która – bardziej niż wdzięczność za uwolnienie – okazuje obawę o życie Kmicica. Pan Wołodyjowski jest tym zdumiony. Gdy wnoszono nieprzytomnego Kmicica do domu Oleńka sama podtrzymywała mu głowę.

 

Rozdział VIII

Pan Wołodyjowski dowiaduje się od jednego ze schwytanych Kozaków Kmicica, że wcale nie są to nieprzyjacielskie siły, ale są ludzie pozbierani z gościńca. Postanawia wszystkim o tym mówić, żeby fałszywie nie oczerniać imienia Kmicica, ponieważ nie jest on zdrajcą. Wołodyjowski jedzie oświadczyć się Aleksandrze, ale ta mu stanowczo odmawia. W drodze powrotnej z Wodokt spotyka Charłampa (Nosacza) z listami od wojewody wileńskiego księcia Janusza Radziwiłła dla Wołodyjowskiego i Kmicica, w których książę każe im rozpocząć zaciąg wojska. Książę każe Wołodyjowskiemu zdecydować, czy imię Kmicica nie jest zbyt zhańbione, żeby mógł się tym zająć. Jeśli tak, ma nie oddawać mu listu.

 

Rozdział IX

Wołodyjowski rozpoczyna zaciąg w Upicie. Udaje się z wizytą do Kmicica. Mówi mu o tym, że Oleńka nadal go kocha. Wskazuje mu także sposób, w jaki może odzyskać dobre imię – może walczyć w obronie ojczyzny. (Mogłoby byś, gdybyś waćpan miał szczerą intencję zmazania win. Teraz woja, możesz iść, możesz posługi znaczne miłej ojczyźnie oddać, męstwem się wsławić, reputację połatać. Któż to jest bez grzechu?Kto nie ma win na sumieniu? Każdy ma... Ale do pokuty i poprawy każdemu otwarta droga. Waść grzeszyłeś swawolą, to jej odtąd unikaj; grzeszyłeś przeciwko ojczyźnie, zamieszki w czasie wojennym czyniąc, to ją teraz ratuj; czyniłeś krzywdy ludziom, to je nagródź... Ot, droga dla waszmości lepsza i pewniejsza niż rozbijanie sobie łba.) Kmicic obawia się ciążących na nim wyroków, ale Wołodyjowski oddaje mu list od księcia. Dzięki temu, że będzie miał funkcję wojskową, nie będzie musiał stawać przed sądem. Wołodyjowski jedzie do Oleńki, powiedzieć jej, że Kmicic zdrowieje i ma szansę wyjść z niesławy. Nie zastaje jednak Oleńki we dworze. Okazuje się, że wyjechała gdzieś na długo.

 

Rozdział X

Groźbę wojny ze Szwedami potwierdza zwołane przez Bogusława Leszczyńskiego pospolite ruszenie szlachty z województw poznańskiego i kaliskiego. Szlachta ociąga się ze stawieniem się na wezwanie, bo ważniejsze od potrzeb ojczyzny są zbiory zbóż, wełny itp.. Dowódcy są świadomi, że nie mając do dyspozycji regularnego wojska, a tylko zbiór przypadkowych ludzi, mają bardzo małe szanse na wygraną z dobrze wyćwiczonym szwedzkim wojskiem. Szlachta zebrana pod Ujściem, Piłą i Wieleniem jest kłótliwa, niezdyscyplinowana, przyzwyczajona do wygód. Jej niechęć do walki wzmagają tacy dowódcy jak na przykład wojewoda poznański Krzysztof Opaliński, który zrzuca winę za ich złe przygotowanie do walki na króla, który nie przysłał im żadnego regularnego wojska (wszyscy są zajęci na Ukrainie). Podburza także szlachtę stwierdzeniem, że śmierć szlachty w walce jest królowi na rękę, ponieważ dzięki temu łatwiej będzie mu wprowadzić władzę absolutną.

21 lipca 1655 roku wojska szwedzkie przekraczają granicę polską. Ich naczelnym dowódcą jest Wittenberg. Doradza mu zdrajca Radziejowski, który był kiedyś podkanclerzem koronnym. Po pierwszym nieudanym starciu ze Szwedami Polacy przerażeni tym, że bez właściwego uzbrojenia (np. armat, które mają Szwedzi) nie dadzą rady z nimi wygrać, przystępują do układów. W ich wyniku, w zamian za obietnicę pozostawienia szlachcie jej swobód oraz zapewnienie nienaruszalności jej majątków, oddają Wielkopolskę pod panowanie króla szwedzkiego Karola Gustawa. Obwieszcza to Krzysztof Opaliński ( - Mości panowie! Jenerał Wittenberg prosi nas dziś na ucztę do swego obozu, abyśmy przy kielichach sojusz braterski z mężnym narodem zawarli. - Vivat Wittenberg! Vivat! Vivat! Vivat! - A potem, mości panowie - dodał wojewoda - rozjedziem się do domów i przy bożej pomocy rozpoczniem żniwa z tą myślą, żeśmy w dniu dzisiejszym ojczyznę ocalili. - Potomne wieki oddadzą nam sprawiedliwość – rzekła Radziejowski. - Amen! - dokończył wojewoda poznański. Wtem spostrzegł, że oczy mnóstwa szlachty patrzą i przypatrują się czemuś wyżej, ponad jego głową. Odwrócił się i ujrzał swego błazna, który wspinając się na palce i trzymając jedną ręką za odrzwia pisał węglem na ścianie radnego domu, tuż nad drzwiami: MANE – TEKEL -FARES.) Większość szlachty cieszy się z tego razem z nim. Tylko nieliczni ze szlachty, w tym dowódcy Stanisław Skrzetuski i Władysław Skoraszewski, dostrzegają w tym postępowaniu zdradę.

 

Rozdział XI

We wsi Burzec należącej do Heleny i Jana Skrzetuskich spędza czas Zagłoba. Bawi się z ich synkami. Do Jana, który właśnie wrócił z Ukrainy, przyjeżdża jego stryjeczny Stanisław Skrzetuski i przywozi wieści o zdradzie, która miała miejsce pod Ujściem. Razem postanawiają zebrać szlachtę i ruszyć z pomocą do księcia Janusza Radziwiłła. Po drodze odprowadzają także dla bezpieczeństwa Helenę i dzieci do swojego krewnego, który mieszka w Puszczy Białowieskiej.

 

Rozdział XII

Skrzetuscy i Zagłoba przybywają do Upity, gdzie spotykają się z Wołodyjowskim. Razem z nim wybierają się do Kiejdan, do księcia Janusza Radziwiłła. Po drodze pan Michał opowiada przyjaciołom o Kmicicu, szlachcie laudańskiej i swoim afekcie do Billewiczówny. Dużo rozmawiają o zbliżającej się wojnie i o księciu Radziwille, który jest kalwinem, przez co nazywają go heretykiem oraz człowiekiem, który przede wszystkim ceni swój ród i domaga się, żeby byli mu wierni, co stawia wyżej nad wierność ojczyźnie. Najważniejsze jest jednak dla nich to, że jest to książę waleczny, który nie postąpi tak, jak Opaliński. Uważają, że z nim mają szansę zwyciężyć Szwedów.

W Kiejdanach spotykają pana Charłampa, który gubi się w domysłach na temat planów księcia. Od Harasimowicza, poufnego księcia, dowiadują się, że Szwedzi są już na Mazowszu, a król Jan Kazimierz uciekł z Warszawy. W końcu dochodzi do spotkania naszych bohaterów z księciem, który ofiarowuje panu Wołodyjowskiemu w nagrodę za zasługi majątek Dydkiemie. Po wyjściu zauważają, że do księcia przybyli szwedzcy posłowie. Pan Zagłoba chcąc wzmocnić niezłomność księcia w rozmowach ze Szwedami, namawia szlachtę do wznoszenia pod jego oknami okrzyków „Na Szweda!”, czym tylko złości księcia. Wśród kobiet, które na czas wojny przybyły do Kiejdan pan Wołodyjowski dostrzega Aleksandrę Billewiczównę.

 

Rozdział XIII

W Kiejdanach Wołodyjowski, Zagłoba i Skrzetuscy spotykają się z Kmicicem. Później Kmicic zostaje wezwany do księcia Radziwiłła. W czasie spotkania książę zachowuje się tajemniczo i każe przysięgać Kmicicowi na krzyż, że niezależnie od wszystkiego dochowa mu wierności. (Dobrem za dobro mi odpłać... Miej wiarę we mnie, miej ufność, że co uczynię, to dla dobra publicznego uczynię. Nie odstępuj mnie, gdy będziesz widział zdradę i odstępstwo innych, gdy się złość wzmoże, gdy mnie samego... (...)  - Na krzyż przysięgnij, że mnie nie opuścisz do śmierci!...

Mimo całej gotowości i zapału Kmicic spoglądał przez chwilę na niego ze zdumieniem. - Na tę mękę Chrystusa... przysięgnij!... - nalegał hetman.  - Na tę mękę Chrystusa... przysięgam – rzekł Kmicic kładąc palce na krucyfiksie.) Wieczorem ma miejsce wielka uczta, w czasie której książę prowadzi Kmicica do Oleńki i prosi ją o to, żeby wybaczyła mu jego dawne winy. W czasie rozmowy Oleńka daje Kmicicowi nadzieję, że jeżeli wynagrodzi swoje dawne krzywdy, ona zostanie jego żoną. (- Niech waćpana Bóg ochrania i wyprowadzi – odparła dziewczyna miękkim głosem, po którym zaraz poznał pan Andrzej, że słowa jego wywarły skutek. - Moje ty złoto szczere! Dziękujęć i za to. A nie pójdziesz do klasztoru? - Jeszcze nie pójdę. - Bodajże ci Bóg błogosławił!).

Po północy Radziwiłł wznosi toast:

Vivat Carolus Gustavus rex... od dziś dnia łaskawie nam panujący!

a później odczytuje ugodę ze Szwedami, w której wiąże Wielkie Księstwo Litewskie ze Szwecją w taki sam sposób, w jaki było połączone z Koroną Polską. Wszyscy są zaskoczeni, podnoszą się okrzyki, że jest to hańba. Wielu pułkowników (w tym Wołodyjowski) wypowiada posłuszeństwo i rzuca mu pod nogi swoje buławy. Książę prosi o przejście na prawą stronę tych, którzy pozostają z nim. Zrozpaczony Kmicic (Przeklętym na wieki!... Bogdaj mnie ziemia pożarła), pamiętając o swojej przysiędze, idzie za księciem. Oleńka nazywa go zdrajcą ( - Precz... zdrajco!). Uczta była skończona.

 

Rozdział XIV

Książę Radziwiłł rozmyśla o reakcji na ogłoszoną przez niego nowinę – spodziewał się mniejszego oporu. Ma wizję triumfu Sapiehy jako obrońcy ojczyzny; obawia się hańby. Książę każe przyprowadzić do siebie Kmicica. Kmicic mówi, że niezależnie od tego, czy złamie dane słowo, czy go dotrzyma, będzie potępiony. Książę tłumaczy mu, że kraj znalazł się w tak złym położeniu, że nie można było go ratować zwykłymi sposobami. (- Nadeszły czasy gniewu bożego, czasy takich klęski i takiego upadku, że zwykłymi sposoby już nam się nie podnieść z tej choroby, a gdy ja chcę użyć nowych, jedynie salutem przynieść mogących, tedy mnie opuszczają nawet ci, na któych gotowość liczyłem...). Roztacza przed nim wizję ocalenia kraju z sobą w roli króla. Kmicic mu wierzy.

 

Rozdział XV

W piwnicy kiejdańskiego zamku siedzą uwięzieni Zagłoba, Skrzetuscy i Wołodyjowski. Zagłoba obmyśla jeden ze swoich znanych fortelów, który pozwoliłby im się wydostać – jednak nie udaje im się to. Pan Wołodyjowski widzi przez okienko, jak żołnierze kilku chorągwi przyszli ratować swoich dowódców. Kiedy są bliscy zwycięstwa nad wiernymi księciu, pojawia się oddział Kmicica, który ich zwycięża. Wołodyjowski żałuje, że darował mu życie. Zagłoba komentuje: Bogdaj go końmi szarpano, warchoła, piekielnika! Bogdaj mu przyszło haremu u Tatarów pilnować!

 

Rozdział XVI

Kmicic rozmawia z księciem Radziwiłłem. Książę postanawia skazać na śmierć Wołodyjowskiego, Skrzetuskich oraz Zagłobę. Kmicic wstawia się za nimi, a przede wszystkim za Wołodyjowskim, któremu obiecał dozgonną wdzięczność. (Radziwiłł zagryzł wąsy – Zapisałem mu wczoraj śmierć w duszy. - Co hetman i wojewoda wileński zapisał, to wielki książę litewski, a daj Boże, w przyszłości król polski, jako łaskawy monarcha, przekreślić może...) Z trudem udaje mu się przekonać księcia, aby ocalił im życie. Książę decyduje się wysłać ich do Birż, do Szwedów. Kmicic zostaje regimentarzem trzech chorągwi: Mirskiego, Stankiewicza i tej, którą dowodził Wołodyjowski. Dostaje także polecenie sprowadzenia do Kiejdan miecznika rosieńskiego Billewicza (wyjechał po uczcie oburzony po tym, jak usłyszał o zgodzie ze Szwedami) razem z Oleńką.

 

Rozdział XVII

Kmicic nie wyruszył z Kiejdan, ponieważ chorągwie Mirskiego i Stankiewicza ruszyły na Kiejdany, żeby odbić swoich pułkowników. Pułkownicy: Mirski, Stankiewicz, Oskierko, Jan i Stanisław Skrzetuscy oraz pan Zagłoba są wiezieni pod strażą Rocha Kowalskiego i dragonów do Birż. Roch Kowalski to człowiek wielkiej siły, ślepo posłuszn...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin