Krentz Jayne Ann - Bransoletka.pdf
(
725 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Krentz Jayne Ann - Bransoletka
JAYNE ANN KRENTZ
BRANSOLETKA
Przekład Barbara Ko
Ļ
mider
Tytuł oryginału Joy
ROZDZIAŁ 1
A.C. Ryerson jechał powoli i ostro
Ň
nie. Nie chciał wyl
Ģ
dowa
ę
w rowie. Wyt
ħŇ
ał
wzrok, usiłuj
Ģ
c dostrzec cokolwiek przed mask
Ģ
samochodu. Zakl
Ģ
ł cicho. Droga była w
Ģ
ska,
kr
ħ
ta i prawie niewidoczna w strugach ulewy, która zalewała przedni
Ģ
szyb
ħ
.
Ogie
ı
na kominku, troch
ħ
muzyki i szklaneczka szkockiej whisky. Oto, czego teraz
potrzebował. Co wi
ħ
cej, miał do tego pełne prawo. Deborah Middlebrook porzuciła go w
przeddzie
ı
upojnego weekendu. W takiej sytuacji ka
Ň
dy m
ħŇ
czyzna wpadłby w czarn
Ģ
rozpacz. Zasługiwał na odrobin
ħ
wzgl
ħ
dów, skoro miał sp
ħ
dzi
ę
ten wieczór samotnie.
Srebrzysty mercedes w
Ň
ółwim tempie pokonał kolejny ostry zakr
ħ
t. Ryerson znów
zakl
Ģ
ł, tym razem na widok pot
ħŇ
nej dziury w jezdni, któr
Ģ
z trudem udało mu si
ħ
omin
Ģę
.
Zamiast raczy
ę
si
ħ
szkock
Ģ
i słucha
ę
Mozarta, tłukł si
ħ
wiejsk
Ģ
drog
Ģ
w czasie szalej
Ģ
cej
burzy. Wspaniały pocz
Ģ
tek maja, nie ma co. O tej porze roku powinny ju
Ň
kwitn
Ģę
kwiaty i
Ļ
piewa
ę
ptaki.
Nie do
Ļę
,
Ň
e pogoda przypominała raczej listopad, to znalezienie adresu okazało si
ħ
trudniejsze, ni
Ň
przypuszczał. Na tej wysepce nikt najwyra
Ņ
niej nie potrzebował tabliczek z
nazwami ulic. Kr
ĢŇ
ył bezskutecznie ju
Ň
od godziny. B
ħ
dzie miał szcz
ħĻ
cie, je
Ļ
li w drodze
powrotnej zd
ĢŇ
y złapa
ę
ostatni wieczorny prom do Seattle.
A na dodatek sam był sobie winien. Po przeczytaniu kartki od Debby miał ochot
ħ
podskoczy
ę
z rado
Ļ
ci. To wtedy popełnił pierwszy bł
Ģ
d. Nie wykorzystał sprzyjaj
Ģ
cych
okoliczno
Ļ
ci, cho
ę
mógł wycofa
ę
si
ħ
od razu. Niestety, rodzice Debby dowiedzieli si
ħ
,
Ň
e ich
córka znikn
ħ
ła i wpadli w panik
ħ
. Obawiali si
ħ
,
Ň
e nieudany romans mo
Ň
e j
Ģ
skłoni
ę
do
popełnienia jakiego
Ļ
lekkomy
Ļ
lnego czynu.
Ryerson usiłował zapewni
ę
Middlebrooków,
Ň
e Debby jest osob
Ģ
zrównowa
Ň
on
Ģ
, ale
nie udało mu si
ħ
ich przekona
ę
. Próbował delikatnie wytłumaczy
ę
,
Ň
e ich najmłodsza córka i
on wcale nie byli w sobie szale
ı
czo zakochani. Starsi pa
ı
stwo zignorowali równie
Ň
i to
wyja
Ļ
nienie.
Teraz wiedział,
Ň
e u
Ň
ył zbyt subtelnych argumentów. Ale nie było łatwo powiedzie
ę
takim miłym i staro
Ļ
wieckim ludziom,
Ň
e nie sypiał z ich córk
Ģ
. Bóg raczy wiedzie
ę
, co
Ļ
ci
Ģ
gn
Ģ
łby sobie na głow
ħ
, gdyby tylko poruszył ten dra
Ň
liwy temat.
Ryersonowi było
Ň
al Johna i Leony Middlebrooków. Tak bardzo si
ħ
o ni
Ģ
martwili.
Ochoczo zaproponował wi
ħ
c,
Ň
e odnajdzie Debby i upewni si
ħ
,
Ň
e z ni
Ģ
wszystko w
porz
Ģ
dku.
I to był wła
Ļ
nie drugi bł
Ģ
d. Oboje natychmiast przystali na propozycj
ħ
Ryersona.
Patrzyli na niego z wdzi
ħ
czno
Ļ
ci
Ģ
. Zbyt pó
Ņ
no zauwa
Ň
ył,
Ň
e w ich oczach było jeszcze co
Ļ
.
Nadzieja. Wiedział,
Ň
e Middlebrookowie liczyli na to,
Ň
e jego romans z Debby zako
ı
czy si
ħ
Ļ
lubem. Nie mógł ich za to wini
ę
. Pocz
Ģ
tkowo on równie
Ň
brał pod uwag
ħ
takie zako
ı
czenie.
ĺ
lub wydawał mu si
ħ
całkiem logicznym rozwi
Ģ
zaniem. Na szcz
ħĻ
cie w por
ħ
si
ħ
opami
ħ
tał, a
dzisiejsza wyprawa była jedynie cen
Ģ
, któr
Ģ
musiał zapłaci
ę
. W
Ň
yciu nie ma przecie
Ň
nic za
darmo.
Rodzice Debby s
Ģ
dzili,
Ň
e mogła si
ħ
ukry
ę
tylko u swojej starszej siostry. Telefon w
jej domu nie odpowiadał, ale to, oczywi
Ļ
cie, o niczym nie
Ļ
wiadczyło. Middlebrookowie
przypuszczali,
Ň
e zrozpaczona dziewczyna po prostu nie podnosiła słuchawki. A siostra
podobno gdzie
Ļ
wyjechała.
Nie miał wyboru. Musiał pojecha
ę
promem na wysp
ħ
w pobli
Ň
u Seattle, znale
Ņę
Debby oraz udowodni
ę
Ļ
wiatu,
Ň
e jest cała, zdrowa i wcale nie cierpi z powodu złamanego
serca.
Ani my
Ļ
lał od nowa wpl
Ģ
tywa
ę
si
ħ
w romans z Debby. Była urocza i atrakcyjna, ale
doprowadzała go do szału. Szybko doszedł do wniosku,
Ň
e oboje s
Ģ
ulepieni z zupełnie innej
gliny.
W
Ļ
wietle reflektorów zauwa
Ň
ył mały, przekrzywiony drogowskaz. Ryerson
zapami
ħ
tał t
ħ
nazw
ħ
. John zaznaczył na odr
ħ
cznym szkicu,
Ň
eby skr
ħ
cił wła
Ļ
nie tutaj w
prawo. Droga zw
ħ
ziła si
ħ
jeszcze bardziej. Była to wła
Ļ
ciwie
Ļ
cie
Ň
ka mi
ħ
dzy pochylonymi
sosnami.
Pomy
Ļ
lał o tajemniczej siostrze Debby i o jej domu, którego szukał. Najwyra
Ņ
niej
lubiła mieszka
ę
na odludziu. Mieli wi
ħ
c taki sam gust. Weekendowa kryjówka Ryersona
znajdowała si
ħ
dalej na północ, na jednej z wielu wysp archipelagu San Juan, prawie u
wybrze
Ň
y Kanady, ale jej otoczenie wygl
Ģ
dało podobnie. Do tej drewnianej chaty docierał
swoj
Ģ
prywatn
Ģ
motorówk
Ģ
. Innego dojazdu do niej nie było. Vrrginia Elizabeth Middlebrook
mogła przynajmniej korzysta
ę
z promu.
Virginia Elizabeth. Te imiona brzmiały niemal po królewsku. Sugerowały staromodny
wdzi
ħ
k osoby, która je nosiła. Była o kilka lat starsza od Debby, przekroczyła wi
ħ
c na pewno
trzydziestk
ħ
, ale oprócz tego nic o niej nie wiedział. Sporo podró
Ň
owała w interesach i
dlatego Ryerson nigdy jej nie spotkał. Wszystko wskazywało na to,
Ň
e i tym razem nie b
ħ
dzie
miał okazji, aby j
Ģ
pozna
ę
. Przejechał jeszcze kilkaset metrów i pomi
ħ
dzy drzewami
zauwa
Ň
ył niedu
Ň
y, parterowy domek, stoj
Ģ
cy niemal nad brzegiem zatoki. We wszystkich
oknach paliły si
ħ
Ļ
wiatła.
W innych okoliczno
Ļ
ciach taki widok nastroiłby go optymistycznie. Jednak tym razem
Ryerson wiedział,
Ň
e zaraz stanie oko w oko z Debby. Zaparkował mercedesa na podje
Ņ
dzie i
zgasił silnik. Przez chwil
ħ
siedział bez ruchu, obliczaj
Ģ
c odległo
Ļę
, któr
Ģ
b
ħ
dzie musiał
pokona
ę
w ulewnym deszczu. Nie miał jednak innego wyj
Ļ
cia, jak tylko pobiec prosto na
ganek. Parasol le
Ň
ał w baga
Ň
niku. Zanim go wyjmie i tak przemoknie do suchej nitki.
Ryerson szybko podejmował trudne decyzje. Z rozrzewnieniem pomy
Ļ
lał jeszcze raz o
whisky, Mozarcie i walorach celibatu. Szybko wyskoczył z samochodu i ruszył p
ħ
dem w
stron
ħ
drzwi.
Elegancka tweedowa marynarka prawie natychmiast przesi
Ģ
kła wod
Ģ
. Podobny los
spotkał zamszowe mokasyny na grubej zelówce.
Trudno, los nie był dzi
Ļ
dla niego łaskawy. Ryerson z rozdra
Ň
nieniem nacisn
Ģ
ł
przycisk dzwonka. Chciał jak najszybciej mie
ę
za sob
Ģ
t
ħ
przykr
Ģ
rozmow
ħ
. Marzył jedynie o
tym,
Ň
eby wróci
ę
do domu. Sam.
Virginia Elizabeth Middlebrook wyszła wła
Ļ
nie spod prysznica, gdy usłyszała d
Ņ
wi
ħ
k
dzwonka. Odło
Ň
yła r
ħ
cznik, którym wycierała mokre włosy i wyjrzała z łazienki. Była pewna,
Ň
e jej si
ħ
zdawało. Ale dzwonek zabrz
ħ
czał ponownie. Zmarszczyła brwi. Nie oczekiwała
go
Ļ
ci i nikt nie wiedział,
Ň
e wróciła dzie
ı
wcze
Ļ
niej.
To mógł by
ę
tylko kto
Ļ
od s
Ģ
siadów. U Burtonów z naprzeciwka cz
ħ
sto w czasie
burzy wysiadało
Ļ
wiatło. Pewnie przyszli po
Ň
yczy
ę
Ļ
wiece, stwierdziła po namy
Ļ
le.
ĺ
ci
Ģ
gn
ħ
ła
mocniej pasek lu
Ņ
nego, frotowego szlafroka, zawi
Ģ
zała na głowie zgrabny turban z r
ħ
cznika,
wsun
ħ
ła stopy w puszyste, ró
Ň
owe kapcie i przeszła przez hol do salonu.
Znów odezwał si
ħ
dzwonek. Tym razem zabrzmiał do
Ļę
natarczywie.
- Kto tam? - spytała i równocze
Ļ
nie zerkn
ħ
ła przez wizjer. Kobieta, która mieszka
sama, musi by
ę
ostro
Ň
na. Zobaczyła tylko kawałek szerokiego ramienia ubranego w mokry
tweed.
- Ryerson. - Za drzwiami rozległ si
ħ
m
ħ
ski głos. - Kogo innego si
ħ
, u licha,
spodziewała
Ļ
? Otwórz, Debby. Twoi rodzice s
Ģ
chorzy ze zmartwienia, a ja mam dosy
ę
tego
wszystkiego. Powiedzmy sobie wreszcie wszystko do ko
ı
ca i rozejd
Ņ
my si
ħ
.
Zdumiona Virginia odsun
ħ
ła si
ħ
od drzwi. Ryerson. Znała to nazwisko. Facet kupił
niedawno przedsi
ħ
biorstwo jej ojca. U
Ň
ywał tak
Ň
e dwóch inicjałów, ale w tym momencie
zupełnie nie pami
ħ
tała jakich. A wi
ħ
c to jest ten sam Ryerson, o którym par
ħ
razy
wspominała przez telefon siostra. Jej aktualny chłopak. Chyba nie był dzi
Ļ
w najlepszym
humorze. St
ħ
skniony kochanek przemawia innym tonem. Ciekawe, czym Debby wprawiła go
w taki podły nastrój?
Zdj
ħ
ła ła
ı
cuch i otworzyła drzwi. Na progu stał pot
ħŇ
ny, ociekaj
Ģ
cy wod
Ģ
m
ħŇ
czyzna.
Musiała podnie
Ļę
głow
ħ
,
Ň
eby mu spojrze
ę
w oczy. Rzadko jej si
ħ
to zdarzało. Bez pantofli
miała prawie sto siedemdziesi
Ģ
t pi
ħę
centymetrów wzrostu. Ale ten typ i tak patrzył na ni
Ģ
z
góry. Oceniła go na około metr dziewi
ħę
dziesi
Ģ
t. Na oko miał na karku czterdziestk
ħ
, a
Ň
ycie
chyba go zbytnio nie rozpieszczało.
Nagle przypomniała sobie te dwa inicjały: A.C.
Nie ulegało w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e A.C. Ryerson był w tej chwili co najmniej zirytowany. W
Ň
ółtym
Ļ
wietle wisz
Ģ
cej na ganku latarni zauwa
Ň
yła jeszcze zarys silnej szcz
ħ
ki i wystaj
Ģ
ce
ko
Ļ
ci policzkowe. Obejrzał j
Ģ
od stóp do głów, ze szczególn
Ģ
uwag
Ģ
przypatruj
Ģ
c si
ħ
ró
Ň
owym kapciom i głowie owini
ħ
tej w r
ħ
cznik.
- Nie jeste
Ļ
Debby.
- Jasne,
Ň
e nie - odparła ostro. - Przeszkadzała jej
Ļ
wiadomo
Ļę
,
Ň
e była zupełnie bez
makija
Ň
u.
ĺ
wie
Ň
o umyta wygl
Ģ
dała
Ļ
licznie maj
Ģ
c lat osiemna
Ļ
cie, ale w wieku trzydziestu
trzech nie mo
Ň
na ju
Ň
było liczy
ę
wył
Ģ
cznie na młodzie
ı
czy wdzi
ħ
k. - Mam na imi
ħ
Virginia
Elizabeth. A ty jeste
Ļ
pewnie A.C. Ryerson?
- Zgadła
Ļ
. Czy zastałem Debby?
- Nie.
- To dobrze - skonstatował z zadowoleniem.
Virgini
ħ
zaskoczyła ta odpowied
Ņ
.
- Wróciłam do domu kilka godzin temu i nie widziałam si
ħ
z Debby. Czy co
Ļ
si
ħ
stało?
- Nie s
Ģ
dz
ħ
, ale wasi rodzice wpadli w popłoch. Wyja
Ļ
ni
ħ
ci wszystko, je
Ļ
li wpu
Ļ
cisz
mnie do
Ļ
rodka.
- Wybacz - u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
przepraszaj
Ģ
co. - Prosz
ħ
bardzo, wejd
Ņ
. Miałam wła
Ļ
nie
zamiar wypi
ę
kieliszek czego
Ļ
mocniejszego i i
Ļę
do łó
Ň
ka. Podró
Ň
owałam dzi
Ļ
od szóstej
rano i miałam po drodze trzy przesiadki.
- Wiem dobrze, co to znaczy. Po takim dniu trudno si
ħ
pozbiera
ę
. Ch
ħ
tnie bym si
ħ
do
ciebie przył
Ģ
czył.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Chcesz si
ħ
do mnie przył
Ģ
czy
ę
? - powtórzyła zaskoczona.
- My
Ļ
lałem, oczywi
Ļ
cie, o kieliszku, a nie łó
Ň
ku - odparł łagodnie.
- No tak, oczywi
Ļ
cie - wyb
Ģ
kała zawstydzona. Czuła,
Ň
e piek
Ģ
j
Ģ
policzki. Okropno
Ļę
.
Nie rumieniła si
ħ
przecie
Ň
od dawna. - Przepraszam, jestem troch
ħ
zm
ħ
czona - Wskazała r
ħ
k
Ģ
kanap
ħ
. - Siadaj, prosz
ħ
. Czego si
ħ
napijesz?
Plik z chomika:
ala7272
Inne pliki z tego folderu:
Brown Sandra - Prawo do szczęścia (inny tytuł - Meandry miłości).pdf
(467 KB)
Krentz Jayne Ann - Bransoletka(1).pdf
(725 KB)
Krentz Jayne Ann - Bransoletka.pdf
(725 KB)
Krentz Jayne Ann - Gwiazda sezonu.pdf
(493 KB)
Krentz Jayne Ann - Wiedźma (inny tytuł - Czarodziejka z morskiej piany).pdf
(556 KB)
Inne foldery tego chomika:
!!! romanse nowe
!!! romanse nowe 02
!!! romanse nowe 02(1)
!!! romanse nowe(1)
!!! romanse nowe(2)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin