Jan Kochanowski.pdf

(22 KB) Pobierz
Jan Kochanowski.rtf
Do dziewki
Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,
Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa
Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją,
śe pospolicie sadzą przy róŜej leliją.
Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,
Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa;
Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony,
Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony.
Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,
Tym, pospolicie mówią, ogon jego twardszy;
I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy,
Przedsię stoi potęŜnie, bo ma korzeń zdrowy.
Do Magdaleny
UkaŜ mi się, Magdaleno, ukaŜ twarz swoje,
Twarz, która prawie wyraŜa róŜą oboje.
UkaŜ zloty włos powiewny, ukaŜ swe oczy
Gwiazdom równe, które prędki krąg nieba toczy.
UkaŜ wdzięczne usta swoje, usta róŜane
Pereł pełne, ukaŜ piersi miernie wydane
I rękę alabastrową, w której zamknione
Serce moje. O głupie, o myśli szalone!
Czego ja pragnę? O co ja, nieszczęsny, stoję?
Patrząc na cię, wszytkę władzą straciłem swoje;
Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi,
W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi.
Do miłości
Matko skrzydlatych Miłości,
Szafarko trosk i radości,
Wsiądź na swój wóz uzłocony,
Białym łabęciom zwierzony!
Puść się z nieba w snadnym biegu.
A staw się na wiślnym brzegu,
Gdzie ku twej czci ołtarz nowy
Stawię swą ręką darnowy.
Nie dam ci krwawej ofiary,
Bo co mają srogie dary
U boginiej dobrotliwej
 
Czynić i światu Ŝyczliwej?
Ale dam kadzidło wonne,
Które nam kraje postronne
Posyłają; dam i śliczne
Zioła w swych barwach rozliczne.
Masz fijołki, masz leliją.
Masz majeran i szałwiją,
Masz wdzięczny swój kwiat róŜany,
To biały, a to rumiany.
Tym cię błagam, o królowa
Bogatego Cypru, owa
Abo róŜne serca zgodzisz,
Abo i mnie wyswobodzisz.
Ale raczej nas oboje
Wzów pod złote jarzmo swoje;
W którym niechaj ci słuŜywa,
Póki ja i ona Ŝywa.
Przyzwól, o matko Miłości,
Szafarko trosk i radości!
Tak po świecie niechaj wszędzie
Twoja władza wieczna będzie!
Do paniej
Imię twe, Pani, które rad mianuję,
Najdziesz w mych rymiech często napisane.
A kiedy będzie od ludzi czytane,
Masz przed inszemi, jeśli ja co czuję.
Bych cię z drogiego marmuru postawił,
Bych cię dał ulać i z szczerego złota
(czego uroda i twa godna cnota),
Jeszcze bych cię czci trwałej nie nabawił.
I mauzolea i egipskie grody
Ostatniej śmierci próŜne być nie mogą;
Albo je ogień, albo nagłe wody,
Albo je lata zazdrościwe zmogą:
Sława z dowcipu sama wiecznie stoi,
Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi.
O miłości
Kto naprzód począł Miłość dziecięciem malować,
MoŜe mu się zaprawdę kaŜdy podziwować;
 
Ten widział, Ŝe to ludzie bez rozumu prawie,
A wielkie dobra tracą przy tej głupiej sprawie.
TenŜe nie darmo przydał do ramienia pierze,
Bo tam częsta odmiana; to gniew, to przymierze.
Strzały znaczą, Ŝe nagle człowieka ugodzi,
A z onej rany Ŝaden zdrowo nie odchodzi.
We mnie strzały mieszkają i ten boŜek mały,
Ale mu pewnie wszytki pióra wypadały,
Bo się nie da wypłoszyć nigdziej z serca mego
Ani mi odpoczynku pozwoli Ŝadnego.
Co za rozkosz masz mieszkać w suchych kościach moich
Zaby juŜ nie czas przenieść gdzie indziej strzał swoich?
Lepiej swej mocy na tych nieukach skosztujesz,
Bo juŜ nie mnie, ale mój tylko cień frasujesz,
Który jesli zatracisz, kto tak śpiewać będzie?
Z moich tych prostych rymów jesteś sławnym wszędzie,
Które rumianej twarzy i oka czarnego
Nie zamilczą u paniej, i chodu snadnego.
Jan Kochanowski
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin