10 lipca 2010
Genetyka i pampuchy
Uwielbiam różnice regionalne w nazewnictwie, szczególnie kulinarnym. Luby i ja pochodzimy z kompletnie różnych części Polski i według genetyki, to czyni nas bardziej atrakcyjnymi dla siebie. Genetyka i biologia jedno, a ja Wam powiem, że czasem do łez ubawią nas różnice językowe, czy nasze akcenty. I tak sobie dyskutowaliśmy niedawno na temat klusek na parze. Specjalnie użyłam tego wyrażenia, bo wydawało mi się najbardziej neutralne, choć mnie skręcało, aby rzucić hasłem "buchty". Na te kluski jednak luby się zadumał... Okazało się, że u niego to pyzy drożdżowe, na co ja, że pyzy to z ziemniaków. Wytłumaczył mi obrazowo, że to takie, które parowało się na kawałku szmatki, naciągniętej na garnek i obwiązanej sznurkiem. Aha, czyli o to samo nam w gruncie rzeczy chodzi - powiedziałam. Jak już doszliśmy do porozumienia, że o jednym i tym samym mówimy, to luby wyskoczył ze wspomnieniem pysznego, delikatnego gulaszu babci, która serwowała go z pyzami drożdżowymi vel. buchtami. Kolejny szok dla mnie, bo jako dziecko Górnego Śląska znam kluski na parze tylko na słodko - z masłem i cukrem, czy sosem z owoców, ewentualnie jogurtem owocowym. Czasem też nadziewane jagodami. "Oj, jakbym zjadł takich pyz z gulaszem". Masz babo placek, znaczy kluski, te... no... pyzy!Nigdy, przenigdy sama ich nie robiłam. Ale, co? Ja nie zrobię? Zrobiłam. I to w dwóch wersjach - dla Pomorzanina z gulaszem, dla Ślązaczki z sosem z truskawek i wanilii. Przepis znalazłam w serwisie Ugotuj.to i dostosowałam go do maszyny do chleba i suchych drożdży. Kluski na parze (wdzięcznie zwane też kluchami na łachu)12 sztuk0.5 kg mąki pszennej250ml mleka2 jajka3 łyżki masła stopionego7g saszetka drożdży instantpół łyżeczki soli pół łyżeczki cukruWszystkie składniki umieściłam w maszynie do chleba i włączyłam program wyrabiania ciasta "dough". W przypadku ręcznego wyrabiania, należy rozrobić mleko z drożdżami (świeżymi), odrobiną mąki i cukru do konsystencji gęstej śmietany i pozostawić, aż rozczyn zacznie "pracować". W przypadku użycia drożdży instant nie trzeba ich aktywować, tylko dodać do reszty składników. Do mąki dodać jajka i rozczyn, wyrobić ciasto, a gdy zacznie odstawać od miski dodać do niego masło. To oryginalny przepis, nie wiem, dlaczego masła nie można dodać od razu, ja tak zrobiłam używając maszyny. Może jakaś mądra głowa się wypowie w komentarzach. Ciasto powinno wyrastać w ciepłym miejscu, do podwojenia swojej objętości. Wyrośnięte ciasto podzieliłam na 12 części i uformowałam kluski. Ułożyłam je na stolnicy oprószonej mąką, przykryłam ściereczką i pozostawiłam na ok. 20 minut do ponownego wyrośnięcia. W dużym garze zagotowałam wodę i użyłam jeden z gadżetów kuchennych, który raczej się u mnie kurzy, ale już nie będzie - siatkę do przykrywania patelni, aby tłuszcz nie pryskał na płytę kuchenną. Otóż część tłuszczu i tak pryska, więc nie kupujcie jej w tym celu, ale do parowania klusek nadaje się idealnie. Kluski parowałam przez ok. 10 minut, pod przykryciem (użyłam drugiego garnka, postawionego do góry nogami) ułożone w dużych odstępach, bo jeszcze rosły. Serwowałam z:Sosem z truskawek i waniliiok. 100g truskawek, odszypułkowanychkilka kropel esencji waniliowej łyżeczka cukru drobnego Wszystkie składniki zmiksowałam na gładki sos.Gulaszem wołowym z prawdziwkami 2 łyżki oleju słonecznikowego 200g wołowiny gulaszowej2 małe cebule, pokrojone w kostkę2 ząbki czosnku, drobno posiekane ok. 200ml bulionu wołowegook. 100ml ciemnego piwa (opcjonalnie)garść suszonych prawdziwków2 łyżki słodkiej papryki w proszku szczypta chili liść laurowy 2 kulki ziela angielskiegosól świeżo zmielony czarny pieprz W rondlu, który mogę zapiekać w piekarniku rozgrzałam olej i na dużym ogniu obsmażyłam wołowinę, uprzednio posoloną i oprószoną pieprzem. Gdy była brązowa, przełożyłam ją do miseczki, a na reszcie oleju obsmażyłam cebulę i czosnek. Następnie dodałam mięso, grzyby, dolałam bulion, piwo, dorzuciłam chili, paprykę, ziele angielskie i liść laurowy, przykryłam i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 175 stopni C, na ok. półtorej godziny. Można po prostu zostawić na małym ogniu, mnie bardziej smakują gulasze zapiekane.
You might also like:
Z lenistwa.
Walczę z demonami, vol. 4
Pierożki jagnięce w anyżkowym rosole
LinkWithin
Posted by Karolina at 07:00 30 comments
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w usłudze TwitterUdostępnij w usłudze Facebook
Labels: kluski i pierogi, mięsne, wegetariańskie, wołowina
xyzgeo