Niezapominajka - Honey.doc

(170 KB) Pobierz
Niezapominajka

Niezapominajka

(Honey, październik 2008)

 

 

Odwaga była domeną Weasleyów. Molly i Artur przebrnęli przed dwie wojny z Voldemortem. Bill pracował w najniebezpieczniejszym miejscu, jakie jego matka mogła sobie wymarzyć, a potem ożenił się z zabójczą dziewczyną. Charlie ścigał się ze smokami. Fred zginął w walce, a George wziął na swoje barki życie ich obu. Ron był gotów oddać życie za swoją rodzinę i przyjaciół, zbiegając ze szkoły. A Ginny — Ginny związała się z Harrym Potterem, wiedząc, jakie to będzie miało konsekwencje.

Czeka długie cztery lata, aż Chłopiec Z Peronu dostrzeże swoje przeznaczenie w niej. A gdy nadchodzi ta chwila, jest tak zajęta związkiem z Deanem, nauką i quidditchem, że zapomina sprawdzać, czy Harry nie rzuca jej ukradkowych spojrzeń, czy nie trzyma ręki na jej plecach dłużej, niż powinien kolega, gratulując jej udanego meczu, i czy nie śmieje się zbyt głośno z jej żartów. Wreszcie, gdy coś w jego spojrzeniu zaczyna iskrzyć na jej widok, zaczyna mieć nadzieję. Ale zanim zdąża rozgorzeć w niej na dobre, Harry ją całuje i wszystko staje się jasne. Potem sprawy toczą się trochę zbyt szybko. Czują się jak stare małżeństwo po długiej rozłące, ale jednocześnie są spragnieni i tęskni siebie jak skryci kochankowie.

Ginny lubi, jak Harry zapomina. Na przykład, zapomina, że są w szkole albo że każdy ich może zobaczyć. Doprawdy, gdyby ktoś ich nakrył, nie powiedziałby więcej o Harrym, że jest grzeczny. Nie jest nowicjuszką w całowaniu, a mimo to on wciąż ją zaskakuje. Stara się scałować każdy pieg z jej dekoltu i wygłaskać z niej wszystkie smutki. A kiedy pewnego popołudnia jego ręka spoczywa w jej talii i ich usta ponownie się spotykają, Ginny uczy się rozdzielać chwile, które można wsadzić do słoika, pokazać mamie i postawić na szafce, a które lepiej zapomnieć tylko po to, żeby trwały jak najdłużej. Jest parę takich cudownych chwil, w których zwykle zapomina, jak się nazywa. Ma tylko nadzieję, że ich spojrzenia zawsze już będą umiały się odszukać.

Ale mieć wyłączność na pocałunki Harry'ego nie oznacza tylko przyjemności. To  jedna z gorszych chwil w jej życiu — odciągać go od zmarłego Dumbledore'a, a potem trzymać za rękę, kiedy opowiada te wszystkie okropne rzeczy. Nie daje żadnego znaku, że wie o jej obecności w pokoju, ale ściska jej dłoń tak mocno, jakby chciał przelać na nią swoje żale. Potem zauważa śpiew feniksa i wszyscy milkną, a on obejmuje ją ramieniem. Tak bardzo pragnie, żeby przytulił ją tak jak zwykle, żeby mogła poczuć ciepło jego ciała, ale wie również, że nadszedł czas, by pokazać, że jest jego warta. Jest mnóstwo chwil, w których myśli, że nie da rady. Mnóstwo myśli, które przynoszą wahanie i rozterki. Nie wie, czy potrafi, nie wie, czy chce, jednak teraz to ona musi go przytulić i stworzyć poczucie bezpieczeństwa, które on dawał jej wcześniej przez cały czas.

Pogrzeb Dumbledore'a to plejada łez, rozpaczy i lęków. Każdy płacze na swój sposób. Wzrok Harry'ego jest odległy i nieobecny. Parę razy sprawia wrażenie, jakby chciał się roześmiać. Jego oczy stają się wesołe, a na ustach wykwita absurdalny półuśmiech, jednak żałoba i ból biją z niego na metr.

Tymczasem pogoda jest wspaniała. Słońce oświetla błonia łagodnymi promieniami, śpiewają ptaki i szumi wiatr w trawie. To może być zwyczajne popołudnie. Jednak gdy Harry'ego zdradza drgający na twarzy mięsień, co mówi jej, że zaciska mocno zęby, Ginny wie, że będzie musiała się z nim pożegnać.

Przestaje płakać. Ma być dzielna, dla niego — ale jak długo? I kiedy Harry mówi jej o rozstaniu, ona zdobywa się na krzywy uśmiech. Przecież o tym wiedziała. W końcu musi uratować świat przed Voldemortem, chowanie go tylko dla siebie byłoby...

Och, byłoby takie cudowne! Protestuje, ostatni raz, a potem się poddaje. Kiedyś do niej wróci, a wtedy wszystko już będzie dobrze i nigdy go nikomu nie odda.

Gdy Harry trafia do jej domu w wakacje, Ginny już wie, że to nie są te chwile, które warto zapomnieć. Początek wojny jest blisko. Czuje to całym ciałem, wszystkimi zmysłami, to nie daje jej spać. Kiedy spogląda w lustro, przeraża się własnymi suchymi i jakby wydrążonymi od środka oczami, czuje w sobie tylko tęsknotę i bezradność. Boi się pustych gestów, choć wie, że to dopiero początek strachu. W końcu skrada pocałunek — i w samą porę. Niedługo potem nadchodzi wojna, a z każdym kolejnym dniem jej serce staje się coraz bardziej puste. Ginny nie ma pojęcia, czy w ogóle ma jeszcze jakieś serce, kiedy nie chce się złamać i musi patrzeć na torturowanych przez Alecto Carrow pierwszorocznych. Kiedy kobieta wychodzi, dwójka półkrwi dzieci nie ma nawet sił, żeby wyjść, więc Ginny kładzie się koło nich i płacze razem z nimi, póki ból nie ucichnie. 

Każdy wieczór jest coraz cichszy, każda rana boli coraz bardziej. W ciągu dnia nie można sobie pozwolić na myśl o tym, jak jest ciężko, bo wokół ludzie cierpią tak samo albo jeszcze bardziej. Ale gdy Ginny zasuwa kotary i kładzie się do łóżka, twarda skorupa pęka i płacz zdaje się nie mieć końca. Myśli krążą obok mamy, taty, braci, Hermiony — i w końcu Harry'ego, który przecież gdzieś tam jest. Kolejnego ranka wstaje mimo wszystko. Podnosi głowę do góry i unosi się odwagą, która zawsze gdzieś tam w niej jest. Ludzie jej potrzebują, a dopóki tak jest, będzie robiła wszystko, co w jej mocy, żeby pokazać wszystkim, że szkoła się nie poddała.

Tymczasem wzrok Neville’a robi się ciężki, zmęczony i przygaszony. Kiedy ich oczy się spotykają, nigdy nie wie, co powiedzieć. Potem zaczyna brakować nawet jego — a wraz z nim nadziei. Jedyne, czego przybywa, to blizny na twarzach uczniów, wszechobecny strach i cisza.

 

Ostatnia Bitwa zabiera jej brata i wielu innych, których kochała. Resztkami sił pociesza tych, którzy mają siły płakać. Do niej samej dociera tylko śmierć Freda i śmierć Voldemorta — w tej kolejności.

Harry cierpliwie czeka, aż żałoba w rodzinie przeminie, choć wszyscy wiedzą, że każdy termin będzie za krótki. Kiedy Ginny udaje się choć odrobinę uporać ze wspomnieniami, daje mu znać, jak bardzo go kocha. Długie wieczory spędzają na nadrabianiu rozłąki. Nikomu nie mogła wszystkiego powiedzieć, nie mogła okazać się słaba. Teraz jest przy niej ktoś, kto jest silniejszy, więc może wyrzucić z siebie, jak bardzo się bała, jednak nie robi tego. Z niewyjaśnionych przyczyn czuje, że lepiej wszystko puścić w niepamięć, że samo się zagoi i nie potrzebuje odświeżania ran. Z czasem teoria się sprawdza, zwłaszcza, że parę razy słyszy historie Harry'ego, przy których te jej wydają się głupie i błahe. 

 

Wspólny czas przemija Ginny o wiele szybciej, niż pozwalają na to prawa fizyki. Czuje jednak jego ciepłe ramię, ba!, słyszy jego śmiech!, i już wie, że z czasem przyszłość wyda się jeszcze jaśniejsza i jeszcze prostsza.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin