siódmy krąg_26.pdf

(483 KB) Pobierz
442215386 UNPDF
ROZDZIAŁ 26
Całejego ciałozatrzeszczało, gdyuderzyłwścianęOsunąłsię naziemię,poczym
przeturlałdoprzodubyuniknąćopadającychkamieniDźwigającsięnanogi,dałsobie
chwilębynadojściedosiebie,anastępnieruszyłnaaniołazktórymwalczyłJakdotąd,
zabiłtrzyZakażdymrazemgdyzabiłjednego,kolejnypojawiałsiębyznimwalczyćZa
każdymrazemgdyzabiłjednego,stawałsięcorazsłabszyWalkazbierałaswojeżniwa
Nieminiedużoczasu, gdy nie będziemógłjuż kontynuować
Zaryczałiopuściłmieczpo szybkim łuku,wcinającsięwskrzydłoaniołaTen
syknąłnaniegoizamachnął sięszponamiUnikającich,obszedłprzeciwnikastającza
nimiwbiłmieczpoprzezzłączenieskrzydłazciałem,przeciągającostrzeSkrzydło
opadłonaziemię,leżącniedaleko tego,którewcześniejodrąbał
AniołupadłnaziemiębezżyciaTunadole,jaskraweświatłoniezabierałoich
Wyglądałona to, żeBógmożekaraćjedynieaniołyzabitenaZiemi
Oddychałciężko,pochyliłsiędoprzodu,opierającjednąrękęokolanoiściskając
mieczdrugąIstotyporuszyłysięprzykrawędzijegozmysłówJakdotąd,żadenznich
nieodważyłsiędoniegozbliżyćNiemógłjużichnazwaćludźmiCzymkolwiekbyli,
teraz stali się mrocznymi upiorami, zniekształconymi istotami tak złamanymi i
zdeformowanymiprzezniewolęwPiekle,żeniemożna byłownichrozpoznaćgatunku,
którymbylipierwotnie.
Wstając,spojrzałponadswoimramieniemnabliźniaczeczarnewieżewznoszące
się w ciemności aż niknęły w górze Wysokie, popadające w ruinę czarne ściany
rozciągałysiępokażdejzestronwieżażpowiecznośćNiewidziałichkońca,choć
wyginałysięwłukjakgdybymiałytworzyćokrągSiódmyKrąg 1 PrzemocStrażnicy
przyprowadziligoodrazututaj,omijającwszystkiepoprzednie tarasyPiekła. Jego
pierwszy obraz tegomiejscabył przerażający PrzywitałygoczarnebramyDisa, miasta
śmierci 2 .
1 Nawiązanie do Piekła Dantego – Siódmy Krąg Piekła wktórymprzebywają m.in. gwałtownicy,
samobójcy i rozpustnicy.
2 Boska Komedia, pieśń IX Piekło Dolne oddziela potężnymurotaczającymiastoDisaDisajest
miastemśmierci,któremieścisięw6kręguMurybronionesąprzezupadłych aniołów
Dwóchaniołówzabrałogonadrugąstronęidopierowtedyujrzałmieszkańców
kręguNiespędziwiecznościwtensposób,niestanie sięwynaturzonym stworem.
Zabiłpięciuaniołów,włączającwtotegozcmentarzaJakwielustaniejeszcze
pomiędzy nim, a przeznaczeniem? Nie możewalczyćwiecznieWkońcuprzegra,a
wtedyzabierzegoDiabeł
NieMusiwrócićdoLilith
Jego myśli zwróciłysięwjejstronę,zastanawiałsięcoterazrobiCzyznalazła
sposóbbyzłamaćkontrakt?Liczyłnanią
Uderzenie skrzydeł przywróciłogodobieżącejsytuacjiSpojrzałna siebie, na
rany rozsiane na jego ciele i krew, któraprzemokłamuubranieZakażdymrazemgdy
sięporuszył,traciłwięcejkrwiWkrótceniebędziewstaniekontynuowaćNigdynieczuł
się takzmęczonyJegopalcezacisnęłysięnarękojeścimieczaNiemożeterazprzestać
Niepoddasię
MusiwalczyćbydaćLilithwięcejczasu
Ściskającmieczobiemadłońmi,spojrzałnaaniołaWylądowałobokczerwonej
rzeki Phlegethon. W momencie, gdyruszyłwjegostronę,onzrobiłtosamounosząc
wysoko miecz Opuścił go w ostatniej sekundzie by przeorać brzuch anioła Ten
odwróciłsięzmistrzowskąprecyzjąiprzyjrzałmusięchłodnoRzuciłsięnaniego,
poddającsięciemnościiwzywająckażdącząstkępozostałejsiłyNiemożeprzestać
walczyćDlaLilith
Aniołzłapałgozagardło,jegoszponyprzebiły ciałoSzamotałsię,uderzającw
kolana. Ten upuściłgoiuderzyłmocnowszczękęWylądowałnajednym kolanie, po
czymopadłdoprzodu,przyciskająclewądłońdoziemiPostaćwampirapodktórą
walczyłcofnęłasięByłzbytsłabybyjąwywołać
PotrzebowałkilkupróbbystanąćnanogiGdymusięudało,światzafalowałi
zniekształciłsięZamknąłoczyiwciągnąłzwysiłkiempowietrze Krewspływałamupo
szyiinapierś,moczącubranieJegomieczbyłzbytciężki bygounieśćPotrzebowałobu
rąkbyunieśćgoniepewnieStanąłtwarząwtwarzzaniołem
Nadszedłczas
Ta walkabyłanaśmierćiżycie
NiepozwolibyzabrałgoDiabeł OchroniLilithwjedynysposóbjakimógł
Chciałbyjedyniezobaczyćjejtwarzostatniraziusłyszećjejgłos,poczućjejwargina
swoichiusłyszećjakmówi, żegokochaWtedybezwyrzutówsumieniastawiczoło
śmierci
OtworzyłoczyispojrzałnaciemnośćnadnimJużjejniewyczuwałWięź
pomiędzyniminierozciągałasięnatakidystansChciałjązobaczyćtenostatniraz,
chciałbyjejpowiedzieć, żejąkochaiżerobitodlaniejDlaniejmożezmierzyćsięz
wiecznością w Piekle. Tylko dla niej.
Jegospojrzenienapotkałowzrokanioła
Wziąłostatniwdechiruszyłprzedsiebie
* * * *
Lilith trwałanieruchomo,jejspojrzeniezłączonezMikaelemKwaśnaminana
jegotwarzypowiedziałajej, żebyłrozczarowanyizłyZdałsobiesprawę, żeniemiała
LincolnaDwóchmężczyznstojącychobokniegobylitymisamymizktórymwidziałago
wjegorezydencjiOczekiwaławięcej
Oplotła ich cisza Jedynie delikatny ruch drzew na cmentarzu wokół nich
uwidoczniałją,takcicha jak szept.
Toniepotrwadługo
WkrótceMikaelsięzniecierpliwiirozkażeswoimludziomzaatakować
Obciągnął mankietyswojejdługiejczarnejkurtki,zniecierpliwienie widoczne w
jego zachowaniuDelikatnywietrzykuniósłbrzegjegoubioru,dotykającytymsamym
jegokolanWyglądałjaklord,ubranyzfinezją,ażdowypolerowanychnabłyski
sięgającychkolanbutówJegowłosypasowałydojegowyglądu– powściągliwyi pewny
siebieJejojciecmiałrację– słabościąMikaelabyłajegozbytnia pewnośćsiebie. Musi to
wykorzystaćprzeciwkoniemu
Jegopalceprzygładziłydłuższepasmaciemnychwłosów,ukazującjegopełne
młodościrysyPrzypomniałasobiejakstarybyłwrzeczywistościijaksilny Nie może
poczućzadowoleniazsiebie i ani na chwilę stracić czujnościjeżelichceprzetrwać
Jejpalceporuszyłysięnarękojeścimiecza, którytrzymałaprzysobieOdsunęła
pasmawłosówztwarzy,wsuwającjezpowrotemdokucykairobiąc wszystko by
wyglądaćnarozluźnionąJeżelionniemazamiaru wyglądaćnazdenerwowanego,to
onarównieżniezamierzaNiemożepozwolićbywyczułjejstrachMusitrzymaćto
uczuciezamkniętewewnątrziemanowaćpewnościąsiebie,przynajmniejteraz.
- Mieliśmyukład,śmiertelniku
Uśmiechnęłasięiwzruszyłaramionami– Pewnie uciekł, gdyzmierzałamdo
ciebiePowinieneświedzieć, żetakamaładziewczynkajakja, niebędzie w stanie
dorównaćwielkiemuizłemuwampirowi
Zmarszczyłbrwi, gdyonawydęławargi
Możeodrobinęprzesadzała
Trzymającnawodzysarkazmipróbyzirytowania go,równieżkrzywonaniego
spojrzała
- Więcmamyzamiarwalczyć?Bowiesz,mamdośćścisłyharmonogram–
powiedziałaizdjęłaczarnąkoszulę,kładącjąostrożnienanagrobkuNiemożesobie
pozwolićbysięubrudziłalubrozdarłaNiemiałażadnychubrańwktóremogłabysię
przebrać,abędziepotrzebowałaczegośbyukryćswojeranygdywsiądziedotego
samolotu do Rumunii.
Jejdłonieprzesunęłysiępoplecachczarnejhalki,obciągającjąwdółzabrzeg
materiałubyprzykrywałaidealniepasekjejciemnoniebieskichdżinsów.
- Zatańczymy?– jej spojrzeniebyłopełnenadziei
Zaśmiałsię,głębokoikwitnąco,wypełniająccmentarztymdrwiącymdźwiękiem
Obokusłyszałabzyczącydźwięk,jakbymuchaprzeleciałaniedaleko,azanim
następna
DwóchwampirówpoobustronachMikaelaupadłonaziemię,trzymającsięza
pierśUpadlinaziemięiujrzałastrzaływystającezichpleców Nigdy wcześniejnie
rozważałaprzebiciawampirzegosercaodstronypleców.
KolejnemuszebzyczenieiMikaelodwróciłsięnapiętachtak, żejegoplecy
zwracałysięwjejstronę,aonstałtwarzązniewidzialnymnapastnikiemStrzała
uderzyłagowpraweramięZaryczałiodrzuciłgłowędotyłuszarpiączanią,a
następniewyszarpujączwłasnegociałaJegospojrzeniebyłowymownegdyodwrócił
siędoniejiprzełamałstrzałęZawarczał
Niezdawałasobiesprawy, żejej ojciecbyłtakdobrymstrzelcem
Niesądziłarównież, żebędziewstaniepodejśćtakbliskobezwiedzyMikaelaczy
pozostałychwampirówMoże wswejgłupocieskupiliswojezmysłynaniejizignorowali
prawdopodobieństwo,żektośopróczniejmożesięczaićwpobliżu
- Brak bicia serca – wymamrotałMikaeliruszyłwjejstronęstanowczym
krokiemZatrzymałsięizacisnąłdłońnaramieniu,jegooczypociemniałypoczym
zamieniływczerwień. – To nieLincolnKtóryohydny wampirodważyłby
Zamknąłoczyiprzełknął
Uśmiechnęłasię
Do tego czasu trucizna powinna dotrzeć do jego krwi Powinna trawić go
gorączkaByławdzięcznazato,żejejojciecbyłtakdobrymstrzelcemMikaelznajdował
siępomiędzynimi,więcjejojciecstrzelałdokładniewjejstronęGdybyMikaelsię
ruszył, nie byłaby wstanie uniknąć tej strzały Trucizna pokrywająca grot była
śmiertelna dla ludzi Wampirowi groziła gorączka, osłabienie, a nawet śmierć w
zależnościodsiłyiwiekuMikaelbyłstaryTogoniezabije
- Zapłaciszmi za tobezczelnyśmiertelniku. – ścisnąłramię. Krewkapałaz
jegoręki
Zgłoś jeśli naruszono regulamin