15023.txt

(230 KB) Pobierz
BARBARA CARTLAND
POSKROMIENIE TYGRYSICY
Tytuł oryginału
THE TAMING OF A TIGRESS
OD AUTORKI
      Założycielem cyrku w pobliżu Westminster Bridge był Astley. Z upływem czasu 
budowlę przekształcono w amfiteatr o czterech kondygnacjach, ze scenš oraz arenš cyrkowš. 
Był to istny ósmy cud wiata. Przez niemal sto lat wystawiano tam niezwykle interesujšce 
sztuki współczesne oraz dramaty klasyczne.
      Klejnoty Dalekiego Wschodu sš doprawdy bajeczne. Ich liczba i uroda stanowi kanwę 
legend. Wielu maharadżów i ksišżšt ma własne kopalnie drogocennych kamieni.
      Maharadża Hajdarabadu, uważany za najbogatszego człowieka wiata, dysponuje 
własnš kopalniš diamentów, którš miałam okazję obejrzeć podczas zwiedzania miasta. Z tej 
włanie kopalni pochodzi największy diament wiata, kamień rozmiarów kurzego jaja. Koh-i-
Noor znajduje się teraz wród brytyjskich klejnotów koronnych.
      Niewiele mniej imponujšce od hajdarabadzkich sš bogactwa maharadży Badodary. 
Ulubiony ogier władcy miał uprzšż wysadzanš szmaragdami.
      Maharadża miasta Kapasan nosił na turbanie broszę z trzema tysišcami diamentów i 
pereł; maharadża Patijali przystrajał się w pięć naszyjników z diamentów i szmaragdów oraz 
w pas diamentowy, jego szarfę przytrzymywała spinka ze szmaragdem o rednicy dziesięciu 
centymetrów.
      Dzieci władców grały w kulki szmaragdami wielkoci oczu pantery, a perły rozrzucały 
jak konfetti.
      Pewien hinduski ksišżę nalegał, by jego żona nosiła pas cnoty. Zgodziła się, postawiła 
jednak warunek, że będzie diamentowy!
ROZDZIAŁ 1
Rok 1826
      Mam rozumieć, że mi pani odmawia? - W głosie księcia Wrexhama brzmiało 
krańcowe niedowierzanie. Podobna możliwoć nie mieciła mu się w głowie.
      - Przykro mi, jeli pana nieprzyjemnie zaskoczyłam - rzekła Malvina Maulton - ale 
moja odpowied stanowczo brzmi: nie!
      Ksišżę długo patrzył na dziewczynę w milczeniu.
      - Cóż - odezwał się wreszcie - udało się pani zrobić ze mnie ostatniego durnia!
      Malvina nie odpowiedziała.
      Mężczyzna podszedł do okna i nie widzšcym wzrokiem zapatrzył się na ogród.
      - Wszyscy moi przyjaciele byli zupełnie pewni, że przyjmie pani owiadczyny - 
powiedział cicho, prawie do siebie.
      - Ma pan na myli tych niedowarzonych młodzików, którzy przesiadujš u White'a, pijš 
za dużo bordeaux i nie znajš lepszego zajęcia niż robienie bezsensownych zakładów? - 
spytała Malvina pogardliwie. - Zapewne był pan ich największym faworytem.
      - Byłem! - rzekł ksišżę gorzko. - Po tym jak Waddington dostał czarnš polewkę, nie 
mieli wštpliwoci, że czeka pani na księcia.
      - Mylili się, jak pan widzi. Może im pan poradzić, by spróbowali zrobić z pieniędzy 
lepszy użytek, zamiast tracić je w zakładach o to, za kogo wyjdę za mšż! - Z tymi słowami 
Malvina opuciła salon, głono trzaskajšc drzwiami.
      Po szerokich pięknych schodach ruszyła na górę, do sypialni.
      Sytuacja zaczynała się stawać trudna do zniesienia. Najwyraniej męska częć 
londyńskiej arystokracji nie miała ciekawszego zajęcia niż spekulacje na temat, komu ona, 
Malvina, odda rękę.
      Wszystko przez to, że była bogatš partiš.
      Jaki czas szła długim korytarzem, aż w końcu otworzyła drzwi do buduaru. 
Wiedziała, że zastanie babkę odpoczywajšcš po obiedzie.
      - Wdowa po hrabim Daresbury siedziała na sofie pod oknem. Nogi miała otulone 
przecudnie haftowanym chińskim szalem.
      Usłyszawszy wchodzšcš wnuczkę, podniosła wzrok i powitała jš umiechem.
      - I jakże tam? - spytała. - Mogę ci pogratulować?
      - Oczywicie, że nie! Oznajmiłam księciu, iż nie jestem zainteresowana jego tytułem. 
Teraz chyba nareszcie zabierze się z powrotem do Londynu.
      Hrabina krzyknęła z cicha.
      - Odmówiła mu? Malvino, jeste szalona!
      Dziewczyna usiadła na kobiercu przy sofie.
      Słoneczne promyki wpadajšce przez okno przetykały złotem jej połyskliwe włosy.
      Hrabina przyglšdała się wnuczce. Całkiem niepotrzebnie rozrzutny los łaskawie 
obdarzył dziewczynę wyjštkowš urodš. W parze z tak bajecznš fortunš wydawało się to aż 
niesprawiedliwe.
      Malvina milczała, więc po dłuższej chwili babka odezwała się cicho:
      - Moje drogie dziecko, masz już dwadziecia lat. W dodatku cały ostatni rok minšł ci 
w żałobie. Powinna się wreszcie zdecydować.
      - Dlaczego? - spytała Malvina buńczucznie.
      Hrabina wyglšdała na zdziwionš.
      - Przecież na pewno chcesz wyjć za mšż?
      - Oczywicie - przytaknęła dziewczyna - ale nie polubię żadnego z tych zubożałych 
wielmożów, którzy widzš we mnie jedynie grube miliony zarobione ciężkš pracš taty.
      Hrabina zacisnęła usta.
      Zawsze uważała za niefortunny zbieg okolicznoci, że jej zięć, choć bez wštpienia 
dżentelmen, nie był jednak arystokratš. Jego majštek zrodził się na odległym Wschodzie, w 
dodatku dzięki tak prozaicznemu zajęciu jak handel.
      Nikt do końca nie wiedział, w jaki sposób ojciec Malviny osišgnšł pozycję wielkiego 
armatora, poważanego kupca i bezsprzecznego geniusza finansowego. W żartach nazywano 
go Panem Dziesięć Procent, gdyż co najmniej tyle zwykle zyskiwał na każdym nowym 
przedsięwzięciu.
      I w tym włanie tkwił szkopuł, ponieważ takich cech nikt nie oczekiwał po 
prawdziwym dżentelmenie.
      Hrabiostwo byli głęboko rozczarowani, gdy ich córka, zakochana bez pamięci, 
postanowiła bezwzględnie postawić na swoim i wyjć za mšż za Magnamusa Maultona. Co 
prawda, poznawszy kandydata na zięcia, hrabina musiała szczerze przyznać, iż był 
wyjštkowo atrakcyjnym mężczyznš: nie doć, że roztaczał wokół siebie aurę prawdziwej 
męskoci, lecz na dodatek, jak mawia służba, potrafił każdego sobie przygadać.
      Połšczenie takich cech nieuniknienie musiało zauroczyć młodš dziewczynę, nic więc 
dziwnego, że Magnamus wywarł na Elizabeth wrażenie doprawdy piorunujšce.
      Ku szczeremu zmartwieniu hrabiny pobrali się w dużym popiechu, po czym 
Magnamus zabrał żonę na Wschód, gdzie w szczęciu żyli długi czas.
      Wrócili do Anglii dopiero przed szeciu laty.
      Magnamus kupił żonie piękny przestronny dom na tyle blisko Londynu, że mógł 
trzymać rękę na pulsie wydarzeń i bez przeszkód pilnować zamorskich interesów.
      Nim dotarł do kraju, wyprzedziły go podobne baniom opowieci o jego 
niezmierzonej fortunie. Na dodatek za żonę miał przecież córkę hrabiego Daresbury, zatem 
każde drzwi w Mayfair stały dla niego otworem.
      Przed rokiem nagła tragedia, jak grom z jasnego nieba, odmieniła szczęcie 
Magnamusa Maultona.
      Ukochana jego żona zmarła złożona nieznanš goršczkš.
      Bezradni doktorzy przypisywali chorobie raczej wschodnie niż angielskie pochodzenie 
rzeczywicie, jaki czas póniej wyszło na jaw, że taka sama goršczka dziesištkowała ludzi w 
dokach. Bez wštpienia zawitała do stołecznego portu na jednym ze statków z Dalekiego 
Wschodu wraz z wonnymi korzeniami, jedwabiem i dziesištkami innych zamorskich 
towarów.
      Najpewniej w londyńskich dokach Magnamus Maulton, po tylu latach pobytu na 
Wschodzie, zaraził się tš samš goršczkš, która zabiła jego żonę.
      Malvina została sierotš.
      Długo opłakiwała rodziców gorzkimi łzami, osamotniona w wielkim pustym domu. 
Pragnęła umrzeć, by znów być z matkš i ojcem.
      Dopiero babka, owdowiała hrabina, uwiadomiła dziewczynie, jak cennym darem jest 
życie. Zwłaszcza dla bogatej dziedziczki, a przecież ojciec zostawił Malvinie wszystko, co 
posiadał.
      Hrabina opuciła Dower House, w którym mieszkała na stałe, odkšd jej syn 
odziedziczył po ojcu tytuł, i wprowadziła się do wiejskiej posiadłoci Magnamusa, Maulton 
Park, by roztoczyć opiekę nad Malvinš. Tam we dwie spędziły długie miesišce żałoby.
      Malvina zabijała czas jeżdżšc na wspaniałych wierzchowcach wybranych jeszcze 
przez ojca.
      Po wstrzšsajšcym przeżyciu, jakim była dla niej mierć rodziców, dzień po dniu na 
nowo oswajała się ze wiatem.
      W końcu babka i wnuczka postanowiły przeprowadzić się do Londynu, na Berkeley 
Square, do domu kupionego przez Magnamusa Maultona.
      Malvina natychmiast stała się prawdziwš sensacjš wszelkich spotkań towarzyskich. 
Mówiono wyłšcznie o niewiarygodnym bogactwie jej ojca. Wszyscy się zgadzali, że 
dziedziczka takiej fortuny będzie atrakcyjnš partiš, niezależnie od urody. Nikt się nie 
spodziewał ujrzeć w osobie Malviny najpiękniejszej panny w Londynie.
      Młodzi panicze o pustych kieszeniach rychło popieszyli zawierać z niš znajomoć.
      W cišgu pierwszych kilkunastu dni pobytu w stolicy dziewczyna otrzymała pięć 
propozycji małżeństwa. W następnych dniach ich częstotliwoć ustaliła się na irytujšco 
wysokim poziomie.
      Przychodzili baroneci, parowie, hrabiowie...
      Przez pełne dwa tygodnie stawiano na pewnego markiza. Miał on niemałe trudnoci z 
jednoczesnym utrzymaniem koni wycigowych, psów do polowania na lisy i łożeniem na 
bardzo wymagajšcš kochankę.
      Malvina odmawiała wszystkim, ale dopiero ów markiz powiedział głono to, o czym 
inni tylko myleli.
      - Pewnie czeka pani na owiadczyny Wrexhama!
      No tak, która kobieta nie chciałaby zostać księżnš?
      Z tymi słowy wciekły wybiegł z jej domu.
      Malvina westchnęła, a potem wybrała się na przejażdżkę i więcej już nie mylała o 
niewypłacalnym markizie.
      Na czas wišt Wielkiejnocy wyjechała razem z babkš na wie.
      Gdy pewnego dnia majordomus oznajmił o przybyciu księcia Wrexhama, doskonale 
wiedziała, w jakim celu arystokrata podšżył za niš tak daleko od rozbawionego towarzystwa. 
Tyle że jeli zadłużony markiz miał jaki cień szansy na jej przychylnoć, ksišżę nie mógł się 
spodziewać żadnej.
      Malvinie zdarzało się siedzieć koło niego na proszonych obiadac...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin