Maszyna do produkcji Manny.rtf

(1254 KB) Pobierz

Rodney Dale, George Sassoon

Maszyna do produkcji manny

 

fragmenty z książki Arnolda Mostowicza "O tych co z kosmosu", zawierającej streszczenie książki "Maszyna do produkcji manny"

 

Książka, której treść postaram się zreferować czytelnikom, jest jedną z najciekawszych pozycji poświęconych problematyce paleoastronautycznej. Jest też jedną z najlepiej i najsolidniej opracowanych. Jej autorami są Anglicy Rodney Dale i George Sassoon. Ukazała się ona w roku 1978, a jej tytuł brzmi "The Manna-Machine".
Kim są panowie Dale i Sassoon? Rzecz to, jak zawsze w takich wypadkach, nader istotna.
Rodney Dale studiował w Queen College w Cambridge nauki przyrodnicze. Przerwał jednak te studia, by poświęcić się innej specjalności, a mianowicie konstrukcji maszyn. W 1963 roku utworzył wraz z Sassoonem jedno z pierwszych w Anglii przedsiębiorstw zajmujących się planami rozwoju rynku. W firmie tej Rodney Dale jako inżynier specjalista zajmował się projektowaniem maszyn oraz kształceniem kadr. Od 1976 roku poświęcił się wyłącznie pracy edytorskiej.
George Sassoon również studiował w Cambridge nauki przyrodnicze. Po ich ukończeniu poświęcił się, podobnie jak Dale, konstrukcji i projektowaniu maszyn. W założonym wraz z Dale'em przedsiębiorstwie zajmował się projektowaniem maszyn elektrotechnicznych. George Sassoon jest równocześnie lingwistą oraz autorem szeregu prac z zakresu rozwoju techniki, które ukazywały się w wielu poważnych pismach specjalistycznych Wielkiej Brytanii.
Tyle, jeśli idzie o prezentację autorów. Teraz klilka słów o ich książce, która jest próbą naukowego uzasadnienia tezy, iż biblijna manna była po prostu produktem wytwarzanym przez maszynę. Skomplikowaną, bo skomplikowaną, ale będącą przecież wytworem techniki, a nie cudu.
Zanim książka Sassoona i Dale'a ukazała się na półkach księgarskich Europy i Stanów Zjednoczonych, jej podstawowe tezy obydwaj autorzy zawarli w artykule, który na wiosnę 1976 r. pojawił się na łamach jednego z najpoważniejszych czasopism naukowych na świecie - "New Scientist". Artykuł wywołał wielkie poruszenie. I ranga pisma, i autorytet fachowy autorów spowodowały, że nie można było sprawy zbyć, jak to się zwykło było robić, wzruszeniem ramion. Skoro zaś problemu wyśmiać nie było można, nad całą sprawą świat nauki przeszedł właściwie do porządku dziennego... Normalka...
Książka Sassoona i Dale'a nie ogranicza się zresztą do udowodnienia zawartej w niej hipotezy, ale jest także analizą szeregu nakazów i zakazów religijnych czy obyczajowych zawartych w Biblii, a będących, jak twierdzą autorzy, następstwem tego kapitalnego i brzemiennego w konsekwencje faktu, jakim było otrzymanie przez Żydów uciekających z niewoli egipskiej skomplikowanej maszyny, która dostarczała im przez czterdzieści lat racjonowaną żywność.
Przypomnijmy, co na temat manny mówią teksty biblijne: ..."rzekł Pan do Mojżesza: Oto Ja spuszczę wam jako deszcz chleb z nieba! I wyjdzie lud, i będzie codziennie zbierał, ile mu potrzeba(...)A gdy warstwa rosy się podniosła, oto na powierzchni pustynii było coś drobnego, ziarnistego, drobnego niby szron na ziemi.(...)A Mojżesz rzekł do nich: To jest chleb, który Pan dał wam do jedzenia. Oto co rozkazał Pan: Zbierajcie z niego, każdy według tego ile potrzebuje do jedzenia, omer na głowę(...)Szóstego dnia zbierali pokarm w dwójnasób, po dwa omery dla każdego(...)Tak powiedział Pan: jutro będzie wypoczynek, poświęcony Panu dzień sabatu.(...) Przez sześć dni będziecie to zbierać, ale dnia siódmego jest sabat. W tym dniu tego nie będzie.(...)Odpoczywał więc lud dnia siódmego. Dom Izraela nazwał ten pokarm manną, a była ona jak ziarno kolendra biała, a miała smak placka z miodem" (Exodus, XVI, 4, 14-19, 22-23, 26-31).
Znajdujemy w Biblii kolejny opis wydarzenia mającego dla dalszych rozważań Sassoona i Dale'a wielkie znaczenie.
"Trzeciego dnia, z nastaniem poranku, pojawiły się grzmoty i błyskawice, i gęsty obłok nad górą, i doniosły głos trąby, tak, że zadrżał cały lud, który był w obozie. (...) A góra Synaj cała dymiła, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu. Jej dym unosił się jak dym z pieca, a cała góra trzęsła się bardzo. A głos trąby wzmagał się oraz bardziej. Mojżesz przemawiał, a Bóg odpowiadał mu głosem. A gdy Pan zstąpił na górę Synaj, na szczyt góry, wezwał Pan Mojżesza na szczyt góry i Mojżesz wstąpił. I rzekł Pan do Mojżesza: "Zejdź, przestrzeż lud, by nie napierał na Pana, aby go zobaczyć, boby wielu z nich zginęło" (Exodus, XIX, 16, 18-21)
Przyznać trzeba, że opis to bardzo dokładny. Bardziej powiedziałbym realistyczny, niż słynny opis wizji Ezechiela, która doczekała się wielu komentarzy, między innymi całej książki z interpretacją inżyniera Josepha Blumricha.
Sassoon i Dale twierdzą, że opis spotkania Mojżesza z Panem jest relacją z wydarzenia o podobnym charakterze, co wizja Ezechiela. Opis ten bowiem przypomina bardziej jakieś sprawozdanie ze startu czy lądowania, rakiety, niż objawienie się Boga narodowi wybranemu.
Autor książki "Czarne dziury: koniec wszechświata" profesor John Taylor, opis spotkania Mojżesza z Panem porównuje do szeregu innych, podobnych, jakie znaleźć można w Biblii. I ten, miarodajny przecież uczony, pisze, że wszystkie te relacje biblijne stanowią "bardzo plastyczne opisy przedstawiające przybycie obcego statku kosmicznego". Nie są to opisy odosobnione w literaturze religijnej, czy też w przekazywanych ustnie mitach i legendach. Podobne relacje znaleźć można w mitologiach ludów różniących się między sobą zarówno rodowodem kulturalnym jak i predyspozycjami psychcznymi. Amerykański filozof Schiarella zauważył, że wszystkie religie charakteryzuje wspólny rys: ich mity, poza nielicznymi wyjątkami, opisują bogów jako istoty posiadające wygląd i kształt ludzki. Czy będą to bogowie i półbogowie greccy, czy bogowie hinduscy, czy wreszcie kosmiczni przybysze z mitów indiańskich - wszyscy oni mają ludzką postać. Ponadto wspólną ich cechą jest oczywiście to, że przybywają zawsze z Nieba.
Książka Sassoona i Dale'a próbuje wykazać, że rzeczywiście bogowie przebywali na Ziemi i że bogami tymi byli goście z kosmosu, a w każdym razie takim przybyszem z kosmosu był ten, który ukazał się Mojżeszowi na górze Synaj.
Do tego wszystkiego wydaje mi się niezbędny jeszcze jeden komentarz wstępny.
Biblia jest nie tylko świętą księgą Żydów, ale także ich historią. Historycy wykazali, że opowieść o opuszczeniu przez lud Izraela Egiptu dotyczy autentycznych wydarzeń, które miały miejsce około 3300 lat temu. Wprawdzie Biblia (Exodus, 12, 37) wspomina o tym, że opuściło Egipt sześćset tysięcy Żydów, ale tutaj wtrącają się fachowcy i obliczają, że w rzeczywistości uciekło z niewoli egipskiej sześćset rodzin. (W języku hebrajskim pojęcia "tysiąc" i "rodzina" wyraża to samo słowo). Następnie relacja biblijna opisuje perypetie czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię, oraz, co nas tu specjalnie interesuje, wszystkie wydarzenia związane z manną. Przypomnijmy raz jeszcze: substancja ta według Biblii, spadać miała z nieba, posiadała konsystencję grudkowatą, smak miodu i była racjonowana. Dokładnie: jeden omer na rodzinę. A omer (lub gomer) jest to miara objętości wynosząca ok. 3,6 litra. (Biblia mówi o omerze "na głowę". Należy to rozumieć chyba jako omer na głowę rodziny czyli na rodzinę w ogóle. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że każdy z wędrujących przez pustynię - każdy, to znaczy dzieci również - zjadał blisko cztery kilo manny dziennie, czyli około sześć i pół tysiąca kalorii !)
Biblia ponadto podaje, że w sobotę rano manny nie było, natomiast w piątek zbierający otrzymywali rację podwójną. (Gdyby manna była wyschniętym sokiem tamaryszku lub zwykłym porostem, to jak wytłumaczyć ów niezwykły fakt, że w sobotę przyroda dostosowywała się do zakazów religijnych i wstrzymywała dostawę swoich płodów?)
Piszą Saassoon i Dale:
"W sumie jest to wszystko dosyć dziwne. Najpierw mamy opis jakiejś postaci Pana, który wywiódł lud Izraela z Egiptu i kazał mu (po co ?) przez czterdzieści lat wędrować po pustynii. Następnie dowiadujemy się o mannie spadającej regularnie z nieba, która to manna towarzyszyła wędrującym po pustyni krok za krokiem, utrzymując jednocześnie jakże precyzyjny plan dostaw dziennych i tygodniowych."
Trzeba tu dodać, że ani tamaryszku ani kruszwicy nie ma na pustyni Synaj w takiej ilości by można było je zbierać regularnie, dzień w dzień i to w ilości mogącej zaspokoić głód trzech tysięcy ludzi. Zresztą porosty rosną dosyć wolno - roczny ich przyrost wynosi kilka milimetrów. Biblia nie wspomina też, że mannę można było zbierać z jakichś drzew czy krzaków. Dalej, miała ona mieć smak chleba, a nie samego cukru, jak to miałoby miejsce z sokiem tamaryszku.
Podobnych wątpliwości jest zresztą znacznie więcej. Co to znaczy, że każda rodzina otrzymywała jeden omer dziennie ? Znaczy to, że chodzi tu o racjonowanie. Czy można mówić, że jakiś produkt jest racjonowany, jeśli można go zbierać, jeśli natura dostarcza go w stanie gotowym do spożycia, który można zbierać w dowolnej ilości ? Gdyby natomiast manna była dostarczana przedstawicielowi każdej rodziny w postaci "żelaznego" przydziału, wszelkie podobne nadużycie byłoby niemożliwe.

Zochar czyli Kabała

Stary Testament nie jest, jak wiadomo, jedynym źródłem do poznania historii Żydów z tego okresu, jak też nie jest jedynym zbiorem dotyczącym religijnego prawodawstwa żydowskiego. Nie mówiąc już o dziełach ściśle historycznych, jak, na przykład, Józefa Flawiusza "Starożytności żydowskie", wiele komentarzy do wydarzeń historycznych, jak i komentarzy religijno-doktrynalnych zawiera Talmud, którego ostateczna redakcja zakończona została ok. 200 roku naszej ery. W Talmudzie spisane są, przekazywane ustnie przez setki lat, komentarze do Biblii. Lecz nie wszystkie te uzupełnienia przekazywane z pokolenia na pokolenie zostały w ostatecznej redakcji Talmudu uwzględnione i uwiecznione. Wiele z nich pozostało niespisanych, dlatego przede wszystkim, że uznawane były za wyjątkowo tajne, a może nawet za zbyt niebezpieczne (z punktu widzenia doktrynalnego), aby je raz na zawsze spisać. Przekazywano je więc tylko ustnie. Aby zaś przekazać je bez błędu, uczono się ich na pamięć, aż dopiero w 1290 roku ta część komentarzy do Biblii została również utrwalona. Ukazała się pod nazwą "Księgi Zohar" ( zohar znaczy blask). Autorem spisanego tekstu "Zoharu" jest Żyd hiszański Mozes de Leon. I właśnie ta księga, będąca podstawowym dziełem "Kabały" (kabała to po hebrajsku - tradycja), stała się punktem wyjścia dla fascynującej hipotezy Sassoona i Dale'a. "Księga Zohar" wydana przez Mozesa de Leon jest, ściśle rzecz biorąc, streszczeniem wykładów, których autorem był przed kilkoma wiekami uczony rabin Szymon bar Jochaj. Najdziwniejszy jednak jest fakt, że tematem wykładów uczonego (który jest zresztą postacią historyczną) był opis budowy, jak też właściwości tego niezwykłego "czegoś", co nazywane jest w "Zoharze" Wiekowym Starcem.
Jeśli wierzyć Szymonowi bar Johaj, składał się ów Starzec z wielkiej głowy o kilku wklęsłościach, zaopatrzonej w brodę, nos, oczy, oraz z dwóch jąder i penisa. To wszystko. Ciekawa musiała to być głowa, skoro z opisu wynika, że była ona przezroczysta, a w jej środku znajdowała się latarnia, czy też inne źródło światła. W górnej części głowy Wiekowego Starca znajdować się miał mózg, w którym "destylowała się niebiańska rosa". Rosa ta, przechodziła później przez inne części ciała Starca, przedostawała się z góry na dół, aż do jąder, w których się magazynowała, aby w końcu znaleźć ujście na zewnątrz przez penis.
Pisze Sassoon:
"Teksty owe z opisem Wiekowego Starca od pierwszej chwili wydały mi się dziwne, powiedziałbym, bliskie. Dopiero po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z tego, że w owym tekście, w owym opisie starca chodzi w rzeczywistości o opis maszyny, opis dokonany za pomocą niezwykłego zupełnie języka".
Odkrycie to nie pozostało bez wpływu na dalsze decyzje Sassoona i Dale'a. Sassoon mianowicie nauczył się języka aramejskiego i hebrajskiego, aby samemu dokonać tłumaczenia (należytego tłumaczenia) oryginalnego tekstu z końca XIII wieku. Dzięki temu zarówno on, jak i Dale odkryli w tekście "Zoharu" wiele szczegółów pominiętych przez poprzednich tłumaczy. Sassoon tłumacząc ten tekst pokonać musiał wiele trudności. Przede wszystkim tę polegającą na oddaniu w języku współczesnej techniki zawiłego, miejscami mistycznego, opisu zawartego w książce o charakterze tak bardzo przecież religijnym.
Wróćmy jeszcze na chwilę do pytania, które zadawali autorowi "Zoharu" jego współcześni: skąd Mozes de Leon czerpał materiał do napisania książki, powołującej się na wykłady Szymona bar Jochaj sprzed kilkunastu wieków? Otóż Sassoon i Dale znaleźli dowody świadczące, iż autor "Zoharu" należał do swego rodzaju tajnego stowarzyszenia, którego celem było ustne przekazywanie tajemniczej wiedzy, jaką miał Mojżesz otrzymać od Pana na górze Synaj. Takie ustne przekazywanie wiedzy ważnej dla utrzymania religii było dla Żydów swego rodzaju samoobroną. Samoobroną przed prześladowaniami, jakich ofiarą padały również ich święte księgi, które przez wieki całe niszczono i palono. Wiedza utrwalona w pamięci ludzkiej, przekazywana z pokolenia na pokolenie, mogła w ten sposób ocaleć przed wrogami Izraela.
To, że Sassoon nauczył się języka aramejskiego, pozwoliło mu podejść do tekstów księgi "Zohar" w sposób całkowicie odmienny od metod jego poprzedników. Poprzednicy ci byli najczęściej religioznawcami, mistykami, teologami. On zaś, George Sassoon, był inżynierem-konstruktorem o sposobie myślenia zupełnie odmiennym. Dlatego udało mu się, i to dość szybko, rozszyfrować tekst, nad którym inni łamali sobie głowy nie dochodząc do celu. Bowiem nie religia była potrzebna, a jeszcze mniej mistyka, by "zrozumieć" - ale technika.
"Trzy głowy są wydrążone, jedna znajduje się w drugiej i jednocześnie nad pozostałą"
Nie należy się dziwić, że w podobnych opisach mistycy studiujący "Kabałę" szukali jakiegoś ukrytego sensu. Sassoon i Dale mistykami nie są. Bez trudu rozwiązali zagadkę owych czaszek czy głów. Czaszki oznaczają także czasze lub wydrążenia. Dwa, jeden nad drugim - znajdują się w trzecim. Jeśli zaś górna czaszka nosi nazwę najważniejszej, to prawdopodobnie dlatego, że tam rozpoczynał się proces produkcji.
"Wszystkie świętości pochodzą z górnej głowy trzech czaszek(...)To błogosławieństwo, płynące w naczyniach ciała, aż osiąga ono organy zwane wojskiem albo jądrami. Pozostaje tam tak długo, aż zostanie nagromadzone i przechodzi stamtąd do świętego początku. Jest ono białe i dlatego nosi nazwę łaski. Łaska ta znajduje się w Przenajświętszym (przybytku) jak powiedziane jest w Psalmie. (...)Niebiańska Rosa z głowy spada do czaszki i tam jest przechowywana.(...) Z Rosy tej mielą mannę sprawiedliwych dla przyszłego świata."
Bez przesady można stwierdzić, że ostatni cytat streszcza właściwie wytłumaczenie całego owego niezrozumiałego tekstu i zadaniem Sassoona i Dale'a było wyciągnąć z tego wyjaśnienia wszystkie, nawet ostateczne wnioski - a mianowicie, co oznacza łaska czy błogosławieństwo, czym był Wiekowy Starzec i kto był Panem...
Tekst "Zoharu" stwierdza, że manna była z jakiejś rosy, która zbierana była w górnej czaszce (w górnym zbiorniku) istoty określanej jako Wiekowy Starzec, następnie zaś przepływała przez jego ciało z góry na dół, aż znalazłszy się w "wojskach" wydostawała się na zewnątrz przez początek (chodzi tu o penis) Starca (ostatnia część tego opisu oznacza prawdopodobnie odpowiedni kran).
Skoro manna była przez czterdzieści lat jedynym pożywieniem wędrującego przez pustynię ludu Izraela, zaopatrzenie w nią było niezwykle ważnym problemem. Przecież bez codziennego zbierania manny ludzie pomarliby z głodu. Nic więc dziwnego, że codziena porcja tego pożywienia była uważana za dowód łaski bożej, bożego błogosławieństwa. A z tego ostatniego faktu wyciągają Sassoon i Dale wnioski bardzo daleko idące. Dotyczą one zarówno treści pewnych modlitw żydowskich, czy też pochodzenia niektórych obrzędów względnie rytuałów, jak na przykład komunii świętej. Modlitwa "Ojcze nasz" opiera się na podobnej modlitwie pochodzenia mozaistycznego i zawiera prośbę o chleb powszedni, a więc codzienny. Codzienny ? Czyżby dlatego, że codziennie rano wydzielana była manna ?...
"Jeśli idzie o łaskę - piszą Sassoon i Dale - nie można chyba sądzić, że zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie byli na tyle grzeszni, iż musieli stale prosić o łaskę. Ale prośba ta jakże staje się zrozumiała, jeśli bez codziennej racji "łaski" groził głód !"
Oczywistą jest rzeczą, że tak interpretowany tekst "Zoharu" sprzeczny jest z Biblią. Nie z nieba więc spadała manna, ale była dostarczana z surowca zwanego "rosą" przez coś, co nosiło nazwę Wiekowego Starca. Jak w jaki sposób można to sprawdzić ? Można, analizując dokładnie tekst "Zoharu". Można też odszukać odpowiedni tekst biblijny, by sprawdzić, co tam pod słowem "łaska" jest rozumiane ? Dla oznaczenia "łaski" używane jest hebrajskie "chesed", a słowo "chesed" może również oznaczać szczodrość w rozumieniu bezpłatnego daru. Opierając się na różnych cytatach biblijnych, Sassoon i Dale twierdzą, że owa tak często używana w Piśmie Świętym "łaska" oznaczała początkowo mannę. Później - przypuszczają autorzy - ta interpretacja poszła w zapomnienie i ludzie błagali Boga o łaskę używając formuły, któa niegdyś używana była w pustynii, gdy manna chroniła ich przed śmiercią głodową.
Jeśli się założy, że ów Starzec z "Zoharu" oznaczać ma maszynę, to jak wytłumaczyć takie ludzkie nazwy poszczególnych jej częsci, jak czaszka, broda, nos, oczy czy penis ? Otóż Izraelici, którzy 34 wieki temu uciekli z Egiptu, nie znali, bo znać rzecz jasna nie mogli, zważywszy poziom ówczesnej cywilizacji, nazw określających poszczególne części tej - podobnie zresztą, jak każdej innej - maszyny i musieli nazwy takie dopiero tworzyć. Być może dostrzegli oni pewne podobieństwo między ogólnym wyglądem maszyny a człowiekiem: broda czyniła z niej starca; podobieństwo widzieli również między różnymi częściami maszyny a organami ciała ludzkiego, co jest zresztą przypuszczeniem najprawdopodobniejszym. Podobnie bowiem bywa zresztą i współcześnie z ludami, które nie zetknąwszy się nigdy z nowoczesną techniką stają z nią nagle twarzą w twarz. Na przykład słowo "daw" w języku Apaczów oznacza podbródek. Tak określili oni przedni zderzak. "Ke" to noga - tylne koło. "Tsaws" - żyła - przewód elektryczny. "Pit" - żołądek - bak na benzynę. Itd, itd.
Nazwa Wiekowy Starzec to również gra słów. Po aramejsku termin w oryginale brzmi "attik jomin" a po hebrajsku "attik jomim". Pierwsze z tych dwóch słów oznacza "oddalony" ( w czasie czyli stary) ale też "noszony". Autorzy twierdzą że nastąpiło błędne tłumaczenie na angielski i nazwa powinna określać nie "stary" ale "przenoszony", tym bardziej, że ów Starzec nigdy nie poruszał się czy przemawiał ale był "z jednego tronu przenoszony na drugi". Owym tronem była zwykla platforma, na której maszynę każdorazowo umocowywano, gdy miała pracować czyli dostarczać mannę.
Drugie słowo "jomin" oznacza "dni" lub morza. Mamy więc tłumaczenie "oddalony dniami" czyli w czasie, czyli stary, albo "przenoszony z morzami", co byłoby nonsensem, gdyby nie fakt, iż słowo "jom" może oznaczać zarówno ocean jak i jezioro a nawet pojemnik, względnie zbiornik wody. Wynika to choćby z opisu świątynii Salomona, gdzie znajdował się zbiornik z wodą na ablucje rytualne, określony w Biblii słowem "jom". Bardziej sensowne jest więc tłumaczenie "przenoszony ze zbiornikami" na maszynę do produkcji manny określaną Wiekowym Starcem.
Kto mógł kontrolować rozdzielnictwo manny ? Oczywiście mogli to robić tylko kapłani. To kapłani wiedzieli, że mannę wyrabia maszyna. Dla pozostałych Żydów każdorazowe otrzymanie omeru manny graniczyło z cudem.
Autorzy angielscy doszli do wniosku, że manna produkowana była z alg, czyli glonów. Nazwą tą obejmuje się najprostsze, samożywne (fototroniczne) rośliny zarodnikowe występujące najczęściej w wodzie. Uprawiane w wodzie przybierają na wadze i objętości nie z wody, jeśli tak wolno rzec, ale z powietrza. Powietrze zawiera wszystkie elementy niezbędne do rozmnażania się, więc do uprawy alg. Oczywiście potrzebne są i inne elementy ale w niewielkiej już ilości. Przy sztucznej uprawie tych roślin te dodatkowe elementy mogą zostać im dostarczone w postaci nawozów.
Najważniejszą rzeczą niezbędną do rozmnażania alg jest światło. Bez światła algi rozwijać się nie mogą, tak zresztą, jak inne rośliny zielone. Jak wiadomo, w roślinach tych na skutek fotosyntezy, to jest przyswajania dwutlenku węgla CO2 przy użytkowaniu energii uzyskanej ze światła - dwutlenek węgla bierze czynny udział w procesie wytwarzania monosacharydów, aminokwasów, glikozy czy kwasów tłuszczowych. W wyniku fotosyntezy następuje też wydzielanie do atmosfery tlenu. przypomnieć warto, że szukając żywności dla coraz bardziej zatłoczonego globu ziemskiego, uczeni od dawna próbują wykorzystać niezwykłe wartości odżywcze alg i łatwość ich uprawy. Na razie nie zanotowano tutaj jakichś sukcesów, aczkolwiek na przykład w Chinach czy w Japonii algi od dawna wykorzystuje się w celach kulinarnych.
Do prób czy doświadczeń które pozwoliłyby wykorzystać walory glonów, używa się najczęściej jednego ich rodzaju, a mianowicie chlorelli. Chlorella rozmnaża się niezwykle szybko. Z jednego hektara powierzchni wody w ciągu roku może wyprodukować 120 ton materii organicznej, zawierającej 50% białka, 35% węglowodanów i 5% tłuszczów.
Powiadają Sassoon i Dale:
"Należy więc przypuszczać, że maszyna do wytwarzania manny składała się z pewnej ilości zbiorników, w których znajdowała się woda z rozpuszczonymi w niej odpowiednimi składnikami. W zbiornikach tych uprawiano prawdopodobnie chlorellę, z której część była automatycznie i regularnie zbierana, by ją przeznaczyć na mannę. Wydawało nam się z początku, że ilość chlorelli uprawiana do takiej produkcji musi byc olbrzymia, a i pomieszczenie do jej uprawy wodnej musi byc rozmiarów potężnych. Postanowiliśmy więc przeprowadzić dalsze badania i okazało się ku naszemu zdumieniu, że zbiorniki takiej wielkości, jak to jest podane dla maszyny opisanej w "Zoharze", całkowicie wystarczą. Całość produkcji manny mogła być wykonana przez maszynę, której wielkość była wystarczająco ograniczona, by bez trudu zmieścić się w Przenajświętszym przybytku świątyni i wystarczająco lekka, aby niewielka grupa mężczyzn mogła ją nieść, kiedy zbiorniki były opróżnione."
Sassoon i Dale doszli do wniosku, że waga maszyny do wytwarzania manny nie musiała przekraczać trzystu kilogramów, tak, że sześciu ludzi mogło ją bez trudu przenosić na dalsze nawet odległości.

Jak to wyglądało w praktyce?

Jak wiadomo, zgodnie z zarządzeniami, które znaleźć można w Biblii, manny w sobotę nie wolno było zbierać. Inaczej mówiąc każdego dnia maszyna musiała produkować o jedną szóstą więcej, niż było to niezbędne dla sześciuset rodzin Izraela. Ta produkcja ponad normę zbierała się w jednym z dwóch zbiorników, które "Zohar" raz nazywa jądrami, a najczęściej "wojskiem" czy też "zastępami". W ten sposób, w piątek obydwa zbiorniki dostarczały razem nie jeden, lecz dwa omery manny. Na podstawie bardzo skrzętnych obliczeń autorzy książki doszli do wniosku, że uprawa chlorelli, niezbędnej do wytworzenia takiej właśnie ilości manny, odbywać się mogła w zbiorniku o zawartości ok. 5000 litrów wody. Taki zbiornik mógł mieć średnicę ok. dwa metry, a więc jego wielkość nie była przesadnie duża.
W pierwszym etapie produkcji celuloza zawarta w glonach musi zostać przekształcona w taką substancję którą żołądek ludzki mógłby bez trudu strawić. Fermentem rozkładającym celulozę na cukier jest celulaza, która działa jak katalizator w niewielkich ilościach. To przeróbka jeszcze nie wystarcza do otrzymania substancji jadalnej, gdyż robiono próby dawania zdrowym ludziom do spożycia tak przerobioną chlorellę, co prowadziło do obrzęków, ran i schorzeń skóry. Jeśli natomiast uprzednio oczyściło się chlorellę w alkoholu to takich schorzeń nie obserwowano. Można przypuszczać, że konstruktorzy maszyny bazując na tym albo zdołali opracować technikę oczyszczania chlorelli, albo zastosowali zmodyfikowaną genetycznie chlorellę pozbawioną takiej szkodliwości. Ostateczny produkt, manna, miała konsystencję grudkowatą. Maszyna więc, która wytwarzała taką mannę, musiała być zaopatrzona w urządzenie, które suszyłoby i rozdrabniałoby produkt otrzymany przy przeróbce oczyszczonej celulozy. Jednym słowem:
"Nasza dzisiejsza technologia nie potrafi jeszcze być może skonstruować maszyny tak małej, która mogłaby w ciągu 24 godzin przerobić 800 kilogramów chlorelli na produkt nadający się do spożycia. Niemniej wiemy już dziś dostatecznie dużo, aby stwierdzić, że rzecz taką osiągnąć można. Dlatego też zakładamy, że maszyna do wytwarzania manny pochodziła z jakiejś technicznie rozwiniętej cywilizacji, która w niejednym nas wyprzedza. Wyprzedza nas na tyle, że nie zawsze potrafimy skopiować to, co sama potrafiła osiągnąć. Ale na pewno nie wyprzedza nas na tyle, abyśmy nie mogli zrozumieć, jak skonstruowana przez nią maszyna działała."
W otoczeniu sterylnym taka maszyna mogłaby pracować nieograniczenie długi czas. Ale, jak wiadomo, atmosfera nasza nie jest sterylna - w związku z czym do kultury (uprawy) chlorelli w wodzie przedostawać się mogły bakterie, powodując jej zniszczenie. Dlatego właśnie konstruktorzy maszyny musieli uwzględnić konieczność jej regularnego zatrzymania celem opróżnienia, oczyszczenia i wysterylizowania. Oto przyczyna dla której nie było manny w sobotę! Sobota to dzień świętego odpoczynku. Ale po hebrajsku "święty" - "kadosz" znaczy także "czysty". W pozostałe dni, jak relacjonuje "Zohar", nad Starcem czyli nad maszyną widać było unoszący się do góry słup ognia. Maszyna pracowała przez 24 godziny bez przerwy.
Jak już wiemy, do magazynowania wyprodukowanej manny niezbędne były dwa zbiorniki-jądra Wiekowego Starca. Jeden na magazynowanie manny przeznaczonej do codziennej racji, drugi zaś - na magazynowanie manny wydawanej w postaci podwójnej racji, w piątek. Piszą Sassoon i Dale:
"Wielkość tych zbierników nie była mała. Nic też dziwnego, że pisma religijne ( to jest "Zohar") wspominają o nich z podziwem. Początkowo maszyna nazywana była Panem Zeobat ( dokładnie: Panem Wojsk - zastępów ). Ale, jak się okazuje słowo "zeobat" - "zastępy" oznaczać także może zgrubienia, nabrzmienia. (Takimi były zbiorniki z gotową manną ). Później nazwa ta przeszła na Boga... Dzienna produkcja sześciuset omerów to jest ok. 2200 litrów musiała zmieścić się w jednym z dwóch zbiorników. O ile taki zbiornik był kulą, to jej średnica wynosiła ok. 1,6 metra. Inaczej mówiąc, nawet w porównaniu ze zbiornikiem na 5000 litrów wody z uprawą chlorelli, takie zbiorniki na mannę musiały stanowić element maszyny rzucający się w oczy.

Przypuszczalny wygląd maszyny

Na podstawie tekstu "Zoharu" Sassoon i Dale zbudowali plastikowy model maszyny, który pokazany został w 1979 roku na Zjeździe AAS w Monachium, gdzie wzbudził niemałą sensację. By prawidłowo odszyfrować tekst Kabały autorzy musieli wyszukiwać podwójne a nawet potrójne znaczenie wyrazów w niej zawartych. Oto jak zrekonstruowali wygląd maszyny:

 

 

(1) "Usta", przez które, według "Zoharu" przepływać miał oddech życia. Według Sassoona i Dale'a jest to dopływ powietrza do maszyny wraz z siatką do zatrzymywania nieczystości.
(2) Rura w kształcie pierścienia znajdująca się w
(3) "Mózgu Wiekowego Starca. Jest nim podstawowe urządzenie do otrzymywania wody z powietrza. Gorące powietrze pustynne byłoby tu ochładzane na zimnej, szerokiej powierzchni (być może fałdowanej), a woda spadałaby w postaci kropel ("niebiańskiej rosy") do odpowiedniego zbiornika. To, co w "Zoharze" nosi nazwę "rosy" jest właśnie otrzymaną z atmosfery wodą. "Mózg" jest więc czymś w rodzaju kondensatora "rosy". Kondensator ten przykryty jest
(4) "eterem", albo inaczej jeszcze "przezroczystym zewnętrzyn mózgiem" Wiekowego Starca, a w rzeczywistości prawdopodobnie jakąś przezroczystą masą plastyczną. Woda z kondensatora spływa do
(5) "Wielkiego morza", którym jest oczywiście zbiornik z uprawą chlorelli w wodzie, gdzie rozpoczyna się właściwa produkcja maszyny. Woda z chlorellą przechodzi przez
(6) "Włosy z brody" Wiekowego Starca - czyli rury w których następuje wymiana gazowa (absorbowanego dwutlenku węgla na wydzielany tlen). W tych rurach woda z chlorellą naświetlana jest przez umieszczone wewnątrz zbiornika ze znajdującą się w wodzie chlorellą, źródło światła. Zbiornik z uprawą chlorelii zaopatrzony jest w
(7) "resztę" - czyli wentyl bezpieczeństwa i
(8) "odpływy z mózgu" - czyli wyloty ścieków. Ponadto zbiornik ten połączony jest z
(9) "trzema dolnymi oczyma", którymi są bardzo ważne zbiorniki zawierające sole mineralne, za pomocą
(10) "kanałów dolnych oczu" czyli rur łączących. światło i energia niezbędne dla funkcjonowania maszyny pochodzą z
(11) "naczyń (krwionośnych) zawierających ogień". Mógłby to być reaktor jądrowy, o którym szerzej będzie mowa w następnym rozdziale. Reaktor posiada
(12) "klucze" czyli zawory regulujące na...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin