011. Campbell Bethany - Krance ziemi.doc

(627 KB) Pobierz

Bethany Campbell

 

Krańce ziemi


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Tobie wcale nie zależy na moich reportażach z Alaskiw głosie Jennifer brzmiało rozgoryczenie.

Mam tam pojechać tylko po to, żeby sprowadzić do domu Keenana. Ale on nie wróci. Pojechał na Alaskę właśnie dlatego, że chciał być jak najdalej ode mnie. Gdyby nie ty, Keenanowi nie przyszłoby nawet do głowy, że chcę wyjść za niego. Lubię go, ale jak kuzyna albo wujka, no wiesz...

Jen była wysoką, młodą blondynką. Włosy miała splecione z tyłu w długi warkocz. Jej dziadek, Dagobert Martinson, siedział za biurkiem. Pomimo siedemdziesięciu dwóch lat, nadal był szczupły i silny. Miał gęste, siwe włosy i bystre oczy. Za jego plecami, z okna gabinetu roztaczał się widok na Złote Wrota – most zawieszony ponad lekko zamgloną zatokę. Przed nimi na biurku stało kryształowe naczynie w kształcie kuli, wypełnione błyszczącym, czarnym płynem. Była to ropa naftowa, która wypłynęła z pierwszego szybu Dagoberta Martinsona i która prawie pięćdziesiąt lat temu przyniosła mu bogactwo.

Jen od dziecka była osobą bardzo niezależną, co zawsze podobało się dziadkowi, gdyż przypominała mu pod tym względem jego samego. Ale ostatnio wiele się zmieniło i demonstrowanie przez Jean jej własnych zapatrywań przestało dziadka bawić.

W tej chwili siedziała z nogą założoną na nogę i spokojnie patrzyła na niego oczami tak samo niebieskimi i upartymi, jakimi on patrzył na nią.

Nawet nie będę próbowała namawiać go do powrotu. Wtrącając się w nasze sprawy ty i Ferd stworzyliście sytuację nie do zniesienia. Nie żądaj ode mnie rzeczy niemożliwych.

W ciszy, która zapadła, mogło się wydawać, że gdzieś tyka zapalnik bomby zegarowej. Jen zaczęła w duchu odliczać czas i Dagobert wybuchnął gniewem dokładnie w przewidywanym przez nią momencie. Uderzył otwartą dłonią w suszkę do atramentu.

Przede wszystkim nigdy nie mów mi, że coś jest niemożliwe. Wydobywam ropę z dna morza. Wysyłam satelity w kosmos. Ode mnie zależy, kto dostanie się do Białego Domu. Nie uznaję słowa „niemożliwe”.

Jen wiedziała, że w takiej chwili lepiej się nie odzywać. A teraz, pomyślała, zapyta, dlaczego się nie maluję. Potem będzie krytykował to, co noszę. W końcu wróci temat mojego małżeństwa.

Dziadek wymierzył w Jen oskarżycielsko wysunięty palec.

Dlaczego nigdy się nie malujesz? Mogłabyś być piękną dziewczyną. I czy zawsze musisz wyglądać, jakbyś dopiero co zeszła z deski surfingowej?

Jen wzruszyła lekko ramionami, gdyż nie umiała na to odpowiedzieć. Natura obdarzyła ją hojnie: ciemna cera, blond włosy z przebłyskiem platyny, policzki w zdrowych rumieńcach, niebieskie oczy, ciemne rzęsy i różowe wargi. Makijaż był dla niej zbędną maską.

Jeszcze jedna sprawazłościł się Dagobert. – Te twoje ubrania. Dzisiaj wyglądasz, jakbyś właśnie wyszła z dżungli i zamierzała sprzedawać mango na targu. Co to właściwie ma być za strój? Czyżby zabrakło porządnych materiałów i koronek?

Jen ze spokojem przyjrzała się swojej długiej, batikowej spódnicy i dobrze dobranej do niej bluzce. Były modne i choć nie wymyślnedrogie. Lubiła się ubierać wygodnie i miała własny styl. Ostatnio dziadek wbił sobie do głowy, że powinna nosić koronki i falbanki.

Co więcejDagobert stanął przed wnuczką – powinnaś wyjść za mąż. Czas założyć rodzinę. Mieć dzieci.

Obdarować wnukami starego, samotnego człowieka – dodała Jen w myślach.

Obdarować wnukami starego, samotnego człowieka. Czas się ustatkować. Ta zabawa trwa już za długo.

Mam dopiero dwadzieścia trzy lata. Chciałabym zdobyć jakiś zawód. Dokonać czegoś w życiu. Poznać świat...

Tak?dziadek odwrócił się do niej tyłem i spojrzał przez okno. – Masz San Francisco. Po co ci świat? Potrzebna ci jest tylko rodzina. I nie musisz pracować.

Jen wpatrywała się w plecy dziadka. Bardzo go kochała i dobrze wiedziała, dlaczego się zmienił. Ale teraz czuła, że jej cierpliwość jest na wyczerpaniu.

Dawniej nie mówiłeś do mnie w taki sposób. Uważałeś, że mogę zostać, kim zapragnę. A ja wybrałam dziennikarstwo.

Dawniej mówiłem ci mnóstwo różnych głupstw – stał ciągle odwrócony tyłem do niej. – Byłem zbyt pobłażliwy dla ciebie. A ty bawisz się tylko tym swoim dziennikarstwem. Chyba nie sądzisz, że rzeczywiście masz talent?

Wciągnęła głęboki oddech. Dziadek rozgrywał swoją partię twardo i nieczysto.

Jest jeszcze trochę za wcześnie, żeby osądzić, czy mam talent. Dopiero rok temu skończyłam studia.

I byłaś całkiem przeciętną studentką. Bawiła cię tylko jazda na nartach i surfing. Nigdy za nic nie musiałaś brać odpowiedzialności. – Odwrócił się i spojrzał na nią chłodno. – Przyznaj, że do dnia dzisiejszego nie miałabyś przyzwoitego zajęcia, gdyby nie Ferd Brubecker i ja.

Atmosfera stawała się napięta. Może on ma racjępomyślała Jen. Na uczelni nie miała specjalnie imponujących wyników. Wystarczały jej oceny dostateczne. Tyle, żeby zdać. Solidnie pracowała przy redagowaniu studenckiej gazety, ale niezbyt przejmowała się zajęciami. Wtedy miała trzy pasje: pisanie zabawnych historyjek, surfing i narty. Nie zastanawiała się nad przyszłością.

I nagle zawalił się świat. Na trzy dni przed otrzymaniem przez nią dyplomu zginęli dwaj bracia Jen, Harry i Dwayne. Dwayne miał dwadzieścia osiem lat i był zaręczony z córką najlepszego przyjaciela Dagoberta, Ferda Brubeckera. Harry miał dwadzieścia pięć lat. Lecieli prywatnym samolotem do Galveston. Tego dnia po śniadaniu Jen ucałowała braci na pożegnanie. Dwie godziny później obaj nie żyli.

Jen nie wzięła udziału w uroczystości rozdania dyplomów. W tym czasie uczestniczyła w podwójnym pogrzebie. Trzymała Dagoberta pod rękę i zastanawiała się, jak uda im się przeżyć tę tragedię.

Potem przyjęła pierwszą pracę, którą jej zaoferowano. Nie zastanawiała się nad tym, że otrzymała ją od Ferda Brubeckera. Oszołomiona śmiercią braci, chciała ciężko pracować i nie mieć czasu na myślenie o czymkolwiek poza tym.

Dziadek zawsze był centralną postacią w jej życiu. Ale po śmierci wnuków zmienił się. Poprzednio ulegał zachciankom Jen, a nawet zachęcał ją do kaprysów. Teraz ściągał cugle i próbował kierować jej życiem.

Starszy pan spodziewał się, że Harry i Dwayne będą kontynuatorami jego rodu i dzieła. Wychowując ich, wpajał im potrzebne do tego cechy: skrupulatność, przezorność, no i posłuszeństwo wobec dziadka.

Natomiast Jen była przez dziadka rozpieszczana, gdyż uważał, że jej niezależność i samodzielność nie mogą mu przeszkodzić w osiągnięciu celu. Była dziewczyną. Pozwalał jej samej kierować swym życiem tak, aby przynosiło jak najwięcej radości.

Jen obawiała się, że tragiczna śmierć obu następców załamie dziadka. Już wcześniej życie ciężko go doświadczyło. Najpierw przeżył przedwczesną śmierć żony, a później stratę jedynego syna, ojca Jennifer. Rodzice Jen jechali samochodem nad jezioro Tahoe, gdzie zamierzali obchodzić kolejną rocznicę ślubu. Ciężarówka, której kierowca stracił panowanie nad pojazdem, uderzyła w ich samochód, zabijając oboje na miejscu.

Jen miała wtedy niecały rok i zupełnie nie pamiętała rodziców. Dagobert bolał nad ich śmiercią głęboko, lecz otrząsnął się z tego nieszczęścia i wychował troje wnuków. Los jednak nadal go nie oszczędzał, skoro przeżyć musiał jeszcze śmierć dwóch młodych ludzi.

Teraz nie mógł sobie już pozwolić, aby Jen była tylko jego rozkapryszoną ulubienicą. Musiała przynajmniej w pewnym stopniu zastąpić mężczyznHarry’ego i Dwayne’a. Uratować królestwo Dagoberta mógł jeszcze kolejny męski dziedzic. Spodziewał się, I że to Jen obdarzy go tym następcą. Jen była jego ostatnią nadzieją. Cóż z tego, skoro miała własne plany i chciała sama decydować o swojej przyszłości.

I w dodatku Dagobert mógł winić tylko siebie, że pozwolił Jen wyrosnąć na osobę samodzielną, mającą odwagę realizować własne plany. Postanowił zapanować nad jej charakterem i skłonić do posłuszeństwa. Poprzednio zostawiał jej zbytnią swobodę.

Bawisz się w pracę już cały rok. To wystarczająco długopowiedział z dawnym, czarującym uśmiechem.

Nadszedł czas przyjmowania odpowiedzialności za swoje czyny. To jest proste, a wszystkich możesz uszczęśliwić. Wyjdź za mąż za Keenana.

Keenan był jedynym wnukiem Ferda Brubeckera. Ferd i Dagobert przyjaźnili się od czasów wojny.

Obaj przeżyli obóz jeniecki w czasie walk na Pacyfiku i byli sobie bliżsi niż bracia.

Po powrocie z wojny obaj dorobili się fortun – Ferd Brubecker jako potentat prasowywłaściciel gazet, obejmujących swym zasięgiem cały kraj.

Po...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin