Fakty i Mity 10-2005.pdf

(24262 KB) Pobierz
96458666 UNPDF
Zachodnie sławy lekarskie o chorobie Jana Pawła II:
PAPIEŻ NA PROGU ŚMIERCI
Str. 15
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 10 (262) 17 MARCA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
jak i na wszystko brakuje ecie-pecie.
Za to mamy swoją katolicką wiarę,
swoją ojczyznę i przede wszystkim swój
honor, a ten nie może być splamiony przyj-
mowaniem unijnych srebrników od judaszy
z Brukseli.
Unijne masony chciały nam dać prawie
13 miliardów zł dotacji. Wzięliśmy na razie
z łaski niecałe 10 proc. tej kwoty. A reszta?
Nie ma na jej wykorzystanie pomysłu, a czas
biegnie i kończy się w roku 2006.
Str. 10, 11
Czarna
O rzekach pieniędzy płynących do
kościelnych kas wiemy już dużo. Ale
kilkunastu rybaków z „FiM” nieustan-
nie odkrywa nowe – mniejsze i większe
– strumienie. Po raz kolejny zarzucili-
śmy wędki w losowo wybranych rzeczuł-
kach i... zdębieliśmy. Choć woda tam męt-
na, czarna ryba brała jak cholera – na
paczki banknotów!
T o nic, że biednie, że przaśnie, że byle
T o nic, że biednie, że przaśnie, że byle
jak i na wszystko brakuje ecie-pecie.
Za to mamy swoją katolicką wiarę,
swoją ojczyznę i przede wszystkim swój
honor, a ten nie może być splamiony przyj-
mowaniem unijnych srebrników od judaszy
z Brukseli.
Unijne masony chciały nam dać prawie
13 miliardów zł dotacji. Wzięliśmy na razie
z łaski niecałe 10 proc. tej kwoty. A reszta?
Nie ma na jej wykorzystanie pomysłu, a czas
biegnie i kończy się w roku 2006.
rzeka
Str. 7
96458666.027.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 10 (262) 11 – 17 III 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Prezydent Kwaśniewski zdezerterował sprzed obli-
cza komisji badającej sprawę Orlenu. Uznał poczynania nie-
których jej członków za „niemoralne”, stwierdził, że nie mu-
si się przed nią z niczego tłumaczyć, a pod adresem tygodni-
ka „Wprost”, który opublikował jego zdjęcia z Markiem Do-
chnalem, użył określenia „ubecki mutant”.
Jeszcze trochę i Kwaśniewski zostanie ofiarą komunistycznych
represji.
Złoty środek (2)
Powstanie Partii Demokratycznej, którą popiera wg OBOP-u
12 proc., a wg PBS-u – 6 proc. elektoratu, o dziwo, nie za-
szkodziło Platformie Obywatelskiej (24 proc. poparcia). Na-
tomiast dotkliwy spadek notowań odczuły SdPl i SLD, na
które chce głosować ledwie po 5 proc. wyborców.
Dzięki przywódcom SLD oraz patronatowi prezydenta nad lewi-
cą, ma ona szanse w wyborach... do rad osiedlowych.
się do siebie lewicy i prawicy. Postępował proces zani-
ku myśli i koncepcji programowych. Odpowiedzią wyborców
na ciężki kryzys, jaki nagle zaczął toczyć elity, były ugrupo-
wania populistyczne. Od końca lat 90. – zarówno w USA, jak
i Europie Zachodniej (ale także na Łotwie, w Estonii, Słowe-
nii) – następuje odbudowa silnych programowo i ideowo par-
tii politycznych. Spory o podatki, o rolę państwa w gospodar-
ce znów stają się osią publicznej debaty. Trend ten wzmac-
nia także zwycięstwo G. Busha. Jego ekipa próbuje przepro-
wadzić neokonserwatywną rewolucję kulturową.
W naszym Katolandzie ideowi ludzie lewicy skazani są
na epitety typu: czerwoni, plankton, popłuczyny PZPR. Nato-
miast radykalną, ideową prawicę niezmiennie „broni” glejt
Polaka katolika, cywilizuje fama wiernego syna Kościoła
i miłośnika JPII. Nic więc dziwnego, że ci, którzy chcą prze-
trwać na lewicy, nie będąc przy tym odsądzanymi od czci
i wiary – muszą się swej lewicowości
wstydzić. Tak im się przynajmniej wyda-
wało. Idąc na skróty, sami zaczęli głosić
koniec ideologii, a przodowali w tym sze-
fowie SLD – zwłaszcza państwowcy
z „Ordynackiej” i otoczenia prezydenta
Kwaśniewskiego. Jakże bardzo się pomy-
lili! Skutek chowania głowy w piasek
i wystawiania dupy do strzału jest dziś
taki, że SLD stoi nad grobem, SdPl
pikuje w dół, a lewicowe są dziś
wyłącznie partie skupione w Unii
Lewicy. Wydawać by się mogło,
że po tsunami, które Miller zafun-
dował lewej stronie, polscy po-
litycy zrozumieją, iż dalsze trwa-
nie przy koncepcji partii dla każ-
dego, partii pozbawionych krę-
gosłupa ideowego, prowadzi do-
nikąd i nikogo nie pociąga, a na-
de wszystko nie powoduje korzystnych, postępowych zmian
w kraju. Pokazała to już dosadnie klęska UW w 2001 r., jak
i SLD w 2004 r. (wybory do Parlamentu Europejskiego).
Mimo to zarówno liderzy SLD i SdPl z jednej strony, a PO
i PD z drugiej – konsekwentnie dryfują w stronę centrum lub
już tam są. W tę samą stronę chce iść Kwaśniewski. On
sam polecił swoim przybocznym (m.in. szefowi gabinetu Wal-
demarowi Dubaniowskiemu) pomoc w przebudowie UW
w silną partię centrową. Wcześniej obgadał wszystko z Mich-
nikiem przy szklaneczce whisky. Kandydatami do budowania
nowej/starej inicjatywy PD są zarówno byli politycy prawi-
cy (Buzkowy Janusz Steinhoff), jak i lewicy (Jerzy Hausner).
Do grona popleczników dołączyli naukowcy. Doktor Radosław
Markowski odkrył, że ludzie centrum mają spójne poglądy
(tylko nie powiedział, jakie) i że centrum to nawet 12–19
proc. wyborców. Opierając się na wybiórczych materiałach,
stawia tezę, że wyborcy spoza lewicy i prawicy są silną, do-
brze wykształconą grupą obywateli. Są to ludzie przekonani
do demokracji i zadowoleni z niej. Ale dr Markowski zrobił
błąd, już na starcie kwalifikując usytuowanie światopoglądo-
we istniejących partii według ich... nazwy. W ten sposób
porozstawiał po kątach tych, którzy już dawno stali pośrod-
ku. No bo jeśli SLD jest partią ideowo lewicową, to ja je-
stem Feliks Dzierżyński. W Sojuszu, od początku jego istnie-
nia, próbują się przebić ideowe jednostki – tak trzeba by to
nazwać. Jedynymi wyrazistymi partiami parlamentarnymi
w Polsce są Liga Polskich Rodzin (choć jest to de facto pra-
wicowa lewica) oraz lewicowa Unia Pracy. Pozostałe ugru-
powania żerują na pustosłowiu ideowym. Według mnie, przy-
szli wyborcy politycznego centrum wcale nie są pozbawieni
poglądów skrajnych, a mówienie o poglądach „centrowych”
jest fikcją. Wyborcy, którzy dziś głosowaliby na PO i PD, tak
naprawdę CZEKAJĄ na ideową propozycję – jedni ze strony
prawicy, inni z lewicy. Ludzie ci mają ugruntowane własne
poglądy i właśnie dlatego w czasie najbliższych wyborów
nie będą głosować na tych, którzy zdefraudowali ich ideały.
Postawią na centrową, bezideową „stabilizację” albo zosta-
ną w domu. Poglądy centralne nie istnieją – rozrzut opinii
dotyczących UE, prywatyzacji, roli państwa w gospodarce
jest, wbrew opinii Markowskiego, bardzo duży, a świadczą
o tym wszelkie badania. Najbardziej świadomi wyborcy nie
chcą iść na kompromis, nie chcą się identyfikować z pseu-
dolewicą/prawicą. Gdyby ich opinie były spójne, można by
uznać, że mają wspólne poglądy. Jednak tak nie jest.
Bardzo ciekawe wyniki dają badania wyborców, którzy
deklarują, że w 2001 r. głosowali na SLD, a dzisiaj odmawia-
ją mu poparcia. Dzielą się oni na:
a) wyborców, którzy głosują zawsze na faworytów (10–15
proc.),
b) zawiedzionych liberałów ceniących porządek (10–12 proc.),
c) ideowych socjaldemokratów (ok. 30 proc.),
Pozostali to populiści i koniunkturaliści (przeli-
czenia dokonywali prof. Chału-
biński i dr Gadomska – WSH
w Pułtusku).
Ktoś powie – a co nam
po partiach ideowych, mo-
że to właśnie bezideowi
państwowi urzędnicy są
nam potrzebni. Do takiego prze-
konania doszedł przecież sam Prezy-
dent RP. Byłbym skłonny to przetesto-
wać, bo przecież każdy z nas ma już dość
polityki w gospodarce, a „koledzy” w spół-
kach Skarbu Państwa rozwalili niejedną z nich.
Jest jednak jeden warunek – wyprani z wszel-
kich idei państwowcy musieliby być pierw-
szorzędnymi specjalistami w dziedzinach, któ-
rymi szefują. W dodatku powinni być uczciwi.
Tak jednak, niestety, nie jest i długo nie będzie, bo
w Polsce przynależność partyjną, ideową zastępują określo-
ne układy towarzysko-biznesowe, gdzie nie dyskutuje się
o aborcji i teczkach, tylko o tym, kto i ile ma zarobić. Niezrze-
szony polityk i urzędnik natychmiast przyciąga biznesmena,
który wie, ile może stracić, żeby zarobić. Pokazały to dobit-
nie wszystkie kolejne afery, zwłaszcza te z Rywinem, Ungie-
rem i Wieczerzakiem w rolach głównych. Przebudowa sceny
politycznej na centrową, według modelu Kwaśniewskiego, mo-
że grozić następującymi konsekwencjami (wymieniają je pro-
fesorowie Racibowski, Wiatr, Chałubiński): dalsza oligarchi-
zacja życia politycznego i gospodarczego; układy biznesowe
będą wyznaczać ministrów, posłów, senatorów, prezesów in-
tratnych spółek; partia centrum odda się każdemu i poprze
każdy program za stołki; proces ten będzie generować dalszą
ucieczkę od polityki najbardziej aktywnych grup obywateli, na-
stąpi więc negatywna selekcja elit politycznych i do głosu doj-
dą partie populistyczne.
Francja i Niemcy mają ten proces już za sobą. Także
w Holandii, zdaniem prof. Wojtaszczyka, po krótkim epizo-
dzie z populistami następuje odbudowa sceny politycznej we-
dług jasnych kryteriów. Podobnie w Hiszpanii i Portugalii.
Populizm i klerykalizm wybitnie zagrażają naszej gospodarce
i pozycji Polski w UE. Kwaśniewski doskonale o tym wie.
Zamiast zabawy w UW bis, trzeba nam odbudować no-
woczesną, ideową lewicę. Prawica chce bowiem, idąc za
wzorem amerykańskich konserwatystów, przeprowadzić re-
wolucję katokulturową wymierzoną w prawa kobiet, wolność
słowa i gwarancje dla najuboższych. Roszczenia Kościoła
rzymskiego już teraz przekraczają możliwości, np. Agencji Nie-
ruchomości Rolnych czy MOPS-ów. A przy słabej, rozbitej
pseudolewicy i koniunkturalizmie innych partii – PSL, Samo-
obrona, nowe „Centrum” – opusdeiści z PiS i PO mogą zre-
alizować swój szatański plan.
Dalszy rozkład grozi SLD. Założona przez Krzysztofa Janika
Platforma Socjaldemokratyczna „Przyszłość” domaga się ustą-
pienia Józefa Oleksego ze stanowiska przewodniczącego. No-
wym szefem miałby zostać albo Olejniczak, albo Szmajdziń-
ski, albo Piechota. Tak odnowiona partia ma się pod skrzy-
dłami Kwaśniewskiego zjednoczyć z SdPl, UP, Ordynacką
i OPZZ, a później poprzeć kandydaturę Włodzimierza Cimo-
szewicza na prezydenta, którego jednak „brzydzi polityka”.
Pozostaje pytanie, czym dla Unii Pracy jest (była?) Unia Lewicy?
Redemptoryści – właściciele Radia Maryja – stwierdzili w li-
ście otwartym, że krytyka Rydzyjka to atak na polską demo-
krację i chrześcijaństwo. Przeprosili też za bliżej nieokreślo-
ne „potknięcia” w pracy rozgłośni. Przy okazji: głównym udzia-
łowcem będącej w stanie upadłości spółki budowlanej ESPE-
BEPE (szemrane interesy m.in. ze Stella Maris, malwersacje
finansowe) jest ksiądz Jan Król, redemptorysta i najbliższy
współpracownik Rydzyka. Księżowska spółka jest powiązana
z pomorskimi szefami SLD...
Miłość do dużych i łatwych pieniędzy przezwyciężała już nie ta-
kie podziały.
GDAŃSK To niesamowite, ale doszło jednak do licytacji jednej
z limuzyn arcybiskupa Gocłowskiego. Na poczet długów Stella
Maris sprzedano citroena C5 z 2003 r. za ponad 43 tys. złotych.
Gocłowski zawczasu dobrze ulokował „gotowiznę” („FiM” 48/2004),
o którą mógłby się upomnieć komornik. Teraz ma też okazję,
żeby kupić nowy wóz.
WATYKAN W niedzielę papieża znów podwieziono do okna,
co polskie media uznały za dowód cudownego powrotu do
zdrowia i niezwykłej formy. Mimo to, jak pisze „Wyborcza”,
„papież nie przemówił własnym głosem, ale przemówił gło-
sem kardynała Silvestriniego”.
„Na wiele sposobów przemawiał Bóg przez proroków...” (Hbr 1. 1)
Kościół jest wściekły i rozczarowany postawą rządów państw
katolickich na ONZ-owskiej konferencji na temat praw ko-
biet, która odbywa się w Nowym Jorku. Uczestnicy spotkania
chcą uchwalenia deklaracji, wzywającej członków ONZ do
uznania prawa do aborcji za niezbywalne prawo kobiet. Oka-
zuje się, że jedynym przeciwnikiem tak brzmiącej deklaracji
są Stany Zjednoczone, których nikt inny nie chce poprzeć
– nawet Polska (rządową delegacją kieruje Magdalena Śro-
da!) i wrogie dotąd aborcji kraje Ameryki Łacińskiej.
Doszło do tego, że najbliższym sojusznikiem Watykanu nie są ka-
tolicy, lecz islamiści i fanatyczni protestanci.
WŁOCHY Setki tysięcy włoskich pracowników przemysłu
tekstylnego protestowało przeciwko otwarciu granic Unii Eu-
ropejskiej na tanią chińską odzież. W samych Włoszech pra-
cę straci ok. 100 tys. osób.
W Polsce (zwłaszcza w Łodzi) pracę straci jeszcze więcej osób, ale
u nas katolicki kapitalizm i propaganda „wolnego handlu” już
dawno zabiły instynkt samozachowawczy.
UKRAINA Po odejściu Leonida Kuczmy z urzędu prezyden-
ta ruszyło śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci w 2000 r.
niezależnego dziennikarza Gieorgija Gongadze. Aresztowano
podejrzanych mimo ich powiązań z policją, a ówczesny mini-
ster spraw wewnętrznych popełnił samobójstwo.
Olek Kwaśniewski powinien pojechać z paczką do zapuszkowane-
go Kuczmy. Chyba że Olek sam będzie potrzebował odwiedzin...
MOŁDAWIA Komuniści utrzymali po wyborach władzę w je-
dynym europejskim kraju rządzonym przez duchowych spad-
kobierców Lenina. Oni sami nazwali się komunistami proeu-
ropejskimi.
Polaków nic już nie powinno dziwić po rządach postkomunistów
proamerykańskich.
TURCJA W szczególny sposób Dzień Kobiet uczciły władze
tureckie, które starają się o przyłączenie swojego kraju do Unii
Europejskiej. Policja zaatakowała w Stambule dwa pochody
demonstrantów domagających się faktycznego, a nie tylko for-
malnego równouprawnienia. Użyto gazów łzawiących i pałek,
a kilkudziesięciu uczestników (w tym kobiety) zatrzymano.
Równouprawnienie – OK. Ale jak te dziwki mogły wyjść na ulicę
z niezakrytą twarzą!!!
JONASZ
E uropa i USA przeżyły od połowy lat 80. powolne zbliżanie
96458666.028.png 96458666.029.png 96458666.030.png 96458666.001.png
Nr 10 (262) 11– 17 III 2005 r.
PIĘCIOLECIE „FiM”
3
Pięć lat temu, 11 marca,
była sobota. Zwlokłem
się rano z łóżka
po nieprzespanej nocy.
Miałem wory pod prze-
krwionymi oczami i roz-
dygotane dłonie. Byłem
pewien tylko jednego
– że jeszcze żyję.
Wszystko inne stało
pod znakiem zapytania.
Dzień wcześniej
był pierwszy dzień
sprzedaży „Faktów
uczciwi dziennikarze; nierzadko ta-
cy, którzy w innych gazetach nie mo-
gli pisać o tym, co ich boli. Obec-
nie współpracujemy też z kilkuna-
stoma autorami pracującymi na sta-
łe w innych redakcjach. Przysyłają
nam najczęściej teksty o nadużyciach
ludzi Kościoła bądź lokalnych baro-
nów – czyli tematy tabu dla ich wy-
dawców. 99 procent mediów w Pol-
sce, łącznie z publicznymi, broni in-
teresów swoich właścicieli lub opcji
magistra, pustosłowie, zalewanie ro-
baka, niespełnione obietnice. Bo fa-
cet był na fali, razem z lewicą, która
go wyniosła i od której się odwrócił.
Dopiero teraz trwa na Kwacha na-
gonka, bo mleko już się rozlało, po-
parcie mu spadło, zaczęła się pogo-
da dla prawicy, więc sygnał do ataku
dały jej organy – „Rzeczpospolita”,
TVN i inne „Fakty”. „Fakty i Mity”
– choć odbierane jako pismo lewico-
we – już pięć lat temu miały odwagę
tekstem, czy kogoś nim nie urazimy,
nie zamkniemy sobie drzwi na czy-
jeś pokoje albo czy nie stracimy re-
klamodawców, których i tak nie ma-
my. Jedynym dla nas kryterium jest
rzetelność tekstów. A nawet choć-
byśmy mieli ją gdzieś, to i tak mu-
simy uważać na każde słowo, bo czar-
ne zastępy, ich adwokaci i zdewo-
ciali sędziowie nie śpią.
Jest to gazeta jedyna w swoim ro-
dzaju – i wcale nie dlatego, że jest
(ORFiM). 22 grudnia nowy zarząd
„Ruchu” przywrócił nas do kolpor-
tażu. Przez ponad 9 miesięcy doko-
naliście, Kochani Czytelnicy, rzeczy
niesamowitej – utrzymaliście przy ży-
ciu gazetę odgórnie skazaną na za-
gładę. Pamiętam do dziś listy od wie-
lu z Was, w których opisywaliście cza-
sem wielokilometrowe wyprawy do
odległych kiosków zaopatrywanych
przez prywatnych kolporterów. Nie
zapomnimy Wam tego, podobnie jak
faktu, że nieustannie reklamujecie na-
sze pismo wśród rodziny i znajomych.
Pozwoliło nam to właściwie bez żad-
nej komercyjnej reklamy – której cią-
gle nam odmawiają zależne i „nieza-
leżne” media (ukłony w stronę rów-
nie jak „FiM” obiektywnego tygodni-
ka „Angora”) – rozwinąć się do po-
ziomu jednego z największych tygo-
dników w Polsce. To prawdziwy fe-
nomen, absolutnie nie do powtórze-
nia! Obiecujemy, że nie spoczniemy
na laurach.
„Fakty i Mity” od pięciu lat od-
nawiają oblicze ziemi – tej ziemi, wy-
jątkowo biednej pod tak wieloma
względami! Nie będę wymieniał
wszystkich naszych sukcesów – wy-
starczy tylko przypomnieć sobie, że
w ciągu całej poprzedniej dekady
ciemne sprawy hierarchów Kościoła
były tematem tabu, a teraz prawda
wychodzi na jaw, za opłotki, i jest
o niej coraz głośniej. Wykonaliśmy
plan, otwierając oczy tysiącom roda-
ków, zaś odwiecznym antykleryka-
łom daliśmy ciężki oręż do walki. Już
niedaleka przyszłość wykaże, że mie-
liśmy RACJĘ, walcząc o normalną,
świecką ojczyznę. Obecne młode po-
kolenie Polaków – w przytłaczającej
większości – za nic ma religijną bu-
fonadę nauczycieli hipokryzji. Pocze-
kajmy jeszcze kilka lat.
Życzę Wam, Szanowni Czytelni-
cy, a także sobie i Przyjaciołom z re-
dakcji, abyśmy dotrwali – w zdrowiu
i pomyślności – do 10-lecia i dalej,
bo, niestety, tematów nam nie bra-
kuje...
i Mitów”. Mojej gazety! Moja, Wasza, Jedyna!
Moja, Wasza, Jedyna!
Trzymałem w ręku 12 stron bo-
homazów – niedoświetlonych zdjęć,
postaci „wychodzących” z kolumn,
„puszczonych” tytułów, źle złamanych
tekstów. Ale była to gazeta moja
– przeze mnie wymyślona i zrobiona
– i byłem z niej dumny. Dziś tak na-
prawdę żałuję tylko jednego – nie na-
pisałem pierwszego komentarza na-
czelnego; zrobił to za mnie mój za-
stępca. To był ostatni taki numer. Wła-
ściwie to napisałem tekst, ale bałem
się go puścić. Trzy lata temu spotka-
łem znajomego proboszcza z Wło-
cławka; wyznał, że czyta gazetę i na
ogół przyznaje nam rację, a z tekstów
religijnych korzysta nawet podczas ka-
zań. Ma do mnie tylko jeden żal
– że w pierwszym komentarzu napi-
sałem, iż „FiM” będzie ujawniać
i piętnować każde „skurwysyństwo”.
– Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, Ro-
man. Ja nie spotkałem w swoim ży-
ciu żadnego skurwysyna – powiedział
mi mądry ksiądz.
Antyklerykałowie, którzy (jak
często piszą do dziś) całe życie cze-
kali na swoje pismo, przełknęli je-
go pierwsze, raczej amatorskie nu-
mery. Z czasem do redakcji „FiM”
zaczęli się zgłaszać profesjonalni re-
daktorzy i doświadczeni, a zarazem
Młodzieżówka Ogólnopolskiego Ruchu „Fakty i Mity” protestuje pod łódzkim sądem po usunięciu „FiM” z kiosków
politycznych, z którymi ich właści-
ciele współpracują. Ustrojem panu-
jącym w redakcjach jest koniunktu-
ralizm – ciągłe balansowanie na kra-
wędzi nastrojów społecznych i upodo-
bań czytelników. Na dziennikarzy wy-
wiera się nieustanną presję, aby jed-
nym dokładali, a innych bronili.
Najlepszy przykład: kiedyś prezy-
dent Kwaśniewski miał poparcie rzę-
du 80 proc. Był medialnym mężem
opatrznościowym narodu i nikomu
nie przeszkadzało, że spotyka się
z Krauzem czy Kulczykiem i zała-
twia im kontrakty. Wybaczano mu
kolejno: „niedopatrzenie” z tytułem
napisać, że prezydent jest farbowa-
nym na różowo lisem, nieudolnym la-
wirantem, nie ma w nim za grosz
patriotyzmu, stworzył Polskę salono-
wą, korupcjogenną i osobiście stoi
za niektórymi aferami (m.in. afera
Rywina ). Co najgorsze jednak – za
jego rządów umocnił się klerykalizm,
zatryumfował konkordat, a Kościół
złupił resztki majątku narodowego.
Jestem dumny z tego, że moja
gazeta nie ma względu na osoby, ko-
terie i układy polityczne, że na jej
łamach równie dobrze może obe-
rwać biskup, jak i baron SLD, że nie
musimy zastanawiać się nad każdym
moja. Na pierwszy rzut oka widać, że
w Katolandzie mamy do spełnienia
trudną i niebezpieczną misję, bo to
nam tak naprawdę nie jest wszystko
jedno, choć tego nie powtarzamy w te-
lewizji. Za swoją bezkompromisowość
„Fakty i Mity” 16 maja 2000 roku zo-
stały usunięte z połowy punktów sprze-
daży prasy. Wyrzucił nas ZChN-owski
prezes „Ruchu” Marek nomen omen
Czarnecki , na oficjalną prośbę ów-
czesnego łódzkiego wojewody Kasiń-
skiego oraz Stowarzyszenia Rodzin
Katolickich. Już trzy dni później, 19
maja, w naszej obronie zawiązał się
Ogólnopolski Ruch „Fakty i Mity”
JONASZ
Fot. archiwum
GŁASKANIE JEŻA
Lisostruś
nadzwyczaj spokojnie. W pałacu nie było „wo-
jen na górze”, walk frakcyjnych, wyniszczania
przeciwników teczkami. Przeciętny Polak przy-
najmniej w tym jednym urzędzie miał jakie ta-
kie oparcie, poczucie stabilizacji, a przede wszyst-
kim – nie musiał się go wstydzić. Kiedy już wszy-
scy myśleli, że pokolenia dzieciaków będą uczyć
się o Aleksandrze Wszystkich Polaków jako
o tym, który wprowadził nasz kraj do NATO
i Unii Europejskiej, nastał feralny poniedzia-
łek 7 marca i lisek chytrusek – balansujący przez
dziesięć lat na cienkiej linie – runął w przepaść.
Tym razem już naprawdę nikt nie kupi
oświadczenia Aleksandra K., że nie będzie ze-
znawał przed komisją, bo ta jest wredna, na-
zbyt ugiertychowiona i sterowana przez „ubec-
ki” (i po co te inwektywy?) tygodnik „Wprost”.
Żebyż to Pan Prezydent takie samo oświadcze-
nie złożył był w sobotę – jeszcze przed ukaza-
niem się zdjęć opublikowanych we „Wprost”
i zadających kłam jego twierdzeniu, iż za Bo-
ga nie wie, kto zacz Dochnal . Żeby od zawsze
twierdził, że komisja sejmowa nie ma prawa
wzywać prezydenta na przesłuchanie – racja!
Ale nie... Kwaśniewskiemu na koniec pięknej
bajki o ludzkim prezydencie zachciało się po-
kazać, jaki to z niego nieugięty mąż stanu. I co
wyszło? W jednej chwili lisek zamienił się
w przerażonego strusia chowającego głowę
w piasek. Cóż za przykra metamorfoza.
Lepszego prezentu skrajnej prawicy Kwa-
śniewski nie mógł zrobić. Jej przedstawiciele
ujadają teraz na wszystkich antenach radia
i telewizji, plują i wyśmiewają, a w katolickiej
duszy aż im gra z radości. Scenariusz bowiem
mamy teraz taki: po czerwcowych (?) wyborach
pierwszą decyzją Zgromadzenia Narodowego
(Sejm i Senat) będzie postawienie prezydenta
przed Trybunałem Stanu. Zgodnie z konstytu-
cją, musi on wtedy zawiesić swoją funkcję, któ-
rą przejmie marszałek Sejmu. W wariancie bar-
dziej optymistycznym będzie to Gilowska ,
w pesymistycznym – Łopuszański na przykład.
I co? I to, że na pół roku – do wyboru nowe-
go prezydenta – cała, dosłownie cała władza zo-
stanie skupiona w rękach klerykałów. A jakie
uchwały, jakie zmiany w prawie można przez
ten czas wprowadzić, nie bojąc się prezydenc-
kiego weta, nietrudno sobie wyobrazić, choć...
strach pomyśleć. MAREK SZENBORN
Rok 1995. W studiu telewizyjnym Alek-
sander Kwaśniewski – kandydat na pre-
zydenta – i dziennikarze zadający pod-
chwytliwe pytania. Program emitowany
na żywo. W końcu jeden z redaktorów
przechodzi do decydującego starcia, czy-
li zadaje tak zwane pytanie kładące:
– A co pan powie na temat swojej bliskiej
współpracowniczki zamieszanej w brzydką afe-
rę finansową? Czy takimi ludźmi będzie się ota-
czał przyszły prezydent?
Kwaśniewski nawet okiem nie mrugnął,
śliny nie przełknął, nawet głębszego oddechu
nie nabrał, nawet się nie zająknął, tylko najspo-
kojniej sięgnął do wewnętrznej kieszeni mary-
narki i wyciągnął jakąś kartkę:
– Tak się szczęśliwie składa, panie re-
daktorze, że przypadkowo mam przy sobie
oświadczenie tej pani, w którym pisze ona
o pańskiej publikacji jako o wstrętnym kłam-
stwie i twierdzi, że jest całkowicie niewinna.
Gdy wyszedłem ze stanu osłupienia (bo
ten redaktor, to byłem ja), zacząłem myśleć:
„Ech, ty lisku chytrusku, spośród tysięcy do-
kumentów kancelarii akurat ten przypadko-
wo znalazł się w twojej kieszeni? To jest zbyt
grubymi nićmi szyte, tego ludzie nie kupią”.
Ale gdzie tam! Kupili. Już chwilę po wyjściu
ze studia podszedł do mnie redaktor wydania
i z jadowitym uśmieszkiem zagadnął: – Ale
cię Kwach zażył, co?
Złość we mnie wzbierała coraz większa: „Po-
czekaj, cwaniaczku, takiego lisa chytrusa prę-
dzej czy później musi opuścić fart”.
Tymczasem mijały lata i trzeba przyznać,
że prezydentura Kwaśniewskiego przebiegała
96458666.002.png 96458666.003.png 96458666.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 10 (262) 11 – 17 III 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Cynikom łatwiej
Prowincjałki
Dwaj przedsiębiorczy katolicy z Częstochowy
otworzyli agencję towarzyską. Wynajęli miesz-
kanie z telefonem, a w gazecie zamieścili anons o pięknych, zgrabnych i niemo-
ralnych kobietach czekających na swoich macho. Kiedy dzwonił ktoś spragniony
płatnej miłości, umawiali go na randkę. Zamiast kobiety amatora cielesnych
uciech czekał jednak... brutalny łomot. Klient był okradany z pieniędzy i kosztow-
ności. „Agencja” nieźle prosperowała. Z kilkudziesięciu skatowanych i okradzio-
nych mężczyzn tylko jeden poleciał na policję. Reszta poszła się wyspowiadać?
Wiktor Juszczenko i Julia Tymo-
szenko – ta utalentowana dwój-
ka demagogów miała dwanaście
lat temu poprzedników, którzy
wstrząsnęli Ukrainą.
W Polsce niewiele się o tym pi-
sało, bo ówczesnej solidaruchowej
władzy, a tym bardziej Kościołowi,
nie było to na rękę. Obawiano się,
aby ten „ukraiński syndrom” nie do-
tarł do Polski. Był rok 1993.
Ale Zachód był niezwykle prze-
jęty informacjami, które wówczas do-
chodziły z Ukrainy. Socjologowie, po-
litycy i psychologowie z całego świa-
ta byli bezradni. Nikt nie był w sta-
nie wytłumaczyć, dlaczego w Kijo-
wie w końcu XX wieku wybuchła
z niezwykłą siłą religijna panika, spo-
tykana dotąd tylko w średniowieczu.
Główną bohaterką tej historii
była Maria Devi Chrystos , pro-
rokini apokaliptycznego kul-
tu zwanego Białym Bractwem.
W listopadzie 1993 roku ogło-
siła, jako samozwańcza córka
Boga, że wkrótce nastąpi ko-
niec świata. Kim była Maria,
zanim zrobiła z siebie mesja-
sza? Nazywała się Marina
Czwygun (Cwigun) , była dzien-
nikarką, członkiem Komsomo-
łu, a później KPZR. Po rozpa-
dzie ZSRR Marina szybko od-
nalazła się w nowym świecie.
W 1992 roku poznała Jurija Kriwo-
nogowa – nauczyciela jogi, telepatę,
mistyka, a w rzeczywistości naukow-
ca produkującego dla armii radziec-
kiej środki hipnotyczne na potrzeby
wojny psychologicznej. Przynajmniej
tak twierdzi Stuart Gordon w „The
Book Of Hoakes” i prawdopodobnie
ma rację. Z całą pewnością Kriwono-
gow wykonywał dla KGB pewne za-
mówienia z zakresu „prania mózgu”
(piszą o tym „Izwiestia” z 26.12.1997
roku w artykule – „Prorok Białego
Bractwa pracował dla KGB”).
Kriwonogow od razu docenił ta-
lenty Mariny i już wkrótce ogłosił,
że jest ona „Bogiem” na ziemi. Przed-
tem ożenił się z nią. Według niego,
podczas aborcji przeżyła ona rodzaj
śmierci klinicznej i miała wizje.
Kriwonogow ogłosił, że jej du-
sza zostawiła cia-
ło i wstąpiła do
nieba, a w cia-
ło Mariny
wcieliła się
inna dusza
– „bo-
ska”.
władzy, panowania nad ludźmi,
a przede wszystkim – szmalu. Wspól-
nie założyli Białe Bractwo – organi-
zację religijną. Marina głosiła po-
wszechnie, że widziała Boga, że to
Bóg przemawia przez nią i daje wy-
tyczne ludziom. Plakaty wywieszone
w Kijowie przedstawiały ją jako „ży-
jącą boginię Marię Devi Chrystos”.
Stolicę Ukrainy ogarnął mistycz-
ny szał. Tysiące rozhisteryzowanych
ludzi zaczęły uważać Kijów za nową
Palestynę. Z Moskwy, Riazania, Tam-
bowa, Sankt Petersburga, nawet z tak
odległych rejonów byłej ZSRR jak
Świerdłowsk, Murmańsk, Irkuck, Cha-
barowsk, zaczęły do Kijowa przyjeż-
dżać tłumy, aby usłyszeć proroctwa
bogini Marii.
A kiedy Maria Chrystos ogłosi-
ła, że 24 listopada nastąpi koniec
świata, ludzie wpadli w panikę. Wy-
chodzili na ulice Kijowa, by popeł-
niać samobójstwo! I dopiero Kriwo-
nogow uspokoił wiernych, twierdząc,
że koniec świata nie nastąpi, bo zo-
stał odwołany przez Boga. Władze
obawiały się rozruchów, a więc „bo-
gini” i jej mąż zostali aresztowani,
a Białe Bractwo – zlikwidowane.
Konstantin Begelman , rosyj-
ski socjolog, kilka lat później stwier-
dził, że gdyby Maria Devi Chrystos
wykorzystała swój mistycyzm, chary-
zmę i umiejętność manipulowania
ludźmi, idąc w kierunku polityki i de-
montażu młodego państwa ukraiń-
skiego – mogła pokusić się o przeję-
cie władzy na Ukrainie. Nie udało
się to, bowiem – jak utrzymuje uczo-
ny – Czwygun uwierzyła w swoją bo-
ską misję. ANDRZEJ RODAN
Przykrą i kosztowną przygodę przeżył 32-letni
mieszkaniec Gdyni. Zamówił telefon komórko-
wy, wpłacił 775 zł na konto sprzedającego, a potem odebrał na poczcie paczkę
niespodziankę. Wewnątrz – zamiast komórki – było... kilka ziemniaków. I tak zo-
stał nabywcą najdroższych kartofli świata.
Pomnik Koziołka Matołka, ukochanego boha-
tera kilku pokoleń Polaków, został skradziony
sprzed zakopiańskiego muzeum Kornela Makuszyńskiego , autora przygód dziel-
nego zwierzaka. Złośliwi twierdzą, że Roman Giertych , który ma buźkę podobną
do Koziołka, chce startować do przyszłych wyborów (może do Sejmu, może na
prezydenta) jako następca legendarnego bohatera i do celów propagandowych
potrzebny mu jest jego postument.
Henryk K. i Wacław B. , mieszkańcy okolic
Bornego-Sulinowa, wybrali się z palnikami na
wycieczkę do bunkrów Wału Pomorskiego, żeby zabrać stamtąd kilka metalo-
wych pamiątek, które później łatwo opylić w punkcie skupu złomu. Zaczęli od de-
montowania żelaznej podpory stropu bunkra i sufit zwalił się im na głowę. Cho-
ciaż byli poważnie ranni, zatelefonowali po pomoc. Strażacy, policjanci i lekarze
wyciągali ich przez kilka godzin. Heniek i Wacek nie znają historii. To przecież Hi-
tler powiedział: „Kiedy ja zginę – niech zginie cały świat!”.
Daniel (12 l.) wyszedł z domu po południu.
Spotkał mieszkającego opodal Bogusława O.
(46 l.). Razem udali się na pobliskie boisko, usiedli na ławce, a sąsiad zapropono-
wał „koledze” wódkę. Chłopak spił się do nieprzytomności, a wtedy jego kompan
wpadł w panikę i uciekł, zostawiając Daniela leżącego na śniegu. Chłopak trafił
do szpitala, a jego ojciec szuka sąsiada, aby obić mu mordę. Opracował AR
To, co później zrobiła para Czwygun-
-Kriwonogow, było majstersztykiem
w zakresie oddziaływań psychologicz-
nych na podświadomość człowieka.
Był to związek dwóch nad wy-
raz mistycznych dusz, które chciały
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Język gestów, jakim posługuje się Jan Paweł II z powodu swej choroby, przy-
pomina dawne czasy papiestwa, kiedy biskupi Rzymu nie przemawiali do wier-
nych, lecz tylko ukazywali im się niesieni w lektyce.
(www.wiara.pl)
O tym, że miliony dzieci na całym świecie osza-
lały na punkcie papieża? Nie zauważyliście tego?
To posłuchajcie…
Podobno dzieci nie mogą już żyć bez papieża. Ni-
czym innym się nie zajmują, tylko kolekcjonowaniem in-
formacji o nim i oczekiwaniem, aż w dzienniku pokażą
„Ojca Świętego”. Podob-
no zjawisko to jest już po-
wszechne, a zakochanych
w Wojtyle dzieciaków są
dziesiątki, nawet setki mi-
lionów! Że co? Że nigdy
takich okaleczonych dzie-
ci nie spotkaliście? To macie pecha albo obracacie się
w jakimś zdegenerowanym moralnie środowisku. Dla wy-
dawanego przez koncern Agora dziennika „Metro” (to
taka „Gazeta Wyborcza” dla ludu, rozdawana na uli-
cach większych miast) sprawa jest oczywista. Skąd taka
pewność? Są na powszechną miłość do Papy niezbite
dowody – twierdzi organ koncernu, któremu „nie jest
wszystko jedno”. W stolicy Meksyku dzieci wymieniają
się np. kartkami z papieżem – tak przynajmniej twierdzi
jakiś tamtejszy socjolog cytowany przez „Metro”. We
Francji sprzedano 250 tys. sztuk ilustrowanej biografii
JPII dla dzieci, a podobne dzieło w Kolumbii jest...
powszechnie kserowane! Polski także nie ominęła ta
fala zbożnego uniesienia dziateczek, bo ukazała się
książka „Jan Paweł II, czyli jak Karolek został papieżem”.
Autorka arcydzieła, Joanna Krzyżanek , wyjaśnia, że do
aktu twórczego zainspirowała ją mała siostrzenica, któ-
ra miała powiedzieć: „Ciociu, szkoda, że dzieci nie mo-
gą usłyszeć niesamowitych historii o człowieku, który mó-
wi o miłości i rozdaje dobroć”.
Rewelacje o „papieskim pokoleniu” to z pewnością
fakt, tyle że fakt medialny, czyli sprawa nieistniejąca
w rzeczywistości, ale za
to funkcjonująca w me-
diach. Bo to, że sprzeda-
ją się dobrze książki
o Papie, świadczy raczej
o zindoktrynowaniu kupu-
jących je rodziców, a nie
o rzeczywistych potrzebach i zainteresowaniach dzieci.
A tak na marginesie – w historii Krk raz już mieli-
śmy, w średniowieczu, wywołaną przez dorosłych dzie-
cięcą histerię religijną – autentyczną „Papa-Generation”.
Uznano wówczas (początek XIII w.), że Ziemię Świętą
mogą wyzwolić jedynie istoty niewinne, czyli dzieci. 50
tys. z nich wyruszyło na Bliski Wschód. Po drodze pra-
wie wszystkie zginęły lub zostały sprzedane w niewolę
przez wiozących je marynarzy – też katolickich. Ówcze-
sny Kościół nie zapobiegł masakrze, natomiast papież
Innocenty III bardzo był poświęceniem i tragedią nie-
winiątek wzruszony… Jaki stąd wniosek? Handlarze de-
wocyjnej literatury, agitatorzy religijni, pedofile w sutan-
nach, sfanatyzowani rodzice – precz z łapami od dzieci!
ADAM CIOCH
Radio Maryja jest ewenementem na skalę światową. Jako niezależne, w pełni
samodzielne, profesjonalne medium katolickie stanowi prawdziwy wyłom w mu-
rze laickich, liberalnych, upolitycznionych mediów publicznych i komercyjnych.
Wyróżnia się zarówno w zakresie warstwy religijnej, jak i obyczajowej, społecz-
nej i kulturalnej. W sposób szczególny traktuje sprawy polskiego duchowego
i narodowego dziedzictwa, pielęgnuje ojczystą wiarę, język, kulturę i obyczaje.
Jak żadne inne medium pokazuje nierozerwalny związek patriotyzmu i wiary,
polskości i katolicyzmu, Kościoła katolickiego i Rzeczypospolitej Polskiej.
(fragm. listu do apba Michalika, sygnowanego przez posłów do PE, m.in.
Bogdana Pęka i Urszulę Krupę)
RZECZY POSPOLITE
Papa-Generation
Wprowadzenie przyjmowania Komunii św. na rękę jest częścią procesu laicy-
zacji, który spowodował, że Kościół w Europie Zachodniej pustoszeje i w co-
raz mniejszym stopniu jest w stanie stawiać opór temu, co Ojciec Święty Jan
Paweł II nazywa „cywilizacją śmierci”, objawiającą się zabijaniem dzieci po-
czętych, zrównywaniem związków homoseksualnych i normalnych małżeństw
czy eutanazją. Mamy nadzieję, że (…) nigdy nie dojdzie do tego, że ta zgub-
na praktyka zostanie wprowadzona.
(www.konserwatyzm.pl)
Ten człowiek (Jan Pospieszalski – dop. red.) nie umie rozmawiać, nie zna się
na warsztacie dziennikarskim, jest nieobiektywny. Doświadczyłam tego na wła-
snej skórze, gdy dwa razy wyłączył mi mikrofon, kiedy gościłam w jego progra-
mie. Innym razem zarzucił mi kłamstwo. (…) Program powinien być zdjęty
z anteny, bo jest tendencyjny. (…) Na przykład (…) pewna pani doktor twier-
dziła, iż prezerwatywy mogą spowodować śmierć, bo raz na sto tysięcy przy-
padków ktoś miał uczulenie na lateks. (prof. J. Senyszyn, posłanka SLD)
Wybrała OH
ŁOMOT ZAMIAST SEKSU
KOMÓRKA Z KARTOFLAMI
MATOŁEK NA PREZYDENTA
ZEMSTA ADOLFA
NIE PIJ Z SĄSIADEM!
C zy słyszeliście już o „papieskim pokoleniu”?
96458666.005.png 96458666.006.png 96458666.007.png 96458666.008.png 96458666.009.png 96458666.010.png 96458666.011.png 96458666.012.png 96458666.013.png 96458666.014.png 96458666.015.png 96458666.016.png 96458666.017.png 96458666.018.png 96458666.019.png 96458666.020.png
Nr 10 (262) 11 – 17 III 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
BISKUP ZATAŃCZY?
PAPA DAJE PAPU
KLĄTWA NA MÓZG
Posłowie lewicy zasiadający w sej-
mowej komisji śledczej ds. PZU do-
magają się przesłuchania kilku bi-
skupów lobbujących skutecznie na
rzecz Kościoła. W śledztwie okaza-
ło się bowiem, że w przeszłości wy-
łudzali oni grube miliony od spółek
Skarbu Państwa, m.in. na nieudany
pomysł Krzaklewskiego i AWS – Te-
lewizję Familijną. Z KGHM, PKN
Orlen, Polskich Sieci Elektroenerge-
tycznych i PZU poszło na tacę i w
błoto 182 mln zł. Najwięcej do po-
wiedzenia w sprawie dojenia publicz-
nego grosza na kościelno-AWS-owską
telewizję będzie miał z pewnością bp
Piotr Libera (opiekun Opus Dei
w Polsce), sekretarz Episkopatu Pol-
ski, który wraz z wieloma prominent-
nymi politykami prawicy spotykał się,
również poza granicami Polski, m.in.
z Joao Tallone – byłym szefem por-
tugalskiej firmy Eureko, także człon-
kiem Opus Dei.
Bożego księdza Michała Sopoćki .
O jego wyborze zdecydowali w gło-
sowaniu nie tylko uczniowie, ale tak-
że rodzice i nauczyciele. 15 lutego
w placówce odbyła się uroczysta „in-
tronizacja” patrona, w której uczest-
niczył abp białostocki Wojciech
Ziemba oraz prezydent miasta
Ryszard Tur (ZChN). Na wystaw-
ce ku czci ks. Sopoćki można po-
dziwiać m.in. jego znoszoną sutan-
nę, kapelusz i torbę. Do redakcji
„FiM” dotarł list od uczniów ZSO,
że wybór patrona poprzedzony był
propagandą z użyciem próśb i gróźb,
a w teatrzyku „spontanicznie” uczest-
niczyły największe lizusy. MW
WIĘZIENNY
DEKALOG
Pomimo temperatur rekordowo
niskich jak na tę część Europy dzien-
nikarze trwają na posterunku pod
rzymską kliniką Gemelli, w której
przebywa JPII . Nad ich bezpieczeń-
stwem i dobytkiem pieczę trzyma bry-
gada ochroniarzy, którzy za noc spę-
dzoną pod szpitalem zarabiają nawet
po 100 euro na beret. Do ich zadań
należy m.in. przywożenie koczowni-
kom posiłków, zamawianie stolików
w pobliskich restauracjach i świad-
czenie usług transportowych. MW
Władze miejskie w angielskim
Carlisle zamierzają usunąć z tamtej-
szego muzeum granitową tablicę ze
słowami klątwy. Zdaniem mieszkań-
ców, feralny eksponat odpowiada
za falę nieszczęść, jaka w ciągu ostat-
nich kilku lat nawiedziła miasto
– epidemię pryszczycy, a następnie
katastrofalną powódź. W Carlisle za-
mknięto też wiele fabryk, a lokalny
klub piłkarski wypadł z ligi. Wszyst-
ko to od momentu, gdy w 2001 ro-
ku Andy Altman utrwalił na kamie-
niu liczącą 1069 słów XVI-wieczną
klątwę skierowaną do rabusiów, któ-
rzy w dawnych czasach grasowali po
okolicy. Artysta obwinianie swojego
dzieła uważa za absurd. Jednak
mieszkańcy nie ustępują. Klątwę na-
leży zdjąć! Czyżby wszyscy w Carli-
sle byli potomkami przedwiecznych
rabusiów?
Andrzej Pęczak – były baron
łódzkiego SLD, od końca listopada
przebywający w areszcie śledczym
– nie wysłuchał hiphopowego kon-
certu, jaki w ramach zajęć kultural-
no-oświatowych dla tymczasowo za-
trzymanych przygotowała grupa Full
Power Spirit (Pełna moc ducha)
z Białej Podlaskiej. Młodzi artyści,
zachęceni przez salezjanów, zapre-
zentowali utwory nawiązujące tema-
tyką do dekalogu. Ostatnio w krę-
gach hiphopowych wzrasta zaintere-
sowanie tematyką religijną i powro-
tem do tzw. wartości. Do niedawna
– niegrzeczni chłopcy z blokowisk,
dla których celem życia było przeży-
cie; dziś – „piewcy Pana”. RB
KOLOROWA
KOALICJA
Konserwatywne środowiska re-
ligijne Kanady zawiązały koalicję,
żeby sparaliżować inicjatywę rządu
zmierzającą do ustanowienia mał-
żeństw homoseksualnych. Niechęć
do gejów i lesbijek zjednoczyła nie-
nawidzących się dotąd nawzajem ka-
tolików i ewangelicznych protestan-
tów, ortodoksyjnych żydów i muzuł-
manów, a nawet hinduistów i sikhów.
Jeszcze raz okazuje się, że nienawiść
może zostać pokonana tylko przez...
jeszcze większą nienawiść. Członko-
wie „prorodzinnej” koalicji wycho-
dzą na ulice, piszą protesty, plaka-
tują mury. Rząd okazał się nieugię-
ty, a minister spraw zagranicznych
Kanady Pierre Pettigrew poradził
Kościołom, aby „nie wtykały nosa
w politykę rządu”, popieraną przez
większość obywateli.
BOMBOWY
KACZYŃSKI
MW
RP
BURDEL
NA KÓŁKACH
SPIS NIEWIERNYCH
CZARNE PRIORYTETY
Proboszcz parafii pw. Zmartwych-
wstania Pańskiego w Gdańsku Wrzesz-
czu, ks. Stefan Duda , wystosował do
parafian ankietę, w której oprócz da-
nych osobowych domaga się poda-
nia m.in. stanu cywilnego, daty chrztu,
ślubu, rodzaju wykonywanej pracy
i sytuacji rodzinnej. Kwestionariusz
został przygotowany w dwóch wer-
sjach – dla osób samotnych oraz dla
rodzin – i jest wręczany wiernym pod-
czas kolędy. Ewentualnym korektom
w parafialnej kartotece przyświeca
szczytny cel: modernizacja kancelarii
parafialnej, w której informacje te bę-
dą przechowywane. Szkoda tylko, że
w ankiecie zabrakło znanego zdania:
„Wyrażam zgodę na przechowywanie
i przetwarzanie moich danych osobo-
wych...”. Co ciekawsze, w rubryce „Re-
ligijność” parafianin może zakreślić
opcję „niewierzący”, a i tak trafi do
kościelnej bazy danych. Czy ktoś tu
nie narusza konstytucji... MW
Ogromnym powodzeniem wśród
klientów cieszy się pierwszy w Niem-
czech dom publiczny dla zmotory-
zowanych. Otwarty w Kolonii przy-
bytek składa się z ośmiu garaży,
w których goście są obsługiwani, nie
wychodząc z aut. W garażach znaj-
dują się też kabiny prysznicowe
i alarmy na wypadek, gdyby pro-
stytutki poczuły się zagrożone. Prze-
ciętny Niemiec spędza w aucie po-
nad 5 godzin dziennie i czuje się
z nim związany emocjonalnie. Ory-
ginalnym pomysłem zainteresowa-
ne są już kolejne niemieckie mia-
sta: Essen, Bonn, Düsseldorf i Ha-
nover.
Nie minęło kilka miesięcy, a zno-
wu radni białostoccy spod znaku LPR
zaproponowali autolustrację Rady
Miejskiej oraz urzędników ratusza.
W ten sposób przyłączono się
do ogólnonarodowego kociokwiku
wokół tzw. listy Wildsteina. Biało-
stoccy katolicy uznali, że skoro Pol-
ska żyje tym, kto jest na liście, a ko-
go pominięto, to i oni zafundują so-
bie własne, lokalne piekiełko.
– Nie będzie jakiś oficer służb
dyktował prezydentowi albo radne-
mu, co i jak ma robić – zadeklaro-
wał w lokalnych mediach radny
Dębski . Ponieważ ten Dębski od lat
aż skręca się, żeby wykosić konku-
rencję i zostać prezydentem miasta
– rozbawił wszystkich do łez. Prawie
cała RM zagłosowała za pomysłem,
chociaż jest on niezgodny z prawem;
ale jak wiadomo, w Białymstoku to
nie stanowi problemu, bo zdewocia-
ła prawica ustala tam własne przepi-
sy. Oczywiście, zarówno radni, jak
i urzędnicy mogą olać lustrację RM,
ale nie wiadomo, czy dla etatowców
nie skończy się to wylaniem na bruk.
Trudno powiedzieć, jakie jest w tej
kwestii stanowisko Ryszarda Tura
– prezydenta miasta. W sytuacjach
konfliktowych Tur najczęściej idzie
albo na urlop, albo na zwolnienie
lekarskie, albo mówi, że się jeszcze
zastanowi. Na następnym posiedze-
niu Rada Miasta Białegostoku ma
się zająć budową nowoczesnego pa-
łacu kurii biskupiej.
Izraelski dziennik „The Jeru-
salem” pomyłkowo (?) w wywiadzie
z prezydentem Warszawy Lechem
Kaczyńskim opublikował zdjęcie
amerykańskiego matematyka i ter-
rorysty Theodora Kaczyńskiego
(na zdjęciu). Przez 18 lat Theodor
zwany „Unabomberem” nękał USA
ładunkami wybuchowymi, które wy-
syłał naukowcom, liniom lotniczym
i właścicielom sklepów komputero-
wych. Na skutek wybuchu bomb Ka-
czyńskiego zginęły 3 osoby, a 23 zo-
stały ranne. „Unabomber” odbywa
karę dożywotniego więzienia.
Podobno prezydent Warszawy
wizytę w Izraelu wspomina z przy-
jemnością i nie czuje się obrażony
fatalną pomyłką, choć nurtuje go,
jak do niej doszło.
Być może „Unabomber” jest po
prostu bardziej fotogeniczny? RB
AC
ZAKAZANE KSIĄŻKI
Francuski zakonnik o. Joseph
Marie Verlinde , założyciel wspól-
noty Rodzina św. Józefa, wygłosił
w Wyższym Seminarium Duchow-
nym w Kaliszu prelekcję o szkodli-
wości lektury „Harry’ego Pottera”
i „Kodu Leonarda da Vinci”. Według
niego, czytanie tych pozycji naraża
odbiorcę na szok i zaburzenia psy-
chiczne. „Kod Leonarda da Vinci”
ma „zdyskredytować chrześcijaństwo
poprzez skandalizujące teorie”. Za-
konnik z Lyonu przed laty porzucił
chrześcijaństwo, wyjechał do Indii,
gdzie ćwiczył jogę i medytację, aby
następnie nawrócić się na wojujący
katolicyzm. Teraz tropi diabła w li-
teraturze i naucza przyszłych sutan-
nowych. A klerycy słuchają. MW
RB
KONSTRUKTORZY
76-letni Niemiec i jego 77-let-
nia żona za pomocą urządzenia wła-
snego pomysłu opróżniali z monet
aparaty telefoniczne w Hiszpanii
i na Wyspach Kanaryjskich. W ten
sposób pomysłowej parze udało się
wyłowić z blaszanych czeluści łącz-
nie około 45 tys. euro. Zdobyliby
zapewne więcej, gdyby na Tenery-
fie nie zatrzymała ich policja. Eme-
rytom grozi kara kilku lat pozba-
wienia wolności.
Apelujemy o ułaskawienie. Za
pomysłowość!
POGOTOWIE
SPOWIEDNICZE
Salwatorianie od kilku lat two-
rzą internetową bazę danych kościo-
łów, w których istnieje możliwość
skorzystania z sakramentu pokuty
poza czasem nabożeństw. W bazie
konfesyjnego pogotowia znalazło się
do tej pory około 130 tzw. stałych
konfesjonałów w całej Polsce. Jed-
nak stosunkowo niewiele z nich ofe-
ruje możliwość wyspowiadania się
w razie nagłej potrzeby (po zgłosze-
niu na dzwonek lub umówieniu te-
lefonicznym), w większości wyzna-
czając godziny przyjęć penitentów.
Do ciekawostek zaliczyć należy jed-
ną ze słupskich parafii, gdzie spo-
wiedź odbywa się codziennie od godz.
17 do ostatniego petenta, oraz pa-
rafię we Wrocławiu, gdzie raz w ty-
godniu (w środy) spowiedź odbywa
się w nocy od godz. 20 do 3 lub 4
nad ranem.
INTERNET
TWÓJ WRÓG
MW
AM
Ponad 90 przełożonych z 14 żeń-
skich klasztorów zjechało do Czę-
stochowy, by zastanowić się nad ro-
lą zgromadzeń w obecnej rzeczywi-
stości. – Czytanie gazet i korzysta-
nie z Internetu to dla sióstr z klasz-
torów kontemplacyjnych wyzwania
na miarę epoki, nie zawsze jednak
zgodne z powołaniem – tłumaczyła
niedawno przełożona kamedułek ze
Złoczewa, matka Weronika Sowu-
lewska . Siostry czują się zagubione
w konsumpcyjnym świecie. A wokół
tylu przystojnych księży... RP
MŁODZI Z KLECHĄ
Co to jest – dziewczęta przebra-
ne za zakonnice, a chłopcy za księ-
ży? Lekko perwersyjne seksparty na
trawie? Ależ skąd! Po prostu ucznio-
wie Zespołu Szkół Ogólnokształcą-
cych nr 10 w Białymstoku odegrali
przedstawienie o życiu nowo miano-
wanego patrona placówki – sługi
AK
96458666.021.png 96458666.022.png 96458666.023.png 96458666.024.png 96458666.025.png 96458666.026.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin