TP_1979-04.pdf

(1019 KB) Pobierz
Terazniejsza Prawda nr 305/1979
„A gdy [Baranek] otworzył siódmą pieczęć ... " „Aleście przystąpili
do góry Syon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalemu Niebieskiego
(...) Patrzajcie, abyście nie gardzili Tym, Który mówi (...): Jeszcze ja
raz poruszę nie tylko ziemią, ale i niebem (...) Przeto przyjmując
Królestwo nie chwiejące się, miejmy laskę, przez którą służymy
przyjemnie Bogu z bojaźnią i uczciwością. " „ ... Chrystus
przyszedłszy Najwyższy Kapłan (...) Przez większy i doskonalszy
przybytek, (...) Znalazłszy wieczne odkupienie. " — Obj. 8:1; Żyd.
12:22, 25, 26, 28; 9:11,12
Lipiec-Sierpieñ 1979 Nr. 305
455830040.001.png 455830040.002.png
Wychodzi co dwa miesiące. Redaktor:August Gohlke . Wydawca: Świecki Ruch Misyjny „Epifania" (odpowiedzialny w Polsce —
Wiktor Stachowiak), skrytka pocztowa nr 44, 60-955 Poznań. Adres międzynarodowy: Chester Springs. Pa. 19425, USA.
Cena: w prenumeracie rocznej zł 36, pojedyn. numeru zł 6.
SZKIC AUTOBIOGRAFICZNY
Napisany przez
Pielgrzyma Brata Raymonda G. Jolly’ego
IELOKROTNIE byliśmy proszeni, aby
opowiedzieć o naszych wczesnych
doświadczeniach życiowych, o tym jak staliśmy się
uczniem Chrystusa, o opuszczeniu przez nas
Babilonu, o przyjściu do Prawdy, o naszej służbie i
związkach z br. Russellem i br. Johnsonem itd. W P
78, str. 87 podaliśmy jedno z naszych doświadczeń i
wierzymy, że teraz jest
odpowiedni czas, by braterstwu
podać osobiste świadectwo w
formie ogólnego opisu na cześć i
chwalę naszego Niebieskiego
Ojca i naszego drogiego Pana
Jezusa, obecnie w okresach
nazwanych: Jego parousia i
epiphaneia .
Jako pierwszy z czworga
dzieci (dwóch synów i dwóch
córek) poświęconych rodziców,
dra Georga Leonarda Jolly i Sary
Case Jolly, zostaliśmy poświęceni Bogu przed naszym
urodzeniem w Orangeville, Pensylwania, 31 maja 1886
roku. Nasza świątobliwa matka opowiadała i czytała
nam wiele opowieści biblijnych oraz „Wędrówki
pielgrzyma”, a my odczuwaliśmy wielką pociechę z
świadomości, że jesteśmy jednym z dzieci Bożych pod
Jego opieką. Od 10 do 12 roku życia przeczytaliśmy
całą wielką rodzinną Biblię. Stawialiśmy liczne pytania
teologiczne, na które nasi rodzice, nasz nauczyciel
szkoły niedzielnej i superintendent, nasz kaznodzieja
prezbiteriański i profesor uczelni teologicznej nie
mogli zadowalająco odpowiedzieć.
Oto niektóre z tych pytań: Jeśli tylko źli ludzie idą
do piekła, co złego zrobił Jezus, że poszedł do piekła
(Ps. 16:10; Dz. 2:31)? Dlaczego głosił Ewangelię
duchom w więzieniu, jeśli dla nich nie ma nadziei
(1 Piotra 3:19; 2 Piotra 2:4; Judy 6)? Co to jest
nieprzebaczalny grzech, blu-
źnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu (Mat. 12:31,
32; 1 Jana 5:16)? Jaka jest różnica między duchem a
duszą i które ma być zbawione (Dz. 7:59; Żyd.
10:39)? Jeśli credo naszego prezbiteriańskiego
kościoła mówi, że Bóg jedynie dla Swojej
przyjemności wybrał jednych, aby byli wiecznie
zbawieni a drugich, aby byli na wieki potępieni—-to
jak ja mógłbym się
dowiedzieć, do jakiej klasy
On mnie wybrał? Te i inne
pytania były bardzo
kłopotliwe dla kogoś, kto w
wieku 12 lat poświęcił się
Bogu i rozpoczynał
przygotowania do służby
Ewangelii.
W wieku lat 14 w
pobliskim Bloomsburgu
(Pa.) wstąpiliśmy do
stanowego kolegium i
rozpoczęliśmy naukę języka łacińskiego, greckiego,
historii starożytnej, wyższej matematyki i innych
przedmiotów. Podjęliśmy jednocześnie studia klasyki
i pedagogiki a w 1905 roku z wysokim odznaczeniem
uzyskaliśmy stopień akademicki i zostaliśmy
dyrektorem szkół, organizując nową szkołę wyższą w
Lake Como, Pa. W następnym roku pracowaliśmy,
jako dyrektor akademii i superintendent szkół
parafialnych w Cedarville, N.J.
Pewnego dnia, gdy nauczałem geometrii zapukał
do drzwi okazały gentleman i zapytał, czy może nas
odwiedzić. Powitaliśmy go i podaliśmy mu krzesło
oraz podręcznik. Wydawał się być zadowolonym z
demonstrowania wykładu na tablicy.
Po skończonych lekcjach podeszliśmy do niego ze
sprawami biblijnymi, ale on nas poinformował, że nie
jest chrześcijaninem, lecz teozofem. Nie znaliśmy
tych nauk, lecz wiedzieliśmy,
„UMIEJĘTNI I UTWIERDZENI W TERAŹNIEJSZEJ
PRAWDZIE”
2 Piotra 1:12
DWUMIESIĘCZNIK
Lipiec-Sierpień Nr 305 (4)
SPIS TREŚCI
Szkic autobiograficzny ……………………………….. 50
Pogrzeb Brata Jolly’ego ..................................................... 59
Pewne ważne sprawy do rozważenia przez braci…………..64
„OCZEKUJĄC ONEJ BŁOGOSŁAWIONEJ NADZIEI
I EPIFANII CHWAŁY WIELKIEGO BOGA
I ZBAWICIELA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA”
Tytus 2:13
W
455830040.003.png
Lipiec—Sierpień 1979 TERAŹNIEJSZA PRAWDA 51
że theos znaczy Bóg a sophia znaczy mądrość ,
dlatego powiedzieliśmy; „Jeśli pan ma mądrość od
Boga, to może mógłby mi pan podać logiczny powód,
dlaczego pan nie jest chrześcijaninem?" Jego
odpowiedź brzmiała: „Ponieważ wiara chrześcijańska
jest nieracjonalna”.
Poprosiliśmy, aby to wytłumaczył. Powiedział:
„Pan naucza wyższej matematyki, to być może, że
pan mi odpowie na kilka pytań z zakresu
podstawowej matematyki. Jeśli pan na targu będzie
kupował ziemniaki, to ile pan dostanie za dolara?
Odpowiedzieliśmy: równowartość dolara. Wówczas
on zapytał: „Jeśli pan zaniesie dolara do banku, ile za
niego
drobnych?
Ponownie
się Prawdzie i drugich namawialiśmy do podobnego
postępowania. Zauważyliśmy ogłoszenie o
publicznym wykładzie biblijnym w niedzielę o
godzinie piętnastej w sali tanecznej, w Easton.
Mówcą był Fred Williamson. Tego dnia podczas
studenckiego obiadu pytaliśmy, jaki rodzaj wykładu
biblijnego może być wygłoszony w sali tanecznej.
Odpowiedź brzmiała ,,Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego
nie idziesz”? Zapytaliśmy „Kto chce iść ze mną”?
Pewna liczba odpowiedziała i w grupie wyszliśmy.
Usłyszeliśmy mówcę jak w długim kazaniu
usiłował na podstawie Pisma Świętego dowieść, że
dla niektórych niezbawionych zmarłych jest nadzieja
w przyszłym życiu. W pieśni na zakończenie
brzmiało, że ,,źli swoje postępowanie naprawią” —
,,w rozkosznej przyszłości”. Zwróciliśmy na to uwagę
swoich towarzyszy, jako będące (jak wówczas błędnie
rozumieliśmy) w sprzeczności z oświadczeniem „oto
teraz dzień zbawienia” (2 Kor. 6:2), zachęcając ich do
zabrania wielkiej ilości bezpłatnej literatury
wystawionej na stole. Na rogu ulicy otworzyliśmy
pojemnik na śmieci, aby ją wrzucić do niego.
Myśleliśmy, że w ten sposób dokonaliśmy zni-
szczenia zwodniczej i błędnej literatury. A drodzy
bracia, którzy zorganizowali to spotkanie zapewne
pomyśleli, że wywołali zainteresowanie wśród
studentów.
JAK OTRZYMALIŚMY PRAWDĘ WE
WŁAŚCIWYM CZASIE
Mając ciągle nadzieję otrzymania biblijnej,
rozumnej i zadowalającej odpowiedzi na liczne
pytania w naszych poszukiwaniach Prawdy, zdaliśmy
wstępny egzamin na Uniwersytet Harwardzki, lecz
chwała niech będzie Bogu za to, że On miał inne i
lepsze plany dla nas. Podczas wakacji latem 1909
roku pracowaliśmy, jako sprzedawca w Hackettstown,
N. J., aby opłacić koszty uczelni. Mieszkaliśmy tam w
pensjonacie i dowiedzieliśmy się o pewnym bracie
kolporterze (z którym później przez jakiś czas
kolportowaliśmy) mieszkającym uprzednio w tym
samym pensjonacie, który pozostawił tam komplet
książek pt. ,,Brzask Tysiąclecia” (tak wówczas
nazywano tomy Wykładów Pisma Świętego ), które
opisywały o czasie wielkiego ucisku, jaki zgodnie z
Biblią miał się rozpocząć w 1914 roku. Byliśmy żywo
zainteresowani tym tematem, ponieważ planowaliśmy
służyć jako misjonarz zagraniczny.
Pewnego dnia, gdy padało tak mocno, że nie
mogliśmy pracować poza domem poprosiliśmy o te
książki, aby je przejrzeć. Ale oczywiście rozpoczęliśmy
od tomu 2. W przedmowie (jednej z pierwszych edycji
na przełomie lat 1900) przeczytaliśmy: „Nie możemy
nie nalegać z całą powagą na czytelnika, aby przed
rozpoczęciem studiowania »Nadszedł Czas« przyswoił
sobie jasno i zachował w umyśle »Plan Wieków«.
Studiowanie zarysów czasu, bez posiadania uprzednio
znajomości ogólnego charakteru spodziewanych
wydarzeń, byłoby gorsze niż nieużyteczne".
Pierwotnie zlekceważyliśmy tę dobrą radę, lecz
Bóg w krótkim czasie przekonał nas o jej
odpowiedzieliśmy: równowartość dolara.
„Zgadza się pan zatem, że Boska sprawiedliwość
wymaga dokładnej równowartości: życie za życie, oko
za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę”? W
harmonii z 2 Moj. 21:23-25; 5 Moj. 19:21 itd.
odpowiedzieliśmy „tak”. „To w takim razie” mówi on
,,jak zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i elementarną
matematyką Bóg mógł posłać na ziemię jedną osobę
»człowieka Chrystusa Jezusa«, aby dał Swoje własne
życie »na okup za wszystkich« (1 Tym. 2:5, 6), jak to
chrześcijanie nauczają na podstawie Nowego
Testamentu. Jak jedno życie może być dane, jako
równoważna cena w celu odkupienia życia miliardów
ludzi? Czy pan nie rozumie, że jeśli Jezus położył
Swoje życie, aby pan mógł żyć, to my pozostali nie
zostaliśmy odkupieni, a jeśli On jest moim
Zbawicielem, to pan i wszyscy pozostali z rodzaju
ludzkiego są beznadziejnie niezbawieni?
Nie potrafiliśmy ma to odpowiedzieć, za wyjątkiem
tego, że sprawę tę rozważymy później. Tej nocy,
przemierzający krokami sypialnię, studiowaliśmy
Biblię i wołaliśmy do Boga o oświecenie i pomoc dla
nas. Czuliśmy się tak, jak byśmy utracili naszego
Zbawiciela — straszne to uczucie! Pościliśmy,
modliliśmy się i badaliśmy Pismo Święte, ale wówczas
nie znaleźliśmy odpowiedzi.
We wrześniu 1907 roku wstąpiliśmy do Lafayette
College w Easton, Pa., specjalizując się w klasyce i
teologii. Nasi profesorowie nie mogli odpowiedzieć na
te życiowe pytania, ani na inne ważne pytania,
przedkładane przez nas. Także kler Kościoła
Prezbiteriańskiego nie mógł odpowiedzieć, gdy
uczęszczaliśmy do prezbiterium. Nie rozumiano tam
jasno okupu i innych podstawowych doktryn Biblii,
które wyznania ciemnych wieków poprzekręcały na
rozmaite sposoby.
W Swej Ojcowskiej mądrości i miłującej trosce o
nas Bóg pozwolił nam poszukiwać i walczyć, aż do
lata 1909 roku, gdy, niech będzie chwała Jego
świętemu imieniowi, udzielił nam odpowiedzi przez
,,sługę wiernego i roztropnego” (Mat, 24:45-47; Łuk.
12:42-44) w Wykładach Pisma Świętego , zwanych
wówczas „Brzask Tysiąclecia”.
OBECNOŚĆ NA ZEBRANIU W SALI
TANECZNEJ
W 1908 roku nieświadomie sprzeciwialiśmy
dostanie
52 TERAŹNIEJSZA PRAWDA Lipiec—Sierpień 1979
mądrości. Gdy więc wówczas wróciliśmy do tomu 1,
rozdział 1, okazało się, że był bardzo interesujący dla
prospektywnego misjonarza. Przez ponad dwa lata
wygłaszaliśmy kazania w niedziele, jako zastępczy
kaznodzieja w zborach Pa. i N. J. rozkoszując się
rozdziałami 2 i 3, gdyż one dostarczyły nam
wybornego materiału do wykładów. A od rozdziału 4
podziwialiśmy cudownie wyłożoną Prawdę na czasie,
mocno i harmonijnie osadzoną na Słowie Boga. Z tej
jednej książki poznaliśmy więcej rzeczywistej prawdy
biblijnej, niżeli we wszystkich wcześniejszych
naukach teologicznych. W ciągu trzech tygodni
uzupełniliśmy nasze wstępne studia pierwszych trzech
tomów. Wówczas załatwiliśmy wszystkie świeckie
zobowiązania i wróciliśmy do domu rodzinnego w
Orangeville, gdzie znaleźliśmy czas do
przestudiowania w tajemnicy w naszej sypialni trzech
pozostałych tomów. W ten sposób Bóg łaskawie
odpowiedział na nasze kłopotliwe pytania.
RODZICE SAMI CZYTAJĄC PRZYCHODZĄ
DO PRAWDY
Jak przedstawić tę Prawdę na czasie naszym
rodzicom było problemem, nie było to, bowiem
właściwym, by syn występował jako nauczyciel
swoich rodziców. Prosiliśmy Pana o Jego mądrość.
Od dzieciństwa nosiliśmy okulary i cierpieliśmy z
powodu słabego wzroku, tak więc, aby nas oszczędzić
matka często nam czytała.
Spytaliśmy ją, czy nie zechciałaby czytać nam
książki biblijnej mówiąc, że myślimy, iż i jej będzie
się podobać. Oczywiście chętnie się zgodziła. Często
staraliśmy się o to, aby zaczynała czytanie pierwszego
tomu dla nas wtedy, gdy usłyszeliśmy, że ojciec po
powrocie z wizyt lekarskich odstawiał konia i
kabriolet. Wchodząc mówił ,,widzę, że matka czyta
dla ciebie. Co powiecie, gdy i ja posłucham?”
Oczywiście został serdecznie zaproszony. Od czasu
do czasu czytanie wywoływało pytania i interesujące
dyskusje. Większość pytań zaznaczono i
pozostawiono
bardzo. Zabrał książkę do swego gabinetu, dokonał
wielu wyliczeń i w końcu przekonał się, że obliczenia
okresów czasu, podanych w Biblii w odniesieniu do
1914 roku i innych dat, są rzeczywiście prawdziwe.
Było to wówczas, kiedy we troje ukończyliśmy
tomy 1 i 2 oraz rozdziały „Czas Żniwa” i ,,Dzieło
Żniwa" w tomie 3, gdy odczuliśmy, iż jest czas
właściwy do powiedzenia rodzicom o naszej zmianie
planów na rzecz służby Ewangelii. Towarzyszyliśmy
ojcu w jednej z jego dłuższych podróży na wieś do
pacjenta. W drodze do domu powiedzieliśmy mu o
naszym pragnieniu zaangażowania się do pracy
Pańskiego Żniwa. Po wymianie kilku uwag, zapytał
,,W takim razie czy ty nie zamierzasz studiować w
Harwardzie?” Odpowiedzieliśmy „Nie”. Zapytał:
„zrezygnowałeś także ze służby prezbiteriańskiej?”
Odpowiedziałem: „Ojcze jak mogę w dalszym ciągu
nauczać błędów Babilonu, teraz, gdy Pan dał nam
Prawdę?” Jedyną jego odpowiedzią było „hm”.
Wyglądało, jak gdyby jego wizja dotycząca naszej
przyszłości znikła. Koń z rozluźnionymi lejcami
stąpał milę lub dwie, podczas gdy my siedzieliśmy w
milczeniu. Kiedy zbliżyliśmy się do wzgórza, z
którego było widać piękną wioskę Orangeville u stóp
góry Knob, ocknął się i zapytał ,,Czy już o tym
powiedziałeś matce?” Odpowiedzieliśmy ,,Nie”.
„Dobrze” powiedział ,,Myślę, że powinieneś to
zrobić”. Zgodziliśmy się. Matka nie przyjęła tej
wiadomości tak spokojnie i lekko, ale po wspólnym
rozważeniu zgodziła się, że nasze postępowanie było
kierowane przez Pana i dlatego najlepsze.
Wówczas udaliśmy się do Brooklynu, by poznać
br. Russella i aby przyjąć chrzest przez zanurzenie
(ponieważ byliśmy tylko pokropieni, gdy w 12 roku
życia poświęciliśmy się). Wysłuchaliśmy w niedzielę
w Przybytku wykładu br. Russella na temat chrztu i z
12 innymi zostaliśmy ochrzczeni przez zanurzenie.
odpowiedziom,
być
może,
NASZE PIERWSZE INTERVIEW
Z BRATEM RUSSELLEM
Drogi brat Russell poświęcił nam dużo cennego
czasu w swoim gabinecie. Opowiedzieliśmy mu nasze
przeszłe dzieje, że teraz opuściliśmy Babilon i że
chętnie przyjęlibyśmy jakiś obowiązek w kościele
między ludem Prawdy, gdziekolwiek on by sobie tego
życzył. Wykazał wielką mądrość w obejściu się z
nami. Wpierw powiedział, „Rozumiem, że brat chce
mi powiedzieć, iż jest poświęcony a dotychczas nie
ma żadnej służby?!” „O, tak”, odpowiedzieliśmy.
,, Strzec mam służby, bo droga,
Aby w niej wysławiać Boga,
Sprawić bawienie nigdy nie umierającej
duszy
I przygotować ją do niebiańskich rozkoszy” .
,,O bracie Russell” zawołaliśmy „my nie możemy
tej pieśni śpiewać teraz, prawda?”
,,Nie” odpowiedział z uśmiechem, ,,ale dalej
możesz śpiewać ostatnią zwrotkę. Czy pamiętasz jej
treść?”
wynikającym z dalszego czytania.
Przy jakiejś okazji powiedział do nas: „Te „książki
nauczają dziwnych poglądów, dlaczego nie udajesz
się do książek prezbiteriańskich?” Odpowiedzieliśmy,
że w naszych poszukiwaniach Prawdy dobrze jest
rozważyć różne poglądy i zobaczyć, które są
najbardziej biblijne. Matka zauważyła, że ta książka
była wydana przez WTB a. TS i powiedziała, że
wizytujący radca ostrzegał komitet biblioteki szkoły
niedzielnej przed nabywaniem pewnych książek
wydawanych przez WT i adwentystów dnia
siódmego. Ale uprzedzenie stopniowo znikało, gdy
zagłębialiśmy się w Prawdzie na czasie w dalszym
ciągu ujawniającej we wszystkim jej harmonijną
piękność.
Gdy we trójkę czytaliśmy w drugim tomie,
dotyczącym chronologii biblijnej, o wielkim
jubileuszu ziemi i równoległych dyspensacjach,
ojciec, który poprzednio nauczał matematyki w
akademii Orangevillskiej, zainteresował się
Lipiec—Sierpień 1979 TERAŹNIEJSZA PRAWDA 53
Odpowiedzieliśmy:
„Pomóż mi czuwać i modlić się szczerze
I tylko polegać na Tobie
Upewniony, że jeśli zdradzę swą ufność w
niewierze
Umrę na wieki, zostanę w grobie”.
„Otóż to” powiedział „nigdy nie umierająca dusza
z pierwszego wiersza, w przypadku niewierności,
umiera na zawsze w ostatnim wierszu”!
Jeśli chodzi o zajęcie między ludem Prawdy brat
Russell wyjaśnił, że Bóg wybiera głównie „ubogich
na tym świecie, aby byli bogatymi w wierze” (Jak.
2:5), którzy zamiast inwestować swoje pieniądze w
pomnażanie budynków kościelnych wydają je na
drukowanie i rozpowszechnianie daleko i szeroko
poselstwa Ewangelii. Dalej wyjaśnił, że nauczyciele
Prawdy, zwani pielgrzymami, podróżują z miejsca na
miejsce, aby wzmocnić braci i głosić Prawdę do
publiczności w mieszkaniach lub wynajętych salach
itd.
,.A może zechciałbyś rozpocząć swoje nauczanie
Prawdy od Lafayette College, usiłując pozyskać
któregoś z tych studentów, wśród których wzbudziłeś
opozycję do Prawdy”, zasugerował. Wiedzieliśmy, że
to byłoby dla nas kłopotliwe, ale, widząc w tym
wskazówkę Pańską, jako nasz obowiązek i przywilej,
z zadowoleniem przyjęliśmy tę sugestię.
Ponieważ byliśmy aktywnym pracownikiem
Związku Młodzieży Chrześcijańskiej (YMCA), to
plan naszych wieczornych wykładów był ogłaszany w
biuletynie rady a Pan błogosławił te zebrania dobrą
frekwencją i licznymi pytaniami oraz dyskusjami,
które kilkakrotnie kończyły się po północy.
Wielu z naszych kolegów szkolnych i innych w
świetle Pisma Świętego zrezygnowało ze swoich
wierzeń w wieczne męki, wrodzoną nieśmiertelność
duszy ludzkiej, teorię o trójcy, przeznaczenie
jednostek, z tego, że nie ma nadziei zbawienia dla
miliardów pogan itd. Pozostawiliśmy im sporo
literatury, aby w ten sposób pomóc im w studiowaniu
Biblii. Zamiast nauczać błędów wyznaniowych nasz
współlokator z Lafayette College został raczej
profesorem tej uczelni, inny kolega szkolny
dyrektorem szkół, jeszcze inny nauczał w Kościele
Prezbiteriańskim, aż go wyrzucono za nauczanie
pewnych zarysów Prawdy (założył wówczas kościół
niezależny, w którym mógł podawać słuchaczom
więcej Prawdy), jeszcze inny został wydawcą
czasopisma The Christian Cenzury i wpływał na nie w
kierunku Prawdy, inni zostali redaktorami gazet itd.
Następnie udaliśmy się do Baltimore, gdzie
zatrzymaliśmy się u przyjaciół Prawdy kolportując w
dzień, a wieczorem wygłaszając wykłady z rysunku
Boskiego Planu Wieków do studentów w YMCA
Uniwersytetu Johna Hopkinsa. Z Pańską pomocą na
jednego z nich Prawda wywarła wpływ, przyjął ją i
później został starszym w zborze w Baltimore.
Potem udaliśmy się do Westminster, Md., gdzie
wieczorem w uczelni wykładaliśmy z rysunku z
Boskiego Planu Wieków, a w dzień kolportowaliśmy.
Pierwszego dnia wstąpiliśmy do pewnej wdowy, pani
Logue. Ona była bardzo zainteresowana.
Zaofiarowała nam pokój razem ze swą
współwyznawczynią, panią Zahn, rozpoczęła czytanie
pierwszego tomu. Pomagaliśmy im odpowiadając na
ich pytania i wskazując na dowody Pisma Świętego.
Powiedziały wówczas, że ich kaznodzieja Kościoła
Bożego ostrzegał je przed nami i dlatego chciałyby,
aby doszło do spotkania jego ze mną w celu
przedyskutowania Prawdy w ich obecności.
Ustaliliśmy, którego wieczoru możemy się spotkać w
domu siostry Logue, lecz powiedzieliśmy, że on nie
będzie w stanie przeciwstawić się Prawdzie i aby
uniknąć spotkania może ewentualnie wymówić się
innym zajęciem. Powiedziały, że upewnią się, czy nie
będzie miał jakiegoś zajęcia.
SPOTKANIE Z KAZNODZIEJĄ
Ustalonego wieczoru przy kolacji rozpoczął
dyskusję mówiąc, „Pani Logue powiedziała mi,
Brat Russell wówczas powiedział, że my
zajmujemy wobec Pana takie stanowisko, jakiego on
nie posiada, jakie on też kiedyś zajmował, lecz teraz
już go dłużej nie zajmuje. Byliśmy ciekawi, co to
mogłoby być. On wytłumaczył, że Dobry Pasterz nosi
jagnię na Swym łonie, że on kiedyś był takim
jagnięciem, lecz dzięki łasce Boga wyrósł na owcę i
że nas, jako obecne dziecko w Prawdzie, zachęca do
cieszenia się cennymi przywilejami jagnięcia
niesionego w objęciach Pana. Wówczas zapytał „Czy
byłoby mądrym ze strony Dobrego Pasterza
umieszczenie małego jagnięcia pośród owiec w celu
uczenia ich, jak mają chodzić?” Odpowiedzieliśmy „Z
pewnością nie, ale jak w takim razie mógłbym teraz
jak najlepiej służyć Panu?”
Na nasze pytanie odpowiedział pytaniem „Co robią
małe jagnięta?” Odpowiedzieliśmy „Piją mleko”.
„Tak” odrzekł, „Powinieneś pić obficie ze »szczerego
mleka Słowa Bożego, abyś przez nie urósł« (1 Piotra
2:2)”. „Co jeszcze robią jagnięta?” zapytał. „Sypiają
dużo” odpowiedzieliśmy. Wówczas zachęcił nas do
radowania się z odpoczynku w Panu i zapytał „co
jeszcze robią?” Odpowiedzieliśmy „brykają i są bardzo
żywe”. „Dobrze” odrzekł „powinieneś być bardzo
aktywnym w służbie Pańskiej”.
BRAT RUSSELL PODSUWA MYŚL
KOLPORTAŻU
Wówczas brat Russell wyjaśnił i zalecił nam pracę
kolporterską, mówiąc „Możesz być nieprzygotowany
do tego rodzaju służby, ponieważ to jest trudną pracą.
Kolporterzy spotykają się z opozycją, gdy chodzą od
drzwi do drzwi — czasami szczuto ich psami i rzucano
za nimi kamieniami”. Odpowiedzieliśmy br.
Russellowi, że przyjmując Prawdę i odnawiając nasze
poświęcenie ślubowaliśmy, że nigdy się nie cofniemy,
nawet, gdybyśmy nie mieli gdzie w nocy położyć
głowy, z wyjątkiem gnojowiska. „Czy to powiedziałeś
Panu?” zapytał. „Tak”, odpowiedzieliśmy. „To w
takim razie jesteś gotowy do pracy kolporterskiej”,
odrzekł.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin