Diana Palmer - Ukryte pragnienia(1).pdf
(
1146 KB
)
Pobierz
6969991 UNPDF
Diana Palmer
Ukryte pragnienia
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Jennifer King patrzyła nerwowo na zamknięte drzwi po
koju hotelowego. Nie chciała tego zlecenia, ale nie miała
wyboru. Choroba pochłonęła całe jej oszczędności. Ta praca
była jedyną pewną rzeczą w jej obecnym życiu. Różniła się
bardzo od niedawnej oszałamiającej kariery, jaką robiła
w Nowym Jorku w dziedzinie dekoracji wnętrz.
Odgarnęła z czoła luźne pasemko blond włosów.
Zapukała. Wydawało jej się, że minęły całe wieki, zanim
drzwi gwałtownie się otworzyły.
- Panna King? - zapytał mężczyzna z miłym uśmie
chem.
Był dużo młodszy, niż się spodziewała. Wysoki, jasnowło
sy, sprawiał sympatyczne wrażenie.
- Tak - odpowiedziała. - To pan dzwonił w sprawie tym
czasowej sekretarki?
- Muszę napisać kilka listów - powiedział, odbierając od
niej ciężką przenośną maszynę do pisania. - Kupuję dla brata
kilka sztuk bydła.
- Pani James z agencji powiedziała mi, że zajmuje się pan
hodowlą bydła.
Usiadła szybko. Była blada i mizerna, nadal czuła następ
stwa niedawno przebytego zapalenia płuc.
- Dobrze się pani czuje? - zapytał.
6
UKRYTE PRAGNIENIA
- Dziękuję, dobrze, panie Culhane - odparła. - Docho
dzę do siebie po zapaleniu płuc i jestem trochę osłabiona.
Usiadł naprzeciwko niej na kanapie, szczupły, opalony
i uśmiechnięty.
- Wiem, że to odbiera siły. Sam nigdy na to nie choro
wałem, ale któregoś roku Everett o mało nie umarł. Za dużo
pali.
- Pański brat? - zapytała grzecznie, wyjmując z torebki
notes do stenotypii.
- Tak. Starszy wspólnik. To Everett wszystkim kręci.
- Wydawało się, że jest odrobinę zazdrosny. Przyjrzała mu
się uważniej. Sama miała dwadzieścia trzy lata, a on chyba
niewiele więcej. Poczuła, że mają coś wspólnego.
Wyciągnęła notes i długopis. Zanim szalone tempo życia
zagroziło jej zdrowiu, była szczupła i wystarczająco ładna,
żeby przyciągać wzrok mężczyzn. Teraz była bladą namia
stką kobiety. Jej jasne włosy były szorstkie i bez połysku,
a zielone oczy pozbawione blasku. Była niezmiernie chuda.
Wyglądała źle i wydawało jej się, że widzi to w oczach tego
młodego mężczyzny.
- Jest pani pewna, że sobie z tym poradzi? - zapytał ła
godnie. - Nie wygląda pani dobrze.
- Jestem tylko trochę osłabiona - odpowiedziała z dum
nie uniesioną głową. - Dopiero wyszłam ze szpitala.
- Może i tak - powiedział półgłosem. Wstał i zaczął cho
dzić po pokoju. W końcu znalazł potrzebne notatki. - Pierw
szy list będzie do Everetta Culhane'a, z rancza Circle C
w Big Spur w Teksasie.
- Teksas? - Jej jasne oczy rozbłysły. - Naprawdę?
Uśmiechnął się szeroko, lekko unosząc brwi.
UKRYTE PRAGNIENIA
7
- Naprawdę. Miasto nosi nazwę od pobliskiego ogromne
go rancza. Należy do Cole'a Everetta, jego żony Heather i ich
trzech synów. Nasze ranczo jest w porównaniu z tamtym
niewielkie, ale starszy brat ma wielkie aspiracje.
- Zawsze chciałam zobaczyć ranczo z prawdziwego zda
rzenia - zwierzyła się Jennifer. - Mój dziadek w młodości
pracował jako kowboj w Teksasie. Opowiadał o tym bez
przerwy. O miejscach, które zwiedził, i o historii... - Nagle
przerwała i nachyliła się nad notesem. - Przepraszam, nie
chciałam się rozpraszać.
- Nic nie szkodzi. To dziwne, bo nie wygląda pani na
kogoś, kto lubi przebywać na świeżym powietrzu - stwier
dził, siadając na kanapie z notatkami w ręku.
- Uwielbiam to - powiedziała cicho. - Mieszkałam
w małym miasteczku do dziesiątego roku życia. Potem ro
dzice przeprowadzili się do Atlanty. Bardzo mi tego brako
wało i nadal brakuje.
- Nie może pani wrócić? - zapytał.
Smutno pokręciła głową.
- Już jest za późno. Nie mam rodziny. Moi rodzice nie
żyją. Zostało kilku rozproszonych w różnych miejscach
krewnych. Ale nie na tyle bliskich, żebym mogła ich od
wiedzić.
- To pech. Podobnie jest z Everettem i ze mną. Wycho
wali nas ciotka i wujek. W zasadzie to mnie wychowali, bo
Everett nie miał takiego szczęścia. Kiedy on był chłopcem,
żył jeszcze nasz ojciec. - Spochmurniał nagle, jakby to było
nieprzyjemne wspomnienie. Odchrząknął. - Wróćmy do
listu...
Zaczął dyktować, a ona z łatwością nadążała. Zastanawiał
8
UKRYTE PRAGNIENIA
się nad zdaniami, więc było niewiele błędów i poprawek.
Była ciekawa, dlaczego po prostu nie zadzwoni do brata, ale
nie zapytała go. Zapisała kilka stron na temat byków i rodo
wodów. Kolejny list był do dyrektora banku w Big Spur.
Przedstawiał plan spłaty dużej pożyczki. Trzeci, do hodowcy
w Carrollton, mówił o sposobie przetransportowania byka,
którego hodowca kupił od braci Culhane'ów.
- Nie pogubiła się pani? - zapytał oschłym tonem, kiedy
skończył dyktować.
- To nie moja sprawa... - zaczęła delikatnie.
- Sprzedajemy jednego z naszych najlepszych byków -
powiedział. - Suma ta pokryje zaliczkę na doskonałego re
produktora. Everett próbuje wyhodować czystej krwi stado
bydła rasy Hereford. Nie mamy gotówki, więc przyjechałem
tu pohandlować. Usiłuję znaleźć potencjalnego klienta, który
zapłaci ustaloną cenę.
- Nie byłoby prościej zadzwonić do brata? - zapytała.
- Oczywiście, ale wtedy Everett zmyłby mi głowę. Przy-
jechałem autobusem, zamiast przylecieć. Mamy obciążoną
hipotekę. Everett twierdzi, że nie stać nas na rozrzutność.
W naszych żyłach płynie szkocka krew.
Uśmiechnęła się.
- To niewykluczone. Jednak rozumiem jego punkt widze
nia. Rozmowy telefoniczne są drogie.
- Szczególnie wtedy, kiedy trzeba przekazać tyle infor
macji - przyznał jej rację. - Gdybym wysłał dzisiaj list,
otrzyma go jutro albo pojutrze. Jeśli zaakceptuje proponowa
ną cenę, wtedy zadzwoni do mnie. W tym czasie muszę
załatwić inne sprawy.
- Przebiegły plan - powiedziała pod nosem.
Plik z chomika:
syzia10
Inne pliki z tego folderu:
Putney Mary Jo - 02 Prawdziwa dama.pdf
(1583 KB)
Putney Mary Jo - Zagubieni lordowie 04 - Dżentelmen bez maski.pdf
(1113 KB)
Putney Mary Jo - Zagubieni lordowie 06 - Lawendowa dama.pdf
(1281 KB)
Diana Palmer-Zuchwała propozycja(1).pdf
(682 KB)
Diana Palmer - Bezdomna(1).pdf
(1023 KB)
Inne foldery tego chomika:
Camera
FILMY
Galeria
Prywatne
zachomikowane
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin