Graham Heather - Pod sloncem Florydy.pdf

(815 KB) Pobierz
Microsoft Word - Graham Pozzessere Heather - Pod słońcem Florydy.rtf
Heather Graham
Pozzessere
POD
SŁOÑCEM
FLORYDY
1
- Poczekaj!
Danny Huntington zatrzymał siê u podnó¿a schodów i
spojrzał w górê.
Spencer stała w wyło¿onym marmurem korytarzu na piêtrze,
opieraj¹c siê obiema rêkami o mahoniow¹ porêcz. Miała na
sobie kobaltow¹, jedwabn¹ koszulê nocn¹, a jej wzburzone
podczas snu włosy okalały cał¹ twarz. Wygl¹dała nieco
egzotycznie, jak postaæ z jej własnej promocyjnej reklamy:
piêknoœæ na tle pełnym elegancji. Za ni¹ stała wiktoriañska
kozetka, nad któr¹ wisiało piêkne, kryształowe lustro. Br¹zowy
dywan, dopasowany kolorem do brokatowego obicia kozetki,
kontrastował z jej bosymi stopami i jaskrawo polakierowanymi
paznokciami. W tym starym domu, zbudowanym w stylu
œródziemnomorskim, który odrestaurowała i przywróciła do
dawnej œwietnoœci, sama prezentowała siê wspaniale. Danny
myœlał czasem, ¿e jest ona od urodzenia ideałem urody. Miała
kryształowo niebieskie oczy, jasne włosy i klasyczne, delikatne
rysy. Znał j¹ niemal od dziecka, a kochał od czasów szkolnych.
Inni nie byli zapewne zbyt zaskoczeni, kiedy za niego wyszła,
ale on sam prze¿ył szok. Nie tylko zgodziła siê go poœlubiæ, ale
rozumiała jego potrzebê zachowa niezale¿noœci. Nie
protestowała, kiedy zamiast zaj¹æ siê firm¹ - czego oczekiwała
od niego cała rodzina - wst¹pił do policji. A gdy pojawiały siê
problemy, z uœmiechem stawiała im czoło i robiła co mogła,
¿eby nie odczuwał wyrzutów sumienia. Czasem, kiedy
uœwiadamiał sobie, co gotowa jest zrobiæ dla niego Spencer,
czuł, ¿e poc¹ mu siê dłonie i dr¿ał na sam¹ myœl o tym, jak
bardzo j¹ kocha i jak bardzo jest dziêki niej szczêœliwy.
- Danny, jestem niebieska! - oznajmiła z wielkim
podnieceniem.
- Co? - Zmarszczył czoło, patrz¹c na ni¹ ze zdziwieniem.
2
- Test na owulacjê, Danny. Kreseczka zrobiła siê
niebieska! - powiedziała, œmiej¹c siê z jego zmieszania.
- Och, niebieska! - powtórzył.
Przez chwilê patrzył na ni¹ z roztargnieniem. Był umówiony
z Davidem Delgado. Mieli razem odbyæ poranny bieg, a potem
podzieliæ siê informacjami dotycz¹cymi sprawy Vichy'ego. Ale
skoro teraz Spencer jest niebieska...
To on tak bardzo chciał mieæ dzieci. Oboje ze Spencer byli
jedynakami, urodzonymi w bogatych, tak zwanych dobrych
domach. Prawdê mówi¹c, zamo¿noœæ jego rodziny datowała siê
od niezbyt dawna, ale minêło doœæ czasu, by ludzie zapomnieli,
¿e Ÿródłem jej bogactwa był nielegalny handel alkoholem.
Oboje wychowywali siê w Miami, w dzielnicy Coconut Grove,
w której mieszkali ostatni przedstawiciele starej, południowej
szlachty i bogaci przybysze z Północy, a która graniczyła
obecnie z enklawami biedy i niedostatku. Danny zawsze miał
wszystko co najlepsze i chodził do najbardziej ekskluzywnych
szkół. Brakowało mu tylko ludzi, których mógłby kochaæ, a
obserwuj¹c swych przyjaciół oraz ich rodzeñstwo, ju¿ we
wczesnym okresie ¿ycia zdał sobie sprawê, ¿e szczêœcie nie jest
czymœ, co mo¿na kupiæ w sklepie. Obiecał sobie, ¿e jego dzieci
nigdy nie bêd¹ samotne - a jeœli tylko mu siê to uda, bêdzie ich
miał tuzin. PóŸniej zrezygnował z tuzina, ale nadal chciał mieæ
rodzinê, dwoje lub czworo dzieci, w zale¿noœci od tego, co uzna
za stosowne Spencer.
Od pocz¹tku mał¿eñstwa próbowali zrealizowaæ ten plan, ale
kiedy po dwóch latach od œlubu nie zostali jeszcze rodzicami,
Spencer zaproponowała, by przeszli badania. Poddała siê im bez
oporu, choæ niektóre były bolesne i upokarzaj¹ce. Danny,
siedz¹c w ciasnej klitce laboratorium, stwierdził z przykroœci¹,
¿e pod wpływem tego miejsca jego penis staje siê miêkki jak
rozgotowane fettucini, ale wiedział, ¿e musi przejœæ badania,
wiêc bez szemrania wykonał wszystkie zalecenia lekarza.
Jedynym jasnym aspektem całej sprawy była chwila, w której
powiedziano im, ¿e oboje s¹ zupełnie zdrowi; lekarz sugerował,
3
¿e po prostu zbyt ciê¿ko pracuj¹ i s¹ nadmiernie spiêci. Spencer,
od kiedy jej dziadek imieniem Sly przeszedł na emeryturê, sama
w praktyce prowadziła Montgomery Enterprises, a on był
jeszcze bardziej zajêty ni¿ ona. Lekarz powiedział, ¿e byæ mo¿e
po prostu nie umiej¹ trafiæ we właœciwy termin, umo¿liwiaj¹cy
poczêcie dziecka.
- Czy mo¿esz wzi¹æ sobie wolny dzieñ? - spytał Danny.
- Oczywiœcie - odparła. - A ty? - Zawahała siê. -
Myœlałam, ¿e jesteœ umówiony z Davidem.
- Jestem, ale jakoœ siê z tego wykrêcê.
- A mo¿esz to zrobiæ?
- Powiem mu po prostu prawdê - oznajmił Danny,
uœmiechaj¹c siê pogodnie. - Powiem mu, ¿e ty i ja próbujemy
siê rozmna¿aæ i wydaæ na œwiat potomstwo.
- Danny!
- Spencer, ja tylko ¿artowałem. Znajdê jakiœ sposób, ¿eby
przeło¿yæ to spotkanie na inny termin. Nie martw siê. - Był
trochê zły o to, ¿e twarz jego ¿ony zarumieniła siê a¿ po
korzonki włosów, ale w gruncie rzeczy cała sytuacja raczej go
bawiła. Kiedyœ Spencer i jego najbli¿szy przyjaciel prze¿yli
gor¹c¹ miłoœæ, ale przecie¿, na miłoœæ bosk¹, byli wtedy jeszcze
w college'u! Spencer nie chciała o tym mówiæ za nic na œwiecie,
a David Delgado był równie dyskretny. Do niedawna David i
Danny byli nie tylko wieloletnimi przyjaciółmi, lecz równie¿
kolegami z pracy. Ale David zrezygnował z posady w policji,
poniewa¿ zebrał doœæ pieniêdzy, by otworzyæ własn¹ firmê
ochroniarsk¹ i jak dot¹d, dziêki swemu doœwiadczeniu, radził
sobie bardzo dobrze. Nadal spotykali siê czêsto na gruncie
zawodowym; David wykonywał pewne prace na zlecenie władz
miasta, wiêc wymieniali niekiedy informacje i pogl¹dy.
Spencer i David zawsze byli dla siebie uprzejmi, kiedy siê
spotykali. Danny wiedział, ¿e oboje chc¹ uszanowaæ jego
uczucia zwi¹zane z przeszłoœci¹, wiêc staraj¹ siê unikaæ swego
towarzystwa. Kiedy mimo to dochodziło do spotkañ, byli wobec
4
siebie uprzejmi i chłodni, on zaœ, widz¹c, ¿e robi¹ wszystko co
w ich mocy, by postêpowaæ taktownie, czuł siê okropnie.
Wiedział, ¿e naprawdê s¹ szlachetni, i tym bardziej ich za to
kochał. Ale od czasu do czasu, kiedy musieli siê wszyscy
spotkaæ, atmosfera była tak ciê¿ka jak wilgotne sierpniowe
powietrze w ich rodzinnym stanie, a on musiał przyznaæ, ¿e w
głêbi serca odczuwa lêk. Bał siê, ¿e gdyby nie te ich cholerne
zasady moralne, Spencer i David le¿eliby nago, spleceni w
miłosnym uœcisku, nie zwracaj¹c uwagi na to, ¿e nie maj¹ ju¿
sobie nic do powiedzenia, ¿e zerwali z sob¹ gwałtownie przed
wielu laty i nawet wtedy ró¿nili siê od siebie jak dzieñ od nocy.
Ona była jasn¹ blondynk¹, a on œniadym brunetem; ona
pochodziła z najlepszego towarzystwa i miała drzewo
genealogiczne siêgaj¹ce czasów ¿aglowca „Mayflower”, on zaœ
był synem biednego imigranta. Ale jeœli prawd¹ było to, co
opowiadano w maturalnej klasie...
Był z nimi w tej klasie, znał ich przez całe ¿ycie. Teraz
Spencer była jego ¿on¹, a David najlepszym przyjacielem. Miał
nadziejê, ¿e kiedyœ uda mu siê nakłoniæ ich do ponownego
nawi¹zania przyjaznych stosunków. Mo¿e kiedy on i Spencer
zostan¹ rodzicami...
Miał ju¿ na sobie szorty, koszulkê i sportowe buty. Zale¿ało
mu na pomocy Davida w sprawie Vichy'ego, ale najwa¿niejsze
na œwiecie było to, by spêdziæ ten poranek ze Spencer.
- Mam siê spotkaæ z Davidem na Main Street. Chcieliœmy
pobiec do jego domu i przejrzeæ akta podczas œniadania.
Spotkam siê z nim w umówionym miejscu i wymyœlê jakiœ
pretekst. Niewa¿ne jaki - w takich przypadkach David nie jest
dociekliwy. Wrócê za jakieœ dwadzieœcia piêæ minut. Co ty na
to?
5
- Bêdê czekaæ - uroczyœcie obiecała Spencer.
Uœmiechn¹ł siê szeroko i podniósł kciuk, ruszył w stronê
drzwi. Zacz¹ł biec, zanim jeszcze do nich dotarł.
Dwadzieœcia piêæ minut! Spencer pobiegła do sypialni. W
ci¹gu kilku sekund posłała łó¿ko i zachêcaj¹co uło¿yła
Zgłoś jeśli naruszono regulamin