Główny akustyk Hitlera.pdf

(119 KB) Pobierz
Główny akustyk Hitlera
Główny akustyk Hitlera
19 maj 2011 dzisiaj, 13:06 Źródło: Der Spiegel
Zamek Feuerstein, fot. Forum
Jakie badania prowadzono w tajnym laboratorium w twierdzy Feuerstein? Wynalazca Oskar Vierling
stworzył tam podobno nowatorski akustyczny system sterowania na potrzeby Wehrmachtu.
Wysoko na zamku Feuerstein nie wszystko jest takie, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje. Dzisiaj
arcybiskupstwo Bamberg zaprasza w owe mury wszystkich zainteresowanych na festiwal pieśni
religijnych, dawniej jednak było to miejsce ponurych wydarzeń.
Położony na odludziu zamek przypomina wprawdzie średniowieczną twierdzę obronną, budowlę tę
wzniesiono jednak zaledwie 70 lat temu, w samym środku drugiej wojny światowej. Na niewielkim
wzgórzu niedaleko Ebermannstadt w Górnej Frankonii powstało jedno z najbardziej tajnych prywatnych
laboratoriów Trzeciej Rzeszy. Władał nim fizyk i wynalazca Oskar Vierling, który wraz ze sztabem 200
współpracowników konstruował urządzenia dla Wehrmachtu.
Właściwie nie był on za bardzo zainteresowany prostymi maszynami do zabijania. Uchodził za
wybitnego specjalistę w dziedzinie elektroakustyki i frapowało go tworzenie syntetycznych dźwięków.
Podczas letnich igrzysk olimpijskich w 1936 roku weszły do użytku skonstruowane przez niego
wysokotonowe organy z lampami neonowymi – dziwaczny prototyp późniejszych syntezatorów.
Naziści chętnie korzystali z wiedzy owego inżyniera nadającego ton Trzeciej Rzeszy. W 1937 roku z
okazji święta przesilenia zimowego Vierling zainstalował na Zamku w Norymberdze urządzenie
nagłaśniające o imponującej jak na owe czasy mocy 5 tysięcy wat. A podczas zjazdów NSDAP główny
akustyk synchronizował ze sobą tysiące głośników, aby przemówienia nazistowskich dygnitarzy dało się
1
641834974.001.png 641834974.002.png
bez zakłóceń słyszeć na oddalonym o kilka kilometrów Zeppelinfeld (zwieńczona swastyką budowla,
wzorowana na pergamońskim ołtarzu, wysadzona w powietrze w kwietniu 1945 r. – przyp. Onet)
O pracy tego wynalazcy we frankońskiej twierdzy Feuerstein dotychczas niewiele jednak było wiadomo.
Sam Vierling aż do swojej śmierci w 1986 roku nie mówił publicznie ani słowa na temat swojej
działalności. Dopiero teraz przypadkowe znalezisko historyka kryptografii Norberta Ryski sprawiło, że
doczekaliśmy się bardziej szczegółowych wyjaśnień.
Ryska, dyrektor zarządzający Heinz Nixdorf Museumsforum w Paderborn (mieszczące się w Nadrenii
Północnej-Westfalii największe muzeum komputerowe na świecie – przyp. Onet), prowadził badania na
potrzeby wystawy poświęconej brytyjskiemu matematykowi Alanowi Turingowi, kiedy w ręce wpadł mu
dokument na temat Oskara Vierlinga. Turing, uważany za twórcę nowoczesnej informatyki, w czasie,
gdy druga wojna zbliżała się ku końcowi, był członkiem amerykańskiej jednostki specjalnej o nazwie
Ticom (Target Intelligence Committee), która zajmowała się rozszyfrowywaniem niemieckiej techniki
kodowania – między innymi tej stosowanej w zamku frankońskiego wynalazcy. Razem z 89-letnim dziś
byłym radiotelegrafistą marynarki Rudolfem Staritzem Norbert Ryska zaczął odtwarzać mało znany
dotychczas fragment prac badawczych Vierlinga.
Nie potrafili jednak wyjaśnić, jak to się stało, że aliancki oddział ekspertów skupiony wokół Turinga
zwrócił w ogóle uwagę na ukryte laboratorium. Zamek Feuerstein uchodził za lazaret i oznaczony był
symbolem czerwonego krzyża ułożonego z dachówek.
W 1946 roku amerykański wywiad wojskowy ASA (Army Security Agency) opublikował ściśle tajny
raport na temat pracy Ticom na gruzach Trzeciej Rzeszy. Część tego dokumentu to obszerny opis
działalności w zamku Feuerstein. Szef laboratorium Oskar Vierling przyjął przedstawicieli okupacyjnych
mocarstw pozornie nadzwyczaj uprzejmie. "Ludzie ci byli gotowi rozmawiać o swojej pracy i pomagali w
doprowadzeniu laboratorium do należytego stanu” – zanotowali amerykańscy agenci.
Nastrój był tak przyjazny, że Vierling przekazał nawet aliantom listę międzynarodowych publikacji
naukowych, które życzył sobie przeczytać. Najwyraźniej liczył na to, że w okresie przejściowym po
wojnie zdoła uratować laboratorium, potem zaś będzie mógł swoje badania w dziedzinie akustyki
wykorzystać do celów pozamilitarnych.
Celem Ticom było zaś po upadku Niemiec możliwie szybko przywrócić instytut badań wojskowych do
działania, przynajmniej na tak długo, aż uzyska się wszystkie cenne informacje. Angloamerykańskim
specjalistom nie zostało na to dużo czasu – już 16 sierpnia 1945 roku Vierling "postanowieniem
wyższego dowództwa" został aresztowany – piszą autorzy raportu ASA – "ale w dostępnym czasie
wiele udało się osiągnąć".
Vierling i jego współpracownicy zrekonstruowali dla amerykańskich agentów rysunki techniczne i plany
budowy i pozwolili im między innymi poznać kuriozalny arsenał broni. Badacze z zamku Feuerstein
stworzyli procedurę szyfrowania mowy i pracowali nad ulepszoną wersją legendarnej maszyny
szyfrującej SZ 42. Zbudowali akustyczne systemy sterowania torpedami (kryptonimy "Strzyżyk" i "Sęp")
– pociski znajdowały swój cel, namierzając za pomocą wbudowanych mikrofonów dźwięki z
poruszających się wrogich statków. Prowadzili testy odpalania ładunków wybuchowych za pomocą
sygnałów akustycznych. Wynaleźli powłokę antyradarową, dzięki której łodzie podwodne niemieckiej
marynarki wojennej nierozpoznane mogły prześlizgnąć się przez alianckie systemy lokacyjne.
Oprócz swojej głównej działalności technicy Vierlinga konstruowali również radia i maszyny liczące,
doprowadzając je do fazy umożliwiającej rozpoczęcie produkcji. W ten sposób prawdopodobnie
szykowali się już do powojennych czasów. Wszystkie wynalazki z twierdzy Feuerstein oddziały alianckie
2
641834974.003.png
starannie ukryły. Temu, by krótko przed końcem wojny nie padły one ofiarą nazistowskiej żądzy
niszczenia, szef laboratorium zapobiegł za pomocą sprytnego tricku: schował większość z nich za
zamaskowanymi ścianami w ukrytej zamkowej piwnicy.
Tajny dotychczas amerykański dokument przedstawia również trudne stosunki Vierlinga do NSDAP.
Wynalazca miał co prawda prawo zatrzymać dla siebie zyski z prowadzonych badań, a także przywilej
samodzielnej w dużym stopniu pracy, jednak partyjny aparat siedział mu stale na karku. Naukowiec ten
został członkiem NSDAP, stał się jednak "osobą podejrzaną z powodu swego permanentnego
opuszczania zebrań partyjnych i zaniedbania aktywnego udziału w pracach partii" – podsumowują
agenci.
Oskar Vierling przeżył jednak zarówno czasy Hitlera, jak i późniejszą okupację, nie ponosząc większego
szwanku. Krótko po swoim internowaniu objął katedrę fizyki w Filozoficzno-Teologicznej Wyższej Szkole
w Bambergu. Teraz zaś wyszło na jaw, że po wojnie konstruował urządzenia podsłuchowe dla
Organizacji Gehlen, która w kwietniu 1956 roku przekształciła się w Federalną Służbę Wywiadowczą.
W czasach swojej aktywnej działalności jako badacz i pionier techniki Vierling pozostawał swego
rodzaju fantomem. O tym skrytym człowieku do dziś jest niewiele informacji, niedostępne są również
jego fotografie. Dla niego samego aż do ostatnich dni największym spełnieniem było zdobywanie
tajnych danych za pomocą urządzeń technicznych. Jeszcze pod koniec swojej kariery zawodowej
wynalazca zajmował się dostarczaniem informacji – tym razem pochodziły one z niemieckich domów i
służyły celom rozrywkowym. Razem z niemiecką pocztą, będąc już na emeryturze, stworzył system
teległosowania, który stał się sławny dzięki znanemu formatowi telewizyjnemu "Wetten, dass ..?". (…)
3
641834974.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin