Troskliwy jak Tusk.pdf

(36 KB) Pobierz
"Troskliwy" jak Tusk
"Troskliwy" jak Tusk
Premier Donald Tusk skrytykował o. Tadeusza Rydzyka CSsR, dyrektora Radia Maryja, za to, że
ośmielił się powiedzieć w Brukseli, iż w Polsce panuje totalitaryzm, czego przykładem są
działania władz wobec inicjatyw podejmowanych przez Ojców Redemptorystów, m.in. w zakresie
geotermii. Szefowi rządu, troszczącemu się o dobre imię Polski, przeszkadza jedna wypowiedź
dyrektora Radia Maryja, a "zapomniał", jak sam uczestniczył w kilkuletniej zagranicznej kampanii
przeciwko poprzedniemu rządowi i prezydentowi.
- Przykre dla Polski jest to, że od czasu do czasu niektóre osoby, tak było w przypadku Tadeusza
Rydzyka, łamią pewną regułę, której mniej więcej wszyscy się jako tako trzymali, to znaczy o swojej
Ojczyźnie źle staramy się nie mówić wtedy, kiedy jesteśmy za granicą. Szczególnie w przeddzień
prezydencji, kiedy tak wielu Polaków oczekuje na to, że prestiż Polski, polska reputacja zyska na
prezydencji. To wszystko każe mi bardzo surowo oceniać, ale bez żadnej histerii, bez jakichś emocji,
tego typu wypowiedzi - powiedział Donald Tusk po powrocie ze szczytu Unii Europejskiej w Brukseli.
Trudno jednak słów premiera nie traktować jak prymitywnej politycznej zagrywki. Tusk uważa za
niedopuszczalne krytykowanie jego rządu za granicą, przeszkadza mu kilka zdań wypowiedzianych
przez dyrektora Radia Maryja, a "zapomniał" o tym, jak sam patronował kilkuletniej kampanii,
prowadzonej także za granicą, która miała zdyskredytować rząd PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Symbolem tego był tekst prof. Jana Winieckiego w "Financial Times", że "Polską rządzą narodowi
bolszewicy". Ale przecież obecny premier i politycy jego partii czy antypisowskie "autorytety" w latach
2005-2010 wiele razy także za granicą krytykowali swoich politycznych przeciwników. Wystarczy
przypomnieć krytykę sprzeciwu rządu PiS wobec unijnej Karty Praw Podstawowych czy też kampanię
krytykującą prezydenta za zwlekanie z podpisaniem traktatu lizbońskiego. A o sporze o skład polskiej
delegacji na unijny szczyt ("spór o krzesło") sam Tusk wypowiadał się w Brukseli w 2008 roku: - Powiem
brutalnie. Na tym szczycie nie potrzebuję pana prezydenta - mówił premier. Platforma nie szczędziła też
prezydentowi krytyki (także w komentarzach dla niemieckich mediów) za odwołanie obrad Trójkąta
Weimarskiego. Tak samo wiele krytycznych słów padło za granicą z ust polskich polityków w stosunku
do polityki wschodniej prezydenta Kaczyńskiego. Szczytem tej antypaństwowej polityki było zaś choćby
granie przez premiera razem z Rosją w celu odwołania wizyty Lecha Kaczyńskiego na obchodach 70.
rocznicy zbrodni katyńskiej, a potem pomniejszenia jej znaczenia, aby była to "prywatna wizyta".
Piotr Falkowski, KL
sobota, 25 czerwiec 2011
658199235.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin