Dowcipy polityczne.doc

(109 KB) Pobierz
Dowcipy polityczne

Dowcipy polityczne

 

- Dlaczego Ochab nie może mieć psa?

- Bo pies potrzebuje pana, a nie towarzysza.

 

W Związku Sowieckim ogłoszono konkurs na najlepszy dowcip. Dla zwycięzców przewidziano trzy nagrody: I - 15 lat łagru, II - 10 lat, III - 5 lat.

 

Inna wersja:

Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego ogłosiło konkurs na najlepszy dowcip polityczny.

Nagrody: I - 5 lat obozu pracy, II - 4 lata, III - 3 lata.

Przyznanych będzie również kilka nagród pocieszenia - od roku do sześciu miesięcy obozu pracy.

 

- Czym się różni warszawiak od paryżanina?

- Paryżanin, jak tylko gdzie usiądzie, zaraz opowiada kawały antyrządowe, natomiast warszawiak, jak zacznie opowiadać dowcipy polityczne, to zaraz siedzi.

 

- Czym się różni polskie prawo od amerykańskiego?

- Polskie gwarantuje wolność wypowiedzi, a amerykańskie wolność po wypowiedzi.

 

Po rozprawie prokurator, zataczając się ze śmiechu, wpada do pokoju, w którym siedzą jego koledzy po fachu.

- Co cię tak rozbawiło? - pytają.

- Genialny kawał polityczny.

- Opowiedz.

- Nie mogę. Przed chwilą właśnie za ten dowcip zażądałem pięć lat.

 

Nauczyciel pyta ucznia:

- Jaką mamy teraz Polskę?

- Ludową.

- Jeszcze jaką?

- Demokratyczną.

- I jeszcze jaką?

- Socjalistyczną.

- A przed wojną jaka była?

- Niepodległa.

 

Do województwa przyjechał chłop ze skargą:

- W komitecie PPR w powiecie toczy się walka klas między tymi, którzy mają trzy klasy, a tymi którzy mają cztery...

 

- Dlaczego Rokossowski został marszałkiem Polski?

- Bo taniej jest ubrać w polski mundur jednego ruskiego niż całe wojsko w ruskie mundury.

 

 

- Co chciałbyś na gwiazdkę?

- Na którą?

- Na pięcioramienną.

- Nasrać.

 

Po locie Gagarina rozmawia dwóch Polaków:

- Panie, Ruskie w kosmos polecieli!

- Wszystkie?

- Nie, jeden.

- To co mi pan głowę zawracasz!

 

Nie ma mięsa, ani gnata,

bo Hermaszewski w powietrze lata.

 

Czterech pancernych i psa wysłano do Czechosłowacji wraz z wojskami Układu Warszawskiego. Pancerni przekroczyli granicę, Szarik nie chciał iść dalej.

- Jestem pies, nie świnia - zaszczekał.

 

Dawniej był Lech, Czech i Rus. Po zdławieniu praskiej wiosny zostanie: Lech, Rus i Enerdus.

 

Czar MO? Moczar!

 

Po wydarzeniach marcowych podniósł się poziom wykształcenia milicjantów, gdyż spędzili dwa tygodnie na uniwersytetach.

 

Robotnik rozmawia z robotnikiem:

- Może zapalimy?

- Nie widzę żadnego komitetu partii w pobliżu.

 

W związku z przyjazdem Papieża w Polsce zabrakło białego materiału i koronek. Wszystkie zapasy wykupiła SB na komże dla swych współpracowników...

 

- Dlaczego tak mało dowcipów opowiadano o zjazdach partii?

- Bo wszystkie były zawarte w tezach zjazdowych.

 

- Dlaczego pszczoły z całej Polski zleciały się na zjazd PZPR?

- Bo poczuły lipę...

 

- Co to, gazdo, wstąpiliście do partii?

Góral spogląda na swoje kierpce i odpowiada:

- Nie, to chyba co innego śmierdzi.

 

- Co by było, gdyby nagle całą polską milicję przeniesiono do Związku Sowieckiego?

- W obu krajach natychmiast podniósłby się współczynnik inteligencji.

 

- Tato, co to jest postulat?

- Żądanie klasy robotniczej, które zostanie spełnione po stu latach.

 

- W jakich polskich miastach nie powstała jeszcze „Solidarność"?

- W Wilnie i Lwowie.

 

- Kto budował Biełomorkanał?

- Wały prawobrzeżne sypali ci, co opowiadali dowcipy, a lewobrzeżne ci, co słuchali.

 

- Dlaczego po zjednoczeniu PPR i PPS i powstaniu PZPR w Polsce jest zimno, ciemno i mokro?

- Bo rządzi lud, świeci tylko jedna gwiazda i dwie partie się zlały.

 

- Mam w posiadaniu sznur i sąsiada komunistę. Co robić? Czekać...

 

- Dlaczego milicjanci chodzą parami?

- Jeden umie czytać, drugi pisać.

- A dlaczego w ZSRR chodzą czwórkami?

- Dwóch pilnuje naukowców.

 

- Jaka jest rola związków zawodowych w kapitalizmie?

- Mają bronić robotników przed ustrojem.

- A jaką rolę spełniają w socjalizmie?

- Odwrotną niż w kapitalizmie.

 

Obowiązuje zakaz kąpieli w Bugu. Gdyby kto zaczął tonąć i machać rękami, Sowieci mogliby pomyśleć, że są wzywani na pomoc.

 

Rosjanie podarowali Polakom milion butelek na powitanie 1982 roku. Warunek był jeden: każda butelka ma być podana przez kelnera w mundurze wojskowym.

 

- Dlaczego 13 grudnia w TV nie było na dobranoc Pszczółki Mai?

- Bo nie znaleźli takiego małego munduru.

 

Dwóch Polaków - to nielegalne spotkanie.

Czterech - to nielegalny wiec.

Dziesięć milionów - garstka ekstremistów.

 

Jedyna prawdziwa informacja w „Trybunie Ludu": data.

 

- Dlaczego rząd Jaruzelskiego strzela do robotników?

- Bo głównym celem rządu socjalistycznego jest zawsze robotnik.

 

- Dlaczego Jaruzelski w Polsce chodzi w mundurze, a gdy jedzie do Moskwy, to ubiera zwykły garnitur?

- Bo w Polsce przebywa służbowo, a tam jest u siebie w domu.

 

- Oj, co to dalej będzie - zastanawia się Jaruzelski, patrząc na swój portret.

- Nic - odpowiada portret - mnie zdejmą, ciebie powieszą.

 

Wracaj, Edek, do koryta, lepszy złodziej niż bandyta.

 

Zomowcy dostali rozkaz, by stawić się na zbiórkę tylko z rzeczami osobistymi. Jeden z nich przyniósł futrynę.

- Nie było rozkazu, żeby przynosić trofea - krzyczy dowódca.

- A piwo czym będę otwierał?

 

Zomowcy pobili studenta, który na ulicy rozrzucał ulotki. Po jakim czasie zauważyli, że kartki były puste.

- Dlaczego pan rozrzucał puste kartki? - pytają.

- Ludzie i tak wiedzą, co ma być na nich napisane.

 

Maliniak zawsze przechwalał się kumplom z pracy, jaki to z niego światowy człowiek. Popisywał się, że zna różnych sławnych ludzi. Nikt mu oczywiście nie wierzył, ale pewnego razu przyjechał do ich zakładu Wałęsa. Idzie przez teren fabryki, aż tu nagle zobaczył Maliniaka. Zamachał do niego, wyciskali się, wycałowali. Potem zamknęli się w pokoju i obalili parę piw. Chłopaków trochę to zbiło z tropu, ale dalej nie wierzą we wszystko, co gada Maliniak.

Pewnego razu, do Polski przyjechał Clinton. Wszyscy stoją na ulicy, machają chorągiewkami. Jedzie samochód Clintona i nagle zatrzymuje się. Wysiada Bill i Hillary, podchodzą do Maliniaka, ciskają się jak starzy znajomi, wspominają jakie stare dzieje, w końcu zapraszają go do limuzyny i odjeżdżają na bankiet. No to już zupełnie podłamało kumpli Maliniaka, ale dalej nie do końca mu wierzą.

Aż pewnego razu pojechali wszyscy z wycieczką do Rzymu, zobaczyć Papieża. Stoją na placu Świętego Piotra i nagle Maliniak mówi.

- Ciągle mi nie wierzycie, to ja wam pokażę. Za chwilę wyjdę razem z Papieżem na balkon, pobłogosławi tłum na placu.

- Eeee, zalewasz Maliniak.

- No to zobaczycie...

I faktycznie poszedł gdzieś, a za chwilę patrzą, a na balkonie pojawia się Papież i Maliniak. To już całkiem ich zgasiło, stoją i nic nie mówią. W pewnej chwili podchodzi do nich wycieczka Arabów i przewodnik pyta łamaną angielszczyzna:

- Excuse me, panowie, czy moglybyszcie nam powiedzecz, czo to za faczet w białym kitlu sztoi na balkonie z Maliniakiem?

 

Gorbaczow zabawił na jakiejś balandze do późna, a raczej do wczesnego rana, a tu rano zebranie KC. Złapał taryfę i jadą. Gorbaczow popędza, jak może, ale taksiarz nie chce przelatywać na czerwonych światłach, bo mówi, że mu prawo jazdy zabiorą. No to zmienili się miejscami, bo Gorbaczow powiedział, że jak ich złapią, to jemu, Gorbaczowowi nie zabiorą. Wziął Gorbaczow kierownicę w ręce i pruje, przeleciał przez jakie czerwone światło, a tu ich, cap, drogówka zatrzymała!

Milicjant popatrzył i zemdlał. Gorbaczow z szoferem odjechali. Ocucili milicjanta koledzy i pytają się:

- Kto to był?

- Nienienienieeewiem, ale jego szoferem był Gorbaczow!

 

 

Wybory w latach 50-tych. Na ścianie wisi portret Stalina. Przyciąga uwagę starszej, niedowidzącej babci.

- O! Piłsudski.

- Nie Piłsudski, towarzyszko, tylko Josif Wisarionowicz Stalin.

- A co on takiego zrobił ten Stalin?

- On wygnał Niemców z Polski.

- Dałby Bóg, pogoniłby i Ruskich.

 

Prywatka w podziemiach Kremla, generały żłopią wódkę późno w nocy. Wchodzi sprzątaczka z wiadrem i ścierką, nie przejmując się, stawia wiadro na biurku na papierach i różnych guzikach. Generał wytrzeszcza oczy i wrzeszczy do

sprzątaczki:

- Paszła w piiizduuu!!!

- Ja, towariszcz gienierał?

- Niet, Zapadnaja Jewropa!!!

 

Gierkowi rozwiązało się sznurowadło, pochyla się, żeby zawiązać, ale i wysoki i w krzyżu strzyka, więc nie sięga.

Jabłoński radzi: "Postaw nogę na krześle". Gierek stawia drugą stopę na krześle i tym bardziej nie może sięgnąć, powiada więc do Jaroszewicza:

- Widzisz, to jest zawsze tak jak spytasz o radę inteligenta!

 

W 1968 r., po słynnym wystawieniu "Dziadów", delegacja polska bawiła w Moskwie. Chruszczow zwraca się do

Gomółki:

- Podobno u was w teatrze wystawiono antyradziecką sztukę?

- No, tak, "Dziady" - z pokorą potwierdza Gomółka.

- I coście zrobili?

- Zdjęliśmy sztukę.

- Dobrze. A co z reżyserem?

- Został zwolniony z pracy.

- Dobrze. A autor?

- Nie żyje.

- A toście chyba przesadzili...

 

Z pamiętnika komunisty:

Pierwszy dzień: włączam radio - Lenin

drugi dzień: włączam telewizor - Lenin

trzeci dzień: czytam gazetę - Lenin

czwarty dzień: oglądam plakaty - Lenin

piaty dzień: boję się otworzyć konserwę.

 

- Dziwicie się Kacperek, że nie ma dla was premii? Przypomnijcie sobie! Na pochodzie pierwszomajowym toście nieśli portret towarzysza Bieruta, a na ramieniu jakiegoś kundla. A jak powiedziałem "Kacperek, rzucie to bydlę!", to coście

rzucili...?

 

 

Spotykają się Clinton, Jelcyn i Pawlak. Pierwszy mówi:

- Słuchajcie, co byście mi poradzili, jeden z moich ministrów jest narkomanem, ale nie wiem który!

Na to Jelcyn:

- I co to za problem? Jeden z moich jest w mafii, też nie wiem który, to chyba gorzej, nie?

Wtedy Pawlak:

- No kochani, to jeszcze nic, u mnie któryś jest fachowcem, i też nie mam pojęcia, kto...

 

Przyjeżdża Kohl do Warszawy. Wałęsa oprowadza go po Warszawie i pokazuje zabytki. Kohl powtarza tylko:

- Ja gut, Ja gut.

Na to Wałęsa mówi do Mietka:

- Czego on tak chce tych jagód? Skocz i mu przynieś.

Mietek po chwili wraca. Daje Kohlowi jagody, które ten zjada i mówi:

- Danke.

Na to Wałęsa:

- Ooooo, co to to nie! Danki Ci nie dam.

 

W kawiarni spotykają się dwaj przyjaciele: Amerykanin i Rosjanin. Obaj opowiadają, jak im się wiedzie. Amerykanin mówi:

- No, oprócz tego wszystkiego, co ci mówiłem, to mam jeszcze 3 samochody.

- Po co ci aż 3 samochody ?

- Jednym jeżdżę do pracy, drugi ma żona na zakupy, a trzecim jedziemy do przyjaciół. A ty ile masz samochodów?

- Dwa.

- Czemu tylko dwa ? - pyta Amerykanin.

- Jednym żona jeździ po zakupy, drugim ja do pracy.

- No, a do przyjaciół?

- Do przyjaciół to my czołgiem.

 

Na konferencji prasowej dziennikarka zadaje pytanie naszemu prezydentowi:

- Fama mówi, ze używa Pan słów, których znaczenia pan mnie zna.

Na co prezydent:

- Niech pani powie tej Famie, ze może mnie pocałować w d*.*ę i vice versa.

 

Prezydent USA spotkał się z prezydentem Rosji. Rozmawiają na temat zarobków.

- W USA robotnik zarabia 1.300$ a na życie starcza mu 150$...

- A co z resztą?

- To nas nie obchodzi. A u was?

- U nas robotnik zarabia 5000 rubli a na żywność wydaje 10.000.

- A skąd bierze resztę?

- O, to nas nie obchodzi...

 

 

 

Armia Polska postanowiła stworzyć w czasie wojny partyzantkę w kraju. Zgłosiło się paru kamikadze. Na przeszkoleniu generał tłumaczy im, co maja robić:

- Wsadzimy was do samolotu, polecicie nad kraj, 3 minuty od granicy wyskoczycie ze spadochronem. Pociągniecie za prawa rączkę. Jeśli spadochron zawiedzie, to za lewą. Wylądujecie koło rzeki, tam w krzakach będzie rower, pod siodełkiem pistolet i mapa. Tak dotrzecie do oddziału. Stefan był odważnym chłopem, zgłosił się jak na prawdziwego patriotę przystało. Leci samolotem, skoczył 3 minuty od granicy jak pan generał przykazał. Spadając chwyta za prawa rączkę - nic - , za lewą - dupa zbita, dalej nic. Skonsternowany mruczy pod nosem:

- Kur*.*a, jak i tego roweru w krzakach nie będzie, to ja pier*.*lę taką partyzantkę!!!

 

Podczas jednej z wizyt w Polsce Breżniew został zaprowadzony przez Gierka do biblioteki. Breżniew chodzi, przegląda książki, nagle w jego ręce dostał się "Pan Tadeusz". Breżniew zaczyna czytać...:

"Litwo, ojczyzno moja......", wściekły rzuca książkę i pyta się Gierka:

- Kto to napisał?!!!

Gierek wystraszony nie na żarty:

- Mickiewicz, ale... ale on już nie żyje....

Na to rozpromieniony Breżniew:

- Wiesz co Edziu, za to cię właśnie lubię!

 

W Muzeum Lenina w Poroninie odbyła się wystawa i konkurs na zegar najlepiej propagujący pamięć Lenina.

Trzecie miejsce zajął zegar w kształcie sierpa i młota.

Drugie miejsce zajął zegar z kukułką, która wychodziła i robiła:

- Kuku, Lenin, kuku, Lenin, ......

Pierwsze miejsce zajął zegar, z którego wychodził Lenin i robił:

- Kuku, kuku, kuku, .......

 

W jednym z miast w Związku Radzieckiego postanowiono postawić pomnik Czajkowskiego. W czasie uroczystego odsłonięcia rzeźby oczom obecnych ukazał się siedzący w fotelu Lenin.

- Miał być pomnik Czajkowskiego - dziwi się jeden z obecnych.

- Wszystko w porządku - odpowiada jeden z widzów - przeczytajcie napis na cokole: "Towarzysz Lenin słucha muzyki Czajkowskiego".

 

Późne lata czterdzieste. W celi siedzi trzech gości:

- Za co siedzisz?

- Bo poparłem Gomółkę, a ty za co?

- Bo sprzeciwiałem się Gomółce. E, ty w kącie - za co siedzisz?

- Ja jestem Gomółka.

 

Rosjanie zaczęli umieszczać na Kubie coraz więcej swoich wojsk na co Amerykanie zareagowali dyplomatyczną notą:

- Jeśli nie zaprzestaniecie rozmieszczania wojsk na Kubie będziemy musieli użyć przeciw wam broni atomowej. Na co Rosjanie odpowiedzieli:

- My w odwecie użyjemy naszej tajnej broni...

Amerykanie nie wiedzieli co to jest ta tajna broń, ale nic sobie z tych przechwałek nie robili. Po miesiącu ruchy wojsk na Kubie nie ustały więc Amerykanie ponowili groźbę z tygodniowym ultimatum, na co Rosjanie odpowiedzieli jak poprzednio. Po upływie tygodnia na Rosje poleciały rakiety natomiast Rosjanie wysłali notę:

- W odwecie użyjemy przeciw wam naszej tajnej broni...

Po tygodniu w gazetach amerykańskich można było przeczytać:

- Tysiące zabitych i rannych, zniszczone miasta i miasteczka, a bomba gumowa nadal skacze...

 

Pewnego razu wezwano do komitetu znanego malarza i zaproponowano (!) mu namalowanie plakatu p.t. "Lenin na wakacjach". Pracowity artysta wziął się od razu do pracy. Po kilku dniach wola odpowiednie osoby do swojej pracowni,

odsłania płótno, a na płótnie: polana w lesie, na polanie namiot, z namiotu wystają dwie pary nóg, jedna palcami do góry, druga palcami w dol. Wzburzony jegomość krzyczy:

- Szto eto takoje, szto eto?

- Co? - zapytuje malarz.

- No, no... te nogi.

- Które? Palcami w górę, czy palcami w dół?

- No... palcami w górę.

- Nadieżna Pawłowna Krupska - odpowiada malarz.

- A, a, a... te palcami w dół?

- Dzierżyński.

- Jak to Dzierżyński?!!! A gdzie Lenin??!!!

- Lenin na wakacjach.

 

Wiele lat temu Jaruzelski udał się z wizyta do Regana. Rozmawiają sobie, a Jaruzelski pyta:

- Słuchaj Ronny, jak ty to robisz, że u ciebie wszystko chodzi jak w zegarku?

Regan wyjaśnia, że sekret leży w dobrze zorganizowanej administracji i zdolnych ludziach. Postanawia zaprezentować Jaruzelskiemu jakich to ma zdolnych ludzi. Łączy się ze swą sekretarka i mówi:

- Bush do mnie!

Po chwili zjawia się Bush. Regan mówi:

- Bush, mam dla ciebie zadanie. Odpowiedz mi, kto to jest: urodziła go twoja matka, ale to nie jest twój brat, ani twoja siostra. Bush chwilę się zastanawia i mówi:

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin