Zagrożenie Ziemia UFO i my.rtf

(1129 KB) Pobierz

 

"Barbara Marciniak stwierdza wręcz, że całe zło świata pochodzi od psychopatycznych właścicieli Ziemi, którzy podbili ją wiele tysięcy lat temu. Mają oni kontrolować ludzkość z Księżyca."
 

 


Z skąd my to znamy?

"Rząd Izraela oświadczył w 1990 roku, iż znaleziona w Qumran w 1950 roku treść odpisów księgi Henocha zostanie podana do publicznej wiadomości najwcześniej w 2040 roku."

Tego to można się po nich akurat spodziewać.

- Zagrożenie? Ziemia, UFO i my -

Według niektórych źródeł nasza planeta pozostaje w polu zainteresowania blisko 70 ras kosmicznych. Zarazem pewne fakty i wydarzenia z przeszłości, a także treść niektórych przekazów channelingowych wydają się sygnalizować, że nie wszystkie obce kultury żywią wobec nas przyjazne uczucia
W marcu 2006 roku wyszła w Stanach Zjednoczonych, a obecnie została nagłośniona przez najbardziej popularnego bloggera na świecie, profesora Glenna Reynoldsa ( 5 milonów czytelników dziennie) książka trojga renomowanych uczonych zatytułowana Wstęp do obrony planetarnej: Studium nowoczesnej techniki wojennej w odniesieniu do inwazji pozaziemskiej (Wyd. Brown Walker Press). Jest to poważna praca naukowa, która bierze pod uwagę możliwość początkowej klęski ziemskich sił zbrojnych w starciu z Obcymi i kreśli możliwość ewentualnej kontrofensywy. W pierwszym rozdziale autorzy stwierdzają, że ze statystycznego punktu widzenia istnienie obcych cywilizacji jest pewne, a możliwość, że niektóre z nich są wysoko rozwinięte i zarazem agresywne, wydaje się wystarczająco duża, by rządy wzięły ją pod uwagę.
Ostatnio Pentagon ogłosił plany budowy wojskowej stacji orbitalnej zdolnej do walki w Kosmosie. Połączono je z budową Tarczy Antyrakietowej, co nie jest do końca przekonujące. Taka stacja bowiem, aby bronić Kalifornii przed Chińczykami musiałaby orbitować w jednym punkcie nieba na wysokości 36 tysięcy km. Antyrakiety wymierzone w nadlatujące pociski batalistyczne miałyby więc do pokonania blisko 20-krotnie większą odległość niż te z Alaski. Chyba, że wyprodukowano już super-lasery, o których kiedyś tyle się mówiło. Ale czemu Amerykanie nie mieliby się tym pochwalić, skoro chcą odstraszyć potencjalnego agresora.
Dodajmy do tego coraz trudniejszą do wytłumaczenia budowę Stacji Kosmicznej Alfa. Nikt dziś nie umie wyjaśnić, czemu ma ona służyć, skoro jej niebotyczne koszty wielokrotnie przekraczają wszelkie możliwe korzyści ( w odruchu desperacji NASA zdecydowała się na rezygnację od 2010 roku z państwowego finansowania lotów i w wyniku konkursu wybrała prywatną firmę, która będzie je realizowała).
Warto też przy okazji przypomnieć krótkotrwałą i błyskawicznie wyciszoną aferę budżetową w Kongresie USA, gdy przewodniczący Komisji ds. Nauki Izby Reprezentantów, republikanin James Sensenbrenner Jr oznajmił, że z budżetu NASA zniknęło nie wiadomo jak 590 mln dolarów. Zawezwani na dywanik Kongresu rewidencji Agencji wyznali, że nie mają pojęcia, co stało się z tą sumą. Było to w lutym 2000 r., gdy rządzili demokraci, a więc przeciwnicy Sensenbrennera.
A jednak, o dziwo, znaleziono sposób, by go przekonać - w roku wyborczym! - by dał sobie spokój i więcej do tej sprawy nie wracał. Koresponduje to w pewnym stopniu z treścią odtajnionych dokumentów Narodowego Biura Bezpieczeństwa opublikowanych przez Grażynę Fosar i Franza Bludorfa (Umbra: ściśle tajne. NŚ nr 1 z br.).
Humbug, czy?
W internecie od lutego zeszłego roku (2006) aż do sierpnia publikowane były jeszcze bardziej niesamowite enuncjacje. Chodzi o sprawozdanie z podjętej rzekomo w roku 1965 podróży dwanaściorga astronautów amerykańskich na położony 40 lat świetlnych od nas układ gwiezdny Zeta Reticuli. Miała się ona odbywać na pokładzie obcego statku kosmicznego, co było możliwe dzięki temu, iż w 1949 roku znaleziono w Nowym Meksyku rozbity pojazd Obcych. Jeden z jego załogantów ponoć przeżył. Nauczono się z nim porozumiewać i po paru latach, w czasie których trzymano go w Los Alamos, pomógł w nawiązaniu kontaktu ze swoją macierzystą planetą. W 1964 roku nastąpiło lądowanie obcego statku w wybranej bazie lotniczej i wtedy to - jak relacjonuje Linda Moulton Howe na swojej witrynie - na Ziemi pozostało dwóch ambasadorów wspomnianej cywilizacji. Uzgodniono wówczas również podróż ludzi na ich planetę w następnym roku.
Ze sprawozdania przesyłanego w odcinkach przez anonimowe źródło dowiedzieliśmy się m.in., że na owym pustynnym, bardzo słabo zaludnionym (ledwie 600 tysięcy mieszkańców) globie nigdy nie zapada no i nie działają znane nam prawa fizyki. Serpianie mieli także wyjawić, że stoczyli stuletnią wojnę z inną rasą kosmiczną.
Wbrew wszystkim znanym mi konceptom science-fiction, sprawozdanie, o jakim mowa, stwierdza, że bariera językowa - w szerszych aspektach komunikacji - okazała się nie do przełamania. Miał też miejsce potencjalnie groźny incydent, gdy ludzie odkryli, że Serpianie wykorzystują ciało ich zmarłego towarzysza do wytwarzania poprzez inżynierię genetyczną nowych istot rozumnych. Dziś jesteśmy z nią oswojeni, ale wówczas astronauci byli tym zaszokowani, w efekcie czego o mało nie doszło do konfrontacji.
Ich pobyt na obcej planecie trwał 13 lat. Wróciło 8 uczestników wyprawy: dwóch zmarło, a dwóch rzekomo postanowiło tam pozostać. Wszyscy astronauci podobno zgodzili się, by wymazano papierowe ślady ich istnienia, a rodzinie powiedziano, że zginęli gdzieś w Azji.
Rzekomy dziennik dowódcy ekspedycji sprawia podwójnie niesamowite wrażenie, gdyż określa on swoich towarzyszy tylko za pomocą numerów. Sporządzony jest rzeczowym językiem woskowego, który, rzadko mając do czynienia ze słowem pisanym, popełnia parę błędów gramatycznych.
Dodajmy też i to, że jak na razie tysiące czytelników nie doszukały się ani jednej nieścisłości w opisie pochodzącego z tamtych lat wyposażenia wyprawy.
Spielberg, tajny raport i NASA
Właściciel portalu (serpo.com) twierdzi, że zakończenie Bliskich spotkań trzeciego stopnia Stevena Spielberga właśnie stąd się wzięło (przypomnijmy, że w końcowej sekwencji tego filmu widzimy grupę wojskowych, którzy wchodzą na pokład UFO). Rzekomo scenarzysta miał kiedyś przyznać, że całą scenę oparł na raporcie, który mu udostępniono. Sam Spielberg natomiast wyjawił, że, gdy przystępował do realizacji Bliskich spotkań, otrzymał 24-stronnicowe pismo od NASA próbujące go odwieść od tego zamysłu.
Z filmem, o jakim mowa, wiąże się zresztą niecodzienna historia przysięgi zachowania tajemnicy; przysięgi, którą reżyser wymógł na wszystkich osobach uczestniczących w produkcji. Podobno chodziło tylko o wystrzeganie się szpiegów konkurencji. Hmm
Kolejne odcinki dziennika wyprawy miał przesłać emerytowany pracownik tajnych służb, ukryty w gąszczu Sieci. Ale pewnego dnia zasygnalizował, że ktoś z zewnątrz dotarł do niego i wtyka nos w nie swoje sprawy. Po czym zamilkł. Nie wiemy - piszą właściciele portalu - czy nasze źródło jeszcze żyje. W swej ostatniej korespondencji [człowiek ten] przesłał nam zdjęcia planety Serpo, lecz zakazał ich publikacji. Honorujemy jego wolę. Nie są szokujące; teoretycznie można było zrobić je w Nowym Meksyku. Poza jednym: widać na nim dwa słońca.
Niepokojące incydenty
Pojawia się tu w oczywisty sposób pytanie, czy inteligencje pozaziemskie istotnie wykazują złe zamiary wobec ludzi. Odpowiedź na nie trzeba poprzedzić stwierdzeniem, że według niektórych autorów mamy do czynienia z aż 70 kulturami kosmicznymi penetrującymi Ziemię (!), a ich intencje są skrajnie różne. Generalnie przeważają nastawione do nas pozytywnie; w przeciwnym razie znaleźlibyśmy się już w sytuacji dawnych Afrykańczyków. Niemniej wiele spotkań ludzi z ETI okazało się doświadczeniem złym i traumatycznym.
Oto wybrane przykłady.
5 listopada 1957 roku promień strzelający z UFO ciężko poparzył dwóch wartowników armii brazylijskiej w forcie Itapu nad Atlantykiem.
14 marca 1968 roku w ten sam sposób obiekt nieznanego pochodzenia spowodował zapalenie się ubrania 9-letniego Gregory Welsa z Bealsvwielle w Ohio.
W 1962 roku - to poniekąd klasyka urologicznej literatury - amerykańskie małżeństwo Hillów zgłosiło się do psychiatry ze skargą na depresję i koszmary senne o zdumiewająco podobnej treści. Poddani hipnozie opowiedzieli, że zostali uprowadzeni przez nie wykazujące żadnych uczuć istoty, które poddały ich niezrozumiałym i bardzo bolesnym badaniom.
Od tamtej pory doniesienia o tej procedurze - mimo że w większości przypadków Obcy potrafią uśmierzyć ból - pojawiają się nagminnie.
Donald Crowhurst, zwyciężca regat dookoła świata, zaginął w lipcu 1969 roku. Odnaleziono pusty jacht. Po pewnym czasie opublikowano fragmenty jego notatek, wśród których znalazły się tajemnicze zdania: Przyczyną wielu cierpień człowieka jest to, że istoty kosmiczne robią sobie z nas zabawkę oraz Mam kłopoty z istotami kosmicznymi.
20 kwietnia 1969 roku w Brazylii został porwany przez UFO Adalino Roque. Gdy następnego dnia odzyskał przytomność, znajdował się jakiejś na skale 250 km dalej. Cała jego skóra zrobiła się czerwona, a on sam zachowywał się niezrozumiale. Na pewien czas zniknął z domu, aby powrócić 12 czerwca. Dwa dni później zmarł.
Carlosa Diaza porwano w Argentynie 4 stycznia 1975 roku. Poddano go eksperymentom, po czym wyrwano mu włosy. Został porzucony 785 km dalej.
Steven Kubacki z Chicago wyszedł w lutym 1978 roku na wycieczkę na nartach po jeziorze Michigan. Ostatnie, co pamięta, to jak idzie za czymś nieznanym. Odnalazł się po 15 miesiącach w Los Angeles. Nie miał pojęcia, co się z nim działo.
12 października 1978 roku bracia Gianfranco i Vittorio Fulgentis z Martinscuro koło Pescary we Włoszech zaginęli w czasie połowu. Inni rybacy donieśli, że widzieli czerwone kule świetlne, które podążały za ich łodzią. W wyniku poszukiwań łódź braci odkryto na dnie morza bez żadnych uszkodzeń. Natomiast odnalezieni Gianfranco i Vittorio mieli na twarzach dziwne ślady jak po nakłuciach.
13 czerwca 1980 roku doszło do ataku całej eskadry świetlnych kul na port w stolicy Malezji, Kuala Lumpur.
1990 roku pomarańczowa kula widziana przez tysiące ludzi nad miejscowością Pineiheiro w Brazylii ciężko poparzyła dwóch rybaków, nie naruszając jednak ubrań. Jeden z nich zmarł.
Obfity i dobrze udokumentowany zbiór relacji Boba Pratta z terenu Ameryki Południowej The UFO Report 1991 zawiera przygnębiająco liczne przykłady destrukcyjnych lub wręcz zabójczych działań NOL-i. Z kolei kwartalnik UFO w nr 1 z 2003 roku doniósł, iż przerażeni mieszkańcy północnych Indii oraz Nepalu twierdzą, że nocą nawiedza ich latająca kula, która poraża okolicznych mieszkańców czerwonymi i niebieskimi promieniami światła. Jak ustalono, pod wpływem odniesionych obrażeń, których źródło wciąż pozostaje zagadką, zginęło już siedem osób. - Zaatakował go dziwny latający obiekt - powiedział sąsiad Ramji Pala, który zmarł niedawno w Shanwa, stan Uttar Pradesz. - Jego brzuch został rozpruty. Skonał dwa dni później. Ponieważ najczęściej odnoszone obrażenia to uszkodzenia twarzy w postaci wypalonych blizn, ten tajemniczy obiekt przypominający ognistą kulę ochrzczono jako Muhnochwa, czyli ten, co pali twarze. Według innych przypominał żółwia.
Każdy, kto przestudiuje literaturę urologiczną, może tam odkryć co najmniej 12 hipotez na temat intencji Obcych: począwszy od turystycznej, a na wampirycznej kończąc.
Tezę taką wygłosił Milton Wiliam Cooper, były oficer kontrwywiadu Marynarki USA: Istoty te potrzebują do życia krwi i innych ludzkich płynów. Posiadają dwa mózgi (wcześniejszy i późniejszy bez widocznych między nimi połączeń.() Mają twardą szarą skórę, podobną do gadziej.
Zdaniem innych ufologów - m.in. oblatywacza Johna Leara i dr Karli Turner - jesteśmy dostarczycielami świeżych genów dla prastarej, zdegenerowanej fizycznie i wymierającej rasy. Jej przedstawiciele czynią nam krzywdę niechcący, bo w ogóle nie znają emocji (to również, przypomnijmy, konkluzja badań Budda Hopkinsa).
Czy Ziemia była w przeszłości obiektem rywalizacji kosmicznych potęg?
Kontrowersyjne, acz skłaniające do refleksji są także przekazy channelingowe na ten temat. I tak medium Judy Laddons - która kreśli bardzo ciekawą i filozoficzną wizję Nieznanego - pisze: Wiele istot chce wyrządzić ludziom krzywdę Ale są też takie, które szkodzą wam wyłącznie wskutek niewiedzy.
Ostrzeżenie - co prawda dość lakoniczne (1) - przekazały też duchowe byty przemawiające poprzez sławne medium Phylis Schlemmer, której nazwisko firmuje głośny zbiór przekazów medialnych Jedyną planetą Ziemia: Musicie być nadzwyczaj ostrożni ze źródłami z innych cywilizacji. Nie zawsze są wartościowe i szczere.() Pamiętajcie: istnieją też pewne cywilizacje nie należące do Dwudziestu Czterech czy też ich cywilizacji pomocniczych, które pragną przejąć kontrolę nad Ziemią: pragną trzymać jej dusze w okowach. Te cywilizacje lądowały już na Ziemi i stwarzały problemy, którymi obciążały Ziemian. (2)
Zaś najbardziej znana pośredniczka, Barbara Marciniak stwierdza wręcz, że całe zło świata pochodzi od psychopatycznych właścicieli Ziemi, którzy podbili ją wiele tysięcy lat temu. Mają oni kontrolować ludzkość z Księżyca.
Co o tym wszystkim myśleć, każdy musi osądzić samodzielnie. Jednak faktem jest, że element tajemniczego konfliktu towarzyszy zjawisku UFO od samego zarania.
Za medialny początek ery UFO uważa się powszechnie 24 czerwca 1947 roku, kiedy to amerykański przemysłowiec Kenneth Arnold dostrzegł nad Great Rockies Range (stan Washington) formację dziwacznych, podobnych do wielkich spodków pojazdów latających. W rzeczywistości pierwsza obserwacja, której okoliczności i świadek zostali upublicznieni, miała miejsce trzy dni wcześniej. Jej przebieg był jednak tak niezwykły, że zdarzenie, którego świadkiem w pobliżu wyspy Maury był właściciel kutra Robert Dahl, stało się znane znacznie później. Jego niezwykłość polega na tym, że nie wiadomo właściwie, co się wtedy zdarzyło. Incydent ów w pewnych opisach wygląda na awarię UFO, a w drugich na walkę jednego spodka z pięcioma innymi! Najpierw bowiem pojawił się pojedynczy dysk, a potem zbliżyły się do niego z wielką szybkością następne. Pierwszy leciał dalej i można było odnieść wrażenie, że ucieka lub nie panuje nad silnikiem. Aż w końcu w pewnej chwili rozbłysnął i eksplodował. Wówczas reszta pojazdów natychmiast oddaliła się w pośpiechu.
Na pokład kutra spadły odłamki jakiejś substancji. Dahl przekazał je dwom oficerom lotnictwa, którzy pojawili się po incydencie. Ci udali się na lotnisko McChord Field, aby odlecieć do Wszyngtonu, ale zaraz po starcie ich samolot wybuchł.
Być może Ziemia od zawsze była przedmiotem rywalizacji kosmicznych potęg. Erich von Daniken i Alvin Alford uważają, że nasza planeta kilkadziesiąt tysięcy lat temu (o ile nie wcześniej) wskutek wojny między wrogimi ekipami bogów została podzielona na niezależne obszary. W wielu ciekawych i bogato udokumentowanych książkach zarówno Alford, jak Stichin przekonują, że legendy sumeryjskie, babilońskie, a być może i doryckie trzeba brać możliwie dosłownie.(3) Innymi słowy, uważają oni, że opisywane tam nadludzkie istoty posiadały aż nadto ludzkie cechy, takie, jak ambicja, pożądliwość czy mściwość. Ludzi zaś traktowali mniej więcej tak, jak XIX-wieczni Europejczycy Murzynów.
Przypomnijmy, że Egipcjanie określali swoich bogów mianem Neteru (nadzorcy). Bardzo podobnie Sumerowie nazwali tajemniczą ojczyznę bogów, czyli Dziesiątą planetę: Nibiru.
Apokryficzna Księga Henocha opowiada o buncie syna bogów, którzy nie mogąc się oprzeć wdziękom ludzkich kobiet porzucili macierzysty statek i wybrali życie na Ziemi, gdzie nauczyli ludzi (przedwczesnie?) rozlicznych umiejętności, łącznie z magią. Ich mieszanym potomstwem miała być rasa gigantów, czyli greckich Tytanów. Były to istoty złe i dopiero po jakimś czasie syn półboga, Herkules zdołał wygnać ich w góry.
Ślady po jakichś wielkich wybuchach sprzed tysięcy lat znaleziono w różnych miejscach Azji i Europy. Są wśród nich np. stopione minerały. W Indiach natknięto się na szkielet człowieka sprzed 4 tysięcy lat, którego radioaktywność przekraczała normę 50-krotnie. Z analizy składu kości wywnioskowano, że osobnik ten musiał przez dłuższy czas odżywiać się skażonym pokarmem. W eposie Gilgamesz znajdujemy opis przeprawy przez radioaktywne jezioro.
Filozofowie i historiozofowie mogą więc uznać, że oto znaleźli odpowiedź na pytanie, czemu ludzka historia pławi się w przemocy. Przykład dali bogowie, których - jak się okazuje - Ojcowie Kościoła z pierwszych wieków chrześcijaństwa nie bez racji nazywali demonami. W tym kontekście godne uwagi jest, rząd Izraela oświadczył w 1990 roku, iż znaleziona w Qumran w 1950 roku treść odpisów księgi Henocha zostanie podana do publicznej wiadomości najwcześniej w 2040 roku.

 

 

 

Inne sygnały

Mamy też przekazy współczesne. Jedna z najciekawszych relacji ukazała się w numerze 5 z 1989 roku miesięcznika UFO Universe. Chodzi o rozmowę przeprowadzoną przez Roberta Boynihyana z sierżantem Sił Specjalnych USArmy Cliffordem Stonem ). Oto jej obszerne fragmenty:
Sądzę, że między różnymi rasami Obcych toczy się wojna. () Istnieją też dobre istoty. Osobiście określam je jako nomadów. Planety, z których przybyli, są od dawna wymarłe. ()
Szaraki to inaczej stara rasa. Istnieją niemal od początku czasu. Zostały strącone w otchłań. () Żywią się naszym strachem. Starają się doprowadzić ofiary do wspominania przez uprowadzonych najgorszych momentów z ich życia. Zwłaszcza tych, kiedy się najbardziej bali () Szaraki usiłują nam wmówić, że stworzyły Chrystusa. To oczywiście kłamstwo.
Złe istoty nie lubią żadnych symboli religijnych. Swego czasu próbowali uprowadzić farmera, który był katolikiem. Może pan wierzyć lub nie, ale kiedy zaczął się modlić, nie mogli do wprowadzić na pokład. Powiedzieli mu, żeby wyrzucił krzyż, ale on nieprzerwanie się modlił i w końcu zrezygnowali. () Kiedy byłem w Wietnamie, słyszałem też historię o lądowaniu UFO, którego załoga usiłowała porwać kilku wieśniaków. Pewien żołnierz, mój przyjaciel, który był tam u swojej dziewczyny , wystąpił w ich obronie. Jego karabin nie zrobił na nich wrażenia - tym, co podziałało, był krzyż i Biblia ,którą zabrał ze sobą. W końcu Kosmici dali za wygraną.
I dalej:
() Istnieją relacje mówiące o okaleczeniach ludzi. ()Słyszałem o walce między Szarakami a naszymi komandosami próbującymi odzyskać jedną z baz, które przydzielił im rząd. Zginęło 66 żołnierzy. Obcy utrzymali bazę. ()
Program telewizyjny "UFO Coverup" nie został zrobiony jak należy. Jego inspiratorzy i autorzy nie bardzo wiedzieli jak przekazać posiadane przez siebie informacje. Wyemitowali tę audycję, chcąc zobaczyć, jaka będzie reakcja społeczeństwa.
Dr Karla Turner, antropolożka, po wielu latach badań ofiar wzięć doszła do radykalnego wniosku, że mamy do czynienia z pragnącymi wykorzenić nas z Ziemi najeźdźcami, którym możemy przeciwstawić tylko heroizm słabszych. To, niemal wyzbyte z nadziei przekonanie sprowadziło na nią, jak można przypuszczać, przedwczesną śmierć.
Amerykanie, którzy przegrywali tylko wtedy, gdy sami tego chcieli (Wietnam), taką sytuację odbierają oczywiście jako koniec świata. Warto przy tym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt sygnalizowanego zagadnienia.
W historii różnych kultur napotykamy na kulty sataniczne, które zdają się odzwierciedlać kontakt z siłami realnymi i zarazem przerażającymi. Najstarszą kulturą na kontynencie amerykańskim, współczesną Asyrii i Persji, jest zniszczona około dwóch tysięcy lat temu cywilizacja Olmeków, której ślady odkryto na południu Meksyku. To od niej ludy Ameryki Środkowej przejęły kalendarz, pismo hieroglificzne, podstawowe zasady architektury i rzeźby monumentalnej. Sławne są zwłaszcza ich osiągnięcia rzeźbiarskie: wielkie, wyciosane z bazaltu głowy, osiągające wysokość niemal trzech metrów i wykonane ze zdumiewającym realizmem. (Monolit, z którego wyciosano największy czerep o wadze 30 ton, dostarczono z odległości 50 km. Nie jest jasne jak udało się go przetransportować, skoro Olmekowie nie znali krążka do nawijania lin).
I otóż, co okazuje się charakterystyczne dla tej kultury, to obfitość posążków przedstawiających demony i maszkary. Prof. Michael Coe z Yale stwierdził, że Olmekowie byli jakby zafascynowani brzydotą. () Jeśli urodziło się szkaradne dziecko, zachwycano się nim i otaczano staranną opieką.
Jednakże prawdziwie demoniczna była tajemnicza kultura San Augustin, której główny ośrodek odkryto w odległości ok. 500 km od stolicy Kolumbii, Bogoty. Erich van Daniken tak go opisuje: Do dziś znaleziono tam 328 monumentów, a każdy jest inny. San Augustin prezentuje paradę bóstw demonicznych. Jedyny szczegół, który łączy wiele tych rzeźb, to wystające z ust zęby niczym u Drakuli. Wciąż napotyka się posągi kanibali; koszmarne postacie z ustami wykrzywionymi w okropnym uśmiechu trzymają przed sobą oburącz małe dzieci zwisające główką w dół Inna postać o oczach w kształcie migdałów przysuwa sobie do ust coś przypominającego embrion. Są tam również stwory mające na uszach przedmiot przypominający słuchawki. Ich okrągłe oczy patrzą w pustkę, a w ręku mają nóż albo rysik do pisania. () Nie noszą nawet masek zwierzęcych; za to bardzo często hełmy.
Znany w latach 60. ufolog Ken Rogers po przypadkowym spotkaniu z UFO spędził parę miesięcy w szpitalu psychiatrycznym. Potem zniszczył swoje archiwum, utrzymując, że istoty z innego świata, które spotkał, mają do nas stosunek zimny i przedmiotowy.
Podobnie postąpił Amerykanin Albert K. Bender, jeden z pionierów ufologii (który rzekomo zwiedził bazy UFO pod Antarktydą).
Poddani uprowadzeniom czy też wzięciom, jak to niektórzy określają, niejednokrotnie odbierają to przeżycie jako traumatyczne. Jego rezultaty, zarówno z psychicznego, jak i fizycznego punktu widzenia są niekiedy głęboko destrukcyjne. Taki m.in. przypadek opisał Bronisław Rzepecki (UFO nr 1 z 1991 roku):
Pierwszy raz usłyszała w głowie głos, gdy czytała "Sprawę Andreassonów". Krytykowała w myślach postępowanie Szaraków wobec Betty, gdy w pewnym momencie usłyszała: "Bo wszyscy ludzie na Ziemi muszą cierpieć". "Głos" był zły, słowa te prawie wykrzyczał. Jednocześnie poczuła silny ucisk w głowie, jakby nagle skoczyło jej ciśnienie. ()
Jesienią czytała ponownie "Sprawę Andreassonów". "W pewnym momencie ujrzałam przy łóżku istotę mierzącą jeden metr wzrostu, z dużą łysą głową i wielkimi oczami. Całą moją uwagę przykuły oczy - wielkie, czarne, błyszczące, zachodzące na skroń, hipnotyzujące i przeszywające na wylot. Nigdy tych oczu nie zapomnę: były po prostu straszne".
Trzeci raz słyszała głos w grudniu 1993 roku. Czytała wtedy drugi tom "Sprawy A.". "W tym przypadku były to odpowiedzi na moje pytania zadane w myślach. () Ten głos i śmiech były złośliwe i sarkastyczne. () Musiałam wyjść z psem, bo piszczał".
Jeszcze bardziej dramatyczne doświadczenia opisuje jeden z najwnikliwszych badaczy, Don Worley w artykule Wzięcia - złowroga rzeczywistość zamieszczonym we Flying Saucer Review (nr 3 z 1996 roku): Można zaobserwować trzy typy, przez jakie przechodzą ofiary wzięć. Pierwszy z nich to okres zaprzeczenia i strachu, podczas którego łakną zrozumienia; szukają kogoś, kto im uwierzy i udzieli informacji, a może także pomoże psychicznie. Pamiętajmy, że dla niektórych z nich świat staje się koszmarem. Agent ubezpieczeniowy z Dallas wyskoczył przez okno. Inżyniera z Missisipi i biznesmena z Kolorado ledwie udało się odratować po próbach samobójczych - nie wiem, jaki jest obecnie ich stan zdrowia. I dalej: Jakaś część wziętych nie może sobie poradzić ze swoimi przeżyciami i ląduje w szpitalach psychiatrycznych. O mało nie skierowano tam także człowieka, który po "wzięciu" zaczął nagle mówić sanskrytem. Inny nieoczekiwanie zapadł na epilepsję. () Zauważyłem, że niektóre cierpią po tym na choroby ginekologiczne. ()
Drugi etap to okres przyswajania swoich doświadczeń i uczenia się nowego obrazu świata.
Ale jest jeszcze trzecia faza. To postawa wiary w słuszność tego, co robią Obcy. Zwykle dotyczy to osób prostych, które miały kontakty z tzw. Nordykami.


Wiemy, że nic nie wiemy
Najwyższy czas przypomnieć, że ogromną większość tego typu doniesień stanowią relacje pozytywne, łącznie z opisami uzdrowień z nieuleczalnych chorób . Rzecz w tym, że dla stabilności ziemskich systemów społecznych nie ma większej różnicy między przyznaniem, iż poddani jesteśmy działaniu demonów czy też aniołów. W obu przypadkach elity społeczne gwałtownie stracą swój prestiż.
Toteż wybitny polski matematyk Stanisław Ulam, jeden z twórców amerykańskiej bomby wodorowej, słusznie zauważył w swojej autobiografii: Wydarzeniem, którego skutków nie możemy przewidzieć, a którego wpływ byłby, jak myślę, znacznie większy niż oddziaływanie wielu znanych religii, stałoby się odkrycie innych istot inteligentnych w Kosmosie. Nawiasem mówiąc, piszący te słowa Ulam nie przewidział faktu, ze na taką możliwość jest dziś znacznie bardziej otwarty Watykan niż większość naukowców - agnostyków.()
Użytkownicy Internetu mogli w 1999 roku zapoznać się z raportem amerykańskiego dziennikarza Terry'ego Hansena, który podał informacje o treści niektórych dokumentów rządowych ujawnionych na mocy Ustawy o Wolności Informacji z 1977 roku. Okazuje się, że nie tylko ogromna ich ilość jest poświęcona UFO, ale w dodatku wciąż bardzo wiele spośród tych materiałów nadal pozostaje utajnionych ze względu na bezpieczeństwo państwa.
Z dokumentów federalnych - pisze Hansen - wynika, że na początku lat 50. problematyka UFO zaczęła być postrzegana przez rząd jako zagrażająca bezpieczeństwu narodowemu i zadaniem CIA stało się jej wykluczenie z obiegu prasowego. () Niektórzy obserwatorzy sporu o UFO uważają, iż jesteśmy powoli przygotowywani do uznania obecności istot pozaziemskich przez filmy, kampanie reklamowe i kontrolowane przecieki w taki sposób, by zminimalizować szok kulturowy.
W związku z tym nasuwa się w tym miejscu kolejne pytanie: dlaczego NASA swego czasu zdecydowała się opublikować zdjęcia twarzy na Marsie? Co prawda, zaopatrzono je w wyjaśnienie, iż chodzi tu o złudzenie optyczne, a sławne marsjańskie oblicze jest zwykłą górą (wydmą). Ale możliwe jest przecież także inne wyjaśnienie, zgodnie z którym cywilizacja zdolna wyrzeźbić głowę wielkości góry, jest także w stanie zapewne zmienić jej kształt. Zwłaszcza że między dwoma ujęciami upłynęły 23 lata. Przypomnijmy też, że w tym okresie niewytłumaczalnym awariom uległy wszystkie sondy w liczbie 14 wysłane przez USA, ZSRR i Japonię w kierunku Czerwonej Planety. Znamienny był zwłaszcza los sowieckiego próbnika Phobos 2, który przed zamilknięciem przesłał kilka zdjęć ukazujących dziwny eliptyczny cień na Marsie, o długości 20 km (notabene informację tę podano z opóźnieniem, gdyż ówczesne władze w Moskwie nie wiedziały, jak całą rzecz potraktować). Zaskakująca była też fotografia marsjańskiego równika ukazująca kilka równoległych linii zajmujących około 600 km kwadratowych. Element ten uchwyciła kamera do zdjęć w podczerwieni, a więc czuła na obiekty ukazujące efekt termiczny. Niektórzy ufolodzy są pewni, że widoczne w zbliżeniu regularne otwory to wejścia do podziemnych miast.
Wspomniana na początku książka trojga naukowców, internetowa publikacja materiału o wyprawie na Serpo, projekt wojskowej stacji orbitalnej Czy wszystko to sygnalizuje, że rząd USA przygotowuje się na możliwość odsłonięcia Największej Tajemnicy?
W Ameryce panuje dziś atmosfera napięcia politycznego porównywalnego z tym, jakie istniało w latach 50. XIXI w., przed wojną domową. Społeczeństwo jest podzielone na dwie wrogie połowy, które już niemal nic nie maja wspólnego. Można zaryzykować hipotezę, że prezydent George Bush planuje obniżenie tego napięcia. Czy chce on podążyć w ślady Ronalda Reagana, który, pragnąc choć trochę rozładować ciężką atmosferę Zimnej Wojny, w czasie szczytu Wschód-Zachód nieoczekiwanie zarysował przed zdumionymi dziennikarzami perspektywę ogólno ziemskiej jedności w obliczu inwazji z Kosmosu?
Pojawiają się i inne pytania. Czy rząd amerykański próbuje przygotować naród na ciężkie czasy, jakie nadciągają w związku ze zmianami klimatycznymi i zmniejszaniem się stężenia pola magnetycznego Ziemi (które umożliwia funkcjonowanie naszej cywilizacji informatycznej)? Czy prawdą są pogłoski, iż Układ Słoneczny wchodzi w rejon, który zakłóci funkcjonowanie fal elektromagnetycznych? Wypada zauważyć, że byłaby to wymarzona okazja dla kosmicznych agresorów.
Ze swej strony optymiści przekonują, że pozostajemy pod ochroną Federacji Galaktycznej. Cóż, być może tak jest rzeczywiście. Tyle, że nie wiemy, co federacja chroni. Może nie uważa, by warto było chronić wszystkich.
Cytowany już Dan Worley (źródło Flying Saucer Review nr 4 z1994 roku) opisuje przypadek kobiety wielokrotnie kontaktującej się z Obcymi w typie Nordyków, którzy przekazali jej informacje, że w latach 2001-2011 nastąpią masowe, dramatyczne zmiany. (4)
Nordycy to - wedle licznych relacji - rasa życzliwa ludziom. Nie każda dramatyczna zmiana jest zła.
Wygląda na to, że czekają nas ciekawe lata.
Przypisy:
-(1) Dolores Cannon - a raczej tajemniczy mędrcy, którym służy za medium - wyjaśnia te braki następująco: Istnieje sfera tematów zakazanych. Wiele informacji ludzie uznaliby za zbyt przerażające, wiele opinii za zbyt radykalne. () To nie jest kwestia poufności, to nie są sprawy poufne, ale "złe"; tak chyba byś to określiła. To nie jest moja decyzja. Istnieją zapisy, do których nie mam dostępu. Istnieją byty potężniejsze ode mnie. One nas obserwują. () To nasi przewodnicy; potężne, wyższe istoty.
-(2) W uwiarygodnianie cytowanych stwierdzeń zaangażował się sam Gordon Creighton, w środowisku ufologów człowiek-legenda, wydawca Flying Saucer Review. Napisał on: Obie te kobiety poznały fakty dotyczące przyszłości naszego świata, o których ja sam dowiedziałem się przed 50 laty. Niniejszy aspekt tego zdarzenia dotyczy obecności oraz działań istot, które dla nas, ludzi, jawią się jako anioły. Osobiście nie wątpię, że w skomplikowane zjawisko UFO zaangażowane są Moce Anielskie. Przemawiają za tym moje wieloletnie doświadczenia sięgające okresu tuż po zakończeniu II wojny światowej.
Niech nikt jednak nie sądzi, że druga ciemniejsza strona jest nieobecna i że nie oddziałuje na nas. To, co się wokół dzieje, dowodzi, że oddziałuje i to z ogromną siłą!
-(3) Mity greckie, oczyszczone z lakieru położonego przez Winckelmanna i jemu podobnych, opowiadają o nieustannych zdradach, podstępach, zazdrości i wojnie domowej panujących na Olimpie. Podobny obraz znajdujemy w opowieściach hinduskich - tyle, że w tym przypadku wzbogaconych (głównie w dziele, którego angielski tytuł brzmi VYMAANIKA-SHASTRA Or Science of Aeronatics) o szczegółowy opis niezwykle zaawansowanych technicznie broni oraz aparatów latających. W pewnym miejscu eposu Mahabharata czytamy, że bogowie mieszkają w kosmicznych miastach krążących wokół Ziemi. Tyle, że w innym starożytnym dziele Drona Parva napisano, iż walczyły one ze sobą.
-(4) Przypomnijmy, że Plejadanie - poprzez medium Barbarę Marcinik - kreślą wizję zasadniczego przełomu w dziejach ludzkości. Ma to być uwolnienie się przez nasz gatunek z wszechwładzy materializmu i egoizmu: wielki, ozdrowieńczy kryzys całej ludzkości, w którym zginą dusze przegniłe, zaś nowe lepsze życie zyskają ci, których plajadańscy przyjaciele Barbary Marciniak nazywają Rodziną Światła. Stosowny fragment: Ziemia przejdzie burzliwe przemiany. () Ogromna ilość ludzi nie żyjących w miłości do siebie i planety, odejdzie w krótkim czasie po napromieniowaniu światłem, które dotrze na Ziemię. () W ciągu następnych paru lat wasz system rozpadnie się, a znane wam wygody bardzo szybko znikną - jednoczesnie jednak, w równej ilości, pojawią się szanse i ponowne objawienia. Gwałtownie rozprzestrzeni się moc medialnej, duchowej energii, wywołując wiele gwałtownych przemian w skali całej planety.
Kamil Ratyniecki
"Nieznany Świat", nr 10/2007

[jogin.hopto.org/forum/viewtopic.php?t=1145&f=66]

 

 

 

To sie nazywa finezja, teraz zaczeli sie bawic w sniegu :)

 

[http://www.wykop.pl/ramka/300702/kosmitom-znudzilo-sie-zboze-teraz-rysuja-fraktale-na-sniegu]
 

http://forumzn.katalogi.pl/UFO-t1763-s62.html

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin