Znaki Czasu 2006.06.pdf

(2372 KB) Pobierz
Zc 2006_06
404096819.004.png
Spis treści
Bilans musi wyjść na zero . . . . . . . . . . . . . . 2
Finał finałów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
Sport nieodparcie przypomina religię. Tak jak ona ma swych
wyznawców, kapłanów, świątynie, nabożeństwa, a nawet boga.
Przeklęte dzieciństwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6
Dnia Dziecka nie obchodzi ponad sto milionów nieletnich zamieszkują-
cych ulice światowych metropolii. Nie świętuje też milion innych dzieci,
które co roku padają ofiarą handlu żywym towarem. O tym dniu nie
słyszały setki tysięcy zmobilizowanych dzieciaków, które walczą
obecnie na kilku kontynentach, ani te sprzedane do niewolniczej pracy.
Ich dzieciństwo to ból, strach i samotność. A ten koszmar nie kończy
się wraz z osiągnięciem dojrzałości.
Znaleźć dom. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Rodzin zainteresowanych adopcją są w Polsce tysiące, ale nowy dom
zyskuje rocznie niespełna dwa i pół tysiąca dzieci.
Prawo o adopcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
Jakie rodzaje adopcji występują w polskim prawie i jakimi zasadami
kierował się ustawodawca, regulując tę kwestię?
Adopcja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
Z adopcją wiąże się wiele obiegowych opinii i stereotypów. Zwłaszcza
rodzice adopcyjni mają obawy przed podjęciem takiej decyzji.
Czy słusznie? Przegląd argumentów za i przeciw adopcji dziecka.
Nasze cudze dzieci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12
Mają dwoje własnych i dwoje adoptowanych dzieci. On jest pastorem,
ona dba, żeby rodzinie niczego nie brakowało. Zenon i Krystyna
Korosteńscy opowiadają o trudnych decyzjach, radościach
i problemach wychowywania, ryzyku i nadziei.
Z królewskiej rodziny . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
Chrześcijanin dosłownie znaczy — z rodziny Chrystusa.
To niesamowite, że Bóg zdecydował się nas zaadoptować!
Ale czy my naprawdę chcemy być w tej rodzinie?
Strategie rodzicielskiego sukcesu . . . . . . . . 16
Dzieci potrzebują miłości najbardziej wtedy, kiedy wydaje się,
że najmniej na nią zasługują. Wiedza o tym, dlaczego dzieci źle się
zachowują i co z tym zrobić, wymaga sporo dociekliwości ze strony
rodziców, ale jest kluczem do wychowawczego sukcesu.
Los sierot . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Bóg nakazał Izraelitom szczególną troskę o wdowy, sieroty i obcych
przybyszów. Ujął się za tymi, którzy byli pozbawieni opieki rodziny.
Szczególnie los osieroconych dzieci nie może być obojętny chrześcija-
nom.
Wiarygodność Nowego Testamentu . . . . . 20
Nie ma takiego archeologicznego odkrycia, które zaprzeczyłoby choć
jednemu zdaniu z Biblii — napisał prof. Nelson Glueck, zapewne
największy izraelski archeolog. Dzięki wykopaliskom znamy miliony
szczegółów. Samych tylko miejsc wspomnianych w Biblii odkryto już
około 30 tysięcy!
Serwis AAI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
Krytycy ewangelii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
Gdyby zebrać najbardziej skrajne teorie, to otrzymalibyśmy obraz
Jezusa, który nie tylko miał żonę, ale w ogóle nie był Bogiem, nie umarł
na krzyżu i nie zmartwychwstał, nie czynił żadnych cudów. Nadmierny
sceptycyzm krytyków ewangelii bierze się często z nieznajomości
starożytnych konwencji pisarskich i stosowania wobec Biblii współcze-
snych standardów historiograficznych.
Znaki i fakty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Cukrzyca insulinoniezależna . . . . . . . . . . . 26
Dr Calvin L. Trush opisuje swoje sukcesy w leczeniu chorych
na cukrzycę II typu. Stosowane przez niego leki to głodówka,
dieta wegetariańska i aktywność fizyczna!
Ludzie listy piszą.... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
Jak korzystać z Biblii? . . . . . . . . . . . . . . . 29
Truskawkowe gofry . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Bilans
acznę trochę rozrywkowo,
a zarazem ekonomicznie,
refrenem jednej z piose-
nek Kabaretu Elita: „Pero,
pero, bilans musi wyjść na zero”. Tym
refrenem panowie z Wrocławia chyba
na stałe zaszczepili w umysłach ludzi,
którzy na co dzień z ekonomią nie mają
nic wspólnego (nie licząc analizy zawar-
tości własnego portfela), tę podstawową
dla rachunkowości zasadę równowagi
bilansowej. Według niej, suma aktywów,
czyli majątek firmy, musi się równać su-
mie pasywów, czyli wszystkim źródłom
pochodzenia tego majątku. Równowa-
ga musi być. Jeśli będziemy mieli jakiś
majątek, ale nie będziemy w stanie wy-
kazać, skąd go mamy, pierwszym, który
się tym zainteresuje, będzie urząd skar-
bowy, a to już nie przelewki.
Równowaga występuje też w przy-
rodzie, i to zarówno tej nieożywionej,
jak i ożywionej. Ocean odbiera wodę
z rzek i deszczy, by następnie oddać
tyle samo poprzez parowanie. Zauwa-
żył to już biblijny prorok, który pisał:
„Wszystkie rzeki płyną ku morzu,
a jednak morze nie wzbiera” 1 . Wszyst-
kie czynniki się wzajemnie równoważą,
nawet najwyższe szczyty górskie z nie-
dosięgłymi głębiami na dnie mórz. Gdy
jakiś organizm coś zyskuje inny traci.
Dzieje się tak dlatego, że żywe organi-
zmy nie są w stanie samoistnie wytwa-
rzać ani niszczyć materii oraz energii —
wszystko, co wezmą ze środowiska,
i tak w końcu oddadzą dokładnie
w tej samej ilości.
2 • ZNAKI czasu • CZERWIEC 2006
Równowaga
to stan powszechny.
Występuje wszędzie
— od kosmosu
poczynając, na jed-
nostce kończąc.
Jeśli czasem jest
zachwiana, domaga
się przywrócenia.
Z
404096819.005.png
musi wyjść
Punkt widzenia
na zero
Przykładów równowagi dostarcza
też życie społeczeństw i jednostek. Spo-
łeczeństwa, które pozwalają, by rządzili
nimi dyktatorzy, w końcu poniosą tego
konsekwencje. Zło, które się toleruje,
wróci — w innej postaci, ale zawsze
wróci. Dobro zresztą też. Bo równowa-
ga musi być. Bardzo wysokich jest mniej
więcej tyle samo, co bardzo niskich.
Podobnie z mądrymi i głupimi.
akt przywrócenia emocjonalnej równo-
wagi tym, którzy pragną kochać, choć
nie mają kogo, i tym, którzy pragną
być kochani.
Wychowanie też potrzebuje równo-
wagi (zob. „Strategie rodzicielskiego
sukcesu”). Chodzi tu zwłaszcza o rów-
nowagę pomiędzy miłością i dyscypliną.
Dziecko wbrew pozorom potrzebuje
wyraźnie określonych granic tego, co mu
wolno, a czego nie wolno, i konsekwen-
cji ze strony rodziców. Chodzi też
o równowagę między miłością i zain-
teresowaniem. Nie wystarczy bowiem
zapewniać dziecko, że się je kocha, jeśli
jednocześnie nie poświęca się mu czasu.
po Biblii nie będzie już śladu, a tym-
czasem dom, w którym kiedyś miesz-
kał, już w 1804 roku stał się siedzibą
towarzystwa biblijnego zajmującego się
upowszechnianiem Pisma Świętego.
Nastąpiła reakcja równa akcji. Równo-
waga została przywrócona. Prorok Iza-
jasz miał rację: „Trawa usycha, kwiat
więdnie, ale słowo Boga naszego trwa
na wieki” 3 . Trwa, bo to nie jest zwykłe
słowo, ale Boże. Tym słowem uczynio-
ne zostały niebiosa. „On rzekł i stało
się, rozkazał i stanęło” 4 . Ono trwa, bo
musi trwać, bo jest fundamentem wszel-
kiej równowagi — od tej kosmicznej
poczynając, przez przyrodniczą, na spo-
łecznej i indywidualnej kończąc. Bóg
bowiem nie tylko stworzył słowem
wszechświat, ale również „podtrzymuje
wszystko słowem swej mocy” 5 . Gdyby
miało zniknąć Słowo Boga, zostaliby-
śmy pozbawieni fundamentu, podstawy
naszego bytu, źródła naszej wiedzy
o Bogu i zbawieniu. Zginęlibyśmy. Jak
ci, którzy w obcym terenie gubią mapę,
którym w ciemności gaśnie lampa.
Kiedy patrzę dziś na ludzi próbują-
cych podważyć wiarygodność Słowa Bo-
żego, wydają mi się podobni do tych,
którzy wysoko na drzewie ochoczo pod-
cinają gałąź, na której siedzą. No cóż,
czasem równowaga musi zostać przy-
wrócona przez czyjś upadek, i to tym
większy i boleśniejszy, im bardziej ma
przez to zostać wywyższone Słowo Boga.
O równowadze mówi też artykuł
„Finał finałów”. Naruszona grzechem
równowaga i harmonia wszechświata
zostanie w końcu przywrócona. Każdy
otrzyma to, na co zasłużył 6 . Zło znik-
nie, a z nim ci, którzy je z upodoba-
niem czynili. Dobro zostanie nagrodzo-
ne. Bo równowaga musi być.
Równowaga miłości
Ale co to ma wspólnego z dziećmi,
którym w dużej mierze poświęcamy
czerwcowy numer „Znaków Czasu”?
Z rozległej problematyki dziecięcej
wybraliśmy dwa tematy — adopcję i wy-
chowanie. W obu można dostrzec ist-
nienie równowagi, bądź taką potrzebę.
Na przykład adopcja. Czy to nie
jest interesujące, że są tacy, którzy choć
chcą, nie mogą z powodów zdrowot-
nych mieć dzieci, oraz tacy, którzy je
mają, choć ich nie chcą, a nawet jeśli
chcą, to nie są w stanie ich wychować?
Nie znam dokładnych statystyk, ale po-
nieważ w przyrodzie równowaga jest
zasadą, to obie te grupy są sobie raczej
równe. Często jedni i drudzy przekli-
nają swój los. Ale może tak ma być
— żeby ci, którzy mają, mogli
obdarzyć dzieckiem, tym najcen-
niejszym darem, tych, którzy nie
mają; aby ci ostatni mogli zapew-
nić dziecku to, czego ci pierwsi nie
chcieli lub nie mogli.
To tak jak z bogactwem i biedą.
Jezus powiedział, że biednych zawsze
będziemy mieć wokół siebie 2 . Dlacze-
go? Może dlatego, by bogaci, pomaga-
jąc im, mogli się przy tej okazji uczyć
współczucia i radości dawania, a bied-
ni — wdzięczności i zaufania do Bo-
żej opieki?
Nie należy się bać adopcji. To dar
miłości kierowany do tych, którzy tej
miłości byli dotychczas pozbawieni. To
Atak i obrona
Warto też wspomnieć o potrzebie
równowagi w kolejnej poruszanej przez
nas tematyce — wiarygodności Pisma
Świętego i jej podważania (zob. „Wiary-
godność Nowego Testamentu”, „Kry-
tycy ewangelii”). Na razie za spra-
wą olbrzymiej medialnej ofensy-
wy związanej z reklamą najpierw
książki, a potem filmu „Kod Le-
onarda da Vinci”, wydaje się, że
równowaga została naruszona,
że powaga i zaufanie do Biblii
zostało u wielu ludzi poważnie
nadszarpnięte. Możliwości i zasięg
wpływu obrońców Słowa Bożego wy-
dają się na razie dość mizerne. Parę
książek, trochę artykułów w różnych
periodykach kościelnych, strona inter-
netowa odkoduj.pl to jeszcze za mało,
by zrównoważyć negatywny wpływ
„Kodu”. Ale nie ma się czego oba-
wiać. Równowaga, nawet mocno
naruszona, prędzej czy później
powróci. To nie pierwszy raz, gdy Bi-
blia jest atakowana, gdy próbuje się
rzucić ją pokonaną na kolana. A jed-
nak ona ciągle się podnosi i trwa. Fran-
cuski filozof oświeceniowy Wolter po-
nad 200 lat temu wołał, że za 100 lat
Redaktor naczelny
1 Koh 1,7. 2 Zob. J 12,8. 3 Iz 40,8. 4 Ps 33,6.9.
5 Hbr 1,3. 6 Zob. Rz 2,6.
ZNAKI czasu • CZERWIEC 2006 • 3
404096819.006.png 404096819.007.png 404096819.001.png
Fina≥
finałów
9 czerwca do 9 lipca 32 narodowe drużyny będą
walczyły o laur zwycięzców i puchar świata.
Wśród nich również nasze orły Janasa.
Jak im pójdzie? Nawet nie staram się przewidywać. Prawdo-
podobnie w chwili, kiedy czerwcowy numer tego miesięczni-
ka dotrze do rąk większości czytelników, będzie już po pierw-
szych meczach naszej reprezentacji, a może nawet będzie już
wiadomo, czy przeszliśmy do następnej rundy rozgrywek.
Biorąc pod uwagę miejsce polskiej drużyny w światowych
rankingach, już wyjście z grupy byłoby sukcesem. Okaże się
też, czy rezygnacja z Dutka w bramce, Kłosa w obronie
i Frankowskiego w ataku, co jeszcze w maju tak emocjono-
wało wszystkich kibiców, była słuszna, czy nie.
Sam finał finałów — bo przecież całe mistrzostwa w Niem-
czech są swego rodzaju finałem, poprzedzonym trwającymi
ponad rok eliminacjami z udziałem 54 drużyn — odbędzie się
9 lipca w Berlinie. Na trybunach stadionu Hertha BSC zasią-
dzie ok. 60 tysięcy kibiców, którzy już wiele miesięcy wcześniej
wykupili bilety. Na całym świecie mecz obserwować będzie
z wypiekami na twarzy pewnie z miliard telewidzów.
Kto zostanie zwycięzcą? Nie wiadomo. Wiadomo nato-
miast, że w kraju zwycięskiej drużyny ludzie wylegną na uli-
ce i oszaleją z radości, a zabawy będą trwały do białego
rana albo i dłużej. Wiadomo też, że poza pierwszym miej-
scem na pudle, pucharem i złotymi medalami zwycięzcy
dosłownie zostaną ozłoceni — posypią się premie, nagrody,
kontrakty. Bohaterowie stadionów będą noszeni przez swo-
ich fanów na rękach. Ich nazwiska miesiącami nie będą
schodzić z pierwszych stron gazet. Młodzi chłopcy, marzący
o piłkarskiej karierze, będą zbierać prasowe wycinki i ukła-
dać je w albumach, a ściany swoich pokojów wykleją plaka-
tami z podobiznami piłkarskich bożyszczy. Po mistrzostwach
sekcje piłkarskie pękać będą w szwach — jak kluby taneczne
po „Tańcu z gwiazdami” — od chętnych sięgnięcia w przy-
szłości po piłkarskie trofea.
Trudno pisać o czymś, co dopiero
przed nami. Ale tak czasem
bywa, że trzeba wybiec myślą
w przód i napisać o tym, o czym
na pewno będzie się dużo mówić.
A w czerwcu — o ile Polski nie
nawiedzi jakaś powódź, trzęsienie
ziemi czy tornado — tematem numer
jeden wszystkich mediów będą
mistrzostwa świata w piłce nożnej,
czyli Mundial 2006 w Niemczech.
„niepraktykujący” — nie uprawiają żadnego sportu, za to
pilnie śledzą w telewizji wszelkie rozgrywki. Niektórzy są
praktykujący, co może oznaczać czy to amatorskie uprawia-
nie jakiejś dyscypliny, czy też wierne jeżdżenie za swoją
drużyną i osobiste kibicowanie jej na stadionach. Właśnie
te wyjazdy, najczęściej grupowe, specjalnymi autokarami,
pociągami, samolotami, są jak pielgrzymki do świętych miejsc.
Jak w każdej religii wierni dzielą się na zwykłych i na gor-
liwców, fanatyków ziejących nienawiścią do wszystkiego „co
nie nasze”. Sport też ma takich fanatyków, zwanych kibolami,
gotowych zabić za noszenie szalika innej drużyny.
Stadiony i hale sportowe to oczywiście świątynie. I znów,
na podobieństwo prawdziwych kościołów, w „zwykłe nie-
dziele” tłok jest tam raczej umiarkowany, ale za to w „świę-
ta” (te sportowe rzecz jasna, jak na przykład mistrzostwa) aż
trudno się dostać do środka.
Sportowcy są jak kapłani. I tak jak oni są różni —
niektórzy prowincjonalni, skromni, a inni światowi, znani,
podziwiani i bardzo bogaci. Dla swoich wiernych (fanów) są
niedoścignionym wzorem i autorytetem. Niektórzy z nich
już za życia uważani są za świętych. Nie przyjeżdżają tak
po prostu do swego rodzinnego kraju czy miasta — oni je
nawiedzają w towarzystwie wiwatujących tłumów. Dzienni-
karze śledzą każdy ich krok i spijają każde słowo z ich ust, by
potem godzinami rozważać ich znaczenie.
Niby-religia
Skalę zainteresowania mundialem można porównać —
przynajmniej w Polsce — do zainteresowania papieskimi piel-
grzymkami. Setki tysięcy uczestników spotkań (meczy), dzie-
siątki tysięcy w obsłudze i ochronie, tysiące kamer i dzienni-
karzy. I wszyscy tylko: mundial, mundial, mundial. Porówna-
nie do papieskich pielgrzymek znalazło się tu nie bez powodu.
Gdyby się bowiem przyjrzeć temu wszystkiemu z boku, to
można by dostrzec pewne analogie między sportem a religią.
Współcześni kibice są jak wyznawcy „swojej religii”, czyli
ulubionej dyscypliny sportu. Są „wierzący”, ale w większości
4 • ZNAKI czasu • CZERWIEC 2006
Od
404096819.002.png
O tym się mówi
Mecze to oczywiście nabożeństwa. Przeważnie oglądane
są na siedząco, ale są podczas nich takie momenty, że aż trzeba
wstać, a nawet poderwać się z rękami wzniesionymi w górę
w geście niewysłowionej radości i uwielbienia. Są i takie
momenty, które rzucają kibiców na kolana, przywodzą do pła-
czu i głośnego wyrażania żalu. Gdy zaś mecz mają rozstrzy-
gnąć karne, wielu autentycznie modli się, i to tak żarliwie jak
nigdy, nawet podczas prawdziwego nabożeństwa.
Trenerzy, działacze i sędziowie są jak uczeni teologo-
wie. Oni zawsze wszystko wiedzą najlepiej, choć przeważnie
nikt ich nie rozumie i dlatego nie są tak popularni jak spor-
towcy-kapłani.
Na koniec tych porównań został nam jeszcze bóg. Kto
w tej współczesnej sportowej religii jest bogiem — kimś,
do kogo wszystko się sprowadza, komu wszystko to służy,
wokół kogo wszystko się kręci, kto jest w centrum, jest samą
istotą tej religii? Czy już wiemy? To pieniądz! To on kręci całym
tym interesem — te wszystkie milionowe transfery, wpływy
z biletów, reklam, transmisji telewizyjnych. To miliardy prze-
pływających dolarów do podziału przez tych, którzy najlepiej
rozumieją, o co tak naprawdę w tej „religii” chodzi.
Naszym prawdziwym kapłanem jest Jezus Chrystus,
jedyny pośrednik między Bogiem a ludźmi 3 . On „usiadł
po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni
i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie czło-
wiek. (…) wszedł do (…) samego nieba, aby się wstawiać
teraz za nami przed obliczem Boga; i nie dlatego, żeby
wielekroć ofiarować samego siebie (…) gdyż w takim razie
musiałby cierpieć wiele razy (…) Chrystus, raz ofiarowany,
aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu
grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują” 4 . Ma-
jąc takiego arcykapłana, współczującego doświadczonego
we wszystkim, podobnie do nas, z wyjątkiem grzechu, wzy-
wani jesteśmy do przystąpienia „z ufną odwagą do tronu
łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku po-
mocy w stosownej porze” 5 .
Prawdziwa pobożność to nie jedynie obecność co jakiś czas
w kościele, to nie bezmyślne odprawianie rytuałów czy bezkry-
tyczny podziw dla religijnych autorytetów. To miłowanie Boga
i drugiego człowieka całym sercem, myślą i z całej siły 6 . „Umi-
łowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każ-
dy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Kto nie miłuje,
nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. (…) Jeśli kto mówi: Miłuję
Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie
miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga,
którego nie widzi” 7 . To odrzucenie gniewu, porywczości, zło-
ści, nieprzyzwoitych słów i kłamstwa; odrzucenie haniebnego
dzielenia ludzi na lepszych gorszych, godnych i niegodnych,
Żydów, Szwabów, Ruskich 8 .
W końcu prawdziwy finał. Niby wszyscy chrześcijanie się
o niego modlą — by już wreszcie nastąpił, by już „przyszło
królestwo Twoje” — ale ilu zapatrzonych w to mizerne „tu
i teraz” chce tego tak naprawdę? Ilu wygląda znaków powro-
tu Chrystusa? Ilu wie, jak będzie ono przebiegać? Jak się
na ten powrót przygotować? I po co w ogóle Chrystus ma
powrócić? Każde z tych pytań to temat na osobny artykuł.
Chrystus wzywa i obie-
cuje: „Niechaj się nie
trwoży serce wasze;
wierzcie w Boga i we
mnie wierzcie! W do-
mu Ojca mego wiele
jest mieszkań; gdyby
było inaczej, byłbym
wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pój-
dę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was
do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” 9 . Jego powrót
będzie początkiem końca — zbawieni zostaną wtedy zabrani
do nieba, by królować z Chrystusem tysiąc lat, a po tym
okresie nastąpi prawdziwy finał finałów, ostateczna faza sądu
Bożego, podczas którego wszelkie zło zostanie na wieki
pokonane i zniszczone 10 . W wielkim boju między dobrem
a złem ostatecznym zwycięzcą okaże się Chrystus, a z Nim
ci, którzy Mu w tym życiu zaufali.
Prawdziwy finał
i prawdziwy zwycięzca
Ktoś powie, że niepotrzebnie mieszam religię ze spor-
tem, że to sfery odrębne, jak sacrum i profanum — rzeczy
święte i świeckie. Trudno jednak tego nie robić, skoro profa-
num zastąpiło ludziom sacrum , a prawdziwe sacrum gdzieś
zginęło. Kogo dziś interesuje prawdziwy Bóg, prawdziwa
religia, prawdziwy kapłan, prawdziwa pobożność? Kto zdaje
sobie sprawę, że już niedługo dojdzie do prawdziwego finału
finałów — nie jakichś tam mistrzostw świata, ale wszechświa-
ta; i nie w piłce nożnej, a w odwiecznych zmaganiach mię-
dzy dobrem a złem?
Ktoś powie, że niepotrzebnie mieszam religię ze sportem,
że to sfery odrębne, jak sacrum i profanum — rzeczy święte
i świeckie. Trudno jednak tego nie robić, skoro profanum
zastąpiło ludziom sacrum, a prawdziwe sacrum gdzieś zginęło.
Prawdziwy Bóg nie jest bogiem z obrazów i rzeźb. Jest
niewidzialny, wszechobecny, wszystkowiedzący, wieczny,
a jednak niezmienny. Jest niewysłowienie wielki, a przy tym
bliski nawet najmniejszemu człowiekowi, gotowy przebaczyć
zło każdemu, kto o to poprosi.
Prawdziwa religia to religia prowadząca ludzi do poznania
Boga takim, jakim jest naprawdę, jakim objawia Go Pismo Święte,
a przez to prowadząca ludzi do zbawienia, ostatecznego ratun-
ku. „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdzi-
wego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” 1 . „Pisma święte
(…) mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę
w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione
i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do popra-
wy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży
był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” 2 .
Andrzej Siciński
1 J 17,3. 2 II Tm 3,15-17. 3 Zob. I Tm 2,5. 4 Hbr 8,1-2; 9,24-25.26.28.
5 Hbr 4,14-16. 6 Zob. Mt 22,36-40. 7 I J 4,7-8.20. 8 Zob. Kol 3,8-9.11.
9 J 14,1-3. 10 Zob. I Kor 15,22-26.51-54; I Tes 4,14-17; Ap 20,4-9.11-15.
ZNAKI czasu • CZERWIEC 2006 • 5
404096819.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin