do Srebrna Tkanina.txt

(230 KB) Pobierz
ODWIECZNI WROGOWIE


Przez trzy dni i trzy noce Harry siedział przy łóżku Draco, czekajšc aż mężczyzna otworzy oczy. Skrzaty przynosiły mu kanapki, więc brał jednš do ręki i zjadał, jeli pani Pomfrey stała obok i wbijała w niego natarczywe spojrzenie odpowiednio długo. Bez jej drażnišcego wzroku odgryzał tylko kawałek, a potem odkładał kanapkę z roztargnieniem i zupełnie o niej zapominał, zaabsorbowany splataniem swoich palców z palcami Malfoya i zastanawianiem się, czy postšpił słusznie.
W nocy plecy Harryego zaczynały sztywnieć od siedzenia cały dzień na drewnianym krzele. I chociaż dobrze wiedział, że Poppy robi nad ranem obchód, zdejmował buty i bezwstydnie zwijał się na łóżku obok Draco, czerpišc jakš niewypowiedzianš, rozpaczliwš otuchę z ciepła jego ciała, promieniujšcego przez materiał bawełnianej, szpitalnej piżamy, a także rytmicznych oddechów nieprzytomnego mężczyzny. O wicie budził się z owiniętym wokół siebie, dodatkowym kocem. Podnosił się, zakładał buty i wracał na stanowisko na krzele.
Snape przychodził wczenie rano, zaraz po tym, jak Harry zasiadał z powrotem na swoim miejscu, i zostawał aż do chwili, gdy musiał ić na pierwszš lekcję. Przysuwał własne krzesło dokładnie tak samo jak Potter i kiwał głowš w ponurym powitaniu, a potem otwierał dużš, czarnš ksišżkę na temat eliksirów i zdawał się jš studiować, dopóki nie nadeszła dla niego pora odejcia. Czytanie było jednak tylko pozš, ponieważ już pierwszego ranka Harry zauważył, że profesor w ogóle nie przewraca kartek. Wbrew temu, że zwykle uważał Snapea za oniemielajšcego i nieprzyjemnego, zawsze był zadowolony, gdy lekcje się kończyły i Mistrz Eliksirów wracał, aby towarzyszyć mu w cichym czuwaniu.
Snape zazwyczaj spożywał przy łóżku Draco lekki obiad i wymownym wygięciem czarnej brwi wiercił Harryemu dziurę w brzuchu, wyrażajšc tym swojš dezaprobatę z powodu jego znikomego apetytu. Około dziewištej wieczorem przepraszał, że musi odejć i zajšć się sprawdzaniem esejów, przygotowaniem lekcji na następny dzień i koniecznociš złapania odrobiny snu. Od Harryego wymagał jedynie, aby zawiadomił go natychmiast, jeżeli w stanie Draco nastšpi jakakolwiek zmiana. Potter zawsze odpowiadał, że oczywicie tak zrobi i życzył profesorowi dobrej nocy. W zamian nieodmiennie otrzymywał sarkastyczne przewracanie oczami, jak gdyby Harry był idiotš, skoro myli, że w obecnoci Malfoya w szpitalnym łóżku może być cokolwiek dobrego.
Bez wštpienia miał rację. W zaistniałej sytuacji nie było niczego dobrego, a Potter faktycznie był idiotš.

***

Kiedy Draco zmartwychwstał, a potem stracił przytomnoć, Harry, kierowany chwilowym impulsem, zaniósł go do Hogwartu. Po wojnie to włanie Snape i Poppy byli tymi, którzy utrzymali go przy życiu, nikt inny nie chciał uwierzyć, że chłopak przetrwa dłużej niż kilka następnych godzin. Jeli wtedy sobie poradzili, tym bardziej teraz będš w stanie zaopiekować się nim właciwie, skoro został wskrzeszony przy użyciu Czarnej Magii. Poza tym, gdy miał kłopoty, Draco zawsze, ale to zawsze zwracał się o pomoc do Snapea. No i nienawidził więtego Munga.
Gdy tylko Harry wyjanił, co się wydarzyło, został mile zaskoczony tym, że profesor nie zareagował żadnym gniewnym słowem, sarkastycznš uwagš czy grobš. Jego twarz momentalnie zbladła i delikatnie dotknšł dłoniš czoła Draco. A potem zaczšł wypytywać o zaklęcia, których Harry użył, zadawał jedno tajemnicze pytanie po drugim, a Potter odpowiadał najlepiej, jak potrafił. W końcu, gdy wydawało się, że przesłuchanie dobiegło końca, jego twarz przybrała zamylony wraz i Snape wyszedł z pokoju. Powrócił nad ranem z kilkoma eliksirami, które wlał Malfoyowi do gardła.
 Teraz nie pozostaje nic poza czekaniem  powiedział i zajšł miejsce na krzele, wprowadzajšc swoje słowa w czyn.
Harry miał nadzieję, że efekty będš widoczne szybko, ale minęła jedna godzina, potem druga i trzecia i nic się nie zmieniło. Snape wyszedł na lekcję, zostawiajšc go samego. Więc Harry czekał. Czekał tak długo, że samo słowo czekanie nabrało jakiego własnego znaczenia. Jak gdyby Draco nie mógł umrzeć ponownie, dopóki miał wiadka. Jak gdyby siedzenie tam samo w sobie pozwoliło co osišgnšć.
Poczštkowo Harry wyobrażał sobie, że szare, jasne oczy otwierajš się i umiechajš do niego w podzięce. Ale to było głupie, ponieważ Malfoy nie należał do ludzi, którzy dziękujš komu za cokolwiek, nawet za sprowadzenie go z powrotem do wiata żywych. Dużo bardziej prawdopodobne było, że wygłosi wykład na temat niebezpieczeństw zwišzanych z używaniem Czarnej Magii i zruga Harryego za bycie takim idiotš. Dlatego Potter zmienił swoje pierwsze wyobrażenie. Tym razem Draco był złoliwy, uszczypliwie dowcipny i sprawiał, że Harry czuł się kilka cali mniejszy, ale za to rozradowany, ponieważ wszystko dobrze się skończyło.
Ale wtedy przyszła mu do głowy myl, że nawet jeli Draco się obudzi, tak naprawdę niekoniecznie wszystko będzie z nim w porzšdku. Kiedy to do niego dotarło po raz pierwszy, Harry skończył wymiotujšc w ubikacji, co jednak wcale nie uwolniło go od tego przewiadczenia. A jeli zaklęcie spowodowało jakie uszkodzenia? Zmiany w mózgu? Co jeli Draco obudzi się i wtedy wyjdzie na jaw, że jaka częć jego jani, duszy czy tego, co tworzy danš osobę, została zniszczona? Że pozostało tylko ciało Malfoya, które już nigdy nie będzie nim samym? Jeli przejrzyste, szare oczy okażš się tylko zimnymi, martwymi renicami? Lub w Draco zalęgło się co naprawdę złego?
W końcu nakazał sobie przestać myleć o setkach możliwych, nieszczęliwych zakończeń.
Po prostu siedział i czekał.

***

Kiedy to się w końcu wydarzyło, wszystko potoczyło się raczej banalnie.
Popołudniu trzeciego dnia Harry wpatrywał się w dłoń Draco splecionš z jego własnš. Zastanawiał się, ile razy w życiu miał szczęcie czuć te palce wokół swoich. A gdy uniósł wzrok, z przerażeniem stwierdził, że patrzy na całkowicie przebudzonš, bladš twarz. Z zaskoczenia wypucił trzymanš w objęciu rękę.
 To było raczej przyjemne.
Głos Malfoya brzmiał chrapliwie od długiego nieużywania, ale zdanie wypowiedziane zostało poprawnie i sensownie, co dobrze wróżyło. Draco obrócił dłoń w zapraszajšcym gecie, więc Harry wsunšł własne palce tam, gdzie było ich miejsce.
 Jak... jak się czujesz?
 Dużo mniej martwy, niż mógłbym oczekiwać. I desperacko spragniony toalety  odparł i uniósł się, a Harry zerwał się ze swojego miejsca, aby mu pomóc.  Sšdzę, że sam sobie poradzę  powiedział Draco, przecišgajšc słowa.  Obiecuję, że w razie potrzeby cię zawołam.
Harry przytaknšł, ale nie mógł powstrzymać się od podšżania w lad za Malfoyem aż do drzwi łazienki, spod których musiał wycofać się jak niepyszny, ponieważ Draco pokonał całš drogę na doskonale stabilnych, bosych nogach.
Kiedy wrócił, kilkakrotnie przeczesał palcami włosy, krzywišc się przy tym niemiłosiernie.
 To koszmar, Potter. Ta piżama jest obrzydliwa. Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłe mnie w niš ubrać. Albo nie, czekaj. Ty oczywicie mogłe pozwolić, ale nie rozumiem, dlaczego Sev się na co takiego zgodził. Czy to wielki problem załatwić co przyzwoitego? Z jedwabiu? Lub co najmniej delikatnej flaneli?
I w tym momencie Harry zrozumiał, że z Malfoyem będzie wszystko w porzšdku.

***

Kiedy pani Pomfrey usłyszała głosy, od razu przybiegła, aby przesłuchać Draco, zajrzeć mu w oczy i zadać pytania w stylu, kto obecnie zajmuje stanowisko ministra magii, a także uszczypnšć niespodziewanie w rękę, czego efektem był mało elegancki pisk
 Poppy, wystarczy  warknšł Malfoy.  Czuję się wietnie i grzecznie zgodzę się na wszelkie twoje testy, jeżeli tylko zostawisz nas w spokoju na dziesięć minut.
 Okropny z ciebie pacjent  powiedziała pielęgniarka, choć Harry był pewien, że ulżyło jej, iż Draco jest na tyle zdrowy, aby sprawiać kłopoty.
W zamian została obdarzona jednym z najbardziej uroczych umiechów.
 Dla ciebie to nic nowego. Proszę. Obiecuję, że kiedy wrócisz, cišgle tu będę.
 Jeżeli uciekniesz...  rzuciła mu pełne wštpliwoci spojrzenie  ...nalę na ciebie profesora.
 Przysięgam na honor szpiega mierciożercy.
Cmoknęła na niego z dezaprobatš, a potem pochyliła się i przytuliła go krótko.
 Cieszę się, że wróciłe  powiedziała wychodzšc. Już przy samych drzwiach obdarzyła ich jeszcze jednym, surowym spojrzeniem.
Draco westchnšł i położył się, umieszczajšc ręce nad głowš.
 Ta kobieta wszystko bierze zbyt poważnie.
 Musisz być zmęczony. Pójdę...  zaczšł Harry, ale przerwały mu szeroko otwarte, pełne niepokoju oczy Malfoya.
 Nie! Proszę, zostań. Spałem... Właciwie nie mam bladego pojęcia jak długo.
 Trzy dni.
 Naprawdę?  Draco uniósł brwi.  Merlinie, byłe tu przez cały czas?
Harry poczuł, że jego policzki zaczynajš zmieniać kolor.
 Mmm... ja... No wiesz, czasami musiałem wyjć do łazienki. Ale przeważnie byłem.
Powolny umiech zaczšł wpełzać na twarz Malfoya.
 No tak, to przynajmniej wyjania stan twoich włosów  powiedział na pozór ironicznie, ale tak czule, iż Harry odebrał te słowa jak pieszczoty.  Powinnimy porozmawiać o tym, co się wydarzyło.
 Masz na myli pocałunek? Czy szalonš Amerykankę, która cię zabiła, a mnie zmusiła, abym przywrócił ci życie za pomocš eksperymentalnej Czarnej Magii?
Draco w zamyleniu uniósł głowę.
 Prawdopodobnie jedno i drugie, ale mamy tylko dziesięć minut, więc skupmy się na pocałunku.
 W porzšdku.
Harry czekał. Draco spucił wzrok na swoje doskonale wypielęgnowane paznokcie i wyglšdał na tylko odrobinę mniej skrępowanego niż wtedy, gdy rozmawiali na ten temat po raz pierwszy.
 Mylałem, że chciałe zaczšć  odezwał się w końcu Harry.
 Tak, ale nagle zabrakło mi słów.
Pomysł, że Malfoy nie wie, co powiedzieć, nieważne z jakiego powodu, sprawił, że Potter wybuchnšł miechem, a już po chwili miali się obaj. Napięcie odrobinę opadło, więc Harry szybko wst...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin