Owoce średniowiecza.rtf

(16841 KB) Pobierz

Całkiem inna historia ziemskiej czwilizacji.

 

Owoce średniowiecza ???

 

Leszek, Wiktor Klimek

 

Na początek - współczesność

Zacznijmy od niedawnej współczesności. Wspomoże to być może trzeźwiejsze spojrzenie na problem budowy średniowiecznych zamków i warowni. Każdy z nas (mówię o Polakach) zna doskonale sylwetkę Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina - dar Czerwonego Brata dla bratniego Narodu Polskiego. Wzniesiony z polskiej cegły i polskiego betonu oraz obłożony polskim kamieniem, wydobywanym z okolic Częstochowy (wapień), z okolic Szydłowca (piaskowiec) i z Sudetów (granit). Mierzy sobie 230,68 m wysokości (bez iglicy - 167,68 m) i zajmuje powierzchnię ponad 4 hektarów. To szkaradziejstwo bolszewickiego gigantyzmu powstało w zamyśle nie kogo innego, jak tylko "wschodzącego słońca komunizmu" tow. Stalina przy aplauzie polskiej bolszewii z tow. Bierutem na czele.

Mirosław Bańka nazwał to po prostu "snem szalonego cukiernika", a lud Warszawy - "wielkim słoniem w koronkowych gaciach". Legendą już jest, że główny architekt L. W. Rudniew (laureat Nagrody Stalinowskiej) zjeździł Polskę wzdłuż i wszerz, by w koncepcji znalazły się polskie akcenty, ale i tak powstał moskiewski bliźniak, tyle że z polskimi literami. Budowę naród radziecki okupił aż 16 ofiarami, co przy ilości użytych elementów stanowi znikomy procent i najmniej przejęli się tym Rosjanie, bo jak wiadomo "ludiej u nich mnogo". Pałac budowało 3500 Rosjan mieszkających w specjalnie wybudowanym dla nich osiedlu, które też nam przekazano w darze.

Jak już wspomniałem był to dar narodu radzieckiego, a że za dary się nie płaci więc musieliśmy rewanżować się w inny sposób. Jednym z takich sposobów była RWPG czyli Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, gdzie my Polacy słaliśmy Pomoc Gospodarczą na wschód w zamian za dobre Rady. Złośliwi nawet uknuli rozwinięcie skrótu jako "Rosji Wszystko Polsce Gówno", ale wiadomo - byli to malkontenci i wrogowie polskiego narodu. Sam naród cieszył się, bo wreszcie było gdzie popełniać samobójcze skoki, co było przyczyną zamknięcia w roku 1956 najpierw tarasu widokowego, a potem jego okratowanie.

Pałac wgryzł się w ojczystą ziemię do tego stopnia, że nawet upadek komunizmu nie spowodował jego upadku. Mało tego - pan prezydent stołecznego miasta Paweł P. (podaję inicjał już na wszelki wypadek) nakazał umieścić na nim zegar milenijny, by odmierzał dalej czas chwały dorobku poprzedników. Odsłonięto go w Sylwestra 2000 roku. Cztery tarcze o średnicy 6 metrów każda rozsiewają upływ czasu na cztery strony świata i są ponoć położone najwyżej na świecie, choć zdania na ten temat są podzielone. Zegar widać z odległych stron Warszawy, co jak twierdzą niektórzy, przyczyniło się do upadku paru sklepów z zegarkami i paru zegarmistrzów.

Pałac budowano troszkę więcej niż 3 lata z użyciem najnowocześniejszego na owe czasu sprzętu. Jak pisano - architekt Rudniew wraz ze swoim zespołem stworzył pięć projektów, Polacy (oczywiście jedynie słuszni) wybrali projekt 120-metrowego budynku, lecz radzieckie ambicje były znacznie większe, co pozwoliło na budowę znacznie większego budynku. Radziecka ambicja, jak łatwo wyliczyć, była większa od polskiej o ponad 110,5 metra. Podobnie było zapewne pod Krakowem, gdzie planowane kilka socjalistycznych dymarek rozrosło się do rozmiarów Nowej Huty. Gminna wieść niesie, że na potrzeby budowy Rosjanie wymyślili też nowoczesne dźwigi, które później przekazali nam w darze i które służyły odbudowie i rozbudowie socjalistycznej Ojczyzny. Pałac przetrwał burzę transformacji, dalej wisi na Warszawą i... nadal grozi. Jak żarówka firmy "OSRAM".

 

 

Podsumujmy. Budynek o wysokości ponad 230 metrów, zajmujący u podstawy prawie 4 hektary powierzchni, mający 3288 pomieszczeń, z cegły, betonu i kamienia

 

przy użyciu nowoczesnej techniki budowało 3500 ludzi przez całe trzy lata bez chwili przerwy.

 

Ilu pracowało w kamieniołomach, hutach, warsztatach i transporcie - historia milczy, a musiało być ich też niemało. Czyli jak nie patrzeć dar narodu radzieckiego ograniczył się tylko do pomysłu i częściowej robocizny, bo reszta była nasza. Po co to wszystko piszę? Po to, by uświadomić różnicę pomiędzy czasami współczesnymi a głębokim średniowieczem. Po to, by do historyków dotarło, że w średniowieczu nie było dźwigów, stalowych lin, betoniarek, pił do cięcia kamiennych bloków, transportu kolejowego i samochodowego. Tam od roboty był koń, wół i człowiek oraz namiastki narzędzi, a pomimo to zdołano wybudować zamki i warownie nie ustępujące, a niektóre wręcz przewyższajace rzeczony Pałac Kultury.

Piszę także po to, by uświadomić czytelnikom, że współcześni podejmując takie przedsięwzięcia starają się pozostawić dokumenty świadczące o projektancie, o budowniczym, o właścicielu, o kosztach i organizacji budowy. Tak jest wszędzie, gdzie tylko ludzie potrafią pisać, a jeśli buduje się w kraju analfabetów, rolę tą przejmuje zbiorowa pamięć ludzka.

 

 

Klimaty tamtych lat

Większość budowanych najstarszych kamiennych zamków historycy umieszczają w początkach średniowiecza. Nam, żyjącym współcześnie, średniowiecze kojarzy się z zacofaniem umysłowym i technicznym oraz z zabobonami i herezją. Jak wobec tego nacje żyjące w tym okresie wzniosły tyle zamków, gdzie budowa niektórych i dziś nastręczałaby wiele trudności natury technicznej? Proponuję małą powtórkę z oficjalnej historii, która średniowiecze zamyka pomiędzy V a XVI wiekiem naszej ery. Uprzedzam też, że nie sposób będzie prowadzić rozważań bez dotykania problemów wiary. Uważam, że wiara jako taka, winna stać ponad wszystkim, ale to człowiek bezustannie miesza ją do swoich działań, a przede wszystkim do polityki.

Wieki V-X ne. to upadek totalitarnego Imperium Rzymskiego. Goci atakują Italię, insygnia cesarskie zostają odesłane do Konstantynopola. Arystokracja rzymska, by ratować własną skórę i to, co jeszcze zostało z wielkiego Rzymu, ucieka "w chrześcijaństwo" i środkowymi Włochami zaczynają rządzić już nie cesarze a papieże. Rzymianie wschodni tworzą imperium w Bizancjum. Na arenę wkraczają nowe państwa (opuszczane kolejno przez okupanta rzymskiego) - Frankowie i Germanowie, budzi się Anglia i Skandynawia. Rozpoczyna się walka o panowanie nad nowym europejskim porządkiem - walka o ziemię i dusze, która rozgrywać się będzie pomiędzy dwoma ośrodkami jednego i tego samego chrześcijaństwa - Rzymem i Bizancjum. Gra, gdzie podówczas jedynym rozdającym karty był kościół.

 

Najbardziej znamienną datą w historii średniowiecznego świata był rok 1054. Rok, którego reperkusje widoczne są do dnia dzisiejszego. Wielka schizma, czyli rozłam w łonie chrześcijaństwa na bizantyjskie (wschodnie) i rzymskie (zachodnie). Poszło zaś o jedno słowo - "filoque" (i/od syna). Rzym uznał, że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, Bizancjum, że tylko od Ojca. Wiara stała się polityką i polityka zaczęła narzucać wiarę. Rozpoczęła się też bezpardonowa walka na wyniszczenie, gdzie ofiara padło Bizancjum "ogłuszone" przez Rzym a dobite przez Islam. Prowadzone wyprawy krzyżowe celem oswobodzenia Grobu Pańskiego, w głębszym jak sądzę zamyśle Rzymu, miały głównie na celu osłabienie bądź zniszczenie samego Bizancjum i były zapalnikiem, który uruchomił islamską bombę.

Po zakończeniu krucjat i upadku Bizancjum, Rzym zaczyna "zjadać własne dzieci", dla których czysta wiara miała większe znaczenie niż polityka przemocy. Rok 1232 to powołanie Świętej Inkwizycji - papieskiej policji mającej tropić i eliminować przeciwników kościoła rzymskiego (działa do dziś pod nazwą Świętego Officjum). W roku 1244 zostają spaleni ostatni Katarowie, także w XIII wieku papież rozwiązuje zakon Joannitów (Kawalerów Matltańskich) zasłużonych w wyprawach krzyżowych, a w XIV wieku Rzym doprowadza do fizycznego zniszczenia Templariuszy w Europie kontynentalnej. Francuscy zostają fizycznie wytępieni przez Filipa Pięknego, niemieckich uratowało stawienie się przed oblicze władcy w pełnym rynsztunku bojowym, zbrojny opór stawili templariusze aragońscy i cypryjscy, a angielscy zdążyli zejść do podziemia, tworząc zalążki późniejszych pierwszych lóż masońskich.

Jak wyglądała technika w tych czasach? Jako takiej zapewne nie było. Wieś orała drewnianymi sochami, za siłę pociągową służyły woły, używano sierpów i cepów. Zawansowana technika rycerska to miecze, łuki, cepy bojowe, włócznie i topory. Używano też wozów na kołach. Drewno i konopne liny używane były w pracach budowniczych. Działały prymitywne kołowroty i być może drewniane bloki. Jakiej używano zaprawy murarskiej? Na dobrą sprawę historycy tego nie badają, a ponoć świetną rzymską "pucolanę" Rzymianie zabrali ze sobą do grobu. W takich to czasach powstają wszystkie kamienne zamki, z których lwią część przypisuje się rycerzom z wypraw krzyżowych.

 

 

Zamki Bliskiego Wschodu

Bliski Wschód Europa zaczęła poznawać dopiero podczas wypraw krzyżowych, a więc od XI wieku. Przybyszy zapewne ogarniało zdumienie na widok zamków o wiele potężniejszych od europejskich i innych z wyglądu. Kto je zbudował? Przypisuje się je różnym nacjom. Od Bizantyjczyków, poprzez Turków po Arabów, a nawet niektóre europejskim zakonom rycerskim. Poniekąd jest to logiczne, bo skoro Nabatejczycy, koczowniczy naród palący ogniska z wysuszonych wielbłądzich gówien, potrafił w wolnych chwilach wykuć w skale całą Petrę już w pierwszych wiekach naszej ery, to dlaczego ich potomni nie mogli wznosić kamiennych zamków? Rzymian pominięto, bo zapewne nie pasował styl budowy. Ponieważ były i są cokolwiek dziwne, historycy wynaleźli określenie "zamku szpitalnego", co w rzeczywistości ma się tak jak wół do karety. Genesis tych budowli spowija mgła tajemnicy, a najczęściej spotykane określenia to podarowany, odbudowany i oczywiście zburzony przez najeźdzców. Historycy wszystkie zamki Bliskiego Wschodu łączą z prowadzeniem wypraw krzyżowych, co znalazło odbicie w ich dzisiejszych nazwach - zamków krzyżowców.

Ówczesna sytuacja polityczna wymuszała zasadniczo jeden szlak lądowy dla wypraw krzyżowych. Biegł on przez Konstantynopol (przeprawa przez Bosfor), dalej na południe omijając Sułtanat Seldżucki i dalej wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego przez królestwo Armenii, Antiochię, księstwo Tripoli i dalej na Jerozolimę. Dlatego też zapewne Krzyżowcom przypisano zamki leżące tylko w strefie nadmorskiej, choć podobnych jest więcej w głębi lądu. Same wyprawy krzyżowe choć toczyły się pod hasłem "obrony Grobu Pańskiego", często wykraczały poza ten cel (bito się wszędzie i ze wszystkimi, nawet z Egipcjanami) i w rezultacie (po jedynym sukcesie pierwszej wyprawy rycerskiej) doprowadziły do utraty Królestwa Jerozolimy a przede wszystkim przyczyniły się do upadku Cesarstwa Bizantyjskiego, drugiego po Rzymie ośrodka chrześcijaństwa.

 

 

Po wyprawach krzyżowych pozostały kamienne zamki przypisywane "lekką ręką" historyków uczestnikom wypraw krzyżowych. A przecież budowa najmniejszego choćby zamku wymagała bezwzględnej znajomości zasad budowy a przygotowanie budulca biegłości w sztuce kamieniarskiej. Jak i skąd zatem przebiegał transport budulca w kraju objętym wojną? Ilu ludzi musiało własna piesią ochraniać plac budowy, zanim nie postawiono choćby prowizorycznych murów obronnych? Jeśli zaś zamek stanowił darowiznę, to kto go zbudował? Plemiona arabskich pasterzy? Gdzie znajdowały się kamieniołomy, które musiały dostarczyć przeogromnej ilości budulca? Przypatrzmy się uważniej niektórym twierdzom i zamkom.

 

 

Margat (cytadela Qal'at Marqab)

Sztandarowy zamek-szpital krzyżowców. W języku arabskim oznacza "punkt obserwacyjny". Według jednej wersji został nadany zakonowi szpitalników (Joannitom) w roku 1186, według innych Joannici sami go zbudowali jako zamek szpitalny i jak twierdza historycy, była to główna kwatera zakonu. Zamek wybudowany na 500-metrowym wzgórzu, na planie trójkąta, zajmuje 12 akrów powierzchni i posiada 14 wież. Twierdza mogła pomieścić tysiące obrońców, ale ponoć obliczona była na załogę składającą się z 1000 osób. Twierdza długo opierała się atakom muzułmańskim i dopiero w 1285 r. wojska sułtana Qalaun'a zdobyły ją po ciężkim oblężeniu. Załodze twierdzy pozwolono opuścić zamek w pełnym uzbrojeniu, co w średniowieczu oznaczało uznanie bohaterstwa obrońców, po czym Joannici udali się do Akki.

 

 

 

Z grubsza rzecz biorąc twierdza w posiadaniu Joannitów znajdowała się około 100 lat i musiała być gotowa na długo przed atakami muzułmanów. Znów pojawiają się wątpliwości. Ile lat więc zamek budowano? Ilu ludzi było zaangazowanych do budowy? Skąd wzięto specjalistów od obróbki kamienia? Skąd czerpano budulec? I wreszcie, z jakiego kamienia jest zbudowany cały zamek? Jak widać na zdjęciach barwa kamienia jest w przeważającej większości ciemna, by nie powiedzieć czarna. Czyżby to był bazalt spajany białą zaprawą? Ale skąd bazalt i do tego w tak ogromnych ilościach? Jeśli nie bazalt, to dlaczego jest taki czarny? Okopcenie po pożarze? Chyba nie, biorąc pod uwagę rozległość całej powierzchni. Jeśli zaś faktycznie twierdza została podarowana zakonowi, to kto jest faktycznym budowniczym zamku? Pewne światło może rzucić biały "szlaczek" w górnej części zamku, który jest pokryty kamiennymi reliefami w języku arabskim.

 

 

Trudno sobie wyobrazić by te reliefy zostały wykonane i umieszczone w murze po zbudowaniu zamku. Stanowią raczej kompozycję wykonaną równocześnie z budową i w tym czasie musiały zostać wmurowane. Jest też jeszcze inna inskrypcja arabska wykonana na cześć zwycięzców w z roku 1285, ale dla odmiany została wyryta u podnóża baszty, co jednoznacznie wskazuje na odległość w czasie i możliwości techniczne wykonującego. Inne pytanie dotyczy funkcji zamku. Po czym można odróżnić zamek szpitalny od zwykłego zamku? Jakoś nie mogę odnieść zasadniczego kryterium - szpitala, do jakiejkolwiek części budowy. Szkoda.

 

 

Krak de Chevaliers

Zwany "twierdzą rycerzy" a po arabsku "twierdzą Kurdów". Historia twierdzi, że wzniesiono ją w 1031 dla emira Aleppo. W 1099 została zdobyta podczas pierwszej krucjaty, jednak została opuszczona, gdy krzyżowcy pomaszerowali dalej na Jerozolimę. Ponownie zajęta w 1110 przez księcia Antiochii. Podarowana szpitalnikom w roku 1144, a już w 1271 po miesięcznym oblężeniu 200 rycerzy poddało się wojskom muzułmańskim. Tu i ówdzie błąka się nawet hipoteza, że zamek budować rozpoczęli Arabowie, ale ostateczny kształt nadali mu dopiero Templariusze.

 

 

 

Jest to bodaj najlepiej zachowana warownia Bliskiego Wschodu. Bryła zamku zajmuje powierzchnię ponad 4 hektarów, a jego wysokość szacować można na 40-50 metrów od podstawy. Duże zdjęcie przedstawia południową i południowo-zachodnią część budowli, a z lotu ptaka oglądamy część wschodnią i północną. Budowla jest bardzo zwarta, a duże płaskie dachy wyłożone są kamiennymi płytami. Inna cecha, to brak jakichkolwiek większych okien wychodzących na otoczenie zamkowe. Główna część zamku otoczona jest murem obronnym, a jedyne wejście (nie wjazd, bo takowego nie ma) znajduje się na stronie wschodniej. Całość zbudowana z kamiennych bloków ściśle dopasowanych do siebie. Kto i ile lat budował taki obiekt, skoro był gotowy już w roku 1031? Skąd wydobywano surowiec w pustynnej przecież Syrii? Ilu ludzi zatrudniono przy transporcie surowca? Jakich środków transportu używano? Konie, wielbłądy? Ile budulca mógł jednorazowo przewieźć taki środek lokomocji? I najważniejsze. Ile to wszystko kosztowało? Kto w pustynnym kraju, kraju wędrownych pasterzy mógł sobie na to pozwolić? I wreszcie czemu służyła ta budowla. Życie towarzyskie w świetle słońca ograniczało się tylko do wewnętrznego podworca, a stanowi on małą część zamczyska. Co w takim razie działo się w większości pozbawionych światła pomieszczeniach? Czym oświetlano je w nocy?

 

 

 

Przy budowie nie użyto ani jednego kawałka cegły. Wszystko, nawet skomplikowane detale wykonane są z kamienia. Zamek w zewnętrznej części posiada mały akwedukt. Tędy zapewne wody nie sprowadzano, bo nikt nie ryzykowałby otrucia załogi. Mógł zatem odprowadzać wodę deszczową z części pomiędzy murem a zamkiem właściwym. Skąd zatem załoga zamku czerpała pitną wodę? Jedynym wytłumaczeniem może być wewnętrzne ujęcie wody, którego jak dotąd nie odnaleziono. Dlaczego nie szuka się studni? Czy zbierano wody deszczowe do jakiejś cysterny? Jeśli tak, to z pewnością nie wykorzystywano jej jako wody pitnej. Czy dziś ktoś, jeśli nie musi, pije deszczówkę? Ile można wytrzymać na wodzie prawie destylowanej. Zamek musiał posiadać zródło pitnej wody.

 

 

 

Wewnętrzny podworzec zamkowy, wokół którego skupiało się zapewne "życie towarzyskie". Tylko w tej części i wychodzące na wewnętrzny podworzec znajdują się duże okna i wejścia. Jest to bardzo mała część powierzchni zamku. Co ciekawe, nie widać tu żadnego przepychu tak charakterystycznego dla władców wschodu. Nie ma śladu, nawet w formie grafitti, pobytu europejskich rycerzy-krzyżowców (a ci podobno lubili ryć krzyże w murach), są natomiast głębokie reliefy w kamieniu znaków arabskich. Wniosek może być taki - zamek nie służył za rodzinne gniazdo władców, a miał zupełnie inne, nie znane nam przeznaczenie. Zapewne w naszych czasach zarówno Arabowie jak i krzyżowcy używali go na zasadzie "gniazda szerszeni", a mieszkano w nim zapewne tak, jak pokazano w naszym filmie "Pan Wołodyjowski", wojska koronne w zamku Ogrodzieniec.

 

 

 

Wnętrza twierdzy są nader skromne, by nie powiedzieć surowe. Wszędzie widać surowy kamień, zarówno w ścianach, kolumnach czy sufitach. Sklepienia łukowate i zaraz nasuwa się pytanie, kto je tu pierwszy wprowadził - czy "oświeceni" Europejczycy czy "nieoświeceni" Arabowie. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by Arabowie preferowali styl romański czy gotycki. Czy ściany były tynkowane? Jeśli tak, to gdzie się podział tynk? Odpadł? Wysprzątano? Odnoszę wrażenie, że ściany były gołe, bo jak to możliwe, by nie zachował się jakikolowiek jego skrawek. Jeśli tak faktycznie było, to utwierdzam się w przekonaniu, że zamek nie służył do celów stricte mieszkalnych, a do zupełnie innych. Jakich? Nie wiem i trudno nawet zgadywać jeśli się przyjmie datę budowy "wykoncypowaną" przez historyków. Co mieściło się w ogromnych podłużnych halach rozświetlanych tylko słonecznym światłem wpadającym przez sufitowe świetliki? Co rozświetlało je w nocy, skoro na ścianach brak okopceń? Czy ostatnie pomieszczenie to zamkowy kościół, czy tylko tak umownie nazwane pomieszczenie?

 

 

 

Płaskie dachy pokryte zostały kamiennymi płytami, a dachy baszt, przejścia i drogi wzdłuż szczytów murów wygładzonymi kamieniami spojonymi nieznaną zaprawa murarską. Każde obramowanie świetlika, a jest ich mnóstwo, zostało wykonane z dwóch elementów precyzyjnie wyciętych w kamieniu. Jak wyglądało zabezpieczenie przed opadami deszczu tego chyba nie wie nikt, choć szkło znali już ponoć starożytni Egipcjanie. Co znajdowało się na dachu w miejscu wyraźnie zaznaczonego okręgu? Czy było to coś przezroczytego, bowiem w środku okręgu znajduje się świetlik? W sumie budowla "dziwna". Jedyne wejście sugeruje, że do zamku można było wejść tylko pieszo (bowiem już w wejściu znajdują się schody prowadzące do góry) lub od biedy na koniu. Czy do takiej funkcji zamku jesteśmy przyzwyczajeni?

A może najwięcej prawdy tkwi w arabskiej nazwie "Twierdza Kurdów"? Dziś Kurdowie żyją w wielu krajach, ale jako społeczność zachowują jedność. Walczą o swoją ojczyznę, ale ich walka jest skazana na niepowodzenie w dzisiejszym podziale politycznym świata. Czy Kurdowie, podobnie jak Baskowie czy Celtowie, sięgają korzeniami czasów sprzed kataklizmu?

Aleppo

Tradycja żydowska i muzułmańska podają, że podczas wędrówki z Ur do Kanaanu na fortecznym wzgórzu odpoczywał biblijny patriarcha Abraham. Miał tu również wypasać swoje stada i doić krowy (Halab al-Szaaba, stąd arabska nazwa miasta). Pamiątką jego pobytu ma być "kamień Abrahama". Trochę to dziwne, bo gdzie Ur a gdzie Kanaan, ale być może w zamierzchłej przeszłości patriarchowie lubili nadkładać drogi. Jak niesie wieść za czasów Seleucydów powstały pierwsze budowle, które złożyły się potem na najsłynniejszy zabytek Aleppo - cytadelę Halab al-Qat, położoną na owalnym wzgórzu w centrum miasta, rozbudowywaną przez kolejnych władców. Samo wzgórze wygląda na usypane sztucznie o dość regularnym owalu z głęboką fosą. Budowę cytadeli zakończono w roku 944 pod władzą lokalnej dynastii Hamdanidów. Skąd zatem w samym środku cytadeli "rzymski" amfiteatr?

 

 

 

Sądząc po resztkach, prawdopodobnie całe wzgórze było umocnione kamiennymi płytami a i widać, że dojścia do samej fosy też bronił kamienny mur. Jeśli tak, to zużycie kamienia na całą budowlę przekracza wielokrotnie ilość kamienia zużytego na piramidy w Giza. Jaka zatem arabska dynastia była w stanie ponieść koszty takiej budowli? Ile zatem już nie lat a wieków trwała budowa? Czy przypisywanie budowy współczesnej cywilizacji, to kolejny, niewinny żart współczesnych historyków?

Samo miasto nigdy nie dostało się w ręce krzyżowców. Dlaczego więc je pokazuję? Dlatego, że istnieje wiele podobieństw do pozostałych zamków Bliskiego Wschodu. Przede wszystkim budulec i rozmach budowy. Cytadela jest zbudowana z dużych bloków kamiennych, a pochyłe wzgórze do linii murów wyłożono kamiennymi "cegłami". Do cytadeli prowadzi tylko jedno wejście przez kamienny most o wysokich łukach. Nad wejściem wgłębiony pas w murze pokryty arabskimi reliefami. Istnieje bardzo dużo zbieżności z zamkami przypisywanymi europejskim krzyżowcom.

 

Belvoir

Forteca wzniesiona przez króla Jerozolimy Fulka Andegaweńskiego w roku 1140, a inni zaś twierdzą, że zamek wybudowali bracia zakonni, którzy ukończyli go w roku 1168. Z francuskiego "belvoir" oznacza "piękny widok", co może oznaczać nie tyle piękny a raczej "praktyczny" gdyż z murów zamkowych widoczny jest każdy ruch w promieniu wielu kilometrów. Zbudowana na planie prostokąta jest oczywiście "zamkiem szpitalnym", gdzie jak twierdzą archeolodzy znakomicie architektonicznie rozdzielono funkcje szpitala od posługi zakonnej.

 

 

 

Pod koniec swojej kampanii w Syrii w 1188 zdobył go Saladyn, który w obliczu zbliżania się sił krucjaty cesarza Fryderyka Barbarossy zniszczył go. Później znów znalazł się w rękach Templariuszy, którzy utrzymali zamek do 1268 roku, kiedy to czując się niezdolnymi do jego obrony, uciekli przed Bajbarsem, uprzednio spaliwszy zamek. Jak widać wojska sułtana były zdolne do tego samego, co Rzymianie w Kartaginie. Mając do dyspozycji tylko sierpowate szable i dzidy roznieśli prawie w pył cały kamienny zamek. Zdolne bestie.

 

Kerak

Budowę zamku przypisuje się krzyżowcom, a konkretnie Baldwinowi I w roku 1132. Zamek ma stanowić część długiego ciągu fortyfikacji pomiędzy Akabą na południu a Turcją na północy. Ciekawostką jest to, że zamek leży po wschodniej stronie Morza Martwego, skąd raczej nie należało się spodziewać pielgrzymów do Świętego Grobu. Czyżby akcja obrony europejskich pielgrzymów miała tak szeroki zasięg?

 

 

 

Zamek jest zbudowany na planie trójkąta, a część pochyłego wzgórza jest umocniona kamiennymi blokami ściśle do siebie przylegającymi (podobnie jak w cytadeli z Aleppo). Twierdza jest zbudowana w całości z kamienia. Ściany i sufit są surowe, bez oznak tynkowania. Czy tak wyobrażamy sobie obiekt mieszkalny? Jest to cokolwiek dziwne i koliduje z naszym wyobrażeniem piękna, nie wspominając już o przytulności pomieszczenia.

 

 

 

 

Ogromne sklepione pomieszczenie uznano oczywiście za kaplicę zamkową, co jak sądzę uczyniono na wyrost. Prawdziwego przeznaczenia pomieszczenia nie znamy i przy dzisiejszym założeniu historyków zapewne nie poznamy. Tak sie utarło, że wysokie, łukowato sklepione pomieszczenia i najlepiej mroczne uważa się za kościoły, kaplice lub pomieszczenia związane z obrządkiem religijnym. Na jakiej podstawie? Owszem prawdą jest, że nie spotykamy kościołów w zaadoptowanych nędznych wiejskich chatach. Prawdą jest, że kościół lokował swe obiekty na gruzach tzw. ośrodków pogańskich, ale i prawdą jest to, że nie mamy pojęcia czemu służyły te adoptowane pomieszczenia w czasach przedkościelnych. Na ostatnim zdjęciu relief do złudzenia przypominający starobabilońskie przedstawienie gwiazdy. Czy korzenie Kerak sięgają aż tak głęboko?

 

Akka i Sydon

Jak twierdzą historycy Akka została zdobyta przez krzyżowców w roku 1192, za pomocą katapult, załadowanych ulami z pszczołami. To właśnie tu w roku 1198 powstaje zakon naszych dobrych znajomych - Krzyżaków. W tych czasach zakon św. Łazarza rozbudowuje i fortyfikuje miasto. W roku 1285, po upadku Margat, Joannici w Akkce zakładają swoją stolicę, ale już w 1291 r. muzułmanie zdobywają miasto niszcząc w ten sposób ostatecznie Królestwo Jerozolimskie. To co widzimy na zdjęciach, to znów kamienne budowle. Zamek, z racji obmywania go przez morskie fale, dostąpił statusu "zamku morskiego", lecz historycy wolą milczeć na temat technicznych rozwiązań budowy. Zamek na lądzie to kamienna forteca z renesansowym wejściem wzmocnionym "rzymskim" łukiem.

 

 

 

Zamek "morski" w Sydonie, wedle historyków został zbudowany na samotnej skale na morzu, a wznieśli go krzyżowcy frankijscy, angielscy i hiszpańscy w okresie od listopada 1227 r. do marca 1228 r, chociaż Rey przyznaje, że "nie zaobserwował żadnych pozostałości po dziele Krzyżowców". Składał się z wieży wielkiej i średniej, połączonych murem, a na całym obwodzie podmurowanej skarpy znajdował się pomost. Archeolog Rey przypuszcza, że na długości 42 metrów dzielących skałę od brzegu znajdowała się kładka, którą łatwo można było usunąć w razie ataku. Niewiarygodne - zamek, i do tego w morzu, zbudowano w ciągu zaledwie 5 miesięcy. Jak też rozumiem, nie było innej możliwości budowy, jak tylko ze statków. Jakiej zatem metody użyli bracia zakonni do budowy kamiennych fundamentów pod wodą? W czasach dzisiejszych do usypania podłoża z kamieni używa się wielkich barek z otwieranym dnem. To, co widzimy w Sydonie, to obłożone ściśle dopasowanymi kamiennymi płytami nadbrzeże. Jak zatem prowadzono prace pod wodą? A co z tzw. kładką? Nie potrafie sobię wyobrazić kładki o długości 42 metrów, nawet z cedrów libańskich.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin