Nydahl Ole - 15 odpowiedzi jogina.doc

(181 KB) Pobierz

http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=46

15 odpowiedzi jogina
Lama Ole Nydahl

Lama Ole Nydahl to pierwszy zachodni nauczyciel buddyzmu Diamentowej Drogi. W latach 60-tych odbył on wraz z żoną Hannah najdalszą podróż, jaką można sobie wyobrazić - podróż do mistycznego centrum Azji. W Himalajach oboje zostali uczniami XVI Karmapy, zwierzchnika szkoły Karma Kagyu, jednej z czterech głównych tradycji buddyzmu tybetańskiego. Przez jednych krytykowany za polityczną niepoprawność, przez innych ceniony za bezpośredniość i odwagę sam często podkreśla: "W buddyzmie dążymy do rozwinięcia wszystkich mocy i możliwości, jakie tylko ludzie są w stanie sami osiągnąć". Zamieszczone poniżej pytania i odpowiedzi pochodzą ze spotkania z Lamą Ole, które odbyło się w Opolu we wrześniu 1997 r.

Więcej na stronie www.lama-ole.pl.

Jaka powinna być kolejność: czy najpierw powinniśmy praktykować a później przyjdzie zrozumienie, czy odwrotnie?

Prawdopodobnie trudno jest te dwie rzeczy od siebie oddzielić. Jeżeli nie rozwiniesz odpowiedniego zrozumienia to nie będziesz miał motywacji do praktykowania. Jeżeli nie będziesz praktykował - nie osiągniesz zrozumienia. Posłuż się zasadą "wbijania gwoździa": jakikolwiek gwóźdź wpadnie ci w ręce - wbijaj go! Drogą moją i Hannah było przede wszystkim oddanie, ponieważ spotkaliśmy Karmapę, a on był tak wspaniały. Ale wielu ludzi zaczęło od oddania i zatrzymało się na nim. Inni zaczęli od intelektualnego zrozumienia, a jeżeli pozostaną w tym to będą mieli interesujące doświadczenia. Więc cokolwiek jesteście w stanie zrobić, zróbcie to.

Jeżeli "ja" jest iluzoryczne to czy umysł ma jakieś indywidualne cechy na poziomie absolutnym?

Umysł na poziomie absolutnym jest świadomością. Nie jest rzeczą, jest jak para wodna, jest informacją. Na poziomie radości przypomina obłoki, wyraża sam siebie jako inspirację wewnątrz i formy buddów na zewnątrz. Na poziomie aktywności umysł jest współczuciem i przyjmuje odrodzenie jako pełen współczucia nauczyciel. Więc te właściwości są absolutne, ponieważ umysł jest zawsze przestrzenią, jest zawsze promieniujący.

Jak można pomóc dziewczynie, która usunęła ciążę?

Kiedy następnym razem będzie miała dziecko i nie będzie chciała go zatrzymać - namów ją, by oddała je do adopcji. W momencie, kiedy zdecyduje, że następne dziecko, które się pojawi odda rodzinie, która będzie w stanie się o nie troszczyć, wówczas cała nagromadzona w wyniku aborcji negatywność rozpuści się. Spróbuj sprawić, żeby to naprawdę zrozumiała. Mamy za mało Europejczyków, a potrzebujemy ich. Kto będzie nam płacił emeryturę? Musimy mieć trochę dzieci.

Jak możemy pomagać innym w nagłej śmierci, np. podczas wypadku?

W czasie szybkiej śmierci proces umierania zachodzi automatycznie, dzięki przyzwyczajeniom. W momencie spotkania się w sercu dwóch energii z góry i z dołu ciała - niejako automatycznie udajemy się tam gdzie powinniśmy. Większość ludzi umiera w stanie nieświadomości lub ginie w wypadkach, kiedy nie ma się kontroli nad tym procesem. Dlatego przekazuję nauki o phowa w taki sposób, by ludzie nauczyli się opanować ten proces niejako automatycznie.

Czy po śmierci możemy wybrać pomiędzy ponownym odrodzeniem się na ziemi a udaniem do Czystej Krainy?

Dzięki medytacji, którą wam daję odrodzicie się w Czystej Krainie i wówczas możecie się zdecydować czy chcecie tam pozostać, czy wrócić do świata ludzi. Najpierw zawsze udajemy się do Czystej Krainy.

Jak przejawia się inspiracja uczniów przez nauczyciela?

To zależy w dużym stopniu od rodzajów ślubowań, które nauczyciel posiada. Jeżeli jest on mnichem albo mniszką, to nie ma między nim a uczniem żadnego fizycznego kontaktu, wszystko dzieje się dzięki życzeniom. Jeżeli chodzi o człowieka świeckiego albo jogina, to istnieje także fizyczny aspekt bliskości. Uczeń doświadcza tego w ten sposób, że jeżeli czuje się w otoczeniu swego nauczyciela tak jak w domu, to esencją tego uczucia jest zaufanie. Uczeń będzie również przejmował od nauczyciela pewne właściwości. Wszyscy moi uczniowie stali się nieustraszeni. Być może nieustraszoność jest najsilniejszą właściwością, jaką projektuję na swoich uczniów. Nie znaczy to jednak, że uczeń staje się fotokopią nauczyciela, nie funkcjonuje to w ten sposób. Działa to raczej tak, że przenikamy do nieustraszonej przestrzeni nauczyciela, która przypomina gabinet luster.

Jak radzić sobie z lękami?

Najpierw sprawdź kto chciałby je od ciebie kupić? Czy ona chciałaby je kupić, czy może on? Jeżeli zobaczysz, że nikt ich tak naprawdę nie chce, wówczas pomyślisz, że lęk jest niepotrzebny i po prostu go wyrzucisz. Po co trzymać coś, czego nikt nie chce? Może to wyjaśnienie jest pewnym uproszczeniem, robię to jednak dlatego, że sam jestem nieustraszony. Myślę, że najlepszym sposobem pozbycia się lęków jest życzenie wszystkim wszystkiego co najlepsze. Musisz zobaczyć, że lęk nie jest pierwotną, lecz wtórną chorobą umysłu. Na początku istnieje podstawowa niewiedza, która sprawia, że nie jesteśmy zdolni do postrzegania przedmiotu, podmiotu i działania jako części tej samej całości. Następnie z tego podstawowego pomieszania wyłania się przywiązanie do tego, co lubimy i niechęć wobec tego, co nam nie odpowiada. A z tych uczuć wyłania się więcej uczuć. Z niewiedzy wyłania się głupia wyłączająca duma, która nas samych wynosi ku górze, a innych poniża. Istnieje jeszcze dobra duma, która włącza - mówi ona, że wszyscy jesteśmy wspaniali. Z przywiązania wyłania się chciwość, chcemy zatrzymać to, co się nam podoba, z gniewu rodzi się zawiść, ponieważ nie chcemy aby ci, których nie lubimy, byli szczęśliwi. Kiedy te przeszkadzające uczucia już się pojawią, wówczas z ich wzajemnych kombinacji powstają kolejne kombinacje przeszkadzających uczuć. Tak naprawdę lęk wyłania się z gniewu. Po prostu ktoś, kto doświadcza lęku, częściej pozwalał sobie na luksus gromadzenia w umyśle gniewnych i niechętnych myśli. Kiedy umysł spogląda na siebie samego, skonfrontowany z własną zawartością, widzi te wszystkie straszne rzeczy i się boi. Najlepszą metodą pozbywania się lęku jest jak największa ilość dobrych życzeń dla innych. Jeżeli będziesz to robił, to lęk nie będzie miał do ciebie dostępu.

Jaki jest związek pomiędzy intuicją a naszym umysłem?

Intuicja jest naturalną promienistością naszego umysłu. Jeśli umysł jest jak zakurzone zwierciadło, wówczas intuicją są miejsca na lustrze wolne od kurzu. To jest najlepszy sposób na zrozumienie tego. To jest rozpuszczenie się oddzielenia pomiędzy energią i świadomością wewnątrz nas i na zewnątrz. Od momentu, kiedy przestajemy to od siebie odróżniać, intuicja pojawia się w naturalny sposób. A na końcu masz zdolność do pełnej intuicji przez cały czas.

Jaki wpływ na medytację mają leki antydepresyjne np. prozac?

Trochę cię zwalniają... Trudno mi powiedzieć, ponieważ nigdy nie brałem legalnych narkotyków (śmiech). Nie jestem pewien jak to działa, prawdopodobnie stabilizuje w pewien sposób umysł. Naprawdę nigdy nie brałem tego typu rzeczy. Nie mam do legalnych prochów zaufania, ale z drugiej strony nie ufam również tym nielegalnym - zabiły one większość moich przyjaciół. Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć, nie jestem pewien. Jeżeli wasz umysł jest jak dziurawy dach i macie trochę nierówno pod sufitem, to stosujcie powtarzanie mantry. Jest ona niczym oleisty filtr, który pokrywa nasz umysł. Dzięki niej wszystkie przeszkadzające myśli i uczucia ślizgają się po powierzchni umysłu i nie są w stanie go zadrapać. Natomiast jeśli jesteście całkowicie zdrowi i w pewnym momencie nie chcecie medytować, to w takich przypadkach zawsze mówię: "Nie medytujcie, ale chociaż przeczytajcie tekst medytacji, aby kontynuować nawyk pracy z tym środkiem". Medytujcie tak krótko, abyście mieli ochotę medytować następnym razem. Kończcie medytację wówczas, kiedy jeszcze dobrze się czujecie, wówczas następnym razem będziecie mieli ochotę ją zacząć. Jeżeli będziecie robić to z naciskiem, aż do chwili, gdy wszystko stanie się zbyt ciężkie, wówczas ego znajdzie masę powodów, żeby do medytacji nie wracać. Bądźcie dobrzy dla samych siebie.

Czy formy medytacyjne należy wizualizować jako pełne, czy jako świetliste?

Najlepszym wyjaśnieniem jest słowo hologram. Przejrzysta promienista energia, odbicie w lustrze, nietrwałe i niestabilne, podobne tęczy. Tak przejrzyste jak potrafisz to sobie wyobrazić. Z drugiej strony, jeśli niczego nie potrafisz zobaczyć, ponieważ twój umysł pracuje z abstrakcjami nie z obrazami, to jest to również świetne i wspaniałe. Musisz po prostu wiedzieć, że prawda i przestrzeń są od siebie nieoddzielne. Kiedykolwiek myślisz o buddach oni się pojawiają. Jeżeli pracujesz w ten sposób to wszystko jest w porządku.

Co zrobić kiedy dziecko chce iść do komunii?

Może było ono w poprzednim życiu chrześcijaninem, więc jeżeli chce, to niech idzie. Nie pozwalajcie jednak, żeby dzieci były do tego zmuszane tylko dlatego, że wszyscy inni to robią. Jeśli dziecko ma chrześcijańską karmę, to Polska jest dla niego dobrym miejscem, jest tu wiele chrześcijaństwa. Więc jeżeli chce to robić, to niech się tym cieszy.

Czy Ole mógłby powiedzieć coś o demonach. Czyta się o tym często w literaturze, jak wygląda ta sprawa w praktyce?

W rzeczywistości zachodnie demony nie są zbyt silne. Ciągle są przejeżdżane przez samochody, gdy przechodzą przez skrzyżowania. Nienawidzą odkurzaczy. Jeżeli chowają się w lasach - przychodzi ktoś i ścina drzewo. Jeżeli wejdą do czyjegoś umysłu, to jednocześnie muszą łykać dużą ilość lekarstw psychotropowych i znowu muszą uciekać z człowieka. Demon wyposażony w minimum szacunku do samego siebie nie pojawia się na Zachodzie lecz udaje się na Wschód, lub do innych miejsc, gdzie ludzie wezmą go poważnie i będą go szanować. Kto dzisiaj ma czas dla demonów? Jeżeli jakieś się pojawią to mówimy: "Słuchaj, możesz zrobić sobie kawę sam, bo ja mam coś innego do roboty". Prawdziwe demony opuściły nas bardzo dawno temu, nie są w stanie szkodzić we współczesnym świecie. Ale dużo jest ich w Afryce, całkiem sporo jest też w Dolinie Kathmandu i w Himalajach. Miejsca pełne cierpienia i ucisku są ich pełne, ale tutaj nie ma ich dużo. Jeżeli jakiegoś zobaczysz, to możesz go postraszyć, wtedy ucieknie.

Jeżeli spotykamy sytuację, w których pojawiają się w nas przeszkadzające emocje, takie jak strach lub gniew, czy powinniśmy walczyć z nimi czy też ich unikać?

Masz trzy poziomy. Pierwszy poziom polega na tym, że jeżeli nie czujesz się zbyt silny, to unikasz takiej sytuacji. Drugi to taki, na którym rozumiesz, że tego uczucia nie było wcześniej, nie będzie go później i teraz też jest iluzją. Trzeci poziom polega na tym, że pozwalasz, aby taki film leciał sam sobie w TV, w drugim rogu pokoju. Po prostu w ogóle się tym nie przejmujesz, tylko zajmujesz się tym, co pojawia się przed tobą. Ta ostatnia metoda nazywa się "wpuszczeniem złodzieja do pustego domu". Niczego tam nie dostanie. Robisz to, co możesz, cokolwiek jesteś w stanie zrobić. Możesz np. krzyknąć "PEJ!!!" w momencie pojawienia się takiego uczucia. Możesz połączyć określone uczucie z określonymi działaniami: jeżeli jesteś dumny - sprzątasz kuchnię, a jeżeli rozgniewany - możesz skopać ogródek. Jedynej rzeczy nie powinieneś robić; nie możesz traktować tych uczuć jako czegoś realnego. Nie było ich wcześniej, nie będzie ich później, więc nie pozwalaj, żeby teraz cię męczyły.

Czy potrzebujemy lungu do medytacji Amithaby, jeżeli przygotowujemy się do pierwszego phowa?

Lung to mantra Om Ami Dewa Szri. Jeżeli medytujesz w ośrodku z innymi ludźmi, możesz ją robić w oczekiwaniu na sam lung, który dostaniesz później.
Czy ofiarowanie zasługi, powinniśmy robić po kolei wobec pojedynczych osób, czy też możemy traktować to ogólnie?

Sam takie rzeczy zawsze robię ogólnie, ale jeśli znasz kogoś, kto akurat doświadcza silnych problemów, to możesz się skoncentrować na nim. Rób jak chcesz. Po prostu sytuacja, kiedy dysponujesz pewną energią podobna jest do sytuacji, kiedy masz pieniądze - używasz ich tak jak chcesz.

                                                                                                                              Opole, wrzesień 1997.              

Budda                            Obserwowanie myśli
Tarthang Tulku

Tarthang Tulku jest - obok Dalaj Lamy i Czogiama Trungpy - najbardziej znanym na Zachodzie nauczycielem buddyzmu tybetańskiego. W Tybecie odebrał pełną edukację klasztorną w szkole ningmapy, w Indii wykładał na uniwersytecie w Varanasi, założył tam też ośrodek studiów buddyjskich i wydawnictwo. Podobną działalność prowadzi w USA, gdzie założył Instytut Ningmapy, Tybetański Ośrodek Medytacyjny Ningmapy i wydawnictwo Dharma Publishing. Wydał też pierwszą na Zachodzie pełną edycję tybetańskiego kanonu buddyjskiego. Jest autorem kilkunastu książek i wielu artykułów, które wyróżniają się psychologicznym ujęciem najważniejszych aspektów praktyki buddyjskiej.

Więcej o Tarthangu Tulku na stronie Nyingma Institute.

W bezpośredniej chwili doświadczania
nie ma niczego, co mógłbyś powiedzieć,
pomyśleć i sklasyfikować.

Niektóre sposoby medytacji pociągają za sobą analizowanie, inne skupiają się bezpośrednio na doświadczeniu - każdy typ otwiera inne obszary świadomości. Medytacja analityczna jest szczególnie pożyteczna w nauce koncentracji i rozwoju świadomości. Jednak analityczne rozumienie czy mentalne przygotowanie doprowadzą nas tylko do pewnego punktu, ponieważ dalej, na głębszych poziomach, nie istnieją myśli. Myśli nie istnieją bez słów i dlatego są częścią racjonalnego umysłu. Gdy nie ma myśli, jedyne, co istnieje, to bezpośrednia pewność, która powstaje na bazie doświadczenia. Gdy pokonujemy intelektualne, racjonalne myślenie, dochodzimy do głębszej, bardziej subtelnej energii, której doświadczamy bezpośrednio.

Niektórzy z praktykujących medytację potrafią natychmiast wyjść poza myśli i emocje, bezpośrednio dotrzeć do wyższej świadomości. Dla innych lepiej będzie, jeśli najpierw zrozumieją, jaki jest związek pomiędzy medytującym a medytacją, jak ten związek powstaje, kto patrzy, kto interpretuje doświadczenie. Im głębsza analiza, tym szybciej staniemy się otwarci na doświadczanie medytacji. Każde zadane pytanie poszerza horyzonty i zmniejsza wątpliwości, liczbę pytań i problemów. Gdy skończymy analizować, medytacja w sposób naturalny stanie się spontaniczna, bezpośrednia.

Bardzo dobrym początkiem w nauce medytacji analitycznej jest liczenie ile myśli przewija się przez umysł w ciągu godziny. Zapisz je, uporządkuj na pozytywne, negatywne i obojętne. Po prostu obserwuj wspomniany proces przez całą godzinę. Rób tak codziennie przynajmniej przez tydzień. Później wybierz którąś z myśli i zatrzymaj się na niej tak długo, jak możesz. To może być dowolna myśl - pozytywna lub negatywna. Nie pozwól jej odejść. Innymi słowy, nie dopuszczaj kolejnej myśli - koncentruj się na tej jednej. Nie klasyfikuj jej, nie łącz z żadnym przeżyciem, pozwól, by po prostu była. Gdy nadejdzie następna myśl, zastępując pierwszą, spróbuj zrobić z nią to samo. Powtarzaj to, próbując oszacować, jak długo potrafisz zatrzymać pojedynczą myśl. Postępuj w ten sposób cztery do pięciu razy dziennie. Kiedy to zrobisz, spróbuj zobaczyć, kto obserwuje cię od wewnątrz, kto rozpoznaje twoje myśli, pojęcia i uczucia. Kto się temu przygląda? Może stwierdzisz, że to twoja świadomość albo intuicja, a może subiektywny umysł albo osoba, którą nazywasz "ja" lub ego. W jaki sposób to "ja" jest spokrewnione z myślą, w jaki sposób współpracują? Jakie są różnice i konflikty pomiędzy mną a tym umysłem?

Zamiast badać to analitycznie, spróbuj zbadać różnice doświadczalnie. Im dłużej obserwujesz swoje doświadczenia, tym więcej odnajdziesz bezpośrednich odpowiedzi na pytania. Jeśli nie nauczysz się uważnie obserwować myśli, będziesz próbował tylko sklasyfikować i wartościować doświadczenie. Nie uda ci się osiągnąć głębszych, bardziej subtelnych poziomów doświadczeń, a odpowiedzi zawsze będą powierzchowne.

Ja jestem podmiotem, to znaczy że ja postrzegam i doświadczam obrazów, uczuć, pomysłów, wspomnień. Jaki związek zachodzi między "ja" i doświadczeniem? Jeśli są tym samym, to w jaki sposób "ja" dostrzega je lub przeżywa? Jeśli są czymś innym, to co je różni? Gdy "ja" doświadcza czy interpretuje to bezpośrednio - bez słów i wyobraźni - czy też klasyfikuje i wartościuje?

W bezpośredniej chwili doświadczania nie ma niczego, co mógłbyś powiedzieć, pomyśleć i sklasyfikować. Nie ma niczego namacalnego, co można by określić słowami - nie ma nawet doświadczania! Spostrzeżesz, że doświadczanie odchodzi, a z nim wszystkie problemy - i to jest początek medytacji. Innymi słowy, po tym jak wszystkie wewnętrzne słowa, myśli i powiązania odejdą, pozostanie tylko doświadczanie - bez doświadczającego - tak długo, jak tego zapragniesz.

Nie twórz żadnych koncepcji na temat właściwości doświadczania. Nawet nie myśl o tym, że właśnie medytujesz, doświadczasz. Po prostu pozwól, by doświadczanie istniało, nie martw się tym, co się dzieje i jak się dzieje. Dzięki temu nie trzeba będzie opisywać doświadczania samemu sobie, bo wtedy nie będzie istniało "ja". Jeśli cokolwiek powstaje - słowo, myśl, pojęcie - gdy zaczynasz myśleć: "To to" lub "Wreszcie widzę" czy "Teraz to jasno rozumiem", musisz jeszcze raz skupić się na swojej myśli aż do momentu, gdy nie będziesz miał nic do powiedzenia czy wyjaśnienia.

Nawet ludzie doświadczeni w medytacji spędzają całe lata na uwolnieniu umysłu od nieprzerwanego ciągu myśli. Dzięki precyzyjnym wskazówkom i uczeniu się poprawnej medytacji możemy oszczędzić mnóstwo cennego czasu. Na przykład bez wiedzy o energii atomowej przez setki lat moglibyśmy próbować wywołać eksplozję. Jednak dzięki tej wiedzy bardzo szybko będziemy mogli przeprowadzić reakcję nuklearną.

Nie da się wskazać sekretnej formuły czy też ścieżki, która prowadzi do wyższych stanów medytacji, nie można zająć na niej pozycji. Taka ścieżka nie opiera się na niczym oprócz medytacji. Gdy nauczymy się bezpośrednio osiągać stan medytacji, bardzo łatwo wyjdziemy poza zwykłe, rozpraszające myśli, a z odpowiednim przewodnikiem w bardzo krótkim czasie zmienimy negatywną karmę z wielu wcieleń. Ta "sekretna" wiedza o medytacji stanie się samopodtrzymującym się źródłem inspiracji. My po prostu rozpłyniemy się - nie będzie podmiotu, przedmiotu ani niczego pośrodku - nic nie zakłóci naszej równowagi.

Medytacja wykracza poza czas, zmysły, relację podmiot-przedmiot. Czyniąc to, medytacja przenosi nas poza racjonalne poziomy świadomości. To tak jak patrzenie przez zasłonę - po jednej stronie świadomości jest wszystko, co istnieje: myśli, emocje, złość, wzorce zachowań; po drugiej stronie jest bardzo silne pole energii - stan głębokiej medytacji.

 

              "Gest równowagi" Tarthang Tulku, Dom Wydawniczy "REBIS", Poznań 1999. Tłum. Wojciech Herchel.              

 

 

 

filozofia                            Siunjata absolutna a doktryna istnienia
Garma C.C. Chang

Garma Chen-Chi Chang (w skrócie Garma C.C. Chang) urodził się w 1920 w Chinach. W 1935 wstąpił do klasztoru Nanking w mieście o tej samej nazwie. W latach 1937-45 przebywał w Tybecie: przez dwa lata wędrował od klasztoru do klasztoru, a sześć lat uczył się w Meia Nja w Tybecie Wschodnim, pod kierunkiem swego rdzennego guru, lamy Kong Ka. Od 1951 na stałe przebywa w USA. Wykładał na Uniwersytecie Columbia w stanie Nowy Jork. Od 1966 był profesorem filozofii buddyjskiej na wydziale religioznawstwa Uniwersytetu Stanu Pensylwania. Garma C.C. Chang napisał i przełożył na angielski wiele książek związanych z buddyzmem tybetańskim i chińskim.

"Buddyjska nauka o całości istnienia" omawia doktrynę huayan, chińskiej szkoły buddyzmu, której głębia wglądu pozwala niektórym widzieć w niej kwintesencję całej mahajany, a nawet wszystkich buddyjskich nauk. Ta olśniewająca książka przybliża czytelnikowi całe bogactwo i finezję buddyjskiej myśli o "nieskończoności obszaru Buddy".

Niektórzy myśliciele buddyjscy uważają, że sześć negacji zebranych w trzy pary - tzn. ani powstaje, ani zanika, ani czysta, ani splamiona, ani zwiększa się, ani zmniejsza - określa wieczną naturę siunjaty: siunjata pozostaje taka przez cały czas, nie powstając, ani nie zanikając, nie zwiększając się, ani nie zmniejszając.... Określają one również wszechobecność siunjaty: zawsze i wszędzie jest taka sama. Przede wszystkim określają one siunjatę jako równość lub identyczność wszystkich dharm. A więc w siunjacie wszystko jest równe i nie zróżnicowane. Z buddyjskiego punktu widzenia niebezpieczeństwo takiego sposobu myślenia, jak wykazali to niektórzy krytycy, polega na tym, że ulega on "heretyckiemu" poglądowi eternalizmu (saswata-wada) lub realizmu (satkaja-driszti) takiego czy innego rodzaju. Typowe przykłady takiej inklinacji spotykamy w upaniszadach i w teorii istoty i istnienia Tomasza z Akwinu. Na pierwszy rzut oka nauki upaniszad i buddyzmu mahajany wydają się być bardzo podobne. Ale kiedy porównuje się je dalej, pojawiają się pewne niewątpliwe różnice. Niezwykle trudno jest precyzyjnie określić rzeczywiste różnice między odmiennymi tradycjami mistycznymi; podobieństwa zawsze wydają się przesłaniać rozbieżności. Bezstronne i przekonujące porównanie tych szkół wymaga osobistych doświadczeń mistycznych w obu tradycjach oraz rozległego przestudiowania ich tekstów źródłowych. Osoby o tak wielkich kompetencjach są niezwykle rzadkie, jeśli w ogóle istnieją. Na poniższych stronach przedstawię własne uwagi na ten temat, ale nie należy ich traktować jako rozstrzygającej analizy tego problemu.

Wyróżniająca cecha pustki absolutnej tkwi w jej aspekcie samonegacji lub całkowitej transcendencji. Nawet sama pustka jest pusta i pozbawiona własnej natury. Zwane jest to pustką pustki (siunjata siunjata). W przeciwieństwie do tego doktryna upaniszad mówi o duchowej lub uniwersalnej podstawie wszystkich rzeczy, nazywanej różnie: ostatecznym, czystą egzystencją, Istotą wszystkich istot itp. Autorzy upaniszad postawili pytanie: "W czym zakorzeniony jest ten świat? ... Z jakiego drewna i z jakiego drzewa ukształtowane zostały ziemia i niebo?" Ich odpowiedź brzmiała następująco: "Ten świat zakorzeniony jest w brahmanie. Brahman był drzewem, z którego wyrzeźbione zostały niebo i ziemia". Brahman jest jak złoto, z którego wykonane zostały złota miska, złoty pierścień i naszyjnik. Chociaż miska, pierścień i naszyjnik mają różną formę, pozostają tym samym złotem. Czandogja upaniszada mówi: "Właśnie tak, mój drogi, dzięki jednej bryłce złota wszystko, co uczynione jest ze złota, staje się znane. Modyfikacją jest jedynie nazwa powstająca z mowy, podczas gdy prawda jest taka, że jest to jedynie złoto", (Czan. upa. 6.I.5.) W tym ujęciu brahman jest substratem wszystkich rzeczy; jest jednolitym źródłem, "kosmicznym przylepcem", który zlepia wszystkie rzeczy razem. W brahmanie wszystkie rzeczy znajdują swój korzeń i jedność.

A czym jest ten jeden element lub substrat, który jest wspólny wszystkim rzeczom i w którym znajdują swą jedność? Odpowiedź jest taka, że wszystkie rzeczy bez wyjątku, niezależnie od ich odmiennych form i natur, uczestniczą w istnieniu (Sat), jako ich źródle. Brihadaranjaka upaniszada (2.5.15.) mówi: "Tak jak wszystkie szprychy utrzymywane są razem w piaście i wieńcu koła, tak też w brahmanie wszystkie istoty, wszyscy bogowie, wszystkie światy, wszystkie oddychające stworzenia, wszystkie jaźnie utrzymywane są razem. ..." "W jedzeniu, jako odrośli, szukaj wody jako korzenia; w wodzie ... jako odrośli, szukaj istnienia jako korzenia. Wszystkie stworzenia ... zakorzenione są w istnieniu. Istnienie jest ich mieszkaniem, istnienie jest ich podporą", (Czan. upa. 6.8.6.)

W całkowitym przeciwieństwie do buddyjskiego nacisku na pustkę lub nieistnienie, upaniszady podkreślają pierwszorzędne znaczenie istnienia: "Na początku, mój drogi, było tylko istnienie; poza nim nie było niczego. Niektórzy ludzie mówią: 'Na początku było tylko nieistnienie; poza nim nie było niczego. Z tego nieistnienia powstało istnienie'. Ale jak, mój drogi, mogłoby tak być? ... Jak istnienie mogłoby powstać z nieistnienia? Przeciwnie, mój drogi, na początku było tylko istnienie, a poza nim nie było niczego", (Czan. upa. 6.2.2.) Tutaj bardzo wyraźnie nacisk położony jest na istnienie jako substrat. Kiedy porównujemy to z buddyjską nauką pustki całkowitej (siunjata siunjata), ostry kontrast ujawnia się z całą wyrazistością.
Sądzę, że wśród różnych form eternalizmu (siaśwata-wada) najbardziej dobitne są tezy Tomasza z Akwinu Akt istnienia lub Akt bycia (ipsum esse). Aby przedstawić tę doktrynę, najprościej moim zdaniem jest rozpocząć od wyjaśnienia różnicy między tożsamością a realnością lub między istotą i egzystencją. Tożsamość lub istota określa atrybuty, formy, naturę lub istotę rzeczy; natomiast realność lub istnienie wskazuje na aktualność, "jest-ność", bezpośrednią obecność lub akt istnienia rzeczy. W takim zdaniu, jak: "Lody są zimne i słodkie", słowa zimny i słodki odnoszą się do tożsamości lub istoty lodów, lecz nie do lodów per se lub ich czystej egzystencji. W poniższych przykładach czasownik być użyty jest na dwa różne sposoby. W zdaniu: "Jan jest mężczyzną" lub "Jan jest niski", czasownik jest pełni jedynie rolę łącznika. Oznacza po prostu, że bycie mężczyzną jest istotą (lub tożsamością) Jana, albo że przymiot, "niski" należy do substancji "Jana". Łącznik jest wskazuje zawsze na cechę, a nie na przedmiot. Ale w zdaniu: Jan jest lub Bóg jest czasownik odnosi się tylko do przedmiotu: nie została wymieniona żadna cecha lub tożsamość przedmiotu. To zdanie wskazuje tylko na jeden fakt: Jan istnieje. Nic poza aktualnym istnieniem przedmiotu nie zostało tutaj zasugerowane. Według Etienne Gilsona takie zdanie zawiera najsilniejszy egzystencjalny sens, gdyż odnosi się tylko do aktu istnienia przedmiotu. Jeśli rozumiem to właściwie, realność rzeczy jest dokładnie jej "byciem", jej "jest-nością". Stoły i drzewa mają zupełnie różne formy i właściwości, ale mają jedną wspólną rzecz: uczestniczą w akcie istnienia lub "jest-ności", "byciu". Zatem korzeń i jedność wszystkich rzeczy znajduje się w "jest-ności".

W traktacie O bycie i istocie Tomasz z Akwinu zamieszcza bardzo wiele rozważań o istocie, lecz bardzo niewiele o istnieniu. Niezwykle interesujący jest fakt, że wszystkie tytuły sześciu rozdziałów tej książki, z wyjątkiem pierwszego, dotyczą istoty, a nie istnienia. Słowo "istnienie" nawet się w nich nie pojawia. Dlaczego? Czyż głównym tematem swoich rozważań autor nie pragnął uczynić istnienia, a nie istotę? Czy mogło być tak, że stwierdził, iż w końcu niewiele ma do powiedzenia o istnieniu? Czy stwierdził, że rozważając istnienie musi w końcu posłużyć się tym niewygodnym środkiem - istotą? Faktem jest, że gdy tylko powiesz coś o realności, natychmiast staje się to jakąś formą tożsamości. A więc realność można uchwycić intuicyjnie, ale niełatwo jest opisać ją werbalnie. Na pierwszy rzut oka realność wydaje się być czymś tajemniczym i niepojętym, gdyż jak możemy wyobrazić sobie cokolwiek, nie stosując - otwarcie lub domyślnie - tożsamości? W rzeczywistości realność czyli akt istnienia jest czymś bardzo prostym i konkretnym; nie ma w niej niczego tajemniczego. "Tym, co pierwsze pojawia się w umyśle, gdy mówimy jest, jest sam akt istnienia, to znaczy, owa absolutna prawdziwość, którą jest rzeczywiste istnienie", zauważył Etienne Gilson1. Jacques Maritain pisał:

Zatem pierwotną intuicją istnienia jest intuicja trwałości i niewzruszoności istnienia.... Jest to rozważanie bez słów, którego nie można wyartykułować nie poświęcając jego żywotnej koncentracji.... 2

Tutaj wszystko zależy od naturalnej intuicji istnienia - od intuicji tego aktu istnienia, który jest aktem każdego aktu i doskonałością każdej doskonałości, w którym wszystkie zrozumiałe struktury rzeczywistości mają swą określoną realność, i który przepełnia się aktywnością w każdej istocie i we wzajemnym komunikowaniu się wszystkich istot3.

Cytowanie dalszych wyjaśnień tych filozofów zaciemniłoby jedynie temat i zagmatwało te rozważania. Oto prosty przykład, który ilustruje istotę rzeczy. Gdy australijski aborygen został przywieziony do Nowego Jorku, zaczęły bombardować go wszelkiego rodzaju widoki i dźwięki, których nie doświadczył nigdy wcześniej. W jego pamięci nie było takich określeń, które mogłyby odpowiednio nazwać owe różnorodne zjawiska. Pokazano mu Boeninga 747, komputer IBM oraz elektrownię jądrową. Aborygen nie mógł zrozumieć, czym są te urządzenia, nie wiedział nawet, jak nazwać te potwory, ale gdy stanął przed nimi, widział i czuł ich realne istnienie. Nie potrafił poprawnie wymówić określeń: "reaktor atomowy" lub "IBM". Przy pierwszym zetknięciu z tymi urządzeniami w jego umyśle nie pojawiało się żadne słowo. Mimo to miał intuicyjne odczucie chwytania jakiejś realności danego obiektu - pojmowania jego "bycia". Gdy postawiono go przed komputerem IBM, patrzył na niego wytrzeszczonymi oczami, a z jego szeroko otwartych ust wydobył się dźwięk: "Ach!" Gdy następnie pokazano mu 747, ponownie wytrzeszczył oczy i wydał dźwięk: "Ach!" Co owo Ach oznacza? Oznacza ono prosty fakt doświadczania jakiejś immanentnej realności lub konkretnej egzystencji. To najbardziej bezpośrednie i żywe doświadczenie jest przypuszczalnie tym, co tomiści zwali "aktem istnienia". By podtrzymać lub wyrazić to intuicyjne uczucie bycia, nie potrzeba słów ani symboli. Ze swej natury jest poza tożsamością i wszelkimi dającymi się nazwać cechami. Owo pierwotne uczucie bycia jest również wcześniejsze, niż rozdział podmiot/przedmiot.

Dla wyrażenia tej samej idei używaliśmy różnych słów i terminów. Aby uprościć to jeszcze bardziej, zwracamy uwagę czytelnika na poniższą formułę:

Realność = bycie = "jest-ność" =
= czyste istnienie = prawdziwość rzeczy =
= akt istnienia = duchowa podstawa =  = uniwersalny substrat = brahman =  = Istota istot.
W porównaniu z podejściem upaniszad i tomistów buddyzm zajmuje całkowicie odmienne stanowisko wobec intuicyjnego odczucia Bycia lub realności. Zamiast gloryfikować owo "bycie" i wynosić jego znaczenie do teologicznych i soterologicznych poziomów, buddyzm utrzymuje, że to intuicyjne uchwycenie istnienia lub prawdziwości jest wyrazem głęboko w człowieku zakorzenionego lgnięcia i przywiązania. Jest źródłem wszelkich cierpień i złudzeń w samsarze! Wyzwolenie lub oświecenie jest rezultatem całkowitego unicestwienia tego głęboko zakorzenionego, wrodzonego lgnięcia do "bycia". Z tego powodu całkowita pustka, negacja wszystkich rzeczy, odgrywa tak ważną rolę w buddyjskiej myśli i praktyce. Transcendentny aspekt brahmana pojawiający się w upaniszadach można łatwo pomylić z aspektem transcendentnym z nauk pradżniaparamity. Do buddyjskiej pustki całkowitej i "bycia" (Sat) z upaniszad nie można dotrzeć przy pomocy słów i rozumowania. Oba przekraczają wszelkie symbole, myśli i związki przeciwieństw, ale nie znaczy to, że są takie same. Upaniszady mówią o ostatecznym substracie, Wielkim, gdy tymczasem buddyzm podkreśla pustkę całkowitą bez przywiązania do własnej istoty lub własnej natury.

Negatywne określenie nirguna brahmana (brahmana bez właściwości) wydaje się sugerować jedynie, że brahman nie jest tym, ani tamtym (neti, neti). Nie sugeruje to jednak, że sam brahman jest pozbawiony własnej istoty lub własnej natury. W przeciwieństwie do tego buddyjska siunjata akcentuje zarówno aspekt nie-jest, jak i nie-ma, to znaczy, z jednej strony siunjata absolutna nie jest tym, ani tamtym, a z drugiej również nie ma własnej natury. Sama jest całkowicie pusta; nie ma w niej nawet odrobiny jakiegokolwiek rodzaju istnienia. Ale brahman z upaniszad to inna historia; choć jest niepojęty, nie ma żadnej formy i jest poza wszelkimi właściwościami, ma rzeczywistą własną naturę lub własną istotę. "Neti, neti", sławne stwierdzenie z upaniszad (Brihad. upa. 3.9.26.) sugeruje tylko nie-jest aspekt atmana; nie obejmuje nie-ma aspektu pustki całkowitej. "Jaźń nie jest tym ani tamtym. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin