Winters_Rebecca_Slubna_bransoletka.pdf

(738 KB) Pobierz
The marriage bracelet
REBECCA
WINTERS
Ślubna bransoletka
1
155171122.302.png 155171122.313.png 155171122.324.png 155171122.335.png 155171122.001.png 155171122.012.png 155171122.023.png 155171122.034.png 155171122.045.png 155171122.056.png 155171122.067.png 155171122.078.png 155171122.089.png 155171122.100.png 155171122.111.png 155171122.122.png 155171122.133.png 155171122.144.png 155171122.155.png 155171122.166.png 155171122.177.png 155171122.188.png 155171122.199.png 155171122.210.png 155171122.221.png 155171122.232.png 155171122.243.png 155171122.254.png 155171122.265.png 155171122.276.png 155171122.278.png 155171122.279.png 155171122.280.png 155171122.281.png 155171122.282.png 155171122.283.png 155171122.284.png 155171122.285.png 155171122.286.png 155171122.287.png 155171122.288.png 155171122.289.png 155171122.290.png 155171122.291.png 155171122.292.png 155171122.293.png 155171122.294.png 155171122.295.png 155171122.296.png 155171122.297.png 155171122.298.png 155171122.299.png 155171122.300.png 155171122.301.png 155171122.303.png 155171122.304.png 155171122.305.png 155171122.306.png 155171122.307.png 155171122.308.png 155171122.309.png 155171122.310.png 155171122.311.png 155171122.312.png 155171122.314.png 155171122.315.png 155171122.316.png 155171122.317.png 155171122.318.png 155171122.319.png 155171122.320.png 155171122.321.png 155171122.322.png 155171122.323.png 155171122.325.png 155171122.326.png 155171122.327.png 155171122.328.png 155171122.329.png 155171122.330.png 155171122.331.png 155171122.332.png 155171122.333.png 155171122.334.png 155171122.336.png 155171122.337.png 155171122.338.png 155171122.339.png 155171122.340.png 155171122.341.png 155171122.342.png 155171122.343.png 155171122.344.png 155171122.345.png 155171122.002.png 155171122.003.png 155171122.004.png 155171122.005.png 155171122.006.png 155171122.007.png 155171122.008.png 155171122.009.png 155171122.010.png 155171122.011.png 155171122.013.png 155171122.014.png 155171122.015.png 155171122.016.png 155171122.017.png 155171122.018.png 155171122.019.png 155171122.020.png 155171122.021.png 155171122.022.png 155171122.024.png 155171122.025.png 155171122.026.png 155171122.027.png 155171122.028.png 155171122.029.png 155171122.030.png 155171122.031.png 155171122.032.png 155171122.033.png 155171122.035.png 155171122.036.png 155171122.037.png 155171122.038.png 155171122.039.png 155171122.040.png 155171122.041.png 155171122.042.png 155171122.043.png 155171122.044.png 155171122.046.png 155171122.047.png 155171122.048.png 155171122.049.png 155171122.050.png 155171122.051.png 155171122.052.png 155171122.053.png 155171122.054.png 155171122.055.png 155171122.057.png 155171122.058.png 155171122.059.png 155171122.060.png 155171122.061.png 155171122.062.png 155171122.063.png 155171122.064.png 155171122.065.png 155171122.066.png 155171122.068.png 155171122.069.png 155171122.070.png 155171122.071.png 155171122.072.png 155171122.073.png 155171122.074.png 155171122.075.png 155171122.076.png 155171122.077.png 155171122.079.png 155171122.080.png 155171122.081.png 155171122.082.png 155171122.083.png 155171122.084.png 155171122.085.png 155171122.086.png 155171122.087.png 155171122.088.png 155171122.090.png 155171122.091.png 155171122.092.png 155171122.093.png 155171122.094.png 155171122.095.png 155171122.096.png 155171122.097.png 155171122.098.png 155171122.099.png 155171122.101.png 155171122.102.png 155171122.103.png 155171122.104.png 155171122.105.png 155171122.106.png 155171122.107.png 155171122.108.png 155171122.109.png 155171122.110.png 155171122.112.png 155171122.113.png 155171122.114.png 155171122.115.png 155171122.116.png 155171122.117.png 155171122.118.png 155171122.119.png 155171122.120.png 155171122.121.png 155171122.123.png 155171122.124.png 155171122.125.png 155171122.126.png 155171122.127.png 155171122.128.png 155171122.129.png 155171122.130.png 155171122.131.png 155171122.132.png 155171122.134.png 155171122.135.png 155171122.136.png 155171122.137.png 155171122.138.png 155171122.139.png 155171122.140.png 155171122.141.png 155171122.142.png 155171122.143.png 155171122.145.png 155171122.146.png 155171122.147.png 155171122.148.png 155171122.149.png 155171122.150.png 155171122.151.png 155171122.152.png 155171122.153.png 155171122.154.png 155171122.156.png 155171122.157.png 155171122.158.png 155171122.159.png 155171122.160.png 155171122.161.png 155171122.162.png 155171122.163.png 155171122.164.png 155171122.165.png 155171122.167.png 155171122.168.png 155171122.169.png 155171122.170.png 155171122.171.png 155171122.172.png 155171122.173.png 155171122.174.png 155171122.175.png 155171122.176.png 155171122.178.png 155171122.179.png 155171122.180.png 155171122.181.png 155171122.182.png 155171122.183.png 155171122.184.png 155171122.185.png 155171122.186.png 155171122.187.png 155171122.189.png 155171122.190.png 155171122.191.png 155171122.192.png 155171122.193.png 155171122.194.png 155171122.195.png 155171122.196.png 155171122.197.png 155171122.198.png 155171122.200.png 155171122.201.png 155171122.202.png 155171122.203.png 155171122.204.png 155171122.205.png 155171122.206.png 155171122.207.png 155171122.208.png 155171122.209.png 155171122.211.png 155171122.212.png 155171122.213.png 155171122.214.png 155171122.215.png 155171122.216.png 155171122.217.png 155171122.218.png 155171122.219.png 155171122.220.png 155171122.222.png 155171122.223.png 155171122.224.png 155171122.225.png 155171122.226.png 155171122.227.png 155171122.228.png 155171122.229.png 155171122.230.png 155171122.231.png 155171122.233.png 155171122.234.png 155171122.235.png 155171122.236.png 155171122.237.png 155171122.238.png 155171122.239.png 155171122.240.png 155171122.241.png 155171122.242.png 155171122.244.png 155171122.245.png 155171122.246.png 155171122.247.png 155171122.248.png 155171122.249.png 155171122.250.png 155171122.251.png 155171122.252.png 155171122.253.png 155171122.255.png 155171122.256.png 155171122.257.png 155171122.258.png 155171122.259.png 155171122.260.png 155171122.261.png 155171122.262.png 155171122.263.png 155171122.264.png 155171122.266.png 155171122.267.png 155171122.268.png 155171122.269.png 155171122.270.png 155171122.271.png 155171122.272.png 155171122.273.png 155171122.274.png 155171122.275.png 155171122.277.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Pani, Martin, możemy chwilę porozmawiać. Tak? - spytał ktoś
z silnym cudzoziemskim akcentem.
Heather Martin odgarnęła z twarzy kosmyk popielatych włosów.
Zauważyła ze zdziwieniem, że Branko Antonovic wcale nie opuścił
klasy wraz z pozostałymi uczniami. Wiedział przecież, że Heather nie
ma już czasu, żeby mu pomagać, zwłaszcza że jeszcze przed
zajęciami poświęciła pół godziny na to, aby mu wytłumaczyć różnicę
między czasownikami przechodnimi i nieprzechodnimi.
W semestrze jesiennym Branko, osiemnastoletni Cygan rok temu
przybyły z Jugosławii, miał takie kłopoty z nauką angielskiego, że
Heather zupełnie bezpłatnie zgodziła się dać mu parę prywatnych
lekcji. Heather miała prawo uczyć cudzoziemców angielskiego w
dwóch sąsiadujących stanach. Na co dzień pracowała w Spokane, w
stanie Waszyngton, ale dwa razy w tygodniu jeździła do Priest River
w Idaho, by dawać lekcje w szkole wieczorowej. Specjalnie
przyjeżdżała tam o godzinę wcześniej, żeby mieć czas na
indywidualne zajęcia z Branko, lecz często jeszcze przed ich
rozpoczęciem ucinała sobie z nim na schodkach przed szkołą krótką
pogawędkę. Podczas tych pogawędek Branko zapalał jednego
papierosa od drugiego narzekając, że ani w domu, ani w pracy nie
pozwalają mu palić.
Początkowo Branko ją niecierpliwił - nieustannie próbował
umówić się z nią na randkę, natomiast zupełnie nie przejmował się
nauką. Musiała więc postawić mu ultimatum: albo weźmie się do
nauki, albo zostanie przeniesiony do innej klasy, a co za tym idzie,
będzie musiał jeździć na zajęcia do sąsiedniego miasta. Ostrzeżenie
to odniosło pożądany skutek. Z dnia na dzień Branko stał się
wzorowym uczniem i zaczął robić postępy w nauce angielskiego.
Heather ze zdumieniem pomyślała, że jeśli tak dalej pójdzie, to w
2
ciągu dwóch, trzech lat Branko będzie mógł przystąpić do egzaminu,
który mu umożliwi otrzymanie obywatelstwa amerykańskiego.
Poprzednia nauczycielka Branko, pani Wood, nawet o tym nie
marzyła.
Właśnie od pani Wood Heather dowiedziała się, że Branko mówi
tylko po cygańsku i jest analfabetą, więc trzeba go uczyć tak, jak uczy
się dzieci w pierwszej klasie. Nie było to łatwe zadanie. W miarę
upływu czasu Heather przekonała się jednak, że Branko jest bardzo
inteligentny, choć początkowo jego skłonności do flirtu
denerwowały ją tak bardzo, że nie dostrzegała jego zdolności. Miała
nawet wątpliwości, czy słusznie zrobiła, zgadzając się na dodatkowe
lekcje. Branko zupełnie nie przejmował się faktem, że jest od niego o
dziewięć lat starsza. Heather nie wyglądała zresztą na swoje
dwadzieścia siedem lat, Branko zaś wydawał się znacznie dojrzalszy
niż jego amerykańscy rówieśnicy. Była przekonana, że w niedalekiej
przyszłości czarne, pełne melancholii oczy jej ucznia i jego ciemna
czupryna będą siać spustoszenie w kobiecych sercach.
Oczywiście, nigdy nie zdradziła się przed nim ze swymi myślami.
Dała mu natomiast wyraźnie do zrozumienia, że nigdy nie pozwala
sobie na osobiste związki z uczniami i że zawieranie takich
związków kłóci się z etyką zawodową nauczyciela, a nawet grozi mu
utratą pracy. Heather wyjaśniła mu również, że uczy angielskiego już
od sześciu lat i zawsze próbuje zbliżyć się do swoich uczniów, ale
wyklucza wszelkie kontakty pozalekcyjne, poza imprezami dla całej
klasy i wspólnymi zajęciami kulturalnymi. Jeśli obdarza Branko
szczególną uwagą, to tylko dlatego, że chce mu pomóc w nauce
angielskiego. Słowa Heather najwidoczniej przekonały chłopaka, bo
od tej chwili nie próbował jej już podrywać i wziął się do nauki.
Oprócz Branko do tej samej klasy na zajęcia chodziło jeszcze
sześciu uczniów: dwoje Meksykanów, Laotańczyk, Wietnamczyk,
Hinduska i Pers, a wszyscy byli od niego starsi. Heather szczerze
podziwiała swoich podopiecznych, bo każdy z nich musiał ciężko
pracować na utrzymanie, a mimo to wieczorem znajdował jeszcze
czas i energię, żeby chodzić na zajęcia.
3
Heather zastanawiała się czasem, czy sama w podobnej sytuacji
też potrafiłaby nauczyć się języka tak zupełnie odmiennego od tego,
jakim mówiono w jej ojczystym kraju. Zapewne dlatego właśnie
darzyła Branko szczególną sympatią, jemu przecież musiało być
szczególnie trudno, a na dodatek od pewnego czasu tak bardzo się
starał.
- Tak, słucham, Branko. - Uśmiechnęła się do niego. - O co
chciałeś zapytać?
- Ty przyjść do Priest Lake - Branko z trudem ułożył zdanie. -
Niedziela. O trzeciej. Tak? - Mówiąc to, ze zręcznością magika
wyciągnął z rękawa kartkę papieru i rozłożył ją na stole. Była to
odręczna mapka okolicy. Na jej marginesie chłopak nierównymi,
drukowanymi literami napisał adres.
Kiedy Heather na niego spojrzała, Branko dostrzegł w jej oczach
ciekawość.
- Mamy święto. Dzień świętego Jerzego.
- Jakieś ważne dla was? - spytała Heather, wyraźnie
zaintrygowana. Ód dobrych paru miesięcy rosło w niej
zainteresowanie wszystkim, co dotyczyło Cyganów;
- Bardzo ważne. - Branko skinął głową. W jego oczach skrzyło
się podniecenie. - Przyjdziesz, proszę?
Owa gorąca prośba wzruszyła Heather. O ile mogła zauważyć,
Branko nie miał żadnych bliskich przyjaciół. Na zajęcia zawsze
przychodził sam i sam wracał do domu. Nie utrzymywał kontaktów
towarzyskich z pozostałymi uczniami, co było dość zrozumiałe, jeśli
zważyć sporą różnicę wieku. Heather podejrzewała jednak, że
Branko trzymałby się na uboczu nawet i wówczas, gdyby miał tyle
samo lat co pozostali. Miała bowiem wrażenie, że coś go gryzie. Może
dlatego bez przerwy palił papierosy...
Na podstawie kilku uwag, jakie Branko wygłosił na temat ojca,
Nicka Antonovica, Heather doszła do wniosku, że sytuacja domowa
chłopca nie wygląda zbyt dobrze. Choć Branko starał się trzymać
fason, Heather widziała, że męczy go samotność. Czasami wręcz,
chcąc go pocieszyć, miała ochotę wyciągnąć rękę i pogłaskać go po
4
policzku. Chciała mu pomóc. Dziwne, bo nigdy dotychczas żaden
uczeń nie wyzwalał w niej tak opiekuńczych uczuć, lecz ów
macierzyński instynkt brał się chyba stąd, iż Heather wiedziała, że
wskutek niedawnej choroby nigdy nie będzie miała własnych dzieci.
Spojrzała na leżącą na stole mapkę, zastanawiając się, co robić.
Szczerze interesowała się kulturą i obyczajami innych narodów i
nieraz już uczestniczyła w różnych uroczystościach, na jakie
zapraszali ją uczniowie. Co więcej, dzięki takim spotkaniom lepiej
rozumiała swoich podopiecznych i później nawiązywała z nimi
lepszy kontakt w klasie.
W końcu uznała, że jeśli to święto jest tak dla Branko ważne, to
powinna przyjąć zaproszenie. Przy okazji będzie mogła poznać jego
rodzinę i przekonać się, czy jakoś może mu pomóc.
Jeszcze raz zerknęła na mapkę. Świetnie znała przedstawioną na
niej okolicę jeziora Priest Lake. Od lat jeździła tam z całą rodziną i
bratem, Jayem, szaleć na nartach wodnych. Piaszczyste brzegi jeziora
otaczał piękny sosnowy las.
Heather z zadumą pogładziła się po policzku. Branko jej nie
ponaglał, po prostu patrzył na nią oczami pełnymi melancholii.
Uśmiechnęła się do niego i kiedy odpowiedział jej tym samym,
natychmiast pomyślała, że nie może go rozczarować. Co więcej,
naprawdę miała ochotę przyjrzeć się tym ludziom i poznać ich
zwyczaje. Oto miała wreszcie ku temu okazję.
Ojciec Heather był właścicielem sieci dobrze prosperujących
sklepów tekstylnych. W najbliższym sąsiedztwie jednego z nich, tego
w Spokane, gdzie mieszkali, znajdowała się cygańska herbaciarnia.
Liczne kręcące się wokół niej Cyganki często zaglądały do sklepu,
żeby kupić materiały i dodatki krawieckie. Heather, która w soboty i
latem pracowała u ojca, zawsze cieszyła się, mogąc je obsłużyć.
Cyganki, mówiące między sobą w swoim ojczystym języku,
początkowo starały się utrzymać dystans wobec Heather. Stopniowo
jednak dzięki jej wysiłkom zaczęły odpowiadać uśmiechem na jej
uśmiech, wymieniać z nią luźne uwagi, a nawet pozwalać się wciągać
w rozmowy. Heather pomyślała, że może spotka którąś z nich na tym
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin