2. Kuzynki.pdf

(959 KB) Pobierz
42577516 UNPDF
42577516.001.png
ROZDZIAŁ 1
Ariel Weatherly spojrzała w lustro i przećwiczyła jesz­
cze raz mowę, którą miała wygłosić przed matką:
- Mam dwadzieścia cztery lata i sama wybiorę sobie męża.
Nie, pomyślała, niedobrze.
- Wybrałam już mężczyznę, za którego chcę wyjść, i zrobię
N igdy nie wyjdę za Davida Tredwella!
to.
Tak lepiej. Dużo lepiej.
Pod wpływem nagłego impulsu Ariel potargała sobie włosy.
Podobało jej się to, co zobaczyła.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedziała.
- Twoja matka prosi cię na dół.
Pokojówka rzuciła spojrzenie przez ramię, by upewnić się, że
pani Weatherly nie było w pobliżu.
- Fajna fryzura - rzuciła i zamknęła drzwi.
Ariel złapała szczotkę, wygładziła włosy i uśmiechnęła się.
Nie była jeszcze pewna, ale chyba miała pomysł, jak wywinąć
się od małżeństwa z Davidem, wyjść za mężczyznę, którego
naprawdę kocha, i nie zostać wydziedziczoną. Z uśmiechem na
ustach wyszła z pokoju i ruszyła na dół schodami. Żeby tylko
Sara się zgodziła. Jeżeli się nie zgodzi...
Ale Ariel nie mogła teraz o tym myśleć. Wiedziała, że zrobi
wszystko, co w jej mocy, żeby kuzynka przystała na ten plan.
ROZDZIAŁ 2
nym oczom. Jak zawsze, list był napisany wiecznym
piórem które - Sara była pewna - kosztowało połowę jej rocznej
pensji. Ale to nie ekstrawagancja ją zaszokowała, do tego była
przyzwyczajona.
Ariel chciała zamienić się z Sarą miejscami.
- Ona chce być mną? - wyszeptała z niedowierzaniem Sara,
kładąc list na kolanie. Czyż nie byłoby cudownie całymi dniami
siedzieć bezczynnie i wymyślać przebiegłe intrygi? Albo
w ogóle wymyślać cokolwiek. Czas, żeby robić coś innego, niż
tylko wypełniać zadania, które co chwila wymyśla twój szef
z ego wielkości kuli ziemskiej? Sara bardzo przywiązała się do
swej kuzynki przez te wszystkie lata, ale to nie oznaczało, że
przestała być zazdrosna.
Siedząc w swoim maleńkim, nowojorskim mieszkaniu, z no­
gami do góry, wyczerpana po kolejnym dniu biegania na każde
zawołanie szefa, Sara wyjrzała przez okno na ceglany mur po
drugiej stronie ulicy. Stać ją było na lepsze mieszkanie, ale
przez całe życie ledwo wiązała koniec z końcem i teraz wolała
mieć pieniądze w banku, niż je wydawać. Poza tym bez przerwy
mówiła szefowi, że odchodzi. Jeżeli zrezygnuje z pracy, ile
czasu upłynie, zanim znajdzie nową posadę? Ale to, że prowa­
dziła życie tak, jakby jutro miała wszystko stracić, wcale nie
zmieniało faktu, że zazdrościła kuzynce wielkiego domu ze
służbą i wycieczek na zakupy do Nowego Jorku. Jakbym się
czuła, gdyby ktoś uszył sukienkę specjalnie dla mnie? - za­
stanawiała się Sara.
Spojrzała ponownie na list.
Jude Deveraux
Kuzynki
S ara przeczytała list Ariel dwukrotnie. Nie wierzyła włas­
„Tylko na chwilę", napisała Ariel. „Na jakiś czas".
Sara uśmiechnęła się, czytając te słowa. Biedna Ariel, taka
zepsuta, wszystko zawsze dostawała na tacy. Nie miała pojęcia,
jak wygląda praca dla kogoś takiego jak R.J. Brompton.
Oczywiście cały ten pomysł był niedorzeczny, ale miło po­
marzyć. Tak naprawdę list Ariel otworzył Sarze oczy na praw­
dę, którą trzymała w tajemnicy nawet przed samą sobą: bardzo
chciała zobaczyć Arundel w Karolinie Północnej. Nie zwiedzić,
jak turysta, ale poznać od środka. Chciała sama wyrobić sobie
zdanie o tym mieście. Jej ojciec mówił, że Arundel to „środek
piekła", ale Ariel nie mogła się nachwalić zalet rodzinnego
miasta.
Sara wiedziała, że ma tam krewnych, ale nigdy ich nie
poznała. Była pewna, że - z uwagi na dawne spory - gdyby
pojawiła się u nich jako Sara Jane Johnson, nie zostałaby ciepło
przyjęta. Ale jeżeli pozna ich jako Ariel i pokaże im, że nie jest
taka jak rodzina ojca? Pokochają ją czy znienawidzą?
Poznawanie ludzi w Arundel brzmiało dobrze w teorii, ale tak
naprawdę Sara bała się tego miejsca.
Przez siedemnaście lat to „co nam zrobili" było ulubionym
tematem rozmów jej ojca - jeśli niekończące się monologi
można uznać za rozmowę. Sara wielokrotnie słuchała, jak jej
matka dorastała, będąc „częścią rodziny" w Arundel, mieście,
które - zdaniem jej ojca - było centrum snobizmu na ziemi.
- Właśnie tam powstaje snobizm i emanuje na cały świat
- powiedział.
- Jak promienie ze słońca? - spytała, gdy była jeszcze mała
i wciąż sądziła, że ojciec mówi do niej.
- Nie, raczej jak rozprzestrzeniająca się choroba - odparł.
Powiedział Sarze, że jej matka miała błękitną krew, należała
do elity, do Czterystu*, ale zakochała się w nim i to był jej
* Czterystu angielskich purytanów, z których wywodzili się pasażerowie
statku Mayflower (przyp. tłum.).
Jude Deveraux
Kuzynki
koniec. Jego rodzina była biedna jak mysz kościelna, jak
dzierżawcy w dawnych czasach, mówił, chcąc dodać swym
przodkom szlachetności.
- Ale rodzina twojej matki nie mogła znieść ludzi, którzy
zarabiali na życie pracą własnych rąk.
Dziadek Sary wydziedziczył córkę po tym, jak uciekła z uko­
chanym. Matka zginęła w wypadku samochodowym, gdy Sara
miała trzy lata, a ojcu udało się wreszcie zapić na śmierć, gdy
miała siedemnaście.
Spojrzała znowu na list.
Kiedy poznała Ariel, kończyła pierwszy rok college'u. Sie­
działa wtedy w czytelni po całej nocy zakuwania do egzami­
nów. Nie kąpała się od trzech dni, a jej włosy zwieszały się
w tłustych strąkach wokół twarzy. Ubrana była w dresowe
spodnie i poplamiony podkoszulek, stopy wbiła w znoszone
trampki. Nie znaczyło to, że Sara kiedykolwiek biegała albo
wykonywała inne ćwiczenia.
Wyczuła obecność Ariel, zanim ją zobaczyła. Gdy podniosła
wzrok znad książki, w czytelni zapadła cisza, a wszyscy wpat­
rywali się w dziewczynę, która stanęła w drzwiach. Wyglądała
ślicznie w swej prostej sukience, która - Sara gotowa była się
założyć - kosztowała więcej, niż ona wydała na wszystkie
swoje ubrania. Ku zdumieniu Sary podeszła prosto do niej.
- Możemy porozmawiać? - spytała.
Czując się jak brudna niezdara, Sara wykrztusiła:
- Oczywiście. - I wyszła za elegancką nieznajomą na ze­
wnątrz. Zastanawiała się, czy nie chce zlecić jej koszenia traw­
nika. Często kosiła trawniki i przycinała żywopłoty, opiekowała
się też dziećmi sąsiadów.
Młoda kobieta usiadła ostrożnie na kamiennej ławce pod
kwitnącym dereniem. Patrzyła przez chwilę na Sarę, po czym
oznajmiła jej, że są kuzynkami.
- Powiedziano mi, że jesteśmy do siebie podobne - dodała
Ariel.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin