Em- początek końca---.pdf

(561 KB) Pobierz
563250410 UNPDF
ą ń
Bo tutaj so ce wschodzi tylko raz
' łń .'
Tom I
EM
Pocz tek ko ca
563250410.001.png
Podziękowania.
Tą książkę pragnę zadedykować wszystkim czytelnikom oraz
moim kochanym przyjaciołom i rodzinie.
'Bo bez was wszystkich, świat byłby piekłem..'
ROZDZIAŁ 1
J edyną rzecz którą pamiętam ze swojego ''poprzedniego'' życia, jest to scena
kiedy mistrzyni Naomi przychodzi do mojego starego domu i przekonuje moją moją
mamę,abym dołączyła do jej szkoły. Do dziś pamiętam ten dzień, mimo iż moja
wychowawczyni starała się wymazać mi go z pamięci. Moja mama, szczupła i piękna
blondynka kochała mnie ponad życie, więc stwierdziła, że ta szkoła będzie lepsza dla
kogoś takiego jak ja. Byłam wampirem i to jeszcze uzdolnionym wampirem, na
siódmym poziomie,tak jak nieliczni na tym świecie. Moim żywiołem była woda. Ale
mama nigdy nie uważała mnie za odmieńca, zawsze byłam jej kochaną małą Ann.
Tego dnia spałam niespokojnie, obudził mnie przerażający sen. Podniosłam się z
łóżka,nie mogąc zasnąć. Moje blond pukle spływały mi na ramiona i kończyły się w
połowie pleców. Moje włosy były dosyć cienkie i słabe, ale w ogólnym rozrachunku
wydawało się jakbym miała ich od groma. Uśmiechnęłam się sama do
siebie,spoglądając w lustro. Nie wyglądałam tak źle. Byłam dosyć niską blondynką o
lazurowych oczach. Na mojej twarzy odznaczały się dosyć niewyraźne rysy,a moje
poliki były dosyć okrągławe,za to sylwetkę miałam nienaganną. Trafiłam do szkoły
mistrzyni Naomi, jedynej w całej Wielkiej Brytanii. Szkoła nazywała się Redo, a
osoby na pierwszym pierwszych poziomie nazywane były połówkami. Ponieważ nie
byli jeszcze w pełni rozwiniętymi wampirami i nie umiały kontrolować swoich mocy.
Usłyszałam głosy dobiegające z dołu. Nasze pokoje znajdowały się na górze. Szłam
wąskim korytarzem do jednej ze specjalnych,metalowych sal. Drzwi były uchylone.
Zajrzałam ostrożnie do środka. Sala była cala pokryta metalem, z boku znajdowało się
metalowe biurko z komputerem i wielkim monitorem na ścianie. Rozejrzałam się dalej
zobaczyłam swoją wychowawczynię Laurę, mistrzynie Naomi i najlepszego
wychowawce od zasad wampiryzmu pod słońcem, Lorena. Pośrodku stała mała
dziewczynka.
-To ona, znaleźliśmy ją Naomi.-Mistrzyni spojrzała na Laurę.
-Tak. Tak kochana. Widzę i czuję,że mamy przed sobą wielki talent.
-Nie jestem żaden talent.-Oburzyła się dziewczynka. Nie mogłam jej dobrze
zobaczyć,bo zasłaniali mi dorośli.
-Hmm..Jak również niewyparzony język.-Naomi uśmiechnęła się, bardziej sama do
siebie, niż do reszty.
-Jak ci na imię dziecko?-Zapytała.
-Jestem Gina, mów mi Gi. Aha i nie jestem żadne dziecko.-Powiedziała zuchwale,
odrzucając swoje piękne włosy do tyłu.
-Czy wiesz do kogo mówisz?-Niespodziewanie wtrącił się Loren. Dziewczyna
prychnęła.
-Oczywiście do jakiejś starej baby, która nie wie kim jestem.-Wytrzeszczyłam oczy.
Jak ona mogła tak mówić do najpotężniejszej osoby, jaką znałam? Potrząsnęła głową z
oburzenia,ale na twarzy mistrzyni malował się spokój.
-Myślę,że powinnaś..-Powiedziała moja wychowawczyni,ale na chwilę przerwała i
obróciła się w moją stronę. Czyjaś ręka znalazła się na mojej ręce i podciągnęła mnie
w górę.
-Nie ładnie tak podsłuchiwać Em. -Zwrócił się wprost do mnie. Wzdrygnęłam się,
gdyż wiedziałam do kogo należy ten głos. Oczywiście odwróciłam oczy, by spojrzeć
na twarz mojego kolejnego nauczyciela, profesora Lino,który uczył nas walczyć.
Niektórzy nazywali go skałą. Najbardziej groźny nauczyciel w całej szkole. Czułam
jak szarpnął mnie za rękę i prawie rzucił na środek pokoju. Gdy upadłam na kolana,
szybko się wyprostowałam, próbując nie płakać przy wszystkich. Stałam prawie
twarzą w twarz z nowo przybyłą do szkoły. To było niesamowite. Dziewczyna była
naprawdę śliczna. Miała prościutkie,cieniowane włosy, jakby dopiero co wyszła od
fryzjera. A jej kolor! Aż zakołowało mi się w głowie. Jej włosy wręcz płonęły. Były
ognisto czerwone, z nielicznymi pasmami pięknego brązu. Widziałam jak opadają i
wznoszą się, przy każdym jej oddechu a kończyły się aż za pasem. Jej ciemne oczy
wpatrywały się we mnie a piękne, pełne usta ułożyły się na coś,w rodzaju uśmiechu.
Byłyśmy tego samego wzrostu i co było jeszcze bardziej zabawne, takiej samej
budowy. Ale prawie w ogóle nie miałam piersi,a ona miała, już tak na oko małe C i to
było imponujące. Mimo takich podobieństw czułam, że się nie polubimy. Biło od niej
zło. Byłyśmy jak ogień i woda. Gi miała przepiękny kolor skóry. Takie jasne
cappuccino, a ja byłam blada jak ściana.
-Co się tak gapisz mała?-Powiedziała i przechyliła głowę, wysuwając swoje kły na
wierzch. Tak jakby miała się na mnie zaraz rzucić. Zrobiłam krok w tył i poczułam jej
pot. Gi po prostu śmierdziała, a jej ciuchy wyglądały jakby je wyciągnęła ze śmietnika.
Brudne, poplamione i śmierdzące.
-Wystarczy.-Powiedziała głośno mistrzyni.-Dobrze,że jesteś Em, bo właśnie miałam
po ciebie posłać. Oto nasza nowa uczennica Gi. Będziecie chodzić na te same zajęcia.-
Moja rówieśniczka prychnęła.
-Chcecie mi powiedzieć, że będę chodziła na te same zajęcia co ta nieudacznica?-
Spojrzała prosto w oczy mojej mistrzyni.- I może chcecie mi powiedzieć, że jest moją
rówieśniczką?- Wysyczała przez zęby.
-Tak. Em, również ma 16 lat, tak samo jak ty. Dlatego właśnie będziecie chodzić na te
same zajęcia i właśnie dlatego zamieszkasz z nią w pokoju.- Jej głos był tak zimny i
przeszywający jak nigdy, ale na twarzy zachowała spokój. O dziwo Gi nie powiedziała
już nic więcej. Ja ponownie wytrzeszczyłam oczy, w zdumieniu.
-Ja-a mam z nią mieszkać?- Powiedziałam niepewnie, trochę sepleniąc.
-Tak moja kochana Em.-Odpowiedziała mi mistrzyni.- Gi, jak już chyba zdążyłaś
zauważyć posiada żywioł ognia, ty zaś wody. Myślę, że powinniście zamieszkać
razem,gdyż możecie się czegoś od siebie nauczyć. Pokaż jej szkołę Em, wyjaśnij
zasady i postaraj się aby czuła się tu jak w domu.-Posłała mi piękny uśmiech. Nic
dziwnego, że wcześniej skojarzyło mi się,że jesteśmy jak ogień i woda. Moje
przypuszczenia były słuszne.
-Zaraz. Zaraz!- Wtrącił profesor Lino.- Właśnie przyłapaliśmy ją na podsłuchiwaniu.
Uważam,że należy jej się kara.
-Nie podsłuchiwałam!- Wykrzyczałam to prosto w nich. Gi prychnęła. Rzuciłam jej
nienawistne spojrzenie, na co ona odpowiedziała mi tym samym.
- Nie podsłuchiwałam,ja-a. Ja po prostu nie mogłam spać i..I usłyszałam
głosy,myślałam,że..że ktoś może potrzebuje pomocy.-Nie zdążyłam dokończyć a
zarówno Gi,jak i profesor Lino wybuchnęli głośnym śmiechem. Moja twarz stała się
czerwona jak burak. Moja rówieśniczka położyła ręce na biodrach i odrzuciła
ponownie swoje czerwone włosy.
-Kłamać kochanie to ty nie umiesz.
-Czas na nas moi drodzy.-Przerwała jej mistrzyni Naomi.- Jest już bardzo późno i
czas,abyśmy wszyscy położyli się spać. Klasnęła w dłonie a starsze wampiry zaczęły
rozchodzić się w swoją stronę. Nim się obejrzałam, w pokoju zostałyśmy tylko my
trzy. Twarz Naomi przybrała trochę pogodniejszy wyraz.
-Tak jak powiedziałam. Pokaż naszej wspaniałej adeptce wasz pokój. Jej ciuchy są już
poukładane w szafce,a osobiste przybory położone w łazience. Dobrej nocy.
Szłyśmy na górę, wąskim korytarzem. Po chwili Gi przemówiła pierwsza.
-Nie umiesz kłamać.-Powiedziała groźnie, obcinając mnie.
-Ty za to, kłamiesz cały czas, a do tego śmierdzisz.-Powiedziałam, broniąc swojego
honoru. Niespodziewanie Gi złamała mnie za ramiona i przycisnęła do ściany,
poczułam ból w plecach, ale zacisnęłam zęby.
-Posłuchaj mnie. Jestem tu nowa, więc jeszcze mnie nie znasz.-Gdy zaczęła
mówić,czułam jej niesamowicie ciepłe ręce, wręcz wypalały mi skórę na ramionach.-
Więc radzę ci, na samym początku nie zadzieraj ze mną, bo skończysz jak wiele moich
przecinków.- Jej oczy wyglądały bardzo groźnie. Jezu przecież nie mogę jej pokazać,
że się jej boję. Więc tylko uśmiechnęłam się, najpaskudniej jak potrafiłam.
-Ty jesteś tutaj nowa, więc to ja mam przewagę.-Nachyliłam się bliżej niej,że nasze
nosy prawie się stykały.- Więc to ty ze mną nie zadzieraj i odsuń się ode mnie,bo
jedzie od ciebie szlugami.- Zauważyłam na jej twarzy wściekłość, ale później
uśmiechnęła się do mnie.
-Zrobię ci z życia piekło. Jeszcze odwołasz swoje słowa suko.- W tej szkole 'ludzie'
rzadko używali takich słów, a tym bardziej dobrze wychowani ludzie. Gi na pewno się
do nich nie zaliczała. Zaprowadziłam ją do pokoju i rzuciłam się na łóżko, nawet nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin