Kocha, lubi, szanuje 02 - Rice Darcy - Miłość na Hawajach.pdf
(
769 KB
)
Pobierz
11048575 UNPDF
Darcy Rice
Miłość na Hawajach
Anula & Irena
Wszystkim naszym nowym przyjaciołom, których zna
leźliśmy na Wielkiej Wyspie, i wszystkim starym przyjacio
łom, którzy nas tam odnaleźli.
Anula & Irena
1
- A niech to diabli!
Dźwięk tłuczonego szkła i wściekły męski głos rozbu
dziły śpiącego w rogu pokoju dużego żółtego psa. Suka
podniosła głowę i z uwagą popatrzyła na swego pana. Ła
godne spojrzenie jej brązowych oczu zawstydziło Corda.
Zamilkł i odetchnął głęboko. Po chwili złość minęła. Osta
tecznie stłukł tylko szklankę z sokiem.
- Przepraszam, Scuba. Nie chciałem cię obudzić. Zwyczaj
nie szklanka wyśliznęła mi się z ręki. - Suka prychnęła i wró
ciła do porannej drzemki. - Tak, psinko. Śpij sobie dalej.
Cord od lat mieszkał sam, ale nigdy wcześniej nie mówił
do siebie. Niedawno, ku swemu zmartwieniu, przyłapał się
na wygłaszaniu monologów do psa. Trajkotał jak nakręco
ny. Nie było to niebezpieczne przyzwyczajenie, ale z jakie
goś niezrozumiałego powodu wytrącało go z równowagi.
Prawdopodobnie czuł się po prostu samotny, choć w tym
momencie było to najmniejsze z jego zmartwień.
Tak naprawdę dobrze wiedział, co go gryzie. Miał do
syć użerania się z kulami, które sprawiały, że nawet przy
gotowanie śniadania wymagało od niego nie lada wysiłku.
Teraz, po wypadku, najprostsze czynności okazywały się
niewyobrażalnie trudne. Nie było sensu przejmować się
śniadaniem, skoro musiał sobie radzić z o wiele poważ
niejszymi problemami.
Spojrzał na porysowane linoleum. W pomarańczowej ka
łuży leżały odłamki szkła. Trzeba posprzątać. Wziął szczot-
7
Anula & Irena
kę i mocno przyciskając kule do ciała, zmiótł szkło na kup
kę pośrodku podłogi. Opierając się na kulach i na zdrowej
lewej nodze, z trudem podniósł prawą do góry.
Na skroniach pojawiły mu się krople potu. Lewa noga
drżała z wysiłku, ale skończył zamiatanie. Oparł się o blat
szafki i odetchnął głęboko. Koszulką otarł sobie twarz.
- Nie wiem, jak możesz spać w taki upal, piesku - wy
mruczał, przyciskając usta do wilgotnego materiału.
Parę minut po ósmej powietrze w chacie było już gorą
ce i wilgotne. Piętnaście lat życia na Wielkiej Wyspie na
Hawajach wciąż nie przyzwyczaiło go do parnych czerw
cowych dni. Jednak znosił te kilka tygodni, aby później
przez cały rok móc cieszyć się rajską pogodą.
Ten czerwiec był o wiele gorszy niż poprzednie. Może
dobry humor go opuścił, a może winne było parne powie
trze, od którego nieznośnie swędziała go skóra pod gipsem.
Jednego w każdym razie był pewien: czuł się koszmarnie.
Spojrzał z obrzydzeniem na kawałki szkła, potem na
chorą nogę. Biały niegdyś gips, teraz, po trzech tygodniach
od założenia, poszarzały od brudu, unieruchamiał mu no
gę od środka stopy po biodro. Wiele go będzie kosztowa
ło, żeby schylić się i posprzątać dokładnie, a musiał to zro
bić ze -względu na Scubę. Gdyby odłamek szkła wszedł jej
w nos albo w łapę, nie byłby w stanie zawieźć jej do we
terynarza ani nawet samemu się nią zająć.
Znalazł śmietniczkę i zmoczył szmatkę. Ostrożnie odło
żył kule i oparł się plecami o drzwi kredensu. Powoli ze
ślizgiwał się w dół, prawą nogę trzymając sztywno wycią
gniętą przed sobą.
W potłuczonym ciele czuł bolesne pulsowanie. Miał
wrażenie, że nigdy nie dosięgnie podłogi. Wreszcie udało
mu się usiąść. Kilka minut odpoczywał, po czym niezgrab
nie zebrał kawałki szkła na śmietniczkę i wytarł podłogę.
8
Anula & Irena
Rozejrzał się uważnie i znalazł jeszcze dwa odłamki. Po
woli przesunął dłonią po podłodze, by upewnić się, że do
kładnie posprzątał.
Zastanawiając się, jak najprościej wstać, uświadomił so
bie absurdalność sytuacji, w jakiej się znalazł, i roześmiał się
z rezygnacją. Ta sytuacja nie była absurdalna, była żałosna.
Tak niedawno, niecały miesiąc temu, jego życie wyglą
dało zupełnie inaczej. Teraz wydawało mu się, że od tam
tego czasu minęły całe wieki.
O tej porze dnia prawie zawsze znajdował się w kokpi-
cie swojego helikoptera. Skończyłby już wyjaśniać przepi
sy bezpieczeństwa pasażerom, usadziłby ich odpowiednio
i upewnił się, że mają zapięte pasy.
Oparł głowę o kredens i z zamkniętymi oczami oddał się
wspomnieniom. Znów tam był, znów leciał nad malowniczy
mi, pokrytymi Zaschniętą lawą polami i gęstym tropikalnym
lasem Wielkiej Wyspy. Nawet we wspomnieniach poczucie
siły i wolności, jakie dawał mu lot, przenikało go do głębi.
Otworzył oczy. Rzeczywistość bardzo odbiegała od ma
rzeń. Siedział na podłodze w kuchni w parny czerwcowy
poranek, próbując wstać.
Jak by na to nie patrzeć, miał szczęście. Nawet lekarze,
którzy nastawiali mu nogę, twierdzili, że przeżył cudem.
Cord nigdy nie wierzył w cuda, ale wiedział, że lekarze mie
li rację. To nieprawdopodobne, że wyszedł z tego wypadku.
Trzy tygodnie temu, kiedy samotnie wracał z wybrze
ża Kona na lotnisko w Hilo, rozpętała się burza. Silny
wiatr posłał helikopter na ziemię z taką łatwością, z jaką
człowiek strąca muchę.
Kilka godzin później odzyskał przytomność na oddzia
le intensywnej terapii. Zobaczył pochylone nad sobą twa
rze lekarzy i pielęgniarek. Ich zielone fartuchy pokrywały
jaskrawe czerwone plamy. Dopiero po jakimś czasie zo-
9
Anula & Irena
Plik z chomika:
lid7op.pl
Inne pliki z tego folderu:
Kocha, lubi, szanuje 06 - Lynn Patricia - Jaki jesteś naprawdę.pdf
(744 KB)
Kocha, lubi, szanuje 05 - Dille Mary Lynn - Dziewczyna z miasta.pdf
(797 KB)
Kocha, lubi, szanuje 04 - Jansson GeorgeAnn - Dzień spełnionych marzeń.pdf
(746 KB)
Kocha, lubi, szanuje 03 - Macaluso Pamela - Niezapomniane wakacje.pdf
(718 KB)
Kocha, lubi, szanuje 02 - Rice Darcy - Miłość na Hawajach.pdf
(769 KB)
Inne foldery tego chomika:
17 Dawno, dawno temu
Ach,co to byl za slub
Ach,co to byl za slub(1)
Agenci SPEAR
Akademia Guwernantek
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin