823. Sullivan Maxine - Rozstania i powroty.pdf
(
416 KB
)
Pobierz
291807777 UNPDF
Maxine Sullivan
Rozstania i powroty
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Gabrielle Kane wyszła z windy i skierowała się do
swojego gabinetu. Kiedy Damien Trent ją zobaczył,
uświadomił sobie dwie rzeczy: że zapomniał, że była aż tak
piękna, i że okazał się głupcem, bo pozwolił jej odejść.
- Witaj, Gabrielle - powiedział. Szary materiał jej
kostiumu idealnie podkreślał piękny biust i szczupłe biodra, a
spod nogawek wystawały szykowne sandałki w tym samym
kolorze. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek wyglądała
równie elegancko i pociągająco.
Gabrielle pobladła. Zaskoczona uniosła głowę znad
torebki, w której czegoś nerwowo szukała.
- Damien? Skąd się tu wziąłeś?
- Więc mnie pamiętasz - stwierdził. Gdy spojrzał w jej
niebieskie oczy, przypomniał sobie ów dzień sprzed pięciu lat,
gdy wraz z ojcem pojawiła się na firmowym bankiecie. Od
pierwszej chwili, gdy ich spojrzenia się spotkały, budziła jego
pożądanie i zachwyt.
Gabrielle szybko się opanowała.
- Jak mogłabym zapomnieć?
- A jednak coś nas łączy. - Z satysfakcją zauważył, że
Gabrielle się zarumieniła. - Wydoroślałaś i jesteś jeszcze
piękniejsza - dodał.
Spojrzała na niego nieufnie.
- Czy to wizyta towarzyska? - spytała szorstko. -
Przejechałeś szmat drogi, żeby się ze mną zobaczyć.
Damien próbował opanować pożądanie, jakie w nim
budziła.
- Musimy porozmawiać - odparł krótko.
- Teraz, po pięciu latach?
- To ważne.
Dla ścisłości, to ona go zostawiła. Gabrielle przyjrzała mu
się zaniepokojona.
- Chodzi o tatę? - spytała.
Widać było, że nadal bolała nad decyzją ojca, który po jej
wyjeździe zerwał z nią wszelkie kontakty.
- Możemy wejść do twojego pokoju? - zasugerował,
dotykając lekko jej ramienia.
Gabrielle wyrwała się, odwróciła i trzęsącą się ręką
otworzyła drzwi do biura. Przy wejściu widniała tabliczka z
napisem: „Events by Eileen - organizacja imprez".
Przeszli przez recepcję i weszli do gabinetu ze skórzanymi
meblami i mięsistym dywanem.
- Widzę, że dobrze sobie radzisz.
Gabrielle stanęła za biurkiem, plecami do wielkiego,
przeszklonego okna, z którego widać było Harbor Bridge oraz
budynek opery.
- Nie udawaj, że nic o mnie nie wiesz. Na pewno kazałeś
sporządzić sobie raport. Dobrze się orientujesz, co robię i z
kim pracuję. - To mówiąc, skrzyżowała ręce na piersi. - Czego
chcesz? - spytała z kamienną twarzą.
Damien zrozumiał, że rozmowa nie będzie łatwa. Wcale
go to nie dziwiło. Zawsze była dumna i pełna temperamentu.
To zresztą lubił w niej najbardziej, ogień skrywany pod
płaszczykiem lodowatej obojętności.
Usiadł wygodnie w fotelu.
- Może spoczniesz? - spytał.
- Dziękuję, postoję - powiedziała, prostując się, jakby się
szykowała do przyjęcia ciosu.
- Twój ojciec miał zawał - wydusił, czując, że nawet teraz
te słowa z trudem przeszły mu przez gardło.
Gabrielle zamarła. Nie była w stanie ukryć przerażenia.
- Wystąpiły powikłania. W jego mózgu pojawił się
krwiak, więc trzeba go było natychmiast operować.
- Czy on... - zaczęła, lecz nie zdołała dokończyć.
- Nie bój się, przeżył i lekarze mają nadzieję, że wróci do
zdrowia.
- Boże! - szepnęła Gabrielle i osunęła się na fotel.
Przyglądał się uważnie jej pobladłej twarzy. Zauważył, że
lekko przygryzła dolną wargę. Wiedział, że musi ją stąd
zabrać.
- Mój samolot czeka.
- Słucham?
- Pojedziemy do Darwin, żebyś się mogła zobaczyć z
ojcem.
- Nie mogę.
- Gabrielle, na miłość boską! Przecież to twój ojciec!
- Przez pięć lat zachowywał się tak, jakby nim nie był.
Damien rozumiał, że można ignorować istnienie ojca, gdy jest
zdrowy, ale nie przypuszczał, że Gabrielle okaże się tak
bezduszna, gdy Russell otarł się o śmierć. Trzeba było
załatwić tę sprawę jak najszybciej. Jakiś czas przed chorobą
Russell ubolewał nad stratą córki. Wtedy Damien sam mu
wytknął, że zerwał z nią kontakty, ale teraz sytuacja była
naprawdę dramatyczna.
- Pamiętaj, że to ty odeszłaś z domu - uświadomił jej
Damien. - Trudno się dziwić, że nie mógł ci tego wybaczyć.
- Ja też nie mogę zapomnieć o paru rzeczach - zauważyła
oschle.
- Na przykład?
Gabrielle zdawała się zmęczona rozmową.
- Nie da się cofnąć czasu - powiedziała, patrząc na niego
ze smutkiem. - Kiedy odeszłam z domu, obiecałam sobie
nigdy nie wracać do przeszłości.
- Nigdy? Trudno mi w to uwierzyć. - Uniósł lekko brwi.
- Twoja sprawa.
Te słowa ostatecznie wyprowadziły go z równowagi.
- Mnie też zostawiłaś - wypomniał jej.
Plik z chomika:
lid7op.pl
Inne pliki z tego folderu:
470. Greene Jennifer - Pocałunek księcia.pdf
(642 KB)
462. Valentine Zena - Cienie przeszłości.pdf
(630 KB)
434. Browning Dixie - Milioner do wziecia.pdf
(679 KB)
465. Knoll Patricia - Łut szczęścia.pdf
(635 KB)
482. Eames Anne - Nieznany brat.pdf
(402 KB)
Inne foldery tego chomika:
17 Dawno, dawno temu
Ach,co to byl za slub
Ach,co to byl za slub(1)
Agenci SPEAR
Akademia Guwernantek
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin