Dar Pan Boga
Jaką postawę chrześcijańscy małżonkowie powinny przyjmować wobec płciowości i aktu seksualnego? Pozytywną - brzmi pierwsza i najkrótsza odpowiedź.
W tej postawie płciowość, cielesność jest akceptowana, traktowana jako dar, uważana za coś dobrego. I konsekwentnie, jako dobro, jako dar traktowany jest popęd seksualny i akt małżeński.
O tym mówią właściwie wszyscy. Wszyscy, wierzący czy niewierzący, podkreślają konieczność "pozytywnej postawy wobec seksu" (nierzadko zarzucając przy okazji Kościołowi, że takiej postawy zabrania czy też ją tłumi).
Ale nie chodzi tu tylko o "pozytywną postawę". Na tym nie można poprzestać. Bo seksualność jest darem Pana Boga, darem który człowieka przerasta.
Dar ten mamy przyjąć jest z szacunkiem i zachwytem. "Nie powinno to być przywłaszczenie, a zachwyt, podziw, opieka troska i wdzięczność za wielkość daru, którym jest człowiek sam. (...) Trzeba niejako przyklęknąć przed tym w ciszy i zadumie nad wielkością tego daru, przystanąć, zatrzymać się" - stwierdza Wanda Półtawska .
Może nas śmieszy ta wypowiedź. Może wydaje się nam kompletnie oderwana od rzeczywistości. Od prawdziwego życia, w którym współżycie jest przedmiotem wulgarnych dowcipów, staje się prostą czynnością relaksową lub sposobem do załatwienia jakiś interesów, czy też bywa odzierane z wszelkiej godności na filmach, w czasopismach oraz w taniej literaturze.
Tak, taki jest dzisiejszy świat. Ale zarazem jest to świat, który doświadcza znudzenia i przesytu seksualnością. Świat, w którym zainteresowanie współżyciem seksualnym się zmniejsza. Świat, który szuka najwymyślniejszych form, ocierając się nierzadko o perwersję po prostu dlatego, że to co naturalne, normalne już mu się znudziło.
Badania seksuologów pozwalają na postawienie jasnego wniosku: zmniejszenie zainteresowania współżyciem jest następstwem właśnie przesytu wywołanego wszechobecnością seksu w kulturze masowej. Tym bardziej więc nie powinniśmy "brać wzoru z tego świata". "Nierząd, wszelka nieczystość czy chciwość niechaj nawet nie będą wspominane wśród was, bo tak przystoi świętym. Podobnie bezwstyd, niedorzeczne gadanie i nieprzyzwoite żarty nie przystoją wam" - mówi św. Paweł. I dodaje: "Trzeba wam o tym wiedzieć, że żaden rozpustnik lub bezwstydnik nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga" (Ef 5,3-5).
Trzeba nam więc stanąć wobec aktu płciowego z szacunkiem, z delikatnością i dyskrecją jako jednej z tajemnic życia, z wdzięcznością za istnienie i posiadanie życia i miłości.
I ze świadomością szczególnej obecności Pana Boga. Boga, który jest naszym przyjacielem, który cieszy się naszą radością, który jest dawcą tego daru. "Może to kogoś zaskoczy, ale przed każdym takim spotkaniem modlimy się wspólnie" - mówią Małgorzata i Mateusz .
Tak przeżyty akt seksualny będzie kontemplacją siebie nawzajem przez małżonków. "Dar siebie samego w celu ubogacenia drugiej osoby sobą" - tak pisał o akcie małżeńskim papież Paweł VI . Jedność ciał staje się jednością osób, buduje i pogłębia więź między małżonkami, rozwija ich jako osoby.
Ale to oczywiście nie znaczy, że współżycie ma być pozbawione radości i spontaniczności. Przeciwnie - traktowanie go jako dobra i daru oznacza, że cieszymy się nim, cieszymy się przyjemnością bycia razem (i to w każdym wymiarze). Jeśli ktoś traktuje akt seksualny tylko jako "obowiązek małżeński", nie przyjmuje go w całej pełni jako daru Pana Boga.
Wydaje się nam, iż dość jasno wynika z tego wszystkiego, co dotąd powiedzieliśmy, iż akt małżeński jest sprawą ważną. I tak należy go traktować. Czy jest to banalne stwierdzenie? Nie wiemy, ale wydaje nam się, że dość częste kłopoty ze znalezieniem dobrego czasu na współżycie, spychanie go na ostatnie miejsce w dziennym rozkładzie zajęć po zrobieniu innych ważniejszych spraw wskazuje, iż w wielu małżeństwach współżycie seksualne wcale nie jest traktowane jako ważna sprawa.
Jednak oczywiście z tą ważnością nie można przesadzać. Akt seksualny nie jest w małżeństwie sprawą absolutnie najważniejszą. Nie jest on ostateczną miarą powodzenia życia małżeńskiego. O wiele ważniejsze są obdarzanie siebie miłością, wzajemna służba, dobre porozumienie między małżonkami.
"Czy możesz sobie wyobrazić pytania, jakie Ojciec niebieski postawi nam w dzień sądu ostatecznego?" - pytają Randall i Terese Cirner, amerykańscy doradcy małżeńscy. - "Czy On zapyta: 'Jak często współżyliście?', 'Jak intensywny był wasz orgazm?' Oczywiście, że nie. On nas zapyta, jak bardzo kochający i miłosierni byliśmy w stosunku do siebie i czy przeżywaliśmy każdy dzień dla Niego" .
Krótko mówiąc, akt seksualny musi być właściwie umiejscowiony w hierarchii życia małżeńskiego.
Agata i Krzysztof Jankowiakowie
jkalejta